Historia życia pewnego Andrzejka

Od prawie roku prowadzę pamiętniki mojego malucha- Andrzejka. Jest już sporo napisane więc tutaj wkleję tylko kilka starszych i dodatkowo będę wklejał wszystko to co się dzieje obecnie. Miłej lektury, mam nadzieję, że Wam się ta historia spodoba.

Historia mojego życia rozpoczęła się w dniu finału piłkarskich Mistrzostw Świata w RPA tj. 11 lipca 2010 r.

Otóż tego dnia wpadłem na pomysł aby opuścić ciepły kącik, którym był brzuszek mojej mamy i zakosztować trochę rozkoszy prawdziwego świata. Żeby jednak nie było za łatwo lekarze w szpitalu mimo, iż byłem spakowany i gotowy do wyjścia już ok. 19-tej postanowili?obejrzeć mecz finałowy. Nie bacząc na mój apetyt na prawdziwe życie poszli oglądać mecz, być może nawet przy piwku, a ja musiałem uzbroić się w cierpliwość.

Ostatecznie świat dowiedział się o moim istnieniu o 23:30 kiedy to zobaczyłem pierwszego ziemianina a mianowicie jakiegoś Łosia w białym fartuchu?.

Urodziłem się o standardowych wymiarach tj. 53 cm, 3 730 gram, 10 pkt w skali Apgar. Wtedy jeszcze nic nie zwiastowało jakim będę indywidualistą? c.d. N.

19 odpowiedzi na pytanie: Historia życia pewnego Andrzejka

  1. Pierwsze 2,5 miesiąca życia

    Pierwsze 2,5 miesiąca życia poleciało mi dośc szybko. Wiele się wydarzyło w tym okresie. Ale od początku. Po wyjściu ze szpitala musiałem zmagać się z niesamowitymi upałami, których natężenie było chyba większe niż brzuszku mamy. Rodzice robili ze mnie naturystę, ale mi to pasowało. Skoro już mowa o rodzicach to trzeba im poświecić chwilę uwagi. Mama? sympatyczna blondyneczka o piskliwym głosie lubiąca wszystko to czego nie lubi tata czyli zakupy, Farmville, śledzie itp. Generalanie jest fajna bo ma to coś co uwielbiam najbardziej tj. część ciała, z której leci mi jedzonko. Można ją nazwać szkolną stołówką. Tata? fajny facet choć nie wygląda 🙂 Lubi piwko, piłkę nożna i oczywiście ma mnóstwo koleżanek. Czasem marudzi na mamę, ale dla mnie jest ok. U niego najlepiej mi się zasypia, nikt też tak jak on nie wymyje mi tyłka.

    c.d. N.

    • Ciekawe momenty w pierwszych 2,5 miesiącach życia

      Jak już pisałem wcześniej mimo, że moje życie jest jak na razie króciutkie to w tym czasie jednak trochę się wydarzyło. Do najciekawszych momentów mogę zaliczyć przede wszystkim pierwszą kąpiel. Trzeba przyznać, ze rodzice choć odpowiedzialni mieli spory stres z tym związany. Być może dlatego, że zostałem oddany pod kontrolę tacie, który jest swego rodzaju manualnym analfabetą. Na szczęście ani mnie nie upuścił ani nie utopił. Uff!
      Generalnie mój pierwszy kontakt z wodą należy ocenić pozytywnie. Rodzicom za przeprowadzenie tego zadania logistycznie wystawiam mocną trójkę 🙂
      Kolejnym ciekawym momentem w moim życiu był pierwszy spacer. I oczywiście znowu rodzice grali tu pierwsze skrzypce. Zapakowali mnie do dużego pojemnika w kształcie trumny i wystawili na działanie świecącej kuli umiejscowionej gdzieś wysoko. Zanim się zorientowałem o co chodzi już widziałem przemieszczające się obarazki. Od razu zadałem sobie pytanie, czy na tym świecie wszystko się przemieszcza czy też to ja zostałem wprawiony w ruch? Te rozważania były na tyle męczące, że nie wiem nawet jak, ale zapuściłem mega komara.
      No i na koniec musze jeszcze opowiedzieć o ciekawym wydarzeniu, którym wszyscy się emocjonowali a polegało ono na niczym więcej jak oblaniu mnie wodą w jakimś bunkrze!!! Nie wiem skąd tyle emocji i podniety wśród zebranych wokół mnie człowieków, dla mnie to była nieudolna próba wykąpania mojej główki. Wydaje mi się, że jeszcze wiele dziwnych rytuałów tego świata mnie czeka? a w brzuszku wszystko było takie proste? c.d. N

      • Kilka pytań do dużych człowieków

        Mimo, iż dzisiaj kończę 3 miesiące (szmat czasu juz przeżyłem) jest wiele kwestii, ktore mnie nurtują. Nie będę pytać mamy i taty żeby nie wyjść na jakiegoś niedouczonego. Dlatego proszę Was drodzy internauci o wyjaśnienie mi kilku spraw:

        Po pierwsze co to znaczy?bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie?? tata coś o tym mówił, ale trudno mi pojąć jak można zaliczyć gola podwójnie? To przecież nie koszykówka!

        Po drugie, co to są skrzypce? Babcia Ewa ciągle o tym wspomina a tatuś się denerwuje i odpowiada, że jak będę chciał na tym grać to spędzę 2 noce na balkonie? Ja nie chcę na ten balkon cokolwiek to jest, mi jest dobrze w łóżeczku u mamy. Ratujcie?

        Po trzecie, co to jest balkon?!!!!

        Po czwarte, co to jest szyja? Nie mają tego moi dziadkowie, pytanie czy ja to mam? To jakaś choroba czy coś? Mam się martwić, że to mam lub, że tego nie mam?

        Po piąte, kto to jest łoś? Tatuś tak ciągle mówi jak rozmawia z obcymi mi człowiekami.

        Po szóste co oznacza wypowiedź mamy?Ci nasi to patałachy?, czy tu chodzi o mnie i o tatusia? Czy ona ma innych naszych? Już sam nie wiem ilu mama ma innych?!

        Za wszelką pomoc w rozwiązaniu moich rozterek będę bardzo wdzięczny.

        c.d. N

        • Oczekiwania wobec mojej osoby

          Wczoraj skończyłem 3 miesiące i dotarło do mnie, że wobec mojej malutkiej osóbki społeczeństwo ma całkiem duże oczekiwania. Ale od początku.

