cos cieplego dla matek samotnie wychowujacych

Dzien dobry.
Jestem tu nowa i z gory chcialabym przeprosic, jezeli zauwazycie u mnie jakies bledy gramatyczne – mieszkam od 9 lat w Niemczech i czasem zdarza mi sie jakas niefortunna wpadka w moim pieknym ojczystym jezyku.

Moim pierwszym postem chcialam zwrocic sie do matek samotnie wychowujacych lub tych, ktore tkwia w tokstycznych zwiazkach, tylko po to, by ich dzieci mialy ojca.

Jestem pewna, ze podobne posty juz tu byly. Ale ja, mloda mama (21 lat) trzyletniego synka, musze sie wygadac, chocby to mialo i forme pisemna, bo na forum. Moi znajomi na uniwersytecie maja w glowach imprezy i balowanie, ja moge sie jedynie gorzko usmiechnac i przemilczec, ze w mojej glowie obecnie jest brak pieniedzy (ojciec dziecka nie placi nic) i nieprzespana noc, bo maly ma ciezka alergie. O imprezach i balowaniu nie ma mowy. Stad moja potrzeba wygadania sie i opowiedzienia czegos takim matkom, jak ja. Cos cieplego, cos, co daje mi na codzien nowa nadzieje i napelnia mnie uczuciem spelnienia 🙂 prosze, przywitajcie mnie milo w swoim gronie i nie gancie mnie za te historie. Moze moja historia ktorejs z Was przyniesie nowa nadzieje na lepsze jutro.

Majac lat 17 mialam slodkie zycie. Mama przywiozla mnie z Wroclawia do Bawarii 8 lat temu, co prawda, nie bez protestow, bo nie znalam ani slowa w tym jezyku, a do tego mialam swoista niechec do Niemcow, ale w ciagu tych 8 lat sie zaklimatyzowalam i dostalam sie do prywatnego liceum z profilem jezykowym na bardzo wysokim poziomie. Szkole olewalam, odwalalam ja z przymusu, byle dostac sie z klasy do klasy, zawsze wolalam imprezy, ksiazki i zajmowanie sie soba. Mialam paru chlopakow, ale to wszystko nic nie znaczylo, to byly drobne nastoletnie milostki, ktore sobie wyolbrzymialam, bo czytalam namietnie Wichrowe Wzgorza. Bardzo czesto jezdzilam do Polski.
Moje zycie toczylo sie slodko, powoli i leniwie.
I wtedy przyszedl wrzesien 2008. Po ktorejs z moich licznych imprez stalam na dworze i dygotalam z chlodu, czekajac na taxi. Na rogu ulicy zobaczylam wysokiego, pieknego chlopaka o wlosach koloru zimnego blondu i dobrych, zielonych oczach. Mial piekna linie brwi i sniady koloryt cery. Patrzylam na niego jak urzeczona, a on podszedl do mnie i spytal mnie po polsku, czy mi zimno. To bylo jak przeznaczenie, do tego te zielone oczy, ktorych to kolor u mezczyzn zawsze przyciagal mnie jak magnes. Od tamtej pory bylismy nierozlaczni. Nastepnego dnia bylismy juz niesmiertelnie w sobie zakochani, pomimo tego, ze byl on 5 lat ode mnie starszy i juz pracowal tu w Niemczech, zeby dorobic, a ja bylam jedynie uczennica. Byl z okolicy Tatr, mowil z ciekawym akcentem i byl bardzo szarmancki. Zawrocil mi w glupiej naiwnej glowie jak nikt do tej pory. Spedzalismy ze soba kazda wolna chwile, to byl pierwszy mezczyzna, z ktorym spalam. Czulam sie przy nim wspaniale, ten caly okres byl jak z bajki. Opowiadal mi o tym, ze ma duzo pieniedzy, ze bedzie sie mna opiekowal, ze nigdy mi nic nie zabraknie. Na wigilie zabral mnie do siebie do Polski, w gory. To byla piekna zima, jak w bajce, snieg padal za oknem, a my siedzielismy w hotelowym domku, ktory specjalnie dla mnie wynajal i calowalismy sie bez przerwy. W kazdej chwili bylam gotowa spelnic kazde jego zyczenie. I spelnilam.

