Czy wspominać……?

Usiłowałam mojej mamie wytłumaczyć, że nie ma nic złego w mówieniu, wspominaniu, takim normalnym, w codziennych, zwykłych rozmowach, o zmarłym Kubusiu mojej siostry.
Mama uważa, że lepiej nie dotykać tematu.
Pamiętam jakąś rodzinną nasiadówkę przy stole, kiedy dziadkowie (rzadko ich widujemy, bo mieszkają w USA) w żartach nie mogli się doliczyć wnuków (bo już niejednej pary rąk trzeba ;)) no i liczą, liczą od najstarszego do najmłodszego i Kubusia nikt nie policzył…
I natychmiast spojrzałam na siostrę…. i zobaczyłam, jak zmierzchła jej twarz….jak natychmiast znalazła się daleko od stołu i bliskich 🙁
Myślę, że nikt tego nie zauważył…i potem żałowałam, że nie odezwałam się nic, że nie przypomniałam o Malutkim 🙁
Ale wiecie, Mamy po stracie, nasza nieudolność wynika ze strachu, żeby Wam przykrości nie zrobić…
Czy w takiej sytuacji, jaką opisałam, chciałybyście, aby ktoś “stanął w obronie” Waszego zmarłego dziecka?
I czy uważacie, że jest sens, abym pozostałą rodzinę przekonywała, żeby nie bała się mówić o Kubusiu?
Jeśli któraś z Was zechce podzielić się swoimi przemyśleniami – dziękuję.

22 odpowiedzi na pytanie: Czy wspominać……?

  1. Wiesz kochana sytuacja o której piszesz miała dla Twojej siostry pewnie takie samo odbicie jakby jej ktoś powiedział że ma o Kubusiu zapomnieć zamknąć ten rozdział i nigdy więcej do niego nie wracać.
    Kiedy ktoś pomija Szymonka to jest mi przykro. Wcześniej wpadałam w furię która kończyła się histerycznym płaczem bo… On żył we mnie… Był maleńkim ślicznym człowieczkiem. Urodziłam go. Przytuliłam i pocałowałam. Istniał i sprawił że go pokochałam. Kocham nadal bezgranicznie i jak liczę dzieci to zawsze będę miała trójkę chociaż tylko dwoje tutaj ze mną 🙁

    Jeśli będziecie wspominać Kubusia to przynajmniej ja tak myślę że w Twojej siostrze przywoła się tęsknota ale będzie się cieszyła że uważacie jej zmarłego synka za tak samo ważnego członka rodziny jak wszyscy inni…

    • Ostatnio też miałam taką sytuację… u teściów.

      Teść obchodził urodziny, akurat data dla mnie była bardzo niefortunna, bo było to dzień przed pierwszą rocznicą urodzin i śmierci naszego Kubusia.

      Rodzinka waliła kielony, śmiali się, dyskutowali…
      raz za wnuka, raz za teścia, raz za wnuka… tylko za którego? Za tego, którego teraz noszę pod sercem. Teściowie wspominali, że zostaną dziadkami..tak dumnie.

      Ale skoro ja już jestem matką, to oni nie sa dziadkami? Nikt nie mówi o Kubusiu…
      Ciotka po toaście dodała “żebyście w końcu tego wnuka doczekali”. Mi się zrobiło aż słabo.. nikt nawet nie pomyślał o moich uczuciach.

      Co dzień mam wrażenie, że liczy się tylko mój brzuch i…Wojtuś:( o którego tak się boję…

      • Matka ma tyle dzieci, ile urodziła, albo nawet ile spłodziła.
        Ja mam dwie córeczki, jedną szczęśliwie przy sobie, a drugą w sercu i to tak bardzo że aż boli.
        Pewnie gdyby przy mnie rodzina liczyła wnuki i pominęłaby Milenkę, co jest pewne jak cholera, jeśli zdobyłabym się na sprostowanie, to powiedziałabym że wy macie jedną wnuczkę, ale ja mam dwie córki i tak już zostanie do końca świata.
        Teściowie nie wspomną, bo im się wydaje że tak będzie lepiej dla ich matki.
        Błąd.
        Gdyby powiedzieli, że jest jeszcze jedno wnuczątko, ale z nim spotkają się dopiero w niebie, bolałoby ale też przyniosłoby ulgę matce.

        • Pewnie, że wspominać, liczyć, pamiętać.
          To, że nie wspomną choć pewnie myślą i tak zaboli matkę. Zawsze będzie bolało.
          A najbardziej chyba będzie bolało zapomnienie.