          Zanim jeszcze uformowałem się w brzuszku mamy i przybrałem postać żółwia (nie mylić z fasolką) wyczułem duże ciśnienie świata zewnętrznego, który chciał mi narzucić to czy będę podrywał bobasy z warkoczykami czy też sam będę owe warkocze nosił. Ciśnienie rosło gdzieś tak raz na miesiąc, pamiętam to dobrze bo wtedy zawsze ktoś z zewnątrz fundował mi sporą dyskotekę w brzuszku połączoną z PRL-owską inwigilacją. Ja oczywiście jak przystało na małego?wywrotowca? starałem się jak najbardziej utrudnić zadanie temu komuś. Dochodziły mnie tylko jakieś dziwne wzory matematyczne, które zmieniały postać z każdą nową wizytą u tego kogoś. najpierw mówiło się 60-40, potem 70-30, potem 80-20 a później już usłyszałem są kulki i armatka. Dziwne to dla mnie bo żadnych militariów w brzuchu nie przechowywałem. Nie pozwala na to przecież Pan Antoni M. i jego komisja 🙂

          Generalnie zawsze wieczorem, wtedy kiedy tata gasił mi światło słyszałem łąbędzi śpiew z mało skomplikowanym refrenem, a mianowicie?będziesz chłopcem, będziesz chłopcem siubidubida?. No i można powiedzieć, że pierwsze oczekiwanie spełniłem 🙂

          Będąc już na świecie człowieków poprzeczka poszła znacznie wyżej. Zaczęło się od mojego apetytu. Mama brylowała w opowiadaniach jak ja to fajnie rosnę i przybieram na wadze. O co w ogóle to wielkie halo. Jem ile chcę, w pieluchę walę to co mi nie smakowało i tyle. No, ale jeżeli oczekiwania były takie żebym jadł ładnie i szybko zwiększał objętość moich wałeczków na nóżkach to niech im będzie. Jakby na to nie patrzeć 2 postulaty rodziców zrealizowałem.

          I teraz zaczynają się schody. Babcia Ewa wymyśliła sobie (na złość tacie), że będę grać na skrzypcach lub na fortepianie. Nie wiem czy to będzie mi pasowało do wizerunku HUNTERA dlatego postaram się z tego jakoś wymiksować.

          Tata natomiast widzi we mnie wielki potencjał piłkarski. Argumentuje to moimi krzywymi nóżkami (krzywy to jest chyba on!). Biorąc jednak pod uwagę datę i okoliczności mojego urodzenia być może jest mi pisana wielka kariera. Tego w tym momencie nie sposób ustalić, ale będę się starał sprostać oczekiwaniom taty.

          Na szczęście dziadkowie podchodzą do tematu mojego życia na dużym lajcie. Dziadek Wiesiu wychodzi z założenia, że jak będę lubił piwko i sport to się jakoś dogadamy. Dziadek Stasiu natomiast chce abym po prostu był sobą i robił to na co mam ochotę, oczywiście z zachowaniem umiaru + lubił piwko. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejsze dywagacje bo mama biega z gołym cyckiem i mnie woła na kolację.

          • super pamiętniczek
            fajnie sie czyta kIEDYS DUZY ANDZEJ PRZECZYTA TO Z ŁEZKĄ W OKU

            • Jak wychować sobie rodziców

              Witam wszystkich czytelników. Dzisiaj przedstawię mój sposób na wychowanie dorosłych człowieków.

              Ja zacząłem trudną sztukę wychowywania rodziców już w brzuszku. Przejawiało się to tym, że jak mi nie pasowało to co mama je lub jak było za głośno kiedy ja szykowałem się do drzemki to najprościej w świecie odpalałem torpedy umiejscowione w moich nóżkach i co sił dudniłem w środku brzuszka. Powodowało to spore zainteresowanie rodziców a co za tym idzie ich obawy czy oby wszystko u mnie w porządku. Skutkowało to niczym innym jak zmianą diety mamy (tata zawsze głośno artykułował swoje nakazy w tym zakresie i mama musiała go słuchać) a także w pozostałych przypadkach wyciszeniem mamy jak był mi potrzebny spokój.

              Na kolejne pomysły podporządkowania sobie dorosłych wpadłem już podczas bycia na świecie. Moje obserwacje wykazały, iż płaczem mogę sterować rodzicami jak pilotem do TV. I tak np. jak chciałem, aby ktoś podrapał mnie po brzuszku to mój płacz był przerywany (człowieki mówiły, że wymuszam a to przecież był taki misterny plan). Jak miałem ochotę połączyć przyjemne z pożytecznym tj. popatrzeć na cycki mamy i się najeść to darłem się wniebogłosy. I wierzcie mi, nie ma człowieków, którzy byliby w stanie zignorować ten hałas 🙂 Innym razem mój płacz był jak wibracja w tych małych urządzeniach, do których tata mówi? cześć Łosiu, lub cześć Mistrzu? a mianowicie płacz stopniujący swoje natężenie. Zawsze go używam jak potrzebuje pozwiedzać świat na rączkach rodziców, babć lub bezszyjnych dziadków.

              Kolejna sprawa, zauważyłem, iż człowiekom niewiele potrzeba do szczęścia, wystarczy, że uśmiechnę się jak bezzębny cowboy i od razu mogę prosić o co tylko zechcę od BigMaca poprzez piwko kończąc na masażu.

              Na koniec sprzedam Wam jeszcze jedną perełkę. Jak mnie wkurzą te dorosłe istoty to zachęcam ich do położenia mnie na przewijaku. Wtedy delikatnie się uśmiecham czym powoduję ich zbliżenie się do mnie. I to jest doskonały moment, aby wystrzelić z mojej armatki. Wierzcie mi lub nie, ale nie ma takiego ruchomego celu, który by mi uciekł 🙂 Może ja kiedyś będę snajperem??? Ta metoda wymaga pewnego dopracowania a mianowicie takiego, który pozwoli mi trafiać człowieków wyżej niż w brzuch 🙂

              Wszystkie opisane tu sposoby nie stanowią praw autorskich a co za tym idzie mogą być przez Was wykorzystywane w celu okiełznania dorosłych człowieków, którym się wydaje, że mają nad nami pełną władzę.

              Bobasy rulez!!!!

              c.d. N.

              • Polityka okiem trzymiesięcznego bobasa

                Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami drodzy internauci moimi spostrzeżeniami (nie mylić z poglądami) politycznymi.

