to tak w skrócie 😉
moja ciąża była super, nic mnie nie bolało, nie miałam spuchniętych stóp, obolałego kręgosłupa, porannych mdłości….. nic tylko zachodzić w ciąże, ale nie…rodzić!!
dziewczyny, miałam pecha, że trafiłam na tak fatalnego lekarza prowadzącego, dopiero po porodzie się o tym przekonałam 🙁
11 dni po terminie ze spakowaną torbą, skierowaniem na wywoływanie stawiłam się w szpitalu, po przyjęciu i tylko szybkim zbadaniu przez nieznaną mi panią doktor zaraz wysłali mnie na podanie oksytocyny i badanie ktg.
wszystko super, lekkie skurcze, kazali dużo chodzić i wieczorem znowu podali mi oksytocynę… i się zaczęło…. ok 20.00 zaczęły się skurcze nieregularne, które ok północy zaczęły być mocniejsze, tak z odstępami ok 10-15 minutowymi… wg przykazu położnej chodziłam po korytarzu- ponoć to przyspiesza poród- ale nie wiem- potem już nie miałam siły i postanowiłam leżeć, nawet udało mi się kilka razy zdrzemnąć tak między skurczami, nad ranem skurcze stały się tak silne, bolesne, że ledwo, co chodziłam, były coraz częstsze, więc po obchodzie- ok 8-00 rano- ordynator kazał śmigać na porodówkę… tam dostałam lewatywę, która zadziałała w mik i od razu odeszły mi wody…. i zaczęły sie skurcze parte, które prze kolejnych kilka godzin musiałam przetrzymywać z krzykiem, gdyż było małe rozwarcie, dopiero ok 14 zaczęłam przeć….. jednakże wtedy okazało się, że robię to źle, nieumiejętnie, jak już zakumałam to wtedy skurcze były coraz to słabsze i poród się przeciągał, ja byłam coraz to słabsza, krzyczałam, mdlałam, płakałam na zmianę…
bezsilna już położna zawołała lekarkę, która jak mnie zobaczyła, omalże nie zemdlała kazała przeć tyle ile mogę, położna trzymała mi jedną nogę drugą mój mąż, lekarka po kilku parciach w końcu zaczęła mi naciskać łokciem na brzuch i wreszcie wyszła wyczekiwana głowka i……. zaczął się dramat, największy w moim życiu… ja ostatkami sił parłam dalej, monitor zaczął wskazywać coraz to słabsze tętno małej, lekarka w jednym momencie położyła mi się na brzuch a położna WYCIĄGNĘŁA resztę ciałka naszej córeczki…… była 17-25
reszty nie pamiętam, gdyż zemdlałam, jak się opamiętałam byłam już szyta, małej nie było przy mnie nie wiedziałam NIC, kompletnie NIC !!!!
jednak potem położna do mnie przyszła, poweidziała, że poród był z komplikacjami, ale że mamy być dobrej myśli- był już przy mnie znowu mąż- i że “mała” waży 3700 i ma 60 cm długości…
za parę chwil przyszła pani doktor i mi mówi, że mała ma coś z rączką, że waży 4700g wtedy nie wiedziałam, czy mam płakać ze szczęścia, że już po wszystkim, czy płakać, bo coś jest nie tak….
na sali poporodowej leżałam jeszcze kilka godzin, miałam przetaczaną krew, dostałam kroplówkę nawadniającą i cewnik…
potem w końcu zobaczyłam nasz skarb, cały siny, wymęczony bardziej niż ja, ze zwisającą bezwładnie lewą rączką….. płakałam całą noc i kilka następnych dni
dzień po porodzie po konsultacji neurologicznej dowiedzieliśmy się : okołoporodowe porażenie splotu barkowego- wiadomość ta wstrząsnęła i mną i mężem, rodziną,……
wspomnienia tych dni należą do najgorszych ale mimo wszystko były to też dla nas chwile piękne, gdyż czym innym mogą być narodziny dziecka….
o tym, jak dalej było z rączką napisze kiedy indziej
21 odpowiedzi na pytanie: Lekka ciąża ciężki poród czyli jak Wikunia "przyszła" na świat…
Jezu jak mnie wkur..takie konowaly!!! ten zabieg jest juz dawno zakazany!!!! i bb niebezpieczny! a zamiast niego powinni zrobic Ci cc!!! NIKT nie widzial na USG ile wazy dziecko?
Podaj szpital do sądu. Takie sprawy sie wygrywa. Ostatnio czytalam o tym w gazecie- w Angorze. Sytuacja bardzo podobna.