          • ja ostatnio powiedziałam że Nastka jest moim 4-ym dzieckiem..jakiejś obcej Pani w sklepie i Pani zaczęła pytać w jakim wieku są inne dzieci..
            Trzudne jest to..bardzo

            • no tak… mnie w sklepie zaczepiła sprzedawczyni, pani aniu no nic nie widać po pani tej ciąży, gdzie Pani chowa ten brzuszek, przecież to już 9ty miesiąc!
              Proszę pani, już nie ma ciąży, dziecko umarło… proszę mnie nie pytać.

              • Robiłam dla rodziców na dzień babci i dziadka kalendarz ze zdjęciami wnuków, ich imiona tam są i daty urodzenia….Kubuś też tam jest w postaci zdjęcia aniołka-niemowlaczka ze skrzydełkami. Przed wysłaniem dziadkom siostra oglądała ten kalendarz, kiedy doszła do Kubusia rozpłakała się…przytuliłam ją, a ona szepnęła mi na ucho – dziękuję….
                Ale od pozostałych członków rodziny potem mi się dostało – “no i po co go tam umieszczałaś?”
                Szczerze Wam powiem, że to dzięki forum jestem uświadomiona, bo pewnie też starałabym się “nie dotykać” problemu….I ciężko mi jest przekonać mamę i pozostałe siostry, że ona, ta osierocona mama, oczekuje czegoś innego….

                PS.Zapomniałam o podpisie

                • Trudny temat.
                  Ja się czuję jako mama pięciorga choć tu na ziemi mam dwoje. Ja jestem w nieco innej sytuacji bo moje dzieci zmarły dużo wcześniej niż Wasze. Nie przytuliłam ich, nie pocałowałam, nawet spałam podczas odbierania ich malutkich ciałek z mojego brzucha. Mimo że o nich pamiętam, i czasem jak w domu słysze dziwne dźwięki to sobie myślę, ze to moze przebiegł któryś z moich Aniołeczków. Jak któryś z maluszków jest chory to proszę rodzeństwo o pomoc w zwalczeniu choroby. Ale mój ból jest nieporównywalny do Waszego. Dziękuję Bogu, że nie musiałam przeżywać takich historii jak Wasze.
                  O moich dzieciach nikt nie wspomina. Pozostały tylko w naszej pamięci. jesteśmy jako ci co stracili dwie ciąże a doczekali się kolejnych dwóch zdrowych dzieci – taki eksponat, dowód na otarcie łez tym co je właśnie wylewają.
                  Musze z tym żyć.

                  • wspominać !!!!!!
                    O mojej Emmie NIKT nie wspomina i to mnie baaardzo bardzo boli!
                    Tez zawsze mowie, ze Nikodem jest moim drugim dzieckiem.

                    • Zamieszczone przez beamama
                      Ale od pozostałych członków rodziny potem mi się dostało – “no i po co go tam umieszczałaś?”

                      Żeby siostra nie poczuła się gorsza!

                      • kiedy otwieram forum, szukam tego zakątka “strata dziecka” omijając wzrokiem całą resztę… i, ja wiem, to absurdalne, niedorzeczne i w ogóle… ale czuję się gorsza 🙁
                        Wypadłam ze szczęśliwego wątku “kwietnióweczki”, przecież miałam z nimi rodzić, mimo wieku, one wszystkie młode, ja po czterdziestce, ale było cudownie należeć do klanu mam przy nadziei a tu takie nieszczęście. Już nie jestem kwietniówką, jestem mamą w żałobie

                        Oczywiście wiem że matka która straciła swoje dziecko, w niczym gorsza nie jest, ale ona już odarta ze złudzeń, z beztroskiej nadziei… to miałam na myśli.

                        • Zamieszczone przez beamama
                          Wam powiem, że to dzięki forum jestem uświadomiona,

                          dokładnie to forum uświadamia…

                          …stykając się z dramatem Ani z którą mam taki stały kontakat i z którą przeżywałam jej ciążę i wiele innych problemów, nagle nie wiedziałam co powinnam zrobić gdy dostałam rano przerażający SMS, czy dzownić, czy SMSować, czy przemilczeć i tylko się za nią modlić… ale teraz wiem że wystarczy spytać, po prostu spytać czy np. potrzebna rozmowa czy milczenie, nie domyślać się nie gdybać tylko spytać się czy np. chce porozmawiać… nie omijać tematu chyba że Aniołkowa Mama powie że nie chce tego tematu poruszać…

                          • Agnieszka bardzo mi pomogła. Pamiętam, że szok sprawił że koniecznie potrzebowałam jakiegoś punktu zaczepienia, jakiegoś koła ratunkowego, żeby nie oszaleć, żeby mnie ten ból nie rozsadził.
                            Rozmowa z Agnieszką, pamiętam ją, siedziałam na szpitalnym łóżku i wyłam do słuchawki, a ona to wszystko wytrzymała dzielnie.