                Polska to piękny kraj, ale wydaje mi się, że nie do końca nasz król i rycerze Okrągłego Stołu potrafią to wykorzystać i sprawić, aby żyło się lepiej?wszystkim. Bo tak naprawdę my bobasy jesteśmy zadowoleni, mamy fajne wózki, łożeczka, zabawki takie jak cycki mamy, tatusiów, którzy świata poza nami nie widzą, ale czy to wystarcza by przeciętny bobas (nie mylić ze mną bo ja nie jestem przeciętny) mógł się czuć usatysfakcjonowany? Mi się wydaje, że nie.

                Zacznijmy od naszych rozterek spowodowanych równymi chodnikami. Czy temu komuś kto je budowal nie przyszlo do głowy, że my okruszki potrzebujemy do udanego zasypiania pewnych nierówności podłoża, wertepów i innych crossowych szlaków. I tu widzę winę naszego króla, który jeżdzi na swoim koniu bądź na jednym z rycerzy (jesteśmy w Unii Europejskiej więc trudno stwierdzić jak to teraz jest) i dlatego nie dostrzega tego problemu, z którym my borykamy się na codzień. Kolejna sprawa to stadionowe tłumy w obiektach zdominowanych przez człowieków w sterylnych ubraniach białego koloru. No kto to widział żeby mały bobas spędzał tam czas odpowiadajacy tzrem drzemkow, pięciu kąpielkom i siedmiu przerwom na cycusia? Oczywiście jak rodzice wysupłają extra daninę do skarbca króla, ktora i tak zostanie wydana na nowe konie tudzież nowych rycerzy lub też na grający melodie patriotyczne pisuar albo jeszcze lepiej na królewską piramidę to wtedy wszystko jest ok. Wchodzi się od razu, Pan w fartuchu jakby milszy i gitara. Pytanie, ilu moich rówieśników ma rodziców, którzy są w stanie taką daninę wysupłać?

                Jeszcze inna sprawa, król i jego świta powinni mieć na względzie szczęście naszych rodziców bo wtedy i my jesteśmy szczęśliwi. Więc jak widzę złego tatusia bo podnieśli cenę jego ulubionego napoju (coś jak moje ulubione mleczko) no to nie może być dobrze. To tak jakby mama zamknęła stołówkę i kazała mi jeść sproszkowane mleko, ktorego przydatnośc odpowiada 1/3 mojego życia! No pytam jak to może być dobre?!!! W ogóle myślę, że tatusia powinni przyjąc na dwór królewski i to nie w charaktzerze błazna, bo jego pomysły są dobre dla bobasów takich jak ja. On tłumaczy mi co zrobić, aby było dobrze i ta jego argumentacja do mnie trafia. Przykładowo, jednym cięciem rycerskeigo miecza załatwił by wszystkich darmozjadów, którzy siedzą w kieszeni króla (tego do końca nie kumam no bo jak to możliwe, aby ich tam wszystkich pomieścić). Ponadto utowrzyłby bobasom dużo zapasowych domków gdzie Panie o pięknej cerze i błyskotliwym spojrzeniu by o nas dbały kiedy tata jest np. na polowaniu a mama w kuchni. tych taty pomysłów jest więcej, ale o tym przy okazji następnych rozważań. Reasumując, trzeba zadbać, aby król usłyszal głos ludu, zszedł z rycerza na ziemię i wyprał zapchane kieszenie swojego wdzianka?

                c.d. N.

                • Poważne sprawy

                  Dzisiaj chcę podzielić się z Wami jedną z bardzo poważnych spraw a mianowicie kwestią ubrania. Mały bobas nie ma za wiele do powiedzenia w tym temacie i musi się w pełni zdać na gust rodziców. A więc od początku. Podstawowym wyposażeniem malucha jest miękkie coś z rzepami po bokach. Jest to skomplikowana część mojej garderoby o bardzo dziwnej strukturze. Pozwala ona na oddawanie się rozkoszy zmniejszania objętości brzuszka w sposób nieinwazyjny dla mojej pupy. Jeszcze nie rozkminiłem jak to się dzieje, że zawsze mam sucho, ale co tam, w końcu mały jestem 🙂

                  Kolejną częścią mojej codziennej garderoby jest?pajacyk? a wcześniej?body?. Czuję się w nim jak w kaftanie dla wariatów. Ponadto dość mocno krępuje mi ruchy. Zdecydowanie, strój naturysty pasował mi najbardziej. Omawiana część moich ciuchów jest istotna z punktu widzenia estety. To ona najbardziej rzuca się w oczy innych bobasów i człowieków i zdecydowanie musi być modna. Na szczęście w moim przypadku mam doświadczoną w wojażąch sklepowych mamę. Umie mi dobrac takie ciuszki, które przystoją hunterowi:) Reasumując, mam spore rwanie i ubiór mi w tym pomaga.

                  A teraz to czego nie lubię i nie rozumiem dlaczego jestem ciągle tym męczony. Mowa oczywiście o czapce!!! Niech ja dorwę tego geniusza, która ją wymyślił!!! No kto to widział aby zatykać jakąś szmatą moje uszka i do tego wiązać mi stryczek pod szyjką? Przecież to istne tortury, śmiem twierdzić, że większe niż te, które były dokonywane w tajnych bazach CIA na terenie Polski. Jednym słowem nie lubię?mycek? na główce i zamierzam to zawsze okazywać (niestety rodzice są nieczuli na moje krzyki w tym temacie, chyba mnie nie lubią czy coś).

                  Mam jeszcze fajny strój Tatara. Generalnie na każdej zabawie karnawałowej będę oblegany przez bobaski w warkoczykach bo wyglądam w nim świetnie. Bynajmniej, tak twierdzą taty koleżanki z pracy (muszę je w końcu pożądnie poznać).

                  Kończąc dzisiejsze wywody dodam, że mamie kompletnie odbiło na punkcie ciuchów dla mnie a co za tym idzie ich różnorodnośc jest wyjątkowa. Mi to pasuje bo zawsze wyglądam posh. Kolejnym wariatem na punkcie mojej garderoby jest dziadek Stasiu, który regularnie plądruje hurtownię z pieluchami i znosi nam to do domu. Zwariował czy co? 🙂 Babcia Ewa i ciocia Jadzia też regularnie doinwestowują moje szafy i to co jest ważne to to, że na szczęście nie muszę się wstydzić ciuszków, które mi kupują.

                  c.d. N.