Ktoregos wieczoru przyszedl do mnie i spytal mnie wprost, czy chcialabym miec dziecko. Bralam tabletki, bylam mloda, nie chcialam. Ale nie odpowiedzialam. Popatrzylam zdumiona. On zaczal nalegac, opowiadac mi, ze mi przeciez pomoze, skoncze szkole, skoncze studia, on sie wszystkim zajmie. Po raz pierwszy zobaczylam w jego oczach ten cien obledu. Zaczelam sie zastanawiac, idiotka. Bylam sama z rozbitej rodziny, zawsze o pelnej marzylam. Dlaczego nie, skoro on sie wszystkim zajmie?
Przestalsmy uwazac. Ale ja mimo wszystko CHCIALAM uwazac, podswiadomie myslalam, ze nic sie nie stanie.

Kiedy wrocilismy do Niemiec okazalo sie, ze jestem w ciazy. Moja mama stala obok mnie i plakala. Mialam zastanowic sie nad aborcja, w Niemczech jest do 12 tygodnia legalna. Ja bylam na poczatku. Odmowilam. Zobaczylam to malenstwo na monitorze i je pokochalam. Pozatym, bylam przekonana, ze kocham ojca tego malestwa i wszystko bedzie dobrze. Mama obiecala mi pomoc. Nie powiedzialam jej prawdy. Przekonalam ja, ze to wpadka.

W. (ojciec malego) wprowadzil sie do nas. I wtedy zaczal sie horror. Juz po miesiacu zobaczylam jego prawdziwy charakter. Skasowal mi wszystkie portale spolecznesciowe, kontrolowal komorke, zabronil spotykac sie ze znajomymi. Moglam tylko rozmawiac z nim i z moja mama. On natomiast, rzucil prace, zaczal coraz czesciej wychodzic nocami z domu i wracac nad ranem. Moja mama nie wiedziala, bo spala u swojego chlopaka. Ja milczalam, zeby nie zaczynac konfliktow w domu. Plakalam w poduszke, drapalam sie po rekach. W. zaczal ostro pic i imprezowac. Widzialam na jego komorce zdjecia jakis rozebranych kobiet. Przychodzil w srodku nocy i pomimo tego, ze bylam w 7 miesiacu ciazy domagal sie seksu, a jak sie nie zgadzalam, probowal mnie zgwalcic. Potem zaczal mnie bic. Bylam na skraju depresji. Ledwo ukonczylam rok szkolny, moja mama wkoncu zaczela cos podejrzewac. Czekalam tylko porod, majac nadzieje, ze malenstwo go zmieni. Wciaz wydawalo mi sie, ze go kochalam. Nie zmienilo. W szpitalu, po 24 godzinnym porodzie, potrafil mnie uderzyc za to, ze “flirtowalam” z doktorem. Tego bylo mojej mamie za duzo. 2 dni po wroceniu z moim malenkim synkiem Radusiem do domu, wyrzucila W. Strasznie to wszytsko przeszlam. Mialam depresje poporodowa, nie potrafilam sie przemoc do dziecka, nie potrafilam nic. Nie moglam jesc, mialam straszne problemy z mlekiem, snulam sie jak duch z dnia na dzien, blada i coraz bardziej chuda. W sumie schudlam w ciagu miesiaca 15 kg. Robilam tylko, co musze, nic ponadto. W. przychodzil tylko popoludniami do dziecka. Z poczatku zachowywal sie dobrze. Potem jednak przestal. Znow zaczal mnie bic w obecnosci dziecka. Nie moglam tego wszystkiego wytrzymac. Zrywalam z nim 100000000 razy. Wtedy on grozil mi, ze mnie zabije i siebie. I ze powie mojej matce prawde. Mial obled w oczach, bylo z nim coraz gorzej. Mieszkal u jakiegos kumpla, codziennie smierdzial alkoholem. To byla prawdziwa patologia. Jak sobie to przypomne, to lzy leca mi po policzkach.

