Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

Począwszy od pierwszego bezowocnego cyklu starań, gdy wręcz, co dziś mnie śmieszy i żenuje zdziwiłam się i wręcz zaniepokoiłam, że nie zaszłam w ciążę, każdy kolejny cykl, zakończony niepowodzeniem stopniowo, powoli stawiał mnie w postawie coraz większej pokory wobec cudu nowego życia. Po ponad pół roku starań a prawie półtora roku coraz bardziej nasilających się marzeń o dziecku, w tej chwili szczytowych- (zapewniam, że dla bardzo pragnącej pierwszego dziecka już niemal 30 letniej kobiety jest to wiele) – nabrałam olbrzymiego szacunku wobec dziewczyn z tego forum starających się długo,dłużej, lub od bardzo, bardzo dawna o dziecko. Uważam, że są wielkie walcząc tak usilnie dalej. Im szczególnie ogromnie życzę dziecka.

Wiele się zmieniło przez ten czas w moim stosunku do myślenia o posiadaniu dziecka a raczej do bycia dzieckiem obdarowanym bo tak chyba należy ten niesamowity dar traktować. Już nie oceniam kobiet, małżeństw bezdzietnych lub z jednym dzieckiem – co czyniłam kiedyś, już nie zadaję niedyskretnych, ciekawskich a przy tym niedelikatnych pytań o to, czemu ta lub inna kobieta, para jeszcze dziecka nie ma.Osobiście odczułam przykrość, ból płynący z takich pytań, doświadczyłam skrępowania,niezrozumienia w dziesiątkach wypowiedzi moich znajomych, rodziny pewnych osób czasami zdawałoby się nie mających pojęcia, że można chcieć mieć dziecko a nie móc zajść w ciążę tak po prostu.Dość mam też przynagleń,żartów:”co, mam was nauczyć ja zrobić dziecko?”. Im to, z pewnością jak sądzę po takich wypowiedziach, przyszło dużo łatwiej. To nieświadomy co prawda ale jednak wielki brak delikatności, wyobraźni, empatii.

W moim podejściu do ciąży i dziecka tak wiele ewoluowało.
Już dawno nie wybieram miesięcy najbardziej stosownych na ciążę, pór roku najodpowiedniejszych na na urodzenie dziecka. Już i płeć dziecka przestała odgrywać jakieś większe znaczenie. A jeszcze niedawno zajmowałam głowę myśleniem, martwieniem się o takie błahostki. Planowanie tak drobiazgowe nie ma sensu. Już wiem, zrozumiałam,że poczęcie nowego człowieka to cud, cud, którego my nie mamy zbyt realnej mocy zapoczątkować. To coś wręcz nieprawdopodobnego przed czym kiedyś jeśli to kiedyś w ogóle nastąpi, ze szczęścia ugną mi się chyba kolana do ziemi. Możemy jedynie się starać i staramy się od tych 7 miesięcy. To obiektywnie niewiele a wnikając w uczucia wewnątrz mnie dużo zarazem, to ogromny szmat czasu, w którym pojawia się tysiące niepokojących myśli-“co ze mną?”, “czy wszystko w porządku?”, “czy mogę mieć dzieci?”, zwątpień “a może właśnie ja nigdy, bo niby dlaczego nie, to się zdarza przecież?, rozpaczy i buntów: “czemu wciąż inni, dlaczego nie ja, pewnie ja nigdy…w czym jestem gorsza?!!!”.W ostatnich miesiącach na naszych oczach- moich i mojego męża w ciążę zachodziły jedna po drugiej moje przyjaciółki, koleżanki. Ja czułam się tylko widzem tych cudów. Widziałam ich wielką radość, byłam wręcz pierwszą osobą śledzącą ich reakcje na testy ciążowe z dwiema kreseczkami, potwierdzenia lekarzy. Byłam i jestem pierwszą powiernicą ich niepokojów, wątpliwości, osobą, u której szukają rady, pocieszenia-pocieszam więc, wspieram jak mogę, przeżywam z nimi każdy kolejny pełen pytań i nowych odczuć tydzień ciąży, kolejny cm, ruch dziecka.