                  • Idą wybory, czas oszukiwania bobasów należy rozpocząć

                    Jestem wciąż multuki wiekiem, ale już jedne zamieszanie wyborcze mam za sobą. Wydaje się, że tym razem cały ten cyrk nie będzie się zbytnio różnić. Znowu jacyś Panowie, rzadziej Panie będą nam obiecywać darmowe pampersy, obiadki w słoiczkach czy kolorowe zabawki. Oczywiście kto nie jest naiwny wie, że po wyborach to wszystko co obiecane nie zostanie zrobione. Tak było w poprzednim roku i tak będzie i za miesiąc. Chodzi tylko o to żeby na małej kartce papieru określić swoje zaufanie do tego a nie innego kandydata. Tragiczne w tym wszystkim jest to, że tego typu obietnice pojawiają się zawsze kiedy tzw. król i rycerze okrągłego stołu potrzebują naszego poparcia. Poza tym krótkim okresem nasze potrzeby są marginalizowane i chodzi tylko o to, aby napchać kieszenie srebrnikami tych wspaniałomyślnych w czasie kampanii wyborczej jegomości. 🙁

                    Przecież niecały rok temu były obiecywane dla naszego miasta ulgi dla malutkich bobasów, miały być budowane nowe żłobki, aby ulżyć rodzicom. I co z tego wyniknęło. Ano tyle, że żłobek faktycznie ma być budowany, ale nikt nie sprawdził, że ma się to odbyć na starym wysypisku śmieci. Nie wiem czy chodzi o to żeby maluchy miały dużo ciekawych zabawek do wynajdywanie czy też uznano, iż zapachy z naszej pieluchy nie będą się kłóciły z tymi z wysypiska 😛

                    Co do ulg to sprawa ma się nieco inaczej, a mianowicie zostały utrzymane najwyższe w kraju opłaty za żłobek i do tego rozważa się jeszcze podniesienie tej i tak wygórowanej kwoty. Ja rozumiem, że jest kapitalizm i każdy ciągnie do siebie ile zdoła, ale przy najmniej niech nie będzie tego jawnego oszukiwania w czasie kampanii! Bo przecież, małe bobasy nie zawsze się na tym znają i takie wprowadzanie w błąd, nas, przyszłych żywicieli emerytów jest krzywdzące. 🙁

                    Powiecie, że mój post jest pewnego rodzaju agitacją, ale to nie o to tutaj chodzi. Moim zamiarem jest tylko zwrócenie uwagi na to aby skutecznie rozliczać tych pieniaczy z ich przysłowiowych pampersów na wierzbie. Kto to zrobi lepiej niż my, przyszli wyborcy?
                    c.d. N.

                    • Co siedzi w główce małego bobasa?

                      Otóż to pytanie jest stawiane wielu fachowcom i z mizernym skutkiem oni na nie odpowiadają. Konia z rzędem temu kto będzie wiedział o czym myślę w danej chwili czy też co mi się śni. Ze względu na fakt, iż mało kto może się domyślać co mi siedzi w tej małej na pół łysej główce to postanowiłem uchylić troszeczkę rąbka tajemnicy.

                      Generalnie tych myśli, humorów, bojaźni jest tyle, ze można by obdzielić kilku pacjentów ze schizofremią, ale my małe bobasy ogarniamy ten chaos. Po pierwsze kwestia spania. Podczas snu w naszych małych mózgach przeżywamy uciechy i udręki minionego dnia a także emocje powstałe w wyniku różnego rodzaju wydarzeń.

                      Inna sytuacja. W sobotę odbył się spęd znanych mi człowieków, którzy co rusz gawaorzyli coś do mnie bez żadnej logiki. No i potem starałem się poskładać te ich wypowiedzi w jedną sensowną wypowiedź. Wyszło mi coś takiego?jogibabu, halo, halo, riki tiki tam?. Liczę na Was moi czytelnicy, że wyjaśnicie mi ten dorosłych bełkot.

                      Innym razem cały dzień spędzam tylko z mamą. No to logicznym jest, ze zastanawiam się pół dnia cóż ta mama takiego zrobiła, że tatuś czmychnął z samego rana i tyle go widziano. Oczywiście tatuś jak wierny pies wraca wieczorem na kolację. Taka sytuacja ma miejsce dość często więc chyba muszę pogadać z mamą aby była dla taty milsza i częściej się stroiła 🙂 Być może wtedy tata nie będzie nam uciekał?

                      W mojej główce są oczywiście również myśli stricte destrukcyjne. Obczajam kilka godzin co jestem w stanie popsuć a potem staram się to zrealizować. Niestety wtedy zawsze jakiś znany mniej lub bardziej człowiek przerywa mój misterny plan.

                      Na koniec warto także wspomnieć o moich przekonaniach buntownika. W brzuchu mamy poznałem historię Williama Wallace`a niejakiego pogromcy Anglików i ten typ osobowości bardzo mi przypadł go gustu. Nie mam niestety okazji gonić Angoli, ale z wiekiem myślę, ze taka szansa się pojawi. No bo kto to widział, aby szanujący się kibic piłkarskiej reprezentacji Orłów Nielotów lubił drużynę spod znaku trzech lwów?

                      c.d. N.
                      ł

                      • Moi idole

                        Witam wszystkich po trzydniowej przerwie w pisaniu. Wczoraj odbyła sie kolejna impreza taty więc dzisiaj jestem trochę niewyspany, ale postaram się napisać słów kilka o moich idolach. Postanowiłem nie skupiać się w tych rozważaniach na rodzicach bo to mogłoby być trochę nudne więc opiszę inne wzory do naśladowania.

                        Zacznę od postaci bardzo mi bliskiej i wartościowej a mianowicie od Rysia z Klanu. To prawdziwy wzór męskich cnót takich jak męskość, siła fizyczna i bycie złotą rączką. Do tego ściemnił kiedyś Grażynkę i teraz ma kogo ochraniać przed złem całego świata. Ponadto jest taki konkretny i nikt nie jest mu w stanie?podskoczyć?. Interesuje się motoryzacją (to dlatego był taksiarzem a nie dlatego, że ma ubytki intelektualne). Po prostu cud miód i orzeszki.

