jakos mi sie tak sentymentalnie dzis zrobilo od rana… pewnie dlatego, ze mam goraczke, hehe..;-)
no wlasnie, co wspominacie z wiekszym sentymentem – czasy liceum czy szkoly wyzszej (studia, policealna)?
chodzilam do liceum w malym miescie kolo Warszawy (rodzice przyjechali tu “za praca” z krakowa). najwiekszy rozkwit swiadomosci zaliczylam wlasnie w LO;-) mialam szczescie, super ludzi z podobnymi pogladami i zainteresowaniami, zgrana paczke. od 1 klasy. klasa byla nieprofilowana, ale wiadomo bylo, ze to klasa humanistyczna i – jak zlosliwie twierdzono;-) – artystowska. kurcze, jakos chcialo nam sie zyc, cos robic. czego ja z nimi nie przezylam: zakladanie kapel rockowych, proby w osrodkach kultury, koncerty, tanie wino, nocne eskapady, wieczorki poetyckie, ogniska nad rzeka, plenery, wazne rozmowy o zyciu, pierwsze milosci i rozstania, dylematy, klotnie, sylwestry, osiemnastki, wystawy, gotowanie obiadow na ognisku, szkolne apele wspominane do dzisiaj przez tzw. kadre… ech.
w moich wspomnieniach czas liceum to czas spotkan towarzyskich/dojrzewania ubarwiony dyskusjami na j. polskim i matura.
a studia? inni ludzie, niby polaczeni wspolnym wyborem kierunku, niby miasto sprzyjajace studiowaniu, a akos tak… moje studia to glownie czas docierania sie (czyt. klocenia i godzenia) z moim mezem (hehe, do tej pory sie nie udalo;-), poznawanie jego znajomych z moimi znajomymi i wspolny czas (zreszta fantastyczny, nie liczylam na to, ze jeszcze uda mi sie zdobyc takich przyjaciol) ubarwiony z kolei poszczegolnymi spotkaniami z fajnymi wykladowcami. rozwoj byl nadal, ale na innym poziomie. mam staly kontakt z paroma osobami ze studiow, ale..kurcze.. to nie to samo, co w liceum.
a Wy? jakie macie wrazenia?
k8 i jej Szczęścia
25 odpowiedzi na pytanie: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
oczywiście, że liceum! na studiach nie mieliśmy zgranej grupy, za to klasa w liceum to było coś… ach, wspominam te czasy z sentymentem.
Asia, Milenka (23.04.2003) i Wiktoria (14.02.2006)
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
Sentymentalnie wspominam i jedno i drugie, z większym naciskiem na studia 🙂
Ania i
moje życie
czasy liceum są podzielone u mnie na 2 etapy.
Pierwszy dotyczył jeszcze czasów ze szkoły podstawowej, gdzie moją przyjaciółką była dziewczyna, z którą razem chodziłyśmy do podstawówki, razem słuchałyśmy rocka i heavy metalu, ubierałyśmy się na czarno, nosiłyśmy bluzki z czachami itp. W kalsie nazywano nas “luzaki”. Choć byłyśmy 2, to nasze osobowości były tak wyraziste, że każdy chciał się z nami przyjaźnić, każdy twierdził, że “luzaki” są ok, że niczym się nie przejmują – ot, takie fajne kumpelki do tańca i do różańca. Ten etap przewijał się przez pierwszą klase i pierwsze półrocze drugiej. Potem nastąpił drugi etap, który właściwie rozpoczął się już w pierwszej klasie. A mianowicie “przyjaźń” uznawana za przyjaźń okazała się być czymś bardzo kruchym – “przyjaciółka” pozazdrościła mi większej “popularności”. W międzyczasie zaczęłam przyjaźnić się z Moniką. Szara myszka siedząca z kujonem w pierwszej ławce – i jak się dowiedziałam marząca, by się ze mną zaprzyjaźnić. A zaczęło się od Liroya… Znudził mi się metal i zaczęłam poszukiwać czegoś innego – akurat na rynek wszedł Liroy ze swoim scyzorykiem. Muza przypadła mi do gustu więc nie mogłam przegapić koncertu na Lumumbowie. I tu Monika zapytała się czy może jechać ze mną ale wcale nie musimy się razem bawić – po prostu ona nie wie gdzie to jest, a bardzo chciałaby jechać. I tak się zaczęło. Moje muzyczne upodobania zmieniały się, zmieniał się też mój wizerunek. Zaczęła nosić spódniczki, schudłąm prawie 20 kg – byłam super laską, potrafiłam się pięknie ubrać i umalować. Chłopaki ze szkolnej kapeli rockowej poprosili mnei i Monikę byśmy robiły za chórek w ich zespole. No i się pośpiewało, potańczyło:) Byłyśmy zawsze królowymi parkietu. Każda dyskoteka była nasza. Z ogromnym sentymentem wspominam nasze wakacje w Międzyzdrojach – skończyłyśmy właśnie 18 lat – życie wtedy było piękne