Nie wyrabiam jednak, nie daję rady. Nic na to nie poradzę ale boli mnie patrzenie na kobiety w ciąży, małżeństwa z dziećmi- sprawia mi przyjemność i nieznośny ból zarazem.Jest we mnie tak wiele negatywnych emocji i uczuć z tego powodu. Taką walkę z nimi toczę ale one są. Nie umiem szczerze się cieszyć choć tak się staram by te bliskie mi dziewczyny czuły, że wszyscy wokół, także, zwłaszcza ja cieszą się z tego, że one noszą w sobie życie. Ja sama uważałabym to za ważne, ogromnie istotne-bo każde dziecko powinno od pierwszych chwil wzrastać w atmosferze akceptacji tego, że istnieje, powinno być chciane i wyczekiwane niezależnie od realiów, które nie bywają nieraz tak optymistyczne. Przecież nie życzę im źle ale jest mi smutno, tak bardzo smutno- bo patrzę na to wszystko jak przez grubą szybę, poprzez którą nie mogę dotknąć tej tak upragnionej rzeczywistości-stawania się, bycia matką. Czuję się jak w poczekalni, w której tkwię zapomniana.

Piszę to wszystko bo próbuję w ten sposób poradzić sobie ze smutkiem i niepokojem,że może dlugo, długo będę czekać,leczyć ewentualne przyczyny niemożności zajścia bo już wiem, że takie są lub nie doczekam się nigdy.

Wybaczcie mi te smęty okrutne,To tylko takie myśli w przypływie doła, którym muszę dać ujście by poczuć, że się od nich uwalniam. To tylko takie myśli poszukujące kogoś kto zrozumie, kto doświadcza właśnie tego samego.

Gdzieś tam najgłębiej w sercu wierzę, że będę mamą. Urodziłam się by nią być, co powtarza mi wciąż mój mąż, który wierzy mocniej ode mnie. Kasia

20 odpowiedzi na pytanie: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

  1. Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

    Kochana jestem pewna, że osoba, która ma w sobie tyle miłości z pewnością będzie mamusią!!!!
    Zobaczysz życie wynagrodzi Ci z nawiązką te wszytskie ciężkie chwile, które przeżywasz.
    Moja droga do macierzyństwa też była kręta więc baaardzo dobrze rozumię Twój ból.
    Będzie dobrze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Marta i Korneliusz 7.10.2004

    • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

      Cieszę się, że podjęłaś taki temat, a to dlatego, że ja utożsamiam się z każdym zdaniem jakie napisałaś i jest mi lżej wiedząc, że nie ja sama cierpię.
      Pozdrawiam ines

      Trzymaj się, będzie dobrze.
      w lutym stuknie rok starań

      • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staran

        Witaj! Wzruszyłam się trochę twoją wypowiedzią, bo jest mi taka bliska… To tak, jakbym zaglądała w swoją duszę. Może nie będzie to dla ciebie duże pocieszenie, ale ja czuję się bardzo podobnie. Cieszyłam się, gdy moja najbliższa przyjaciółka zadzwoniła z wiadomością, że będzie mamą, cieszę się pomagając jej przy siedmiotygodniowym synku, ale gdzieś w duszy jest głęboki smutek i pytanie,,kiedy wreszcie ja?” Na wścibskie pytania znajomych reaguję żartem, a ostatnio nawet ignoruję ich ciekawość….
        Zmieniłam nastawienie do naszych starań o maleństwo.. Nie myślę obsesyjnie o ciąży, pracuję, mam czas na hobby. Wytłumaczyłam sobie że jeśli mam być mamą, to będę…. a jeśli nie, to będziemy szukać innego rozwiązania. I tylko jak przypadkiem zerkam na maleńkie skarpeteczki leżące na dnie komody, które kupiłam w przypływie macierzyńskich uczuć,przy okazji robienia zakupów dla synka przyjaciół, robi mi się smutno…
        Tak więc trzymaj się, zapewniam cię, że w swoich rozterkach i smutkach nie jesteś sama….Acha, dodam,że my staramy się od roku.I nadal czekamy. Pozdrawiam cieplutko.

        • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staran

          Miód na serce. Dziękuję. Ciepłe słowa mają nadzwyczajną moc opatrywania ran ducha…K.

          • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

            Opisałaś właśnie te uczucia, których wiele z nas doświadcza… Nie umiem więcej napisać… 🙁

            Michałek 14.08.2003

            • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staran

              To co napisałam do Mati kieruję do każdej z Was. Kochane jesteście.Razem łatwiej to przeżywać:)K.

              • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                Rozumiem cię, chociaż nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
                Jednak uważam, że masz dopiero 30 lat. to naprawde nie jest dużo. Kobiety zaczynają starac sie teraz o dziecko grubo po 30-stce i im sie to udaje. Takze masz jeszcze sporo czasu. Uważam, ze 7 – miesięczne starania to tez niewiele. Moja kuzynka starała sie 2 lata zanim zaszła w ciąze, inna nie zabezpieczała sie przez ok. 4 lata i równiez nie miała dziecka – nawet twierdziła, ze chyba jest bezpłodna, a tu nagle II kreski na teście. Myślę, że przez dwa lata można spokojnie starać sie bez interwencji lekarza. Powinno sie czytać o NPR i mierzyć sobie temperaturę by wycelować w owulacje.
                Najważniejsze jednak by “wyluzować psychicznie”, bo blokada psychiczna jest sprawczynią niepłodności ok. 30% par. Wiem, ze pytania w stylu “kiedy bedziesz miała dziecko?”, i plotki rodziny za plecami typu “oj, ona chyba nie może zajść bo już tyle po ślubie a dziecka nie maja” są kłopotliwe. Pamietam jak moja kuzynka (ta co dwa lata sie starała) irytowała sie gdy coś takiego słyszała. Pamietam jak ogromną awanturę zrobiła babci gdy ta powiedziała do niej: “Ewa, tak sobie rozmawialiśmy z Panią X, ze ty to chyba bezpłodna jestes bo tyle jesteś po ślubie i jeszcze dziecka nie macie”. Kuzynka powiedziała wówczas: “My na razie nie planujemy dziecka,mamy czas, chcemy sie nacieszyć sobą”. To było kłamstwo, ale kuzynka wolała skłamać niż wyjść na bezpłodną. Najgorsze jest to, że wszyscy w koło chodzą i dopytują, to jeszcze bardziej blokuje kobietę…
                Myślę, że powinnaś rodzinie i znajomym mówić, że na razie jeszcze nie chcesz, że masz jeszcze czas bo teraz rodzi sie grubo po 30-stce, ze chcesz sie dorobic, zrobić karierę itp. (moze dadzą spokój), natomiast z męzem starać sie dalej i mieć nadzieje, że się uda… Musi sie udać!

                • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                  I ja się Kasiu dołączam do tego co napisałaś. Dokładnie tak samo to przeżywam począwszy od pierwszego bezowocnego cyklu, który miałam dokładnie zaplanowany w przeliczeniu na odpowiedni termin porodu (konkretny miesiąc, wypadający jeszcze przed moimi 30-tymi urodzinami). I też mi się chce śmiać z tego, że byłam taka naiwna, bo chyba inaczej nie mogę tego nazwać… Dziś mogę tylko żałować, że odkładałam te starania tak długo, licząc na to, że za pierwszym, albo kolejnym razem się uda. Tymczasem było już kilka tych “razów” i nic. Teraz nie zastanawiam się nad odpowiednim miesiącem na poród, tylko czekam aby zdarzył się kiedyś ten cud.
                  Tak samo jak Ty przeżywam ciąże moich znajomych, ciesząc się bardzo z ich szczęścia, a gdzieś w głębi serca czując smutek z mego powodu, że mnie się jeszcze nie udało, choć tak bardzo tego pragnę.
                  I choć dziś nie mam doła na tym punkcie – gdyż świadomie odpuściłam ten cykl z powodu choroby i przez to odpuszczenie ogólnie dałam sobie spokój z jakimś załamywaniem się – to często właśnie myślę tak jak Ty dzisiaj, jest mi bardzo smutno i gdzieś przemyka myśl, że może nigdy nie będzie mi dane być mamą….
                  Kasiu na koniec chciałam Cię tylko choć troszkę pocieszyć, nie zamartwiaj się tak bardzo swoimi niepowodzeniami. Sama sobie już od jakiegoś czasu wmawiam, żeby tak się nie dołować i żyć bardziej optymistycznie, niż czekać na zakończenie każdego kolejnego cyklu ciągle z myślą, że znów się nie uda. Może to trochę bardziej optymistyczne podejście do tych spraw pozwoli na owocne zakończenie któregoś cyklu. Zobaczysz Kasiu, że zostaniesz wkrótce mamusią!!!
                  Pozdrawiam, Aga