                        Kolejnym moim idolem jest Rick Forrester. Ten to dopiero jest fajny! Jak prawdziwy facet interesuje go moda, sukienki i inne fatałaszki. Można powiedzieć, że to nie są atrybuty prawdziwego mężczyzny tylko faceta prześladowanego przez bojówki PPIIS, ale ja tam wiem swoje. Nikt tak jak on nie potrafi zaczesać grzywki do tyłu. Nawet mój tatuś!!! No i co ważne ma chłop branie, uległy mu już chyba wszystkie dziewczyny z jego rodziny:)

                        W tym miejscu trzeba napisać też coś o innym moim bohaterze. Jest nim KRECIK. Tak, tak ten krecik, nazwyany też po czesku Krtek. Jego wyuczona na wszystko odpowiedź tj. stwierdzenie?AHIO? zamyka usta wszystkim krytykantom. Ot taki wujek ciętej riposty. Co prawda ta postać budzi lęk i trochę cuchnie potem, ale czyż to nie domena prawdziwych facetów? Ponadto jaki w naszym kraju zawód budzi największy szacunke króla? Ano zawód górnika!!! I tu nie chodzi o to, że król i jego rycerze boją się ich buntu, tylko po porostu dażą ich wielkim szacunkiem. No bo kto to widział, aby tylko jedna grupa w królestwie była zwolniona z obowiązku pierwszej nocy? Po prostu oni sobie to wywalczyli i do tego w rocznicę tych wydarzeń obchodzą święto Barbórki 🙂 A że krecik ciągle ryje bez sensu w ziemi to można uznać, iż ma wiele wspolnego z naszymi górnikami.

                        Ostatnim moim idolem jest Doda. Tak jak ona lubię wszystko co różowe (zaczynajac od cycka mamy) a kończąc na moich ulubionych skarpetkach. Zawsze też chciałem mieć taki szacun na mieście jak owa diwa. Do tego rzeszę fanek w wieku 10-12 lat i jej porsche. W pewnych elementach anatomicznej budowy ciała nie jestyem w stanie jej dorównać, ale jej przebojowość mogę osiągnąć. No i co ważne też chciałbym kiedyś trafić do czasopisma prawdziwych mężczyzn tj.?pędzący króliczek?, ale czy na rozkładówkę? Chyba jednak w roli eksperta od ludkzich spraw. Rozkładówki pozostawię bobasom z warkoczykami:)

                        c.d. N.

                        • Mój rozwój a oczekiwania rodziców

                          Czasem się zastanawiam czy ja oby w pełni spełniam oczekiwania moich rodziców. Wszystko zaczęło się dość obiecująco. Urodziłem się duży, ponoć ładny (tata tylko miał zastrzeżenia od razu po porodzie bo ponoć pachniałem rybami) i co naważniejsze zdrowy. Potem też było ok, ładnie jadłem, rosłem i robiłem obficie w pieluchę. Teraz jednak wyczuwam pewną presję na mojej osobie. Coraz częściej jestem poddawany testom psychologicznym mającym na celu stwierdzenie czy rozwijam się szybko, standardowo czy po prostu jestem łosiem, któremu wszystko przychodzi z trudem. Jak wypadłem na tych testach to trudno stwierdzić bo nikt mi wyników nie pokazał. Z zachowania rodziców wnioskuję, że chyba jestem raczej w tej górnej granicy ich wymagań bo ciągle są dla mnie mili. Nie ma mowy jednak, aby mój dzień polegał jedynie na spaniu, jedzeniu i stawianiu posążków. Muszę przechodzić katusze przed lustrem, które polegają na tym, iż udaję sfinska. Oprócz tego mam się turlać jak cyrkowy piesek na narkotykowym głodzie a także mam za zadanie łapać w rączki wszystko to co mi podadzą. Pal licho jak podają moje grzechotki, gorzej jak mam utrzymać pełną puszkę piwa. To jest stosunkowo trudne, ale docelowo muszę sobie z tym poradzić bo przecież jaki ojciec taki syn. A co jak co, ale tata umie z puszką piwka zrobić wszystko, nawet origami. Mama ma troche mniejsze wymagania, dla niej najlepiej jakbym się uśmichał w sposób kontrolowany i świadomy. Czasem jest to już nudne bo przecież nie można cały czas mieć przyklejonego uśmiechu traktorzysty. Czy oni zapomnieli, ze już sklepy z dopalaczami są zamknięte? Jeżeli chodzi o dziadków to tu sprawa jest dość prosta, mam po prostu jeść z butelki, którą mi podają i słodko spać. Najlepiej jeszcze czytać szekspira.

                          Podsumowując, jestem raczej kumatym bobasem niż zwierzyną leśną z rogami i spełniam oczekiwania rodziców. Pytanie tylko kiedy ta poprzeczka pójdzie wyżej to czy wtedy podołam zadaniom i celom przede mną stawianym?

                          c.d. N

                          • Dzisiaj miałem bardzo ciekawy dzień. Najpierw tatuś zaplanował pewną niespodziankę, której szczegółów nie chciał zdradzić ani mnie ani mamusi. Co prawda powiedział tylko w co należy się ubrać i co zabrać ze sobą. Dla mamy była to niebagatelna informacja bo to ona przecież w tej rodzinie ma ładnie wyglądać. Tata jest odpowiedzialny natomiast za myślenie 🙂

                            Wracając jednak do tematu, tata zabrał nas do pewnego miejsca dla bobasów z tą różnicą, że nie zostałem tam sam, rodzice mogli mi towarzyszyć. Odetchnąłem z ulgą bo pierwsze wrażenie maiłem takie, że nawet w weekend rodzice gdzieś mnie podrzucą. Co prawda takie sytuacje nie miały nigdy miejsca, ale zawsze jest ten pierwszy raz a to ponoć boli. Bardziej dziewczynki niż chłopców, ale zawsze 😛

                            Ten niby koedukacyjny żłobek polegał na tym, iż odbywają się tam zajęcia z tym co lubię czyli muzyką, klaskaniem i wydawaniem dźwięków. Trzeba przyznać, że nasza grupa nie jest zbyt liczna i to pozwala na większą swobodę w tańczeniu, bawieniu się instrumentami i śpiewaniu. Cała ta muzyczna akcja trwała jakieś 30 min. I było ok. Rodzice obecnie rozważają czy zafundować mi więcej tego typu atrakcji.

                            Gdy już zakończyłem zajęcia muzyczne ruszyliśmy obejrzeć domki zwierzątek, które znam tylko z książeczek. Zaczęło się nieźle bowiem tata załatwił nam wciśnięcie się w kolejkę na samym jej początku. Oczywiście, ja byłem jedynym argumentem, tego przedsięwzięcia, że niby nie wytrzymam tak długo w kolejce itp. Ludzie się ugięli i zaoszczędziliśmy jakieś pół godziny stania.

                            Zwiedzanie zaczęliśmy od zwierząt bardzo przypominających tatusia. Były to małpy, w których nazwie znajdowało się słowo?białouszne?. Tatuś też codziennie rano ma mnóstwo białego koloru za uszami po goleniu wiec pewne podobieństwo znalazłem. Ponadto ma taki sam głupi wyraz twarzy zaraz po przebudzeniu jak owe małpy. 🙂

                            Potem oglądaliśmy foki, ale te raczej nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Ot takie bieganie za piłeczką i pluskanie w wodzie. Takie rzeczy nie tylko w erze czy T-mobile są możliwe, ja też tak umiem a nikt mi szczególnych braw nie serwuje. O sprzedaży biletów na tego typu show nie wspomnę!

