Chcę podzielić się z wami moją historią, bo niedawno znalazłam to forum, a wiem jak ciężko uwierzyć w to że będzie dobrze gdy świat rozpadł się nam na kawałki a wokół radosna świąteczna atmosfera. Ale do rzeczy, gdy zostałam szczęśliwą mężatką chciałam jak najszybciej powiększyć moją rodzinę, niestety los miał inne plany; zaszłam w ciążę ale to było puste jajo płodowe podobno bardzo żadkie przypadki, miałam zabieg ( w szpitalu obok mnie leżały matki czekające na cesarkę )bez znieczulenia bo anestezjolog spał i nie chciano go budzić. Po tym doświadczeniu miałam dość wszystkiego i odłożyłam moje marzenia o zostaniu matką, ale w święta Bożego Narodzenia rok po poronieniu cos mówiło mi że powinnam spróbować tym bardziej że mąż miał wyjechać w delegację i udało się byłam w ciąży na pierwszym USG wszystko było pięknie biło serce mojej fasolki i promieniałam ze szczęścia a na drógim pan dr. spytał czy dobrze się czuję super odpowiedziałam on stwierdził że mamy kłopot bo nie słyszy akcji serca te słowa mnie zabiły półświadoma pojechałam 30 km do super doktor-podobno która potwierdziła w sposób najbardziej bolesny- to gówno się nie rusza więc nic z tego, potem dała mi instrukcję dawania łapówek w szpitalu w którym pracowała mąż wyzwał ją i postraszył UWAGĄ, poroniłam w domu mój wcześniejszy lekarz mi pomógł. Potem zrobiliśmy z mężem bardzo dużo badań z których nic nie wynikało aż wreszcie zaszłam 3 raz w ciążę nie wiedząc nawet kiedy cała ciąża przebiegała książkowo i 8 stycznia 2005 r po 2 godzinach w szpitalu urodziłam najcudowniejszą 4 kilową córę. Ma na imię Amelia ma 2 lata i jest moim cudem.
7 odpowiedzi na pytanie: coś optymistycznego na święta
Re: coś optymistycznego na święta
Tylko Człowiek może zniesć tyle…
Cieszę sie bardzo Waszym szczęsciem,
P. S. rozumiem, że odzywka pani dr dotyczyła sprzętu, wskaźnika czy czegos w tym rodzaju?
Jonatan (20.04.2005)
Re: coś optymistycznego na święta
A tak z innej beczki ciekawosć nie zzera… :o) co spowodowało, że po dwóch latach napisałaś o tym?
Jonatan (20.04.2005)
Re: coś optymistycznego na święta
olinko, nie wiem, jakie byly motywy tej forumowiczki, ale jao moich poronieniach napisalam w dluzszej formie prawie 6 lat po tych zdarzeniach, kiedy mialam juz zdrowego dwulatka w domu i nowe dziecko w brzuchu. tyle lat mi to zajelo. a jak pisalam, to plakalam.
k8
Re: coś optymistycznego na święta
odzywka pani doktor – szok!
pozdrowienia dla Amelki!
k8
Re: coś optymistycznego na święta
🙂 pytam tak z ciekawosci i rozumiem Ciebie.
Nie nastawiłam sie na doszukiwanie sie motywów, wiem, ze czasami potrzeba wiecej czasu niż jeden dzień 🙂 by zacząć opowiadac a czasami nie nadchodzi ten dzień wcale.
P. S. kiedy pisze o moim utraconym maluszku też mam łzy w oczach, ciagle…
Jonatan (20.04.2005)
Re: coś optymistycznego na święta
Ta odzywka dotyczyła zarodka czyli mojej małej iskierki.
A napisałam o tym dlatego że, wcześniej nie miałam takiej możliwości, miałam internet tylko w pracy!. Ale nie wiem czy wtydy byłoby mnie stać na taką szczerość, potrzebowałam czasu by dojść do siebie.
Mam tylko jeszcze jedno życzenie: by wspomniana P.dr. Nie uprawiała praktyki lekarskiej ale nie wiem co by się musiało stać bo ma gruntowną pozycję w tym szpitalu,.ona za diagnoze tylko USG- z komentarzem policzyła sobie 400zł, a łapówki proponowała dla anestezjologa, pielęgniarki, lekarza dyżurnegołącznie jakieś 1500 zł w publicznym szpitalu-“za opiekę”. Póżniej od mojego doktorka-wreszcie trafiłam na człowieka z powołaniem dowiedziałam się że ona nawet wystawiała dokumenty na operacje dla osób które zmarły nawet 5 lat wcześniej i nic nadal wiedzie prym. Ale się rozpisałam sorki
Re: coś optymistycznego na święta
pani dr – szok jak juz k8 napisała, szok…
Nie spotkałam sie z czymś podobnym… chyba by mnie szlag trafił.
Nie bede dalej pisac bo sie nie chce denerwowac.
Współczuje bardzo, że musiałaś przez to przejsc.
Jonatan (20.04.2005)
Znasz odpowiedź na pytanie: coś optymistycznego na święta