dzis mija 6 dni od łyzeczkowania. ( w 9 tygodniu i 2 dniu stracilam aniołka).ohhh róznie ze mna bywa. Na karcie informacyjnej ze szpitala mam napisane,,puste jajo płodowe, eha zarodka nie stwierdzono” i jeszcze cos tam.Wrociłam juz do domu – bo cala historia przydazyla mi sie 370 km od domu, sama w obcym miescie. Byłam u lekarza, ale on kazal czekac na wyniki badania histopatologicznego, to jeszcze ze 4 dni zanim mi je przyslą.zupelnie nie wiem co robic… Tak sie po prostu chce wam wyżalić, bo siedze sama w domu. Mam zwolnienie do piatku, boje sie isc do pracy, bo niestety plotka poszla i z mojej tragedii zrobili sobie temat do rozmów.Ucze w szkole , wiec dotarlo to takze do uczniów.
Mam stracha, zle spie. ale widze tez ze siedzenie w domu to chyba tez nie najlepszy pomysł. Nie wiem – moze isc do fryzjera, na solarium ( a moze mi zaszkodzi )??Zupelnie nie umiem się odnalezc.czasami mam przebłyski realnego myslenia, ale ogolnie to wielki dół.
gosia
10 odpowiedzi na pytanie: ja też
Re: ja też
Ech… Rozumiem Cię doskonale, choć nasze sytuacje troszkę się różnią. Ja straciłam dwa tygodnie temu Synka w 22 t.c. Już jestem na etapie nie smucenia się ciągle. Dla odmiany mam dni totalnego doła i dni całkiem przyzwoitego samopoczucia. Nie spałam po nocach, teraz śpię i śni mi sie szpital. Sama nie wiem co lepsze, ale wiesz co? Nie boję się już ludzi tak jak na początku. Po prostu te kilka osób, które już odważyły się ze mną spotkać zareagowało wspaniale ponieważ byli współczujący a nie w chory sposób ciekawi tragedii…
Trzymaj się i znajdź kogoś, komu możesz wszystko powiedzieć – partner, mama, przyjaciółka, forum, pamiętnik… Wypłacz się – to pomaga i idź między ludzi. Tych naprawdę podłych, którzy będą chcieli Cię zranić pewnie nie spotkasz. Reszta będzie chciała pomóc nawet, jeśli zrobią to nieporadnie.
Ja byłam w sobotę na kilka minut w solarium, ale nie polecam raczej wcześniej niż nie skończysz plamić.
Re: ja też
Bardzo mi przykro….
Ja też straciłam swojego aniołeczka w 9 tc. 3 miesiące temu…czas leczy rany…
Trochę zleci i będziesz znowu myślała o tym żeby wznowić starania o dzidziusia…..
Trzymaj się i idź do przodu…..
pozdrawiam
edyta
Re: ja też
ram2,
Bardzo mi przykro, że spotkała Cię ta tragedia. Ciężko w takiej chwili myśleć racjonalnie ale coś jest w powiedzeniu że “czas leczy rany”. Ja straciłam moje maleństwo w 12 tyg 2 dni po tym jak machało do mnie z USG rączkami i było to prawie półtora roku temu…i wiem już, że nigdy tego nie zapomnę ale czas wyleczył moje rany i potrafię cieszyć się z życia.
Ściskam Cię,
Marti z aniołkiem i wielką nadzieją
może pogadasz?
Witaj..