                            Następnie odwiedziliśmy tzw. mini zoo. Było fajnie, mogłem razem z tatą obcować wśród kóz, kitajców czy też śmierdzących baranków. Po tej wizycie już wiem, że są rzeczy bardziej śmierdzące niż moja pielucha i mama po terapii czosnkowej 😛

                            Na koniec odwiedziliśmy naszą rodzinę czyli goryle. Tata dużo po nich odziedziczył, głównie sposób poruszania i goły tyłek. Pewne nawyki też ma podobne np. drapanie się po brzuchu. Tylko po brzuchu, po niczym innym?

                            Widziałem jeszcze zebry, żyrafy, sowy, nosorożca, hipcia i wiele innych zwierzątek. Za dużo by pisać.

                            Dzień oceniam na 5+. Dużo nowości i wiele ciekawych stworków.

                            Dobra, idę spać, może przyśni mi się jakaś fajna małpa. I nie mówię tu o mamie?

                            c.d. N.

                            Są już dostępne fotki z dzisiejszych przygód na Jeżeli podoba Wam się to co piszę to zapraszam do komentowania. Jeżeli Wam się nie podoba? patrz punkt pierwszy 🙂

                            • O tym jak rodzice męczą Andrzejka

                              Dzisiaj chciałbym się trochę poskarżyć na moich rodziców. Otóż od paru dni zaburzają mój rytm dnia i pewne przyzwyczajenia. Tłumaczę to sobie na razie niedoskonałością dorosłych człowieków, ale powoli zaczyna mnie to denerwować. Odkąd się urodziłem byłem zawsze rozpieszczany, rodzice mi nadskakiwali a co najważniejsze spełniali moje zachccianki bez zadawania zbędnych pytań. No przeciez to oni w końcu chcieli wprowadzić mnie to rodziny. Ja się na świat nie pchałem. Niestety od paru dni ich podejście zmieniło się diametralnie. I to na moją niekorzyść. Pierwszą oznaką tego, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś jest to, że coraz częściej zamiast naturalnego karmienia jestem przymuszany do ssania dziwnej w smaku i dotyku rzeczy. Niby jakieś jedzonko z niego leci, ale nie ma już tego ciepła jak to jest w przypadku cycusia. Na szczęście ta?operacja? jest na razie tylko incydentalna choć można już zauważyć pewne symptomy regularności. Mam cichą nadzieję, że jak jeszcze trochę pokrzyczę to całkowicie zniechęcę rodziców do wpychania mi do buzi obcych ciał. Kolejną sprawą jest przymuszanie mnie do uśmiechania się do obcych lub półobcych ludzików. To już istny idiotyzm sterować moją sympatią. Na razie jestem nieustępliwy i na widok kogoś kto mi nie pasuje reaguję gniewem przechodzącym w krzyk. Jest to sposób skuteczny bo natychmiastowo dany delikwent znika z mojego pola widzenia. Martwiące jest niesteyt to, że tych sytuacji wymuszających moje zainteresowanie obcymi jest coraz więcej.

                              Ostatnia sprawa to pozostawianie mnie na dłuższe chwile samego. No albo rodzice chcicli mieć fajnego babasa, z którym będą spędzać swój cały czas albo mogli sobie kupić pluszowego królika! Jemu uwagi nie musieliby aż tyle poświęcać. Z tą sytuacją akurat sobie dobrze radzę bo mam pewne kwestie do przemyślenia i czasem taka chwila spokoju pozwala mi na oddanie się refleksji. Nie zmienia to jednak faktu, iż powoli rodzice zaczynają mnie olewać i wracają do swoich kawalerskich upodobań. Według mnie to trochę za szybko? Co oni myślą, że coś im się jeszcze od życia należy czy co?! Czasem nachodzą mnie takie przemyślenia, że im człowiek starszy tym głupiej się zachowuje i nie mam tu na myśli tatusia po spotkaniach z kolegami 🙂

                              W każdym bądź razie monitoruję te problemy i zobaczymy czy nie będą one przybierać na sile z niekorzyścią dla mnie.

                              c.d. N.

                              • Andrzejkowa misja wyborcza

                                Jutro jak wiecie nasz naród opanuje szaleństwo głosowania. Właściwie to pół narodu bowiem pozostała połowa zostanie w domu w ciepłych kapciach. Moi rodzice jak na prawdziwych patriotów przystało wybierają się do lokalu wyborczego i zagłosują. Tym razem po raz pierwszy będę im świadomie towarzyszyć. Mówię świadomie ponieważ już jedne wybory za mną. Wtedy jednak sobie smacznie spałem a rodzice spełniali demokratyczny obowiązek.

                                Rodzice jeszcze nie zadecydowali kogo wesprą w tych wyborach. W telewizji wiele nam obiecywano, ale nikt choć w połowie inteligentny w to co tam słyszał nie wierzy. Ja też bardziej pasjonowałem się doniesieniami do sądu w trybie wyborczym niż całą tą kampanią. Wracając jednak do tematu tego posta to jutro czeka mnie bardzo ważne zadanie. Rodzice postanowili bowiem, że to ja będę wrzucać karty wyborcze do skrzynki z dziurką nazywanej urną. I tu pojawia się powaga tego zadania. Nie zdecydowałem bowiem czy czasem nie zrobić psikusa i po prostu nie uciec z lokalu wyborczego z rodziców głosem. Mogę też przecież podrzeć tą karteczkę i zjeść, tak jak zwykłem to robić z gazetkami z reala?

                                Przede mną więc ciężka noc przemyśleń, wiem bowiem, że obojętnie na kogo rodzice oddadzą głos to i tak ten ktoś kłamał mówiąc jacy to my jesteśmy ważni dla niego i jak wiele dla nas zrobi. Ciekawy jestem czy np. zapewni mi wakacje pod palmami lub darmowe szczepionki. Szczerze wątpię! Pytanie więc po co kogoś takiego obdarzać zaufaniem i nabijać mu kieszenie mamoną? Ja tu zbyt wielkiego sensu nie widzę. Z drugiej zaś strony jak mawiał klasyk?Nie ma prawa narzekać ten kto nie był głosować?, więc może dla świętego prawa narzekania na polskie realia zostawić sobie ten komfort i zagłosować? To już generalnie nie dywagacje dla mnie bo to nie ja jutro będę stawiać krzyżyki na białych i żółtych kartach. Ja natomiast mogę sprawić, że całe to wyborcze zamieszanie nabierze pewnego kolorytu. Przynajmniej w naszym lokalu wyborczym? 😛

                                c.d. N.