Przyjechala babcia z Polski. Wrocialam do szkoly. Po szkole lecialam do domu, do Radka. Wieczorami, zeby zapomniec o codziennosci, uciekalam w nauke. Moje oceny drastycznie sie poprawily. Zaczelam byc najlepsza uczennica na roku. Bylam dramatycznie chuda, zafarbowalam jasne wlosy na ciemny braz. W. zaczal mnie sledzic. Zlecil jakies dwie dziewczyny z mojej szkoly, ktore w kazdej przerwie sledzily mnie i opowiadaly W. w co jestem dzisiaj ubrana i z kim rozmawialam. To bylo wszystko chore. Szczyt osiagnela ta patologia w styczniu 2010. Wtedy zerwalam ostatecznie z W. On kleczal przede mnie i blagal mnie o wybaczenie. Nachodzil mnie w nocy. Stal pod moim oknem i ryczal, az sasiedzi dzwonili po policje. Ja sama bylam na policji 3 razy, bo W. grozil, ze mnie zabije. Strasznie sie balam. Az nagle sluch po nim zaginal.

Mowilam mu, ze ojcem dla dziecka moze byc zawsze. Moze malego widziec. On tego nie chcial. Skoro nie mogl miec mnie, nie chcial miec ze mna nic wspolnego. Poczulam sie strasznie samotna, pomimo tego, ze samotna bylam caly czas, a on sprawial mi wiecej problemow, niz ktokolwiek. Zaczela sie nowa epoka. W. juz nie bylo, sluch po nim zaginal. Ja jakby ochlonelam. Zaczelam sie cieszyc z Radka, ze szkoly, z moich ocen, z tego, ze jakos daje sobie rady. Ale bylam strasznie samotna, plakalam w nocy, ze tak oto skonczyla sie moja historia pelnej rodziny, ze juz zawsze bede sama, ze nad moja rodzina wisi klatwa. Ze maly Radus zasluzyl na to, zeby miec ojca, a ja przez swoja naiwnosc i glupote odebralam mu te szanse. Wciaz bylam w depresji, ale juz mi troche bylo lepiej. Nawet powiedzialam mamie prawde i kamien spadl mi z serca.
Bylam jednak samotna. Kiedy przydarzyla sie okazja, uciekalam na imprezy. Tam zapijalam sie i plakalam, ze nikt mnie nigdy nie zechce z dzieckiem. Zaczelo sie krecic wokol mnie paru chlopakow. Zaczynalam co z jednym, potem z drugim. W kazdym z nich szukalam przedewszystkim ojca dla mojego syna. Drugi chlopak nawet jakby sie nadawal, ale jednak to nie bylo to. Znow bylam na skraju rozpaczy, czy aby napewno kiedys bede szczesliwa? Do tego pojawil sie W., znow zaczal mnie gnebic i sledzic. Przyszly wakacje. Skonczylam najlepiej na roku klase. Sluch o W. zniknal. Ja jednak wciaz plakalam w nocy. I wtedy odkrylam milosc do mojego syna. Pokochalam go sama, bez ojca.

Dlaczego musialam byc zalezna od jakiegos kretyna? Mialam mezczyzne swojego zycia – mial roczek, niebieskie oczy po mnie, alabastrowa cere i ufne spojrzenie, oraz platynowe loczki. I kochal mnie taka, jaka bylam. Nawet jesli bylam za chuda, za czarna, za glupia, za nieszczesliwa, za zaryczana. Wrocilam do ksiazek – ale tym razem to ja czytalam je na glos mojemu synowi. Spiewalam mu. To mi pomoglo. Poczulam sie lepiej. To byly piekne, sloneczne wakacje, ktore zrobily mi nadzieje. Teraz moglo byc tylko lepiej. Bedac w Polsce przytylam, wyladnialam, stalam sie wkoncu MATKA.