Okres studiów, a raczej studium, bo najpierw zdecydowałąm się zostać słuchaczką studium bankowości, by po jego skończeniu zacząć pracować i studiować zaocznie – już nei był okresem zabaw, ale nauki. Dzięki temu, że byłam jedną z lepszych w szkole, po jej ukończeniu znalazłam pracę w banku i miałam nawet kilka różnych propozycji. Studium wspominam w ten sposób, że byłam uznawana za osobę, która wszystko będzie wiedziała i która każdemu podpowie na kolokwiach Wcale dużo się nie uczyłam – po prostu zagadnienia bardzo mnie interesowały i jakoś same zostawały w głowie (po skończeniu klasy humanistycznej bankowość była czymś nowym, fascynującym). Doszło do tego, że zarabiałam sobie na pisaniu prac, robieniu ściąg i zawsze miałam zajęte meijjsce na kolokwium. Z tamtego czasu pozostało kilka drobnych znajomości i jedna większa
Czas studiów już nie był taki wesoły, beztroski. Pracowałam na 2 zmiany a w każdy weekend chodziłam na wykłady. Byłam przemęczona więc i na rozrywkę czasu miałam mało. Na uczelnię jeździłam godzinę autobusem (była w drugim końcu miasta) i wielokrotnie po prostu rezygnowałam z zajęć, by moc choć chwile odpocząć. Tu zakumplowałam się z jednym chopakiem i kilkoma starszymi babkami. To dzięki temu chłopakwi włąśnie poszłam na obronę pracy licencjackiej, a stało się to tak:
stawiłam się oczywiście w wyznaczonym dniu i tak sobie rozmawiałam z kumplem, gdy podeszła pani dziekan i kazała nam dać swoje prace, które trzymaliśmy w ręku. Przestraszyłam się, bo mieliśmy podobny temat i czasem wymeinialiśmy się spostrzeżeniami. Pani dziekan nic nie chciała powiedzieć, a ja już miałam zrezygnować, popłakałam się i juz wsiadałam do samochodu, gdy kolega zatrzymał mnie, dał mi papierosa i kazał go wypalić i się uspokoić. Obronę zaliczyłam na 5! A prace po prostu gdzies się zapodziały a komisja musiała mieć jakieś na stole.
Studia magisterskie to już w ogóle sam trud i ciężka praca. ledwie je rozpoczęłam samwe problemy zaczęły się nawarstwiać. Zmarł mój tata – chciałam rzucić studia, ale rodzina i przyjacile kazali mi je skończyć – dla niego. Połowę studiów przelezałam w domu, a terminy egzaminów – w szpitalu z zagrożoną ciążą. Miałam 2 warunki, na które poszłam z ogromnym brzuchem i tylko dzięki temu je zdałam. Dobrze, że i tu poznałam rzyczliwych ludzi, którzy do dziś są moimi przyjaciółmi. POmogli mi w trudnych chwilach, w egzaminach. Obroniłam się na 5 i choć część egzaminów pozaliczał za mnie nienarodzony jeszcze Dawid, to gdybym drugi raz miała podjąć decyzję o kontynuacji studiów – podjęłabym ją tak samo.
Dawcio 15.10.04
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
Ja lepiej wspominam studia, w liceum byłam jeszcze “grzecznym dzieckiem”
Cyprianek (listopad 2005)
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
U mnie bardzo podobnie 🙂
Mam paru znajomych ze studiów, kontaktujemy się sporadycznie, miłe wspomnienia, ale to zdecydowanie nie to co liceum…
Tak jak piszesz – liceum to dojrzewanie, rozwój i rozkwit życia towarzyskiego. Imprezy co weekend. Dużo by pisać…
Najfajniejsze jest to, że do dziś utrzymujemy bliskie kontakty. Nie było roku bez wspólnej Wigilii klasowej (również z częścią nauczycieli) i przynajmniej jeszcze jednego spotkania w ciągu roku. To po liceum zostały mi najlepsze przyjaźnie i najlepsze wspomnienia….
K.
Łukasz 4l. Karolina 21 m-cy
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
Greczna to j jestem do dzis 😉 a mimo to wspominam cos dobrze 😉
Liceum lepiej.