                                • Moje ulubione zabawy

                                  Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami drodzy czytelnicy wymyślonymi przeze mnie zabawami. Nie oczekujcie od 4-miesięcznego bobasa fajerwerków, ale zabaw na poziomie. Pierwszą z nich nazwałem?Robienie z rodziców głupa?. Polega ona na tym, że z byle powodu wołam rodziców moim krzykiem. Po tym jak już do mnie przyjdą udaję, że o nic mi nie chodzi czyli mam suchą pieluchę, nie jestem głodny i nawet chętnie się w danym momencie sam sobą zajmuję. Po ich malej konsternacji, gdy już sprawdzą, że jest wszystko ok to nagradzma ich trud uśmiechem. Tą zabawę powielam kilkukrotnie i ubaw mam po pachy. Kończy się ona tym, że rodzice całkowicie zakręceni zaczynają sie zastanawiać o co mi chodziło. Wynik tego ich myślenia jest różny. Czasem wezmą na rączki, czasem do maty z misiami a jeszcze innym razem na spacer. Bywa też tak, ze tatuś mnie przejrzy i wtedy idzie po piwko zlewajac mnie kompletnie, natomiast mama jak na niedoskonałą istotę czyli kobietę przystało, dalej siedzi i się zastanawia. Nie wie jednak tego, że to taka moja pokerowa zagrywka udowadniająca przewagę myśli bobasa nad dorosłym.

                                  Moją drugą ulubioną zabawą jest tzw. sztafeta ze zmianą cycuszka. Polega ona na tym, że gdy mamusia mnie karmi to strasznie wybrzydzam. Ona więc zmienia raz po raz cycka. Zdyszy się przy tym bidula niemiłosiernie, a ja sobie pooglądam kobietę topless. Gdy juz się strasznie zirytuje to wtedy wybieram sobie jedną z jej krągłości i jem na siłę, aby się całkowicie kobitka nie zniechęciła do karmienia.

                                  Ostatnią z moich wysublimowanych zabaw jest zabawa, którą nazwałem?sucha kupa?. Jej główną zasadą jest puścić jak najgłośniejszego bąka i to najlepiej w serii po cztery powtórzenia. Smród jest oczywiście konkretny i rodzice lecą ze mną na przewijak. Oczywiście, otwieraja pieluchę a tu?zonk?, nic nie ma. Wykorzystuję tę ich chwilę zdziwienia do podsuwania moich nóżek przed ich twarze w celu wskazania kto tu jest Panem. Oni jak na poddanych przystało biją mi pokłony i całują po nóżkach. I niech ktoś mi powie, że bobasy są mało kumate?

                                  c.d. N.

                                  • Jesienne refleksje

                                    Na początek mój najnowszy filmik:

                                    Od kilku dni odczuwalna jest zmiana pogody. Nie jest już tak miło i ciepło jak przed tygodniem. Ja się jednak nie łamię i walczę z zimnem jak mogę. Jednym z pomysłów jest podkradanie tacie miodziku pitnego i picie tuż przed wyjściem na spacer. Jestem wtedy taki rozgrzany, co prawda trochę krzywo chodzę po tych miksturach, ale ciepełko wewnętrzne jest ważniejsze. Innym sposobem jest machanie rączkami ile wlezie, jak koliberek, ciepło robi się już po 30 sekundach takiego treningu. Myślę, że każdy z Was ma swoje sposoby, ale jak ktoś chce skorzystać z moich to praw autorskich nie zastrzegam

                                    Od 3 dni rodzice nie chodzą do pracy. Jest to dla mnie fajne bo mam kogo maltretować, ale zastanawiam się czy czasem ich nie wyrzucli?! Zrozumieałem bowiem, że aby tata miał kasę na nowe zabawki dla mnie musi odbębnić pańszczyznę przez pól dnia w nieznanym mi miejscu. Mam nadzieję, że ma tam w miarę fajnie 🙂 Mama też robi w jakimś folwarku więc i ona swoje musi zrobić dla jakiegoś Pana.

                                    Wracajac jednak do moich jesiennych refleksji. Pierwsza, która przychodzi mi do glowy to ta, że przenikliwe zimno jakie nas nawiedziło skutecznie wyłączyło moje zabawy na ślizgawce. Po prostu rodzice już mnie na nią nie zabierają więc jest to pewnego rodzaju lipna wiadomość. Drugim negatywnym objawem jesieni jest chorowitośc wszystkich wokół. Gdzie się nie obejrzę czy porozmawiam przez telefon to same choroby. W lecie takich perypetii było zdecydowanie mniej. To co mnie jednak najbardziej wkurza to to, że musze być ubierany w sto warstw odzieży! Biorąc pod uwagę wzrost moich kompetencji ruchowych utrudnia mi ta sytuacja skuteczne szaleństwa na nóżkach. Czuję się jak Doktor Zło z filmu Austin Powers. Taki skrępowany i niezbyt okazały. Wolę być w samych kąpielowych gatkach, wtedy wszyscy widzą mój wdzięk i wyrzeźbiony kaloryfer na brzuszku 😛 A tak moje piękno jest zakrywane przez sterty czapek, kurtek i rękawiczkek.

                                    Trudno, trzeba jakoś przeżyć te kilka miesięcy zimna i doczekać do wiosny. Tata mi obiecuje, że jak przyjdzie właściwa zima to będzie mi się podobać bo dostanę nowy bolid przystosowany do jakiegoś śniegu, cokolwiek to jest? Nie zostaje mi nic więcej jak doczekać do tego momentu i samemu ocenić czy to takie fajne jest czy coś mi ojciec bajki opowiada.

                                    Wracajac do taty to on podczas oglądania dzisiejszej Formuły1 rozmarzył się dośc efektownie. Mianowicie ma nadzieję, że jak w następnym tygodniu pojedzie zmienić opony na zimowe to obsłużą go tak jak tych kierowców z kolorowych bolidow czyli…w 5 sekund I z taką utopią musdzę mierzyć się codziennie…

                                    P. S. Wrzuciłem dzisiaj sporo fotek wiec zapraszam do galerii dostępnej na

                                    c.d. N.