                  • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                    jakbym widziała swoje słowa jakiś czas temu… Tak samo naiwnie wtedy myślałam, że zajdę w ciążę od pierwszego starania się, jakże byłam zdziwiona i zawiedziona, gdy na tesci była 1 kreska (test robiłam co meisiąc, a czasem nawet 2 razy w miesiącu). Te z Was, które mnei pamiętają, wiedzą jak bardzo cierpiałam. Świat wokół mnei fasolkował, a ja nic… pusta z pustym, choć ogromnym brzuchem!. Na ulicy dawne znajome pytały się mnie, czy jestem w ciąży (tak wyglądałam z powodu tuszy), a ja ze złością im odpowiadałam – tak! I marzyłam, by to na prawdę było to, co im mówiłam. Staraliśmy się rok – od stycznia 2003 do stycznia 2004 – i udalo się! Ale przez ten rok wycierpiałam tak wiele, odeszła ode mnie nadzieja, któa powracała zawsze dzień przed @. Przyszło załamanie. Schudłam, nie rozmawiałam z nikim, zaniedbałam forumową rodzinę. Aby nei myśleć o dziecku zaczęłam tworzyć własną stronę internetową, ale… były na neij same zdjęcia dzieci. Biłam się własną ręką. Mąż wierzył czasem mocniej niż ja. Ale za każdym nieudanym testem płakał wraz ze mną. Dziecko przyszło w bardzo smutnych okolicznościach – choroba nagła śmierć taty. Powiedziałam w tym dniu tacie w szpitalu:”jeżeli estem w ciąży, to zabierz to dziecko, a ty żyj…” umarł po moim powrocie do domu… A ja następnego dnia się dowiedziałam dwóch rzeczy – że mam dzidziusia, i że dzidziuś nie ma już dziadka… Mój upragniony cud pojawił się gdy już myślałam, że nic dobrego mnie nie spotka, gdy wlazłam do swojego szklanego labiryntu, gdy myślałam, e to już koniec, gdy niebo spadło mi na głowę. Z całego serca życzę Ci tak wielkiej radości, jaką ja poczułam, gdy na robionym tescie ukazała się ta upragniona gruba, różowa kreska. Życzę Ci i Wam dziewczynki, abyście zaznały tego cudu, jakim jest nosić pod sercem małego człowieka, czuć jego ruchy i porozumiewać się z nim tylko w wam wiadomy, magiczny sposób. Zyczę Wam tego kochane z całego serduszka!

                    erica i Dawcio 15.10.2004

                    • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                      Kasiejko, napisałaś dokładnie to co ja czuje i dokładnie taki czas mamy okres starań:) i tak samo moje kolezanki(przyjaciólki) są w ciąży i tak samo jak Ty to przeżywam. Jestem ciekawa czy robiłaś już badania hormonalne i czy miałaś monitoring. No i co na to wszystko Twój lekarz?
                      Ja właśnie bede robić badanka. A potem pewnie moritoring bedzie 🙂 w każdym bądź razie jeszcze się nie załamuje i działam. Może kiedyś(?)w tym samym miesiącu zaciążymy 🙂 trzymaj się, pozdrawiam gorąco, pati

                      • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                        Ja w czasie moich starań czułam dokładnie to samo i też zmieniło się moje podejście do macierzyństwa oraz do osób które dzieci nie posiadają już nie pytam “dlaczego?”, “kiedy?” bo wiem że powody mogą by przykre dla drugiej strony. Ja w pierszą ciążę zaszłam bez problemów ale niestety nasz synek zmarł po porodzie, jednak wtedy chęć posiadania dziecka stała się jeszcze większa, tyle że miałam cesarkę lekarze kazali mi czekać z następną ciążą rok lub dwa, więc czekałam ale pałna nadzieji, codziennie przeglądałam ten kącik na forum i kibicowałam dziewczynom które się starały i cieszyłam się każdą nową wiadomością o pozytywnym teście, czasem nawet łezka się w oku zakręciła. Minął rok czasu postanowiłam nie czekać dłużej i rozpoczęłam starania, pełna wiary, ale niestety tym razem nie było tak łatwo, mój zapał i nadzieja powoli malał, a pojawiało się rozczarowanie, dopiero 8 cykl był tym szczęśliwym teraz czekam cierpliwie choć cały czas z pokorą aż nasz dzidziuś się urodzi (w lutym} nadal pełna jestem strachu czy tym razem wszystko będzie w porządku.
                        Kasiu życzę Ci abyś już niedługo mogła cieszyć się dzidziusiem
                        Pozdrawiam

                        Aga i aniołek (10-13.12.2003) i jeszcz ktoś

                        • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                          wielkie słowa, kasiejko…. trzymam kciuki, aby ci sie udało zostać mamą.

