Kot i niemowlę w jednym domu, czyli o niełatwej miłości

Noworodek w domu może być szokiem. Nie tylko dla rodziców. Także dla zwierzęcia. Jednak my przygotowujemy się na przyjęcie nowego członka rodziny przez dziewięć miesięcy. Z perspektywy naszego kota czy psa wygląda to trochę inaczej. Dziecko pojawia się w domu znienacka.

Co oni mi tu przywieźli? Dlaczego wszyscy tak wokół tego skaczą? Kto mnie teraz będzie głaskał? Przypuszczam, że mniej więcej takie rozterki miało nasze kocisko, kiedy Stasiek wprowadził się do domu. Kiedy tylko noworodek trafił do łóżeczka, kot zabrał się do obwąchiwania jego najbliższego otoczenia. Był tak bardzo zainteresowany nowym członkiem naszego stadka, że przez pierwsze dni bacznie pilnowaliśmy, by nie wchodził do łóżeczka (czego próbował wielokrotnie). Potem kocia ciekawość zaczęła przygasać, a w końcu przerodziła się w obojętność. Bo jaki dla kota pożytek z niemowlęcia w domu, skoro ani się z nim pobawić nie można, ani nie pogłaszcze?

Małe dziecko i zwierzę

Mijały miesiące. Kocia ciekawość całkowicie wygasła, za to Stasiek nagle zauważył szarą sylwetkę co jakiś czas przemykającą przez jego pole widzenia. Zauważył, czyli uświadomił sobie, że futrzaste coś to nie mebel ani element dekoracyjny. I jest niezmiernie interesujące i śmieszne. I miłe w dotyku. Niemowlęca miłość do kota rozkwitła, by po jakimś czasie zmienić się w małą obsesję. Gdy Stasiek zaczął raczkować, kot znalazł się w opałach. Odkąd Stasiek nauczył się chodzić, a potem biegać, kocisko może zapomnieć o spokoju.

Nie każdy kot jest typem miękkiej przytulanki. Nasz nie jest nim zdecydowanie, a ciągle próbujące pogłaskać go dziecko wyprowadza go z równowagi. Do tego dochodzą ogłuszające piski radości Staśka. Ciężkie jest teraz życie naszego futrzaka. O ile bowiem kilkuletniemu dziecku można wytłumaczyć, że zwierzę głaszcze się delikatnie, o tyle dla rocznego bobasa to zupełny kosmos. I co tu zrobić? Na razie pozostaje nam baczna obserwacja, by żaden z nich nie zrobił krzywdy drugiemu. Jako osoby od małego wychowywane ze zwierzętami uważamy jednak, że warto wykazać się cierpliwością i nauczyć Staśka życia z kotem. To zaprocentuje w przyszłości. Nasz kot jest zresztą członkiem rodziny, więc oddanie go – nawet w najlepsze ręce – nigdy nie wchodziło w grę. Po prostu tego nie robi się kotu.

Kot i dziecko w domu – na co uważać

Mając pod jednym dachem niemowlę i kota, byłam już świadkiem wielu sytuacji, które stwarzają mniejsze lub większe zagrożenie dla dziecka. Albo dla kota. Oto niektóre z nich:

  1. W przypadki zaduszenia niemowlaka przez kota nie wierzę, ale podrapania malucha – już tak. O ile nasz kot w ogóle nie był zainteresowany śpiącym Staśkiem, o tyle ruszające się małe rączki i nóżki kojarzyły mu się z zabawą i polowaniem. Próbował więc dosięgnąć je łapą przez szczebelki łóżka. Ten sam efekt wywoływały dziecięce grzechotki.
  2. Odpowiednia higiena to podstawa. Kot i dziecko razem w łóżeczku? Zdecydowanie, nie. O myciu rąk chyba nie trzeba nawet wspominać. Do tego dochodzą szczepienia i odrobaczanie kociska – nawet jeśli tak jak nasze jest zwierzęciem typowo domowym. Częstsze mycie podłóg czy zbieranie sierści z dywanu i mebli także nie zaszkodzą.
  3. Lepiej zapobiegać zbytniej wylewności dziecka w stosunku do kota. Dla malucha różnica między głaskaniem a ciągnięciem za sierść jest… żadna. Co z oczywistych względów może się skończyć podrapaniem.
  4.  Miska z kocią karmą i kuweta muszą być poza zasięgiem małych rączek. Niemowlę nie brzydzi się przecież niczego.
  5. Pogoń za uciekającym kotem to najlepsza zabawa pod słońcem, a dziecko nie zważa wtedy na żadne przeszkody – i wtedy do akcji wkraczają mama albo tata. Zanim skończy się to większymi potłuczeniami.

Sprawdź: Koci pazur – choroba roznoszona przez młode kotki

Zwierzę w domu – za i przeciw

Jeśli mamy zwierzę na długo przed urodzeniem dziecka, sprawa zazwyczaj jest prosta. Uczymy się życia w większym stadzie. Jednak gdy dopiero zaświtała nam myśl, że fajnie byłoby przygarnąć jakieś zwierzę dla dziecka: psa, kota, żółwia czy kanarka, lepiej dobrze to przemyśleć. Posiadanie zwierzęcia ma bowiem zalety, ale i mniej lub bardziej oczywiste wady. Jakie?

Małe dziecko i zwierzęta pod jednym dachem

Zalety wychowywania dziecka ze zwierzęciem:

  1. Zwierzę w domu zwiększa wrażliwość dziecka na potrzeby i uczucia innych. Rośnie empatia na cierpienie nie tylko zwierząt, lecz także ludzi.
  2. U starszych dzieci opieka nad psem czy kotem rozwija obowiązkowość oraz samodzielność.
  3. Zabawa z czworonogiem zmniejsza stres malucha, a sama obecność zwierzęcia daje mu poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że dziecko czuje się mniej samotne, jeśli np. nie ma rodzeństwa.
  4. Dziecko uczy się tolerancji i szacunku, kiedy na każdym etapie życia zwierzęcia musi mu zapewnić odpowiednią opiekę (także w chorobie).
  5. Kontakty ze zwierzęciem przyspieszają rozwój mowy dziecka – chętnie dzieli się ono z pupilem swoimi przeżyciami, lubi także opowiadać innym o swoim psie lub kocie.
  6. Małe dziecko stykające się ze zwierzętami od najmłodszych lat będzie mniej podatne na różnorodne alergie.

Wady posiadania zwierzęcia:

  1. Musimy zwracać baczną uwagę na relacje dziecka i zwierzęcia. Dotyczy to zwłaszcza psów, które czując się zagrożone, mogą być bardzo niebezpieczne dla malucha.
  2. Biorąc do domu zwierzę, musimy zdawać sobie sprawę, że opieka nad nim wymaga czasu. Lepiej nie liczyć w tym względzie na zapał dziecka, bo ten z reguły szybko wygasa.
  3. Zwierzę to wydatki – od karmy, poprzez szczepienia, po leczenie, którego konieczność prędzej czy później na pewno się pojawi.
  4. Mając w domu psa czy kota, nie unikniemy szkód takich jak: obgryzione czy podrapane meble, potłuczone przedmioty itp.
  5. Musimy bardziej dbać o czystość, by dziecko nie zaraziło się żadną chorobą przyniesioną do domu np. na łapach naszego psa.

[zdjęcie główne: Pinterest]

Dodaj komentarz

Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
Logo