jak wmawiałam dziecku chorobę…

Wszystko z tego, że za dużo czytam – poradników, prasy dla rodziców, a także… forum. Nie żeby było to coś złego, absolutnie! Ale nie pamiętam już kiedy ostatni raz przeczytałam normalną książkę, a co dużo to wiadomo – niezdrowo.
Wszystko zaczęło się jeszcze w weekend. Małgosia praktycznie od urodzenia ma jakieś potówki to tu to tam i było to dla mnie normalne. Natomiast w sobotę potówki na prawym policzku doszły do rozmiarów gigantyczych, połączyły się i razem wyglądało to nieciekawie. Czekałam aż zejdą (normalnie schodziły max do 2 dni), a tu nic. Mało tego – wśród czerwonych plam dało się zauwazyć żółtawe krostki. W poniedziałek zapakowałam Małgośkę do wózka i do doktora. Uspokoił mnie mówiąc, że to nic złego i absolutnie nie wina pożartych przeze mnie truskawek. Zapisał dwie maście i polecił przemywać rumiankiem. Tak też robiłam…
We wtorek wysypka przybrała jakby na sile i rozprzestrzeniła się na lewy policzek. Pomyślałam, że poczekam do piątku i jak nie będzie poprawy, pójdę do lekarza znowu. Tymczasem w środę…. nie dość, że wysypka nie zlazła i dalej była paskudnie czerwona, to jeszcze moje dziecko nie chciało się obudzić! Rano (zwykle budzi się o 6.00) zapłakała tylko żałośnie, więc ja na równe nogi – zaczęłam ją tulić, przewinęłam, nakarmiłam – wszystko na śpiąco, bo oczu nie otwarła. Pomyślałam – ot, miała niunia zły sen. Odłożyłam ją do wózka i prawdę mówiąc ucieszyłam się, że śpi, bo mogłam przynajmniej mieszkanie posprzątać. Ok godz. 10.00 zajrzałam podejrzanie do wózka, a tam cisza, jak była. Pomyślałam – dobra, wywieszę jeszcze pranie. Na balkonie dobiegło mnie z pokoju żałosne wycie. W te pędy byłam przy wózku, porwałam kruszynkę na ręce, z tym że ona ryczała dalej – co ciekawe, oczy nadal miała zamknięte i wyglądało, jakby miała trudności z ich otwarciem. Wszystkie choroby, o których czytałam stanęły mi przed oczami – zaczęłam porównywac objawy. Małgośka zrobiła kupkę… Kolor jak kolor – złocistożółty, ale… zaraz… czy w tej kupce czasem nie ma śluzu? W życiu tak nie oglądałam pieluchy. Dodam, że mój skarb cały czas wył, po czym z powrotem zasnął… Więcej mi nie było trzeba – godzina 12.00, Małgośka dalej śpi, to jest niemożliwe – na pewno jest chora. I jeszcze ten płacz, taki inny niż wcześniej. Temperatury nie miała – mierzyłam, ale to nic, są przecież choroby bez gorączki… Szybko się ubrałam i poleciałam do lekarza. A tam dowiedziałam się, że moja malutka zdrowa jest całkiem (pani doktor zbadała ją dokładnie) i tylko ma taki śpiący dzień… “Proszę spojrzeć, jaki upał na dworze” – usłyszałam. Na wysypkę dostałam dodatkową maść i zalecenie, żeby rumiankiem to jednak nie myć, bo czasem podrażnia, lepiej wodą. Pani doktór potwierdziła słowa poprzednika, że na pewno nie zawiniły tutaj truskawki (byłabym arcynieszcześliwa, gdyby tak).
Uspokojona wróciłam do domu, spojrzałam na termometr na ścianie. 27 stopni. No tak…. po czym zeżarłam michę truskawek i wzięłam się za czytanie Pereza Reverte. Oj głupiutką matkę ma ta Małgośka, głupiutką….

Beata z Małgosią (już 1 miesiąc!!!)

7 odpowiedzi na pytanie: jak wmawiałam dziecku chorobę…

  1. Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

    Powiem Ci, ze wcale nie głupiutką, albo ja po prostu też głupia jestem, bo napewno by mnie również zaniepokoiło takie spanie moje D., która od szóstej ma ochotę góry przenosić, a nie spać 🙂

    Ola i Dominika ur. 8.12.2002 r.

    • Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

      nie głupiutką tylko zapobiegliwą- troszczącą się o swoje dziecko !!!!!