Moje dziecko 8 godz. przed urodzeniem wg USG ważyło 3900, urodziło się z wagą prawie 4,4 kg. Ja to się nawet cieszyłam, że nie wiedziałam wcześniej, ile waży 😉 chyba bym się zestresowała, a tak poszło sprawnie i szybko. 3 dni po mnie dziewczyna urodziła syna 5kg naturalnie. Sama waga dziecka jeszcze o niczym nie przesądza. Liczą się proporcje dziecka i budowa matki…tak mi się wydaje. Znajoma nie dlaej jak w sobotę urodziła córkę 2,7 kg – z ogromnymi problemami, nie wiem, co by było gdyby dziecko było większe.
Autorce wątku szczerze współczuję przeżyć 🙁 Nie tak powinien wyglądać poród i nie takie powinny być wspomnienia:(…
Procederu wypychania dziecka na siłę poprzez naciskanie brzucha doświadczyło wiele moich koleżanek, których dzieci wcale nie były duże….:(
Ech… nie piszę już o tzw. naturalnych porodach w polskich szpitalach, bo się denerwuję za bardzo.
Życzę zdrówka i córeczce i mamie. Żeby te nieprzyjemne wspomnienia jak najszybciej zatarły się w pamięci!
ja tez mialam ciaze pikus, swietnie sie czulam, zadnych rzyganek, puchniec, przytylam 9 kg, mialam maly brzuch, jak rodzilam “wspanialy ” dok. pytal z czym mam problem, ze nie moge takiej malej myszy urodzic. jak Maja przyszła na swiat zalegla cisza – miala 3800 i 60 cm… a poród… never more….
współczuję naprawdę brak słów
oj…okropne przejścia…. nóż się otwiera na myśl o niektórych ‘specjalistach’
a powiedzcie mi proszę – czy i kiedy lekarz może okreslić, że moje ‘wewnętrzne wymiary’ 🙂 są odpowiednie lub nie do wagi dziecka.
Za tydzień idę na wizytę (to będzie 30tc) – może zapytam jak to widzi…..
Tori, przy przyjęciu do szpitala powinni zrobić usg i oszacować wagę dziecka a mamę zmierzyć
u mnie tego nie zrobili 🙁
Kornel miał 3780 i 52 cm (był gruby, taka kulka) i też był łokciem wypychany nie zdawałam sobie sprawy z zagrożenia, teraz bym na to nie pozwoliła
i miał po tym pęknięty obojczyk 🙁
sweet_dream – współczuję przeżyć
rok minął, a Ty tak szczegółowo pamiętasz. Niektóre porody to rzeczywiście masakra
tydzień przed porodem mała miała na wizycie 3800g a przy przyjęciu do szpitala usg nikt mi nie zrobił……..
wiem teraz, że wypychanie na siłę jest już zakazane, ale naprawdę znam wiele przypadków, że stosuje się to nadal….. cóż pech…..
Nie mogę się nie zgodzić-moja Pierwsza 4300 a Druga 4400 i w obydwu przypadkach usg wskazywało na mniejszą wagę -dobrze bo stres by był ogromny…. A tak i u mnie poszło szybko i sprawnie.
Oglądałam ostatnio reportaz o dzieciach z porażeniem splotu barkowego 🙁 Strasznie współczuję autorce postu 🙁
okropieństwo 🙁
Teo miał 4990 g i 65 cm….
Taka waga wyszła mojej gince na tydzień przed terminem, ale na konsultacji w szpitalu super specjalista wybadał 4300. ( pewnie dlatego, że długi był) Przy takiej wadze miała byc próba sn i jak cos to cc. Poród mich 5 kg szczęścia był tak szybki, ze nie było czasu na myślenie o cc;) naszczęście obyło się bez komplikacji…
no właśnie- na szczęście…..Ja jak oglądałam ten program o dzieciach z porażeniem splotu barkowego to myślałam tylko o jednym- jakie miałam szczęście! I to 2 razy !