Ten strach przed znajomymi i współpracownikami po poronieniu znam…. Sama wyłączyłam telefon i nie odzywałam sie do znajomych… poprosiłam na forum o poronieniach aby do mnie zagadano.. dziewczyny mi pomogły… mój gg to 8668803 – moze chcesz pogadac ze mną – spróbuję ci pomóc…
JA po takich rozmowach odwazyłam sie zadzwonic do znajomych… cieżko było rozmawiać.. ale dzieki temu przygotowałam sobie kilka odpowiedzi i w pracy nie było tak Zle… wprawdzie popłakałam sie kilka razy ale teraz sie tym nie przejmuje…
Pozdrawiam i zycze duzo siły, aby przetrwac najtrudniejsze pierwsze dni…
Agata
Re: ja też
WITAJ BARDZO CI WSPÓLCZUJE ŻE MUSIAŁO CIEBIE TEŻ TO SPOTKAĆ JA PO ZABIEGU CZUŁAM SIE OKROPNIE,JESZCZE GORZEJ NIŻ PRZED,JAK WYCHODZIŁAM ZE SZPITALA WIDZIAŁAM MAMUSIE Z DUŻYMI BRZUSZKAMI I ZDAŁAM SOBIE SPRAWE CO MNIE OMINĘŁO,CO PRZESZŁO MI KOŁO NOSA JAKA WIELKA RADOŚĆ JAKA MIŁOŚĆ,ALE WIESZ MOJE DZIECKO (JULKA MA 5 LAT),NIE MOGŁA ZROZUMIEĆ CO SIE STAŁO ŻE JUŻ NIE MA DZIDZIUSIA I WIESZ CO ZNOWU JESEM PRZY NADZIEJI I JESTEM PEWNA ŻE TERAZ BEDZIE JUZ OK WIEĆ ZYCZE CI POZYTYWNEGO MYŚLENIA A LUDZIE CO CIE OBCHODZĄ LUDZIE IDZ DO PRACY Z PODNIESIONĄ WYSOKO GŁOWĄ I NIE OPOWIADAJ NIC -TO SZYBKO SKOŃCZA PLOTKI
Re: ja też
WITAJ BARDZO CI WSPÓLCZUJE ŻE MUSIAŁO CIEBIE TEŻ TO SPOTKAĆ JA PO ZABIEGU CZUŁAM SIE OKROPNIE,JESZCZE GORZEJ NIŻ PRZED,JAK WYCHODZIŁAM ZE SZPITALA WIDZIAŁAM MAMUSIE Z DUŻYMI BRZUSZKAMI I ZDAŁAM SOBIE SPRAWE CO MNIE OMINĘŁO,CO PRZESZŁO MI KOŁO NOSA JAKA WIELKA RADOŚĆ JAKA MIŁOŚĆ,ALE WIESZ MOJE DZIECKO (JULKA MA 5 LAT),NIE MOGŁA ZROZUMIEĆ CO SIE STAŁO ŻE JUŻ NIE MA DZIDZIUSIA I WIESZ CO ZNOWU JESEM PRZY NADZIEJI I JESTEM PEWNA ŻE TERAZ BEDZIE JUZ OK WIEĆ ZYCZE CI POZYTYWNEGO MYŚLENIA A LUDZIE CO CIE OBCHODZĄ LUDZIE IDZ DO PRACY Z PODNIESIONĄ WYSOKO GŁOWĄ I NIE OPOWIADAJ NIC -TO SZYBKO SKOŃCZA PLOTKI
Re: ja też
WITAJ BARDZO CI WSPÓLCZUJE ŻE MUSIAŁO CIEBIE TEŻ TO SPOTKAĆ JA PO ZABIEGU CZUŁAM SIE OKROPNIE,JESZCZE GORZEJ NIŻ PRZED,JAK WYCHODZIŁAM ZE SZPITALA WIDZIAŁAM MAMUSIE Z DUŻYMI BRZUSZKAMI I ZDAŁAM SOBIE SPRAWE CO MNIE OMINĘŁO,CO PRZESZŁO MI KOŁO NOSA JAKA WIELKA RADOŚĆ JAKA MIŁOŚĆ,ALE WIESZ MOJE DZIECKO (JULKA MA 5 LAT),NIE MOGŁA ZROZUMIEĆ CO SIE STAŁO ŻE JUŻ NIE MA DZIDZIUSIA I WIESZ CO ZNOWU JESEM PRZY NADZIEJI I JESTEM PEWNA ŻE TERAZ BEDZIE JUZ OK
Re: ja też
witaj!! To moja pierwsza wizyta tutaj (niestety) 3 grudnia mialam lyżeczkowanie. Czuję sie tak jak TY. Strasznie nie mogę znalezc sobie miejsca. Nie spie nie wychodze z domu nie daje sobie rady z tym co sie stalo. Bardzo chcieliśmy tego dziecka. Mąż jak zobaczył dwie kreski poinformował wszystkich przyjaciół i rodzinę. A teraz….? Wszyscy mi mówią bedzie następne nie martw się. Ale jedyne co do mnie dociera to to że moje maleństwo przestało żyć i strach przed następną utrata. Czytałam o badaniach jakie robiły dziewczyny po stracie. A mój lekarz nic mi nie kazał. Nic nie powiedział co dalej Powiedział żebym odczekała 3 miesiace przed następna próba. Co robić??? Może wspólnie będzie razniej!!!