Z powrotem w Niemczech zaczela sie szkola, klasa maturalna. Pelno nauki. Z przyjemnoscia sie jej podjelam. W Polsce mialam chlopaka, bardzo mnie kochal, bardzo lubil Malego. Chcial rzucic studia i przyjechac do mnie na stale, zeby mi pomoc. Przyszlosc rysowala sie dla mnie jakby bardziej optymistycznie. Ale mialam pewne obawy. To jednak nie bylo w 100 % to, czego chcialam.

I wtedy, to byl listopad 2010 – czekalam przed klubem na swoja mlodsza kolezanke, zeby ja odebrac. W oddali stala grupa ochroniarzy. Jeden z nich, najmlodszy, przygladal mi sie co chwile. Z daleka wygladal mi jakos znajomo. Podszedl blizej. Mial sniada cere, czarne wlosy, piekne zielony oczy z najdluzszymi rzesami, jakie widzialam kiedykolwiek u mezczyzny. Byl bardzo dobrze zbudowany, wysoki, barczysty, z silnymi dlonmi, o czystych paznokciach. Nie moglam przestac myslec, ze wyglada jakos znajomo. Ja rowniez podeszlam. I wtedy on sie do mnie usmiechnal. Odrazu go poznalam. To byl A., moja wielka pierwsza milosc w Niemczech. W pierwszych miesiacach, 7 lat temu, kiedy przydzielono mnie do klasy z pomieszanymi narodowosciami, to w nim sie wlasnie zakochalam. Nie umielismy po niemiecku, ale on byl Rosjaninem, a ja Polka, wiec rozumielismy sie nieco bardziej od innych. Nasze drogi sie rozeszly, kazdy z nas poszedl inna. A ja jednak zawsze o nim pamietalam. To przez niego pokochalam u mezczyzn zielone oczy. A oto stal przede mnie, piekny i dojrzaly, jak mlody grecki Bog. Z miejsca sie zakochalam. Tyle razy o nim snilam, zastanawialam sie, gdzie on jest, szukalam go na niemieckich portalach. I wkoncu go spotkalam.

Ze smutkiem pomyslalam, ze dziecko moze byc dla niego duza przeszkoda. Bo co chce mlody piekny chlopak od samotnej matki z poltorarocznym synem? On powinien sie uczyc, chodzic na imprezy, smakowac mlodosci i zycia. A nie obarczac sie obowiazkami i klopotami, maly nawet jeszcze nie przesypial nocy. Jak wyobraza sobie wspolna noc?

Odrazu mu powiedzialam o Malym. Byl zaskoczony, ale nie przestawal sie usmiechac. Chcial widziec jego zdjecie. I nagle wszystko zaczelo wirowac. Kolezanka gdzies sie zapodziala, a ja cala noc stalam z nim w tym cholernym zimnie w bramie przy ochroniarzach i rozmawialam. Smialam sie, opowiadalam mu o swoim zyciu, on mi o swoim. O 6 nad ranem zaprowadzil mnie do domu. Przytulilismy sie, bylo zimno. Pomyslalam o moim chlopaku w Polsce. Moze to straszne, ale teraz widzialam wyraznie, ze go nie kocham. Zaczelam rozwazac zerwanie. A A.? Czy mialam pewnosc, ze cos z tego wyniknie? Nie mialam. I nie chcialam, nie liczylo sie to. Liczyla sie chwila. Zaczelam codziennie sie z nim widywac. Chodzilismy po szkole na spacery, zaczela sie zima. Wspominalismy szkolne czasy, smialismy sie, jak nie umielismy jezyka. Zaprosil mnie do siebie do domu. Poznalam jego rosyjskich rodzicow, jadlam bliny, podgryzajac je ogorkami. Wszyscy byli bardzo pozytywnie nastawieni do faktu, ze mam synka. Ja sama sie zdziwilam. A. zaczal do mnie przychodzic, bawic sie z Malym. W miedzyczasie urwal mi sie zwiazek z moim bylym chlopakiem w Polsce. I tak czulam, ze bylo dobrze. Tak mialo byc.