                          może nie powinnam się tu wypowiadać, bo właśnie jestem pod koniec pierwszego mojego cyklu starań…. chciałam mieć dzidziusia na jesień (bo to dobry czas na macierzyński w szkole), chciałam synka Jakubka…. no i coraz bardziej mi się wydaje, że się przeliczyłam…. że naturą nie można rządzić, kierować… że nie można od niej niczego wymagać….
                          @ mam mieć 11-12.01 i coraz bardziej czekam na ten dzień, żeby do końca otrząsnąć się ze złudzeń….
                          i wiesz, chyba trochę rozumiem co czujesz… ja sama boję się takiej sytuacji, w której będziemy się starać i nic z tego nie wyjdzie… trzeba mieć nadzieję, choć czasem takie to trude…
                          pozdrawiam,
                          ela

                          • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                            Droga Kasiejko…
                            Nic nie napiszę ponieważ po przeczytaniu tego wszystkiego wzruszyłam sie bardzo i powiem tylko, że jestem z Toba i wszystkimi innymi kobietkami starajacymi sie. Dobrze, że mamy to forum… Pozdrawiam i bądzmy dobrej myśli….

                            • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                              Kasiejko….piękne, smutne i prawdziwe jest to czujesz, co przezywasz.
                              Nie jesteś sama, tak czujemy i my…..
                              Jutro zaswieci słonce….zobaczysz…..i rozpuści szybę

                              karkoj

                              • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                                Żadne słowa nie zmienią naszych zdołowanych uczuć,ale powiem Ci tylko,że WIERZĘ,że Wam się uda-jak każdej z forumowych dziewczyn.Zobacz,jak wiele było dwóch kresek w samym grudniu!Teraz czekam m.in. na Wasze ;-))
                                Pozdrawiam Cię,Kasiu,powodzenia i głowa do góry!
                                Magda.

                                • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staran

                                  Dziękuję Wam Kochane, po stokroć dziękuję za te wszystkie pokrzepiające słowa, za świadectwa Waszych niepokojów, smutków, a także radosnych rozstrzygnięć, zakończeń tych niepokojów.