                            Aga ma rację, jeśli chcesz pomóc to pytaj, bo może taka kobieta właśnie tego potrzebuje, rozmowy, może potrzebuje wypłakać ból, powiedzieć życzliwej osobie o swoim cierpieniu, irracjonalnym czasem poczuciu winy, i naprawdę nie chce wtedy usłyszeć – już o tym nie myśl, skup się na żywych, i takie tam podobne banały.
                            Dziękuję Ci kochana, bardzo mi pomogłaś.

                            • Ja powiem z doświadczenia, że warto coś powiedzieć, próbować, nie omijać tematu. U mnie bliska rodzina pomogła mi na początku, mogłam spokojnie się wypłakać, wyżelić, powspominać. Nawet na Boga psioczyć – osobie duchownej – nic się nie stało. Wiadomo, wiele pocieszeń było od osób nie mających pojęcia co powiedzieć – klasyk – młoda jesteś, będziesz miala dzieci, od lekarza, że teraz szybko powinnam zajść itd. Z czasem jednak wiem, że lepiej coś powiedzieć niż nic.
                              Teściowa do dziś ani słowem, ani sms-em nic nie powiedziała. wiem, że było jej żal, ale do mnie nic – trędowata jestem, czy co?

                              Co do pamięci. Trzeba pamiętać i wpominać – my matki boimy się, ze pamięc o dzieciach zniknie z czasem. Ja najbardziej się cieszę, gdy mama moja idzie na grób Wojtka, mówi, jakie kwiaty, znicze kupuje.
                              dobrze, że umieściłaś Kubusie w spisie.
                              Gdy siostrzenica będzie robić drzewo genealogicze, wspomnę o synku.

                              • Zamieszczone przez beamama
                                Usiłowałam mojej mamie wytłumaczyć, że nie ma nic złego w mówieniu, wspominaniu, takim normalnym, w codziennych, zwykłych rozmowach, o zmarłym Kubusiu mojej siostry.
                                Mama uważa, że lepiej nie dotykać tematu.
                                Pamiętam jakąś rodzinną nasiadówkę przy stole, kiedy dziadkowie (rzadko ich widujemy, bo mieszkają w USA) w żartach nie mogli się doliczyć wnuków (bo już niejednej pary rąk trzeba ;)) no i liczą, liczą od najstarszego do najmłodszego i Kubusia nikt nie policzył…
                                I natychmiast spojrzałam na siostrę…. i zobaczyłam, jak zmierzchła jej twarz….jak natychmiast znalazła się daleko od stołu i bliskich 🙁
                                Myślę, że nikt tego nie zauważył…i potem żałowałam, że nie odezwałam się nic, że nie przypomniałam o Malutkim 🙁
                                Ale wiecie, Mamy po stracie, nasza nieudolność wynika ze strachu, żeby Wam przykrości nie zrobić…
                                Czy w takiej sytuacji, jaką opisałam, chciałybyście, aby ktoś “stanął w obronie” Waszego zmarłego dziecka?
                                I czy uważacie, że jest sens, abym pozostałą rodzinę przekonywała, żeby nie bała się mówić o Kubusiu?
                                Jeśli któraś z Was zechce podzielić się swoimi przemyśleniami – dziękuję.

                                Jak byś się odezwała, to by nic nie zmieniło… To dziadkowie liczący nie policzyli wnuczka. Zrobiłaby się głupia cisza, nie wiadomo, co powiedzieć, Twoja siostra i tak znalazłaby się z dala od stołu i bliskich.
                                Jedyne, co mogłaś zrobić, to pójść za nią i ja przytulić. To wszystko. tylko i aż tyle. Nie da się dziadkom, ciotkom nakazać, że mają liczyć. Oni pamiętają, że był taki mały człowieczek, ale go nie ma. I nic tego nie zmieni…W takich sytuacjach, gdy są spotkania rodzinne, nie ma dobrego rozwiązania. Znaczy się jest… Trzeba być precyzyjnym i mówić “mielibyśmy…wnucząt/siostrzeńców/siostrzenic/dzieci”. Nie mówię, że mam troje dzieci. Mówię “miałabym”. Bo rozmawiając o zwykłym życiu, nie wnikając w inny byt mojego dziecka. Mówimy o tym, co jest tu, na ziemi. Dlatego nasze dzieci nie są liczone… Nie wiem, czy nie zamotałam. Moja babcia już się nauczyła liczyć prawnuki. Jeszcze musi się nauczyć przy tym nie rozmyślać, jaka to ta pierwsza wnusia biedna była w takim życiu. Myślę, że rodzina też potrzebuje czasu, aby nauczyć się z nami rozmawiać. A to nie lada wyzwanie.