To wszystko rozwijalo sie bardzo, bardzo powoli. Zupelnie inaczej niz z wszystkimi mezczyznami, z ktorymi bylam. A. byl powolny w stosunku do mnie, w stosunku do mojego syna, do mojej rodziny, do mojej historii. Powolny, ale spokojny i autetyczny w tym wszystkim. Stopniowo spedzal ze mna czas. Najpierw chodzilismy na randki, potem on przychodzil do mnie, potem zaczelismy czas spedzac z malym. Lubil go, a maly jego. Nie wymagalam od niego niewiadomo czego, od zadnego mezczyzny nigdy nic nie otrzymalam wielkiego, zeby tego wymagac. Uczylam sie do matury i zajmowalam sie sama dzieckiem. On pomagal mi od czasu do czasu. Ale zaczal sie we mnie zakochiwac, widzialam to. I zaczal sie zakochiwac w dziecku. To tez widzialam. Jego oczy promienialy, kiedy sie bawil z Radkiem. Nie byl nigdy znudzony, zawsze mial w sobie cierpliwosc, jakiej tak czesto brakowalo mnie. Nim sie obejrzalam, minelo pol roku, odkad bylismy razem, a A. byl ze mna dzien w dzien. Pomagal mi przy dziecku jak nikt inny, wstawal w nocy do niego, nosil go na rekach, kiedy maly byl chory. Zabieral na spacer, zebym sie uczyla. Zdalam mature bardzo dobrze, poszlam na studia (frankoromanistyka i historia), a maly do zlobka. Po paru miesiach rzucilam jednak studia, bo zabieraly mi mase czasu. Fatalna organizacja sprawila, ze malo widzialam synka. Przepisalam sie od pazdziernika na prawo, gdzie organizacja byla bardzo dobra i pozwalala mi widziec malego codziennie. A. caly czas przez ten czas mnie wspieral, wyreczal, pomagal. Wzial odpowiedzialnosc na siebie, dzieli ja razem ze mna. I tak minelo nam teraz poltora roku, odkad jestesmy razem. Nigdy nic od niego nie wymagalam. Nigdy sie nic nie spytalam na temat jego roli dla synka.

To on zaczal. Ze dobrze, ze ojciec malego zniknal na zawsze i nie mamy z nim kontaktu. Ze przestal zatruwac mi zycie. Niewazne, ze nie placi. Wazne, ze mam spokoj. I ze maly znalazl nowego ojca. Bo A. tak wlasnie sie spytal, czy moze byc dla niego “ojcem”. I ze nas kocha ponad wszystko. I chce dzielic ze mna odpowiedzialnosc, byc mi mezczyzna, a Radkowi wzorem do nasladowania.

I tak to wlasnie teraz wyglada. Ja wlasnie mam sesje na studiach prawniczych, w weekendy pracuje, on pracuje i sie uczy, Radek chodzi do zlobka. Mieszkamy razem, z moja mama (ale jej wogole nie ma). Wszystko sie poukladalo, Radek bardzo pokochal A., jego rodzine, swoja “ruska babcie i dziadka”. Oby to trwalo. Bo doskonale wiem, jak ulotne moze byc szczescie. I choc moja codziennosc od bajki odbiega (wykanczam sie na studiach, zajmuje sie calym domem, pracuje i do tego mam problemy finansowe i zdrowotne), to doceniam, jak wielka szanse dal mi Bog. Nie chce jej zmarnowac i modle sie, zeby to wszystko przetrwalo. Ale przede wszystkim to ja jestem matka i nigdy nie dam 100 % odpowiedzialnosci mezczyznie, nawet jesli chce mu byc ojcem. Bo z nimi nigdy nie wiadomo, a wy, kochane, macie najwiekszy skarb wpostaci dziecka. Nigdy nie robcie sie zalezne od mezczyzn. Dopuscie do Was tylko tych, u ktorych widzicie, ze szanuja Wasze dziecko. I jezeli trwacie w toksycznym zwiazku, zakonczcie go. Ja sama bylam w jednym i ciagnelam go na sile. To bledne kolo. Naprawde szczesliwe mozecie byc bardziej same niz w takim zwiazku. A dla samotnych – znajdziecie odpowiedniego mezczyzne, ktory pokocha Wasze dziecko i Was. Tylko cierpliwosci. I dajcie waszej relacji czas, zeby rozwijala sie powoli i zdrowo.