Mi za 1 razem specjaliści w szpitalu wmawiali ( piszę tak bo ja CZUŁAM ze dziecko jest duże ) ze dziecko ma ok 3100… A Ala miała 4340 i 60cm
Za drugim razem na usg wychodziło 3700- 3800 więc byłam pewna ze córcia będzie ciut mniejsza od Pierwszej a tu Nelka- 4430 i 58cm
Ja w związku z wielkoscią Teo zmieniałam szpital. Ten w którym chciałam rodzic miał duzy nacisk na porody naturlne, bałam się, że będą zwlekać…Inna sprawa, ze czułam, że dam radę, nie chciałam planowego cc, chcialam tylko by nikt nie zwlekal z decyzjami, jak będzie trudno
I pisałam juz kedyś o tym, mina lekarza ktory robił pomiary USG Teo i potem był przy jego porodzie…bezcenne;)…bo to specjalista od USG był;)
U mnie usg wymierzyło jak wymierzyło, a położne patrząc na brzuch wiedziały, że dziecko jest duże. Doświadczona położna jest lepsza niż nie wiem jak wyszukany sprzęt 😉 Tym bardziej, że przy dużych dzieciach, to te pomiary usg są w ogóle niewiarygodne.
i co na tej podstawie zdecydowali o cc?
Nie. Urodziłam sn. Przy obu porodach pomierzyli mnie takim cyrklem (myślałam, że to standard) miednicę i nie wiem, co tam jeszcze mierzą. W każdym bądź razie ocenili, że będzie ok. Nikt nie wspominał o cc. Może też dlatego, że to drugi poród był.
Tak!!! Ja z 1 córką leżałam kilka dni przed porodem w szpitalu i położne też się ze mną zgadzały, ze duże dziecko będzie…
Natomiast ordynator ze będzie średniaczek- sugerował sie głównie wielkością główki – był przy porodzie – Jego mina gdy usłyszał wymiary- bezcenna!!!!
( Główkę Ala faktycznie niedużą miała ale nie przeszkodziło Jej to mieć duże i długie ciałko )
tak samo doświadczony i “porządny” lekarz przy najzwyklejszym badaniu ginekologicznym sprawdzi, czy dziecko jest duże, mój brat urodził się 30 lat temu, usg wtedy nie było a moja mam wiedziała od lekarza, że będzie długi….
moja ola miała być spora – a okazało się marne 2800 – główkę miała dużą i dlatego waga spora wychodziła
apropo porodów – maciek urodziła się cudem – vacum go wyciagnęli – co przezyliśmy i sie nadenerwowalismy to nasze – jak nam doktorka powiedziła, że dziecko wydolne oddechowo i krażeniowo, a co będzie dalej nie wiadomo
czemu cudem zaraz napiszę
jak miała urodzić się olka czułam, że nie dam rady, chciałam cc, ale lekarze mówili, że nie ma potrzeby pierwsze vacum o niczym nie swiadczy -choć nie wiedzieli czemu to vacum było potrzebne – nikt nie zbadał dlaczego ten pierwszy poród był taki dziwny – tzn bez bóli, skurczów, dziecko zaczęło wychodzić, ja nic nie czułam, a mały się dusił-
załatwiliśmy cc w szpitalu w którym paracuje teściowa, strasznie oberwałam za to tu na tym forum, a w czasie cc okazało się, że mam jakąś wadę kręgosłupa, że właściwie maciek nie miał fizycznie prawa się przecisnąć
dziś mam dwójkę zdrowych fajnych dzieci
ale poród to dla mnie koszmar
obiecałam sobie – nigdy więcej
Dziewczyny, czy porażenie barkowe to wynik utknięcia barku przy porodzie, i wyciągania dziecka, czy to nie jest jedyną przyczyną?
Zabieg Kristellera, o którym tu mowa jest praktyką zakazaną, opisywaną w literaturze medycznej jako?rękoczyn szczególnie brutalny?. Może wywołać wiele komplikacji między innymi spowodować:
– przedwczesne oddzielenie się łożyska w wyniku czego dziecko ginie,
-uszkodzenie głowki dziecka w wyniku tego wystąpić mogą różne obrzęki i krwotoki w obrębie mózgu,
– porażenie splotu barkowego
-zaklinowanie się barków
-złamanie obojczyka, który może uszkodzić płuco dziecka (czasem jest konieczność złamania obojczyka, gdy klinują się barki, ale wtedy wykonuje to lek/pol w sposób kontrolowany w kierunku odwrotnym do płuca)
– a dla kobiety skutkować może poważnymi urazami krocza co jest bardzo nieprzyjemne wymaga dłuższego czasu rekonwalescencji, a w przyszłości przyczynić się może do nie trzymania moczy czy wypadania narządu rodnego. Częściej rodzi się też niekompletne łożysko, dlatego trzeba łyżeczkować.
Można poczytać o tym zabiegu i jak się on częto kończy.
Znasz odpowiedź na pytanie: Lekka ciąża ciężki poród czyli jak Wikunia "przyszła" na świat…