                                • Beata i po co nas pytasz? Przecież wiesz, co czuje Twoja siostra i co możesz zrobić, alby jej to tak nie bolało. Ty dobrze wiesz 🙂

                                  Ostatnio byliśmy z wizytą u rodziny męża. Tak się złożyło, że u brata męża urodził się wcześniaczek. Był tak samo malutki, jak mój Kostuś. Nie udało się uratować dzieciaczka. I co usłyszeliśmy od rodziny? O, jaki ten brat męża jest biedny, a jego żona, co ona musi przeżywać…. nasz syn był bardzo chory, nie zobaczył tego świata i przez to jest traktowany tak, jakby go nie było. To cholernie boli.

                                  • No właśnie nie wiem jak to jest, moment urodzin to jakiś magiczny jest.
                                    Moje dziecko gdyby urodziło się zanim coś się w środku stało, nikt nie wie zresztą co, żyłoby bez wspomagania, córcia miała 2kg 49cm, zdrowa, żyłaby. Ale zmarła zanim wyszła na świat, i jakby jej nie było wcale. Gdyby umarła po porodzie, to istniałaby w umysłach rodziny, a tak… nie ma jej 🙁

                                    • U mnie ostatnio synek przeszedł ze szkoły ( ma 9lat ) i pani w szkole pytała o rodzeństwo i wiecie co odpowiedział ” mam dwie siostry tylko jedna jest w niebie” zaskoczył mnie bardzo ale i ucieszyło.
                                      Drugą sytuację miałam kiedy mój wiekowy dziadek wspominał ile ma prawnuków bo nie mógł się doliczyć ale kiedy policzył to powiedział “mam 8 prawnuków a miałbym 9 tylko mi się jedno popsuło” było mi bardzo przykro bardzo.
                                      Ja jestem mamą trójki dzieci i zawsze nią będę i kiedy mnie pytają to mam troje dzieci i tak zostanie na zawsze i NIKT tego nie zmieni.

                                      • Piszę tutaj, bo potrzebuję porady, nie chcę strzelić gafy, a w kontaktach z Mamą, która straciła dziecko tak o to łatwo.
                                        Znajoma w marcu dostała zapalenia pęchcerza moczowego, doszło do zakażenia łożyska i w 24 tc urodziła synka, który zmarł nicałą sobę później. Nie była to moja bardzo dobra koleżanka, ale najprawdopodobniej spotkamy się w czerwcu na urodzinach mojego chrześniaka. Czy mam coś powiedzieć? Czy wystarczy złozenie kondolencji? Czy przynieść jakiś symboliczny prezencik (np misia pluszowego) dla jej Kubusia?
                                        Tym bardziej jest mi niezręcznie, że na tych urodzinach będę z córeczką, która na dniach ma się urodzić.
                                        Dziękuję Wam bardzo za każdą poradę.

                                        • Zamieszczone przez monika001
                                          Piszę tutaj, bo potrzebuję porady, nie chcę strzelić gafy, a w kontaktach z Mamą, która straciła dziecko tak o to łatwo.
                                          Znajoma w marcu dostała zapalenia pęchcerza moczowego, doszło do zakażenia łożyska i w 24 tc urodziła synka, który zmarł nicałą sobę później. Nie była to moja bardzo dobra koleżanka, ale najprawdopodobniej spotkamy się w czerwcu na urodzinach mojego chrześniaka. Czy mam coś powiedzieć? Czy wystarczy złozenie kondolencji? Czy przynieść jakiś symboliczny prezencik (np misia pluszowego) dla jej Kubusia?
                                          Tym bardziej jest mi niezręcznie, że na tych urodzinach będę z córeczką, która na dniach ma się urodzić.
                                          Dziękuję Wam bardzo za każdą poradę.

                                          Moim zdaniem, wystarczy “słyszałam, co się stało, przykro mi”.
                                          Prezent to trochę może być sztuczny gest, skoro to tylko znajoma.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Czy wspominać……?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general