      /

      • Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

        Skąd aj to znam, Olu… dziś jestem na nogach od 5, bo mała była juz bardzo wyspana…

        Asia i Olka-Fasolka (ur. 5.02.2003r.):

        • Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

          To ja się wczoraj niepokoiłam o swojego maluszka, bo też mi cały dzień przespał. Zmierzyłam mu nawet gorączkę, a on tylko spał i jadł. Przypomniałam sobie jednak, że kiedyś też miał takie 2 dni, za to później sobie odbił i prawie nic nie spał. Wczoraj też był taki płaczliwy, nadodatek znowu nie robił już ze 3 dni kupki i jak dałam mu czopek to jak robił kupkę to mi płakał. Trochę to faktycznie obsesyjne zachowanie, ale w końcu dziecko jest najważniejsze i warto z każdą drobnostką udać się do lekarza.

          • Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

            Oj nie, Ty nie jesteś głupiutka, bo jesli Ty byłabyś głupiutka reagując na wielogodzionny sen dzidziusia, to ja musiałabym o sobie myśleć: “kompletny świr” (hi hi). Kiedy Mikołajek ( 3 tygodnie) śpi blisko 4 godziny ( “AŻ” ;-))) to ja obserwuję u sibie nerwow-histeryczne zachowania, bo przeciez normalnie budzi się po 3 więc…Oczywiście staram się opanowywać i nie dzwonić do lekarza tylko po prostu nakarmić Mikiego, zmienić mu pieluszkę itd. Przekonuję się wtedy, że wszystko gra, a jemu sie włącza odruch szukania cysia…A to przez to, że lekarz ( zresztą cudowny), powiedział mi, że noworodek jesli nie dostaje jedzonka przez ponad 3,5 godziny może wpaść w hipoglikemię. I ja ciągle sparwdzam, czy aby już w nią nie wpadł…Wrrrrrrrrrr, koszmar. A Ty zachowałaś się wspaniale. Po co ryzykować? lepiej wszystko sparwdzić niz potem żałować i to baaaardzo żałować, bo chodzi przeciez o ukochane dziecko…Gdybym była na Twoim miejscu zachowałabym się tak samo, no, może ja… histerycznie ;-)))
            ada77 i miki-20 maj 2003

            • Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

              Nie uważam takiego zachowania za przejaw głupoty. Lepiej iść do lekarza pięć razy z byle powodu niż przeoczyć prawdziwe zagrożenie. Zachowałaś się normalnie. Lekarze od tego są by rozwiewać nasze wątpliwości.

              Agnieszka i Olo (ur. 11.01.2002)[Zobacz stronę]

              • Re: jak wmawiałam dziecku chorobę…

                Ja mialam dokladnie tak samo. Naczytalam sie postow od dziewczyn i z nich sie dowiedzialam o tych 3-3,5 godz. ktore nie powinny byc przekraczane. Kiedys maly przespal 5 czy nawet 6 godz. (z nerwow juz nie wiedzialam o ktorej go karmilam poprzednio) i jak go obudzilam to mi sie wydawalo, ze juz wpadl w te hipoglikemie, ze mi leci przez rece i nie chce sie obudzic. A on biedaczysko byl tak zaspany, ze nie wiedzial co sie wkolo niego dzieje. Nic mu oczywiscie nie bylo, najadl sie potem normalnie, a ja od tamtej pory przestalam ciagle go wybudzac, zeby zobaczyc czy zyje…
                Ostatnio tez sie naczytalam o tych posoczycach, zapaleniach pluc, ktore sie wziely praktycznie z niczego i oczywiscie zaczelam to wszystko przymierzac do mojego synka. “To ma, to tez mu sie zdarza, niby nie wszystkie objawy na raz, ale moze jednak jest tez chory”. Paranoicznie go obserwuje, ciagle mu sie przygladam, nadsluchuje oddechu, mierze temperature, gdy jest bardziej marudny niz zazwyczaj… Boze, jeszcze zdrowego, spokojnego dzieciaka do nerwicy i jakiegos choróbska doprowadze…

                Znasz odpowiedź na pytanie: jak wmawiałam dziecku chorobę…

                Dodaj komentarz

                Angina u dwulatka

                Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                Czytaj dalej →

                Mozarella w ciąży

                Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                Czytaj dalej →

                Ile kosztuje żłobek?

                Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                Czytaj dalej →

                Dziewczyny po cc – dreny

                Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                Czytaj dalej →

                Meskie imie miedzynarodowe.

                Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                Czytaj dalej →

                Wielotorbielowatość nerek

                W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                Czytaj dalej →

                Ruchome kolano

                Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                Czytaj dalej →
                Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                Logo
                Enable registration in settings - general