Re: ja też
Moim zdaniem musisz pozwolic sobie pomoc. Jesli ten stan przygnebienia, depresji utrzymuje sie dluzej niz 2 tygodnie po zabiegu to koniecznie idz do psychologa. Ja po starcie dziecka w 18 tygodniu w zeszlym roku mialam depresje ok. 4 misiace ( nie moglam spac, balam sie wszystkiego, ciagle myslalam o smierci -wymuslajac co komu moze sie jeszcze w mojej rodzinie wydarzyc itp.). Pomogl mi dopiero psychiatra. Wcale sie tego nie wstydze. To taka choroba jak kazda inna…. bralam leki przez 3 miesiace i pomoglo. Teraz nic nie biore i mimo ze historia ciazy powtorzyla sie ( w pazdzierniku 2004 znow stracilam synka w 18 tygodniu) to poradzilam sobie teraz duzo lepiej. jestem silniejsza.
Trzymaj sie ! Zobaczysz ze dla Ciebie słońce tez jeszcze zaswieci, musisz tylko wygrzebac sie z dolka.
Nati
Re: ja też
Wlaśnie mija tydzień, odkąd straciliśmy naszego Maluszka w 11 tygodniu (3 grudzień).
Straliśmy się o Niego przez kilka miesięcy, po wczesniejszym zrobieniu badań, prowadząc zdrowy tryb życia (kwas foliowy zażywałam już od maja, zdrowa dieta itd…).
Miałam bardzoi silne objawy ciążowe, dużo silniejsze niż przy pierwszej ciąży. Wydawało się, że wszystko jest dobrze. W 9 tygodniu miałam pierwsze USG. Okazało się, że nasz Maluszek jest wielkosci 6 tygodniowego dziecka. Serce biło bardzo słabo. Dostałam od lekarza listę zakazów i nakazów i starałam sie być dobrej mysli. Może zaszłam w ciąże trochę późńiej, niż nam się wydaje???Jednak kolejnego USG (za 10 dni) nasz Maluszek już nie doczekał. Już po tygodniu zaczęłam plamić i kolejne USG portwierdziło najgorsze obawy – serce już nie biło. Potem były kolejne dni oczekiwania, nieuzasadnionej nadziei (może jednak będzie dobrze, przecież nadal mam objawy ciążowe), kolejne USG, aż w końcu łyżeczkowanie…
To były najtrudniejsze tygodnie w moim życiu. I wszystko spadło na nas zupełnie niespodziewanie. Zwłaszcza, ze nasza 3-letnia Córeczka została poczęta w pierwszym miesiącu starań, a cała ciąża przebiegała bezproblemowo…
Teraz wszystko od poczatku było zupełnie inaczej.
My z Mężem nie pogodziliśmy się jeszcze z ta stratą. Ciągle zadajemy sobie pytanie: dlaczego tak się stało? Bezsenne noce, łzy w oczach na widok kobiet z brzuszkiem czy małych dzieci…
Natomiast nasza córeczka zrozumiała, ze nie będzie jeszcze teraz starszą siostrą. I pociesza mnie: “Mamusiu, nie bądź taka smutna, przecież dzidziusiowi lepiej jest w niebie, bo go tam nic nie boli.” I chyba tak należy na to patrzeć. Chociaż trudno to zrozumieć i się z tym pogodzić.
Pozdrawiam wszystkich, którzy przeszli to co my.
I przepraszam za to wyżalanie – może komus mój list pomoże, a już na pewno mi jest troszkę lżej.
P. S. Siedzenie w domu to na pewno nie najlepszy pomysł, choć jest to to, na co mam największą ochotę. Życie jednak zmusiło mnie do szybkiego powrotu do ludzi i tak chyba jest najlepiej. Trzeba nauczyć się żyć od nowa…
Znasz odpowiedź na pytanie: ja też