Ale najbardziej jestem chyba zadowolona z tego, co mam teraz 🙂
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
zdecydowanie liceum. studiowałam zaocznie, więc już nie byłam tak zgrana z ludźmi, widzileismy sie raz na 2, 3 tygodnie, kazdy miał swoje życie, swoje sprawy. to zupełnie co innego niż liceum.
Ninka 22 m-ce
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
No, jeśli spojrzeć w ten sposób, to ja też jestem teraz bardziej zadowolona ze swojego życia niż za czasów liceum i studiów razem wziętych
Cyprianek (listopad 2005)
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
LIceum-tylko i wyłącznie! Zwłaszcza czas trzeciej klasy.. Piękny czas dla mnie, czasem za tym tęsknię…
Asia i Ola (5.02.2003) +starania…
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
W liceum bylo bosko, eksperymentatorsko, rebeliancko i anarchistycznie:)
Na studiach podobnie, ale trudniej mi bylo znalezc bliskich przyjaciol. Sam czas studiow byl fantastyczny, ale to nie uniwersytet pdaowal mi najfajniejszych przyjaciol-tych mialam jeszcze z czasow licealnych.
No i chyba troche bylam bardziej ostrozna, szczegolnie w eksperymentowaniu:)
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
studia!!..ehh.. to byly czasy::)
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
Jednak bardziej liceum. Tyle sie dzialo! Ale na studiach tez troche poszalalam. 😉
mama majowego synka ’05
Reliceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
ja z sentymentem wspominam podstawówkę.
Potem była juz mieszanina nieznanych mi ludzi.
Edysia & Natalka 2,3 lat
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
liceum:)bo mam dopiero 21 lat wiec nie zdazylam nawet skonczyc studiow hihi. Ale bedac na studiach to juz nie ylo to co w liceum.z liceum mam tyle wspanialych wspomniec:)pierwsze szalone milosci i inne glupoty:)az sie lezka kreci w oku…
Katka&Krzys(26.01.06)
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
I jedno, i drugie – choć każde nieco inaczej.
liceum – głupie miłości, pierwszy poważny związek, imprezy do rana, pierwsze piwo, pierwsze “coś mocniejszego”, papieroski, głupotki… Fajni znajomi, jedna wspaniała przyjaciółka, rozmowy o życiu, masa przeczytanych książek, intelektualne wyzwania.
Czas próbowania wszystkiego i wielkiego buntu wobec rodziców.
studia – mogę robić, co chcę, ale już niewiele mi się chce Wielkie dyskoteki i szalone imprezy znikają z repertuaru; są tzw. domówki, dużo alkoholu, szalony tryb życia, wspaniały kumpel, kilku dobrych przyjaciół, poczucie, że te studia to to, co chcę robić w życiu – ale jednocześnie wielkie rozczarowanie marnym poziomem zajęć i niewielką ilością wyzwań intelektualnych…
Ech, też mi się sentymentalnie zrobiło…
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
W liceum było bosko ech…..
Nati, Kamilka 05.04.04 i Kacper 25.05.06
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
mialam w liceum 3 przyjaciolki, zwano nas “swieta czwórca” 😉 i choc porozjezdzalysmy sie po Polsce i widujemy sie rzadko i sporadycznie, to jak juz sie zobavczymy, to gadamy, gadamy, gadamy… jakby nie minelo te 10 lat 😉
k8 i jej Szczęścia
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
to chyba nie to samo liceum, co moje, choc wspomnienia identyczne
k8 i jej Szczęścia
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?
w liceum kalsa była podzielona na grupy… Nie było między tymi “grupami” porozumienia… Nie wspominam tych czasów z wielkim rozrzewnieniem…. ale w liceum poznałam przyjaciółkę od serca z którą do dziś utrzymuję kontakt (choć jest to utrudnione z wielu względów) i to wielki plus dla tamtych czasów…
za to studia…. Normalnie BAJKA!!! super ludzie, z poczuciem humoru, inteligentni… nie chciało się wychodzić z uczelnianego baru…. Nawet kiedy w przerwie miedzy zajeciami mozna było isc do domu siedzieliśmy wszyscy razem wygłupialiśmy się,dyskutowaliśmy, uczyliśmy się wspólnie do kolokwiów i egzaminów…. zajęcia też były rewelacyjne i uczyłam się w wielką przyjemnością… ależ to były czasy….
Re: liceum czy studia? co wspominacie z sentymente
z ust mi wyjelas :-))))
WiseDog i Alan (11.02.1004)
Znasz odpowiedź na pytanie: liceum czy studia? co wspominacie z sentymentem?