Wpadłam na pomysł, żeby zebrać się z koleżankami z akademika i pójść na studencką dyskotekę, jak za starych, dobrych czasów 🙂 (Od zakończenia studiów minęło jakieś…. 8 lat.) Myślałam o tym, żeby wypić piwko, zapalić fajeczkę, poszaleć na parkiecie 😉
Potem jednak zaczęły pojawiać się myśli, że taki “wypad” niekoniecznie musi być miły, bo:
tak wiele się zmieniło…
Pytanie 1. Czy to dobry pomysł?
Pytanie 2. Czy wg Was aktualne studiowanie (mieszkanie studentów w akademiku) uległo zmianie…?
Wg mnie zmieniło się bardzo, choćby to, że ja jeździłam (dom-akademik) z ogromnym plecakiem, przywoziłam słoiki z jedzeniem, na imprezy studenckie chodziłam po to, żeby się pośmiać i wybawić z koleżankami, uciekałam przed karaluchami w pokoju, łazienka (5 natrysków) była dla całego piętra, itp 🙂
A co będzie za ok. 15 lat, kiedy nasze dzieci pójda na studia…?
Myślicie o tym…? 🙂
Pozdrawiam
6 odpowiedzi na pytanie: impreza sentymentalna…
hmm
jestem elementem napływowym w Krakowie i mam nadzieję, ze moje dzieci, nie wyjadą do innego miasta na studia 🙂
Mieszkałam w akademiku 1,5 roku i wspomnienia mam okropne a sentymentu zero. Byłam typową wychuchaną dziewczynką z małego miasta i atmosfera akademika mnie przytłoczyła. Trafiłam na nieciekawe współtowarzyszki w pokoju, na nieciekawych sąsiadów w składzie i pamiętam tylko moje codzienne telefony z płaczem do domu 😀
Też woziłam plecak na stelażu z żarciem, nieraz aż kolana mi się uginały pod jego ciężarem, pamiętam jak sama po nocy dyrałam do akademika i pamiętam straszną samotność, obce miasto itd. Po 1,5 roku wynajęłyśmy z siostrą mieszkanie i tu zaczął się mój najpiękniejszy okres w życiu, ale to zupełnie inna historia 🙂
Do teraz jak przejeżdżam koło akademików i patrzę w te oświetlone okna to sobie myślę: ludzie, jak ja wam współczuję…
Oj, tak… uginały się nogi pod ciężarem plecaka!
Ja ważyłam 53 kg, a plecak miałam 100 litrowy!
Do domu miałam ponad 400km. (oczywiście w pociągu… nie na piechotę :D)
A mieszkanie w akademiku wspominam jako dorosłość, stanowienie o sobie, organizowanie się, uczenie się siebie 😉
PS. I zupki vifona! Ale odlot! Dzisiaj sobie taką zrobiłam 😀 Rewelacja 😉
mam ten sam pomysł i coraz większa na niego ochotę 🙂
chyba niedługo się uda, mam wielką nadzieję 🙂
mysle ze impreze to super pomysl ale czasy juz nie te 🙂 ja sama mieszkalam w akademiku ( i w mieszkaniu studenckim tez ), dojezdzalam ok 400 km pociagiem ( nocnym co dwa tyg bo chcielismy sie jak najczesciej widziec z moim mezem 🙂 – albo on do mnie przyjezdzal )sloiki, ciasta, pasztety – wszystko bylo 🙂 akademik, w ktorym wialo przez zamkniete okna, wpspolne kuchnie i lazienki…. ach ach.
mysle ze dzis jest bardziej nowoczesnie, np to ze mamy komorki – ja jak czekalam na telefon musialam sie zabunkrowac kolo budki i czekac w kolejce 🙂 albo wolali ze do tego i tego pokoju dzwoni tel. 🙂
teraz sama mam zajecia ze studentami ( dzis wieczorem zdaja u mnie egzamin 🙂 – jedyne co moge powiedziec ze to zupelnie inna historia…..
a dla mnie zycie akademikowe, to jeden z najfajniejszych okresow w zyciu 🙂
do dzisiaj mam fajny konatakt z ludzmi, tylko ze coraz rzadziej sie spotykamy, no i juz nie w komplecie 🙁
(ale to nie latwa sprawa, ja w kanadzie, przyjaciolka w australii, inna w stanach, anglii…)
u mnie to samo, studia i mieszkanie w akademiku to jeden z lepszych okresow w moim zyciu:)
jak tylko bede miala okazje i mozliwosci to zorganizuje takie spotkanko.. Nawet za 20scia lat!!!
🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: impreza sentymentalna…