Mam do was pytanie, co uważacie o tym, ze dla niektórych kobiet ciaża jest wielkim dramatem, strachem, traumą, i w konsekwencji boja się zachodzić w ciążę, boją się uprawiać seks z partnerem, (bo ryzyko zajścia w ciąże), a co może fatalnie wpływać na relacje partnerów.
A dla innych matek ciąża to błogosławieństwo i wspaniały okres w życiu, bo wiąże się z macieżyństwem itd…
Wiadomo, że są różne sytuacje, które na to wpływają – zagrożone ciąże, patologiczne… Ale mam takie wrażenie, że w dzisiejszych czasach coraz więcej kobiet traktuje macieżyństwo nie jako naturalne piękno, ale jako… właśnie jakis problem, traume… Podchodzą do tego z obowiązku (przymusu), a nie z poczucia powołania i pragnienia (nie mówię, że wszystkie kobiety)
2 odpowiedzi na pytanie: dlaczego dla niektórych ciaża to trauma a dla innych błogosławieństwo
U mnie duzo zalezalo od sytauacji.. Gdybym nie miala skonczonych studiow, stalego związku ( akurat bylismy juz malzenstwem ale staly zwiazek dla mnie nie musi byc odrazu na zasadzie mąż-żona), i w miare stalej sytuacji finansowej nie zdecydowałabym sie na dziecko.. Dlaczego? Bo mam takie podejscie do zycia nie sztuka jest zajsc w ciaze, urodzic ale wychowac, dziecko, wpoic mu wartosci, moc cos zapewnic.. Nie mialabym tego spokoju, jaki towarzyszyl mi podczas ciazy, gdybym wiedziala ze np : maz ma niestala prace, a ja zamiast zajmowac sie dziecmi, zaraz po porodzie musialabym wrocic do pracy…
Wydaje mi sie ze kobiety sie boja chodzi glownie o sytuacje finansowa, czy beda mialy gdzie wrocic do pracy czy bedzie to samo stanowisko.. Jestesmy tez bardziej niezalezne moze decydowac o sobie, ksztalacic sie zarabiac nie mniej niz maż;) i pewnie dlatego ta decyzja jest taka trudna..
Jak dla mnie nie ma idealnego momentu na ciaze zawsze jest “coś”.. Jednak zalozylam sobie pól roku, zaraz po studiach gdyby sie nie udalo pewnie bardziej zaangazowalabym sie w prace zapisala na kursy jak planowalam..
A tak ciaza choc planowana i tak byla zaskoczeniem bo urodziłam bliźniaki:D.
Jak widac nie wszystko da sie przewidzieć..
Dla mnie pierwsza ciąża była ogromną radością, dziecko od pierwszego momentu chciane, kochane i oczekiwane, chociaż ciąża była zaskoczeniem, byliśmy dość młodzi, ale mieliśmy sporą pomoc od bliskich. Były gorsze dni, kiedy bałam się że sobie nie poradzimy, doszły problemy z mieszkaniem. Jak się K. urodziła to wstąpiła w nas jakaś mega siła, ja skończyłam studia, robiłam kolejne podyplomowe, znalazłam pracę, zaczeliśmy budować dom. Teraz po 5 latach, kiedy wydawać by się mogło że jest czas żeby pomyśleć o drugim dziecku, bo już nie ma problemów takich jak 6 lat temu, mamy jakąś tam stabilizacje, pozycję zawodową, dom, to coś się stało w mojej psychice. Zablokowałam się i koniec. I nie chodzi tu o to, czy sobie poradzimy, o strach o przyszłość, chociaż wiadomo że różnie może być. Najbardziej przerażający dla mnie i jak narazie nie do pokonania jest strach, że dziecko może urodzić się chore lub martwe. To mnie tak paraliżuje że nie potrafię sobie z tym poradzić. Wątki ze straty znam praktycznie na pamięć, wiem, to dziwne, sama się nakręcam i blokuję, tym bardziej, że pierwszy poród miałam traumatyczny.
Jeśli już będę w ciąży z drugim dzieckiem, to nie wiem jak zniesie to moja psychika.
Znasz odpowiedź na pytanie: dlaczego dla niektórych ciaża to trauma a dla innych błogosławieństwo