Przepraszam za ten dlugi post. Musialam sie wygadac 🙂 Wszystko co napisalam jest w 100 % prawdziwe. Moze wyolbrzymiam, ale dla mnie ta historia to maly cud. W codziennosci o tym zapominam, ale kiedy siade i sie zastanowie, to widze, jakie dobro dal mi Bog. Mialam 17 lat i bylam gowniara, ktora byla egoistka. 4 lata pozniej mam psychike dojrzalej kobiety, studia prawnicze, pieknego syna, przystojnego i dobrego mezczyzne i bagaz negatywnych doswiadczen. I choc jest ciezko, to mam nadzieje. Bo mam takze milosc. A wiara nadzieja i milosc to wielkie bogactwa 🙂

pozdrawiam serdecznie!

10 odpowiedzi na pytanie: cos cieplego dla matek samotnie wychowujacych

  1. Chętnie poczytałabym, ale posiałam okulary 😀

    • oby to szczęście trwało i nigdy Was nie opuściło

      • Dzięki za powiększenie czcionki 🙂

        • Oby tak dalej było u Ciebie dobrze!!!!!!!!!!!! Życze Ci ukończenia studiów, oby ten cud trwał!!!!!!!!!!!
          Dziękuję Ci za Twoją historię, dała mi trochę nadziei na lepsze jutro.

          • WOW, dlugasny post,ale Twoja historia piekna, zycze Ci oby dalej Twoja bajka trwala

            • dziekuje, to bardzo kochane z Waszej strony 🙂 wiem, ze dlugi post, ale nie moglam sie powstrzymac ^^ Vieta, u Ciebie tez bedzie dobrze:) Musisz w to wierzyc.

              • Potwierdza się, że po burzy przychodzi słońce
                Oby te słońce trwało i świeciło Wam na zawsze

                • 🙂 przyznam, ze nieraz jest nielatwo. Widac tez roznice kulturowe jednak Polakow i Rosjan… Ale maly juz zaczyna uzywac dwoch jezykow 🙂

                  • Eh..życie doświadczyło Cie okrutnie, ale ważne,że masz kogoś obok siebie, kto Ci pomoże.
                    Pieknie opisałaś Swoje życie, pogmatwane, ale wierzę, ze z happy endem.

                    • Zamieszczone przez KreseczkaII
                      Eh..życie doświadczyło Cie okrutnie, ale ważne,że masz kogoś obok siebie, kto Ci pomoże.
                      Pieknie opisałaś Swoje życie, pogmatwane, ale wierzę, ze z happy endem.

                      🙂

                      Znasz odpowiedź na pytanie: cos cieplego dla matek samotnie wychowujacych

                      Dodaj komentarz

                      Angina u dwulatka

                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                      Czytaj dalej →

                      Mozarella w ciąży

                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                      Czytaj dalej →

                      Ile kosztuje żłobek?

                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                      Czytaj dalej →

                      Dziewczyny po cc – dreny

                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                      Czytaj dalej →

                      Meskie imie miedzynarodowe.

                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                      Czytaj dalej →

                      Wielotorbielowatość nerek

                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                      Czytaj dalej →

                      Ruchome kolano

                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                      Czytaj dalej →
                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                      Logo
                      Enable registration in settings - general