                                    • No i wiemy co nas czeka czyli po expose Donalda

                                      Na wczorajszy dzień wielu obywateli naszego kraju czekało z niecierpliwością. Ot bowiem niejaki Donald (nie ten od gum do żucia Donald z historyjkami w środku) postanowił przemówić jak w czasach odległych Cezarze Rzymu. Cały kraj zamarł przed telewizorami a Premier przemówił. Zaczął jak zwykle od ulubionych słów?z pełną odpowiedzialnością? i dalej poszło mu już z górki. Opowiadał jak to ciężkie czasy nastały choć ja nie za bardzo wiem o co mu chodziło, na dodatek tatuś kupił mi wczoraj nowe kapcie i fajne autko, więc jakie to trudne czasy? Nieważne, Donaldek widzi może dalej i głębiej niż ja. Głębiej oczywiście w ujęciu kieszeni moich rodziców i innych wyborców zarówno tych mu przychylnych jak i tych którzy go nazywają Kaszubem czy rudym, przebiegłym lisem.

                                      Wracając jednak do tematu, premier przedstawił rycerzy okrągłego stołu, którzy będą wykonywać jego tajne misje jak w najlepszych grach komputerowych. Nie liczą się przy tym posiadane umiejętności czy wiedza tylko przyjaźń i zaufanie. Działanie jak najbardziej słuszne, nasz biedny Donaldek nie chce dopuścić w końcu do rewolty jaka ma miejsce w partii innego przedstawiciela drobiu czyli Kaczusia. Te, wybrane przez niego pachołki wyruszą za nim nawet do Mordoru po niejaki pierścień i nic ich nie powstrzyma. Przecież byłaby to misja ratująca kraj od zagłady. Założenie jak najbardziej słuszne, ale czy faktycznie jest już z nami tak źle, aby zaglądać coraz skuteczniej do dziecięcych pieluszek w poszukiwaniu kasy? Ja osobiście takiej potrzeby nie widzę, ale co tam, jestem dzisiaj trochę zamroczony po wczorajszej biesiadzie u Dziadka Wiesia.

                                      Na koniec jeszcze dwie ciekawe myśli pchają mi się do napisania. Pierwszy to ładna Pani Minister Sportu, której nazwisko nie jest zbyt porywające gdyż kojarzy się z owadem lubiącym siadać na zużytych pieluszkach a właściwie to na schowanych w niej posążkach. Taki ruch Donalda jest całkiem zasadny, jest bowiem szansa, że owa piękność pogodzi kraj i PZPN! Nikt przecież nie będzie miał nic przeciwko, aby to ona, a nie Orzeł znalazł się na koszulkach reprezentantów popularnej kopanej. I PZPN powinien być z takiego obrotu sprawy zadowolony, nie uległ w końcu presji wszystkich odnośnie Orła, a i naszym piłkarzom będzie się lepiej biegać z ładną Panią na piersi

                                      Druga myśl dotyczy naszego Ministerstwa Sprawiedliwości. Po ostatnich wydarzeniach w Warszawie dochodzę do wniosku, że nam nie jest potrzebny skuteczny Minister od tych spraw. Potrzebny jest natomiast filozof, który nie wypuści bandytów po 48 godzinach odsiadki. Będzie się on bowiem zastanawiał nad problemem dużo głębiej. Co tam prawo, ja jako minister mogę przecież przetrzymać tych złoczyńców 51 godzin, albo lepiej 55, a co mi tam może nawet 1,5 miesiąca. Sam już nie wiem? Podczas, gdy on się będzie zastanawiać Ci brzydcy kibole nie będą mieli możliwości szumieć i rozrabiać w innym miejscu. Cóż, chylę czoło przed rozsądkiem i pomysłowością naszego Donalda.

                                      Jak więc widzicie, nasza sytuacja klaruje się w kolorowych barwach? Niedługo będzie nas stać tylko na landrynki?

                                      c.d. N.

                                      • Śnieg a andrzejkowe przemyślenia

                                        Od ponad miesiąca ciągle słyszę coś o niejakim śniegu. Nikt mnie jednak nie wtajemniczył kto lub co to takiego. Powoduje to u mnie pewnego rodzaju frustrację, ale od dzisiaj ona zniknie. Wiem już bowiem, że śnieg to nic innego tylko białe coś o konsystencji wodno-ryżowej spadające z nieba. Tyle hałasu o takie coś?

                                        Generalnie to jestem rozczarowany całym tym śniegiem bo nie za bardzo umiem sobie wyobrazić te atrakcje, które tata od niego uzależniał. Miały być przejażdżki jakimś nowym bolidem, którego do tej pory nie widziałem oraz?tworzenie? bałwana. Jakbym ich na co dzień mało widywał w telewizji! Wszystko to jakoś nie mieści się w tej mojej malej główce i dodatkowo powoduje pewnego rodzaju zadumę. Po pierwsze, rozmyślam nad tym dlaczego jeżeli jest brane pod uwagę kupno dla mnie nowego pojazdu to ja sam nie mogę go sobie wybrać? Do drugie, dlaczego mam nękać świat tworzeniem nowych bałwanów? A jak ten bałwan wprowadzi kolejne kiepskie pomysły godzące w dobrobyt bobasów? W końcu dlaczego kolejny raz nie jestem uznawany przez rodziców jako partner do rozmów na tematy bezpośrednio mnie dotyczące?

                                        Wszystkie powyższe argumenty umacniają mnie w przekonaniu, że pełnoprawnym obywatelem tego świata to ja jeszcze nie jestem. Jak dodam do tego wszystkie działania, które się dokonują wbrew mojej woli to bilans wyjdzie dalece niezadowalający. I nie mówię tu bynajmniej o głupim myciu ząbków, ale już np. stawianiu przede mną nowych obowiązków. Muszę już sam siadać na nocniku, sam trzymać buteleczkę z mleczkiem, sam spożywać obiadki. Czekam aż nadejdzie ten dzień kiedy zostanę wysłany do pracy bo przecież trzeba się dorzucić do domowego budżetu.

                                        Jak widzicie śnieg to tylko pewnego rodzaju pretekst do moich dzisiejszych wywodów, ale jak to zwykłem robić, zawsze piszę to co w danym momencie leży mi na wątrobie. No cóż, trzeba powoli kończyć ten wpis ponieważ ważniejsze obowiązki czekają? Trzeba bowiem zbudować wieżę z klocków oraz poukładać zwierzątka w przeznaczonych dla nich miejscach na planszy. Trudne jest życie bobasa?

                                        c.d. N.

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: Historia życia pewnego Andrzejka

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general