                                  Erico – zanim opisałaś swoje przeżycia, już w wieczór, w którym pisałam tego posta zapuściłam się nieco głębiej tam gdzie nie bywam zazwyczaj w naszym forum i znalazłam Twój pamiętnik pisany dla Twojego maleństwa zanim jeszcze się ono poczęło. Wzruszyła mnie siła uczuć, ogrom tęsknoty jaki wtedy czułaś do dziecka, odnalazłam się rzeczywiście w tych slowach, zobaczyłam się niczym w lustrze. Teraz już wiem, że my nieco dłużej oczekujące, w większości czujemy podobnie. Potem zaś czytając tę historię zaskoczyły mnie, były ironią losu okoliczności towarzyszące wiadomości, że oto zostaniesz mamą- śmierć taty- ktoś przychodzi na świat,ktoś umiera- szokująco smutne, i ten pierwszy tak trudny okres ciąży. Myślałam potem o tym wszystkim cały dzień-o tej Twojej historii i o tym jakie życie pisze przekorne scenariusze. Myślałam o tym w jakim nieraz trudzie realizują się nasze marzenia. Wieczorem zaś po powrocie z pracy razem z tak ciepłymi słowami Dziewczyn przeczytałam w tym moim wątku jeszcze raz Twoją historię.
                                  *
                                  Pchełko- Pati- pytałaś czy już coś dociekałam ewentualnych przyczyn niepowodzeń. Tak w ostatnim cyklu po tym jak w końcu sama zasugerowałam mojej gince,która jak większość lekarzy tłumaczy, że z tymi staraniami to spokojnie, że dopiero dwa lata bezowocnych starań mogą niepokoić i wtedy trzeba zacząć dociekać mocniej,że ja juz nie chcę tkwić dłużej w niepewności i jednak chciałabym zobaczyć jak ma się sprawa z poziomem moich hormonów- szczególnie prolaktyny. Poradziła mi więc zbadanie prolaktyny, progesteronu, estrogenów oraz badania tsh. żałuję bardzo,że nie zrobiłam tych badań wcześniej, bezpośrednio przed staraniami – ogromnie tego teraz załuję ale nie miałam żadnych symptomów, bólów, opóźnień, nieregularności okresu sugerujących, że taK może być. Zawsze jak w zegarku, bezboleśnie, bezproblemowo- to mnie zwiodło. Z tego co się dowiedziałam z analizy wyników oraz rozmów i poszukiwańw internecie o-prolaktynie jak na kobietę starającą się o dziecko mam bardzo zawyżone wyniki prolaktyny, tak wysokie, że przy niemal identycznych poziomach ginka zawyrokowala mojej koleżance, że z takimi wynikami to ona nigdy w ciążę nie zajdzie. Ja sama jeszcze tego nie zdążyłam skonsultować ale wybieram się w przyszłym tygodniu do ginekolog-endokrynolog niech wymyśla- bromergon, cokkolwiek co mi ją skutecznie i w miarę szybko zbije i taki wynik utrzyma się na stałe. Jeśli tylko w tym tkwi przyczyna nieudanych starań to i tak się cieszę bo już ją zdemaskowałam. Monitoringu jajeczka jeszcze nie robiłam- trochę mi trudno znaleźć na niego czas ze względu na dwie prace ale robiłam usg ginekologiczne i wszystko mam tam w porządeczku. Tempka wyraźnie się podwyższa, śluz płodny jest choć ostatnio nie taki jak to niegdyś bywało. A więc powinno zaskoczyć i po Waszych pełnych wiary słowach sama nabrałam większą nadzieję, że wreszcie zaskoczy. Niech już zaskoczy bo mi wygłodzonej samotnością dzieciństwa jedynaczce marzy się duża rodzina- z trójka, czwórka dzieci – a co! Czasu więc na wystaranie się, doczekanie i wychowanie takiej gromady mam naprawdę nie za wiele. przed czterdziechą wolałabym jednak zdążyć;)
                                  Pozdrawiam Was wszystkie. Kasia

                                  • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staran

                                    Kasiejka, podzielam ooooogromna wiekszosc z Twoich uczuc…
                                    Ja przez czas moich staran przeszlam rozne etapy emocjonalnych zaburzen, doszlam nawet do zaburzen nerwicowych, prawie poddalam sie juz terapii.
                                    Ale nauczylam sie, nauczylam sie pokory. Tez nie zadaje ludziom pytan o dzieci, albo o nastepne dziecko. Probuje zrozumiec kazdego…teraz czuje to wyraznie i po raz pierwszy, ze wiekszosc z ludzi kryje jakies duze lub male cierpienie. Nie kazdy ma kogos, kto mu pomoglby przetrwac to cierpienie.
                                    Nauczylam sie pokory. Wiem, ze moze jeszcze byc bardzo ciezko. Ze z tych rzeczy, ktore zaplanowalam, moze sie nic nie udac.
                                    A co do podejscia do malenstwa…czuje sie nieswojo, kiedy ktos mi gratuluje ciazy. Jestem tak gleboko przekonana o CUDZIE, jakim jest powstanie malenstwa, w ogole nie czuje sie byc wspoltworca tego Cudu. Pojawil sie, kiedy mial sie pojawic. Co ja mialam z tym wspolnego, oprocz tego, ze “wykonywalam” pewne czynnosci? Nie wiem…tak jak piszesz, dostalam DAR. Mam nadzieje, ze doczekam malenstwa. Ale juz jestem wdzieczna.
                                    Bedziesz Mama. Ciesze sie bardzo, ze masz Meza, ktory w to wierzy. Jego wiara was przybliza, naprawde. Moj tez nie poddawal sie moim atakom histerii, paniki i depresji…I mial racje 🙂
                                    pozdrawiam Cie cieplo, trzymam za to, zeby to wyrzucenie z siebie emocji dalo Ci spokoj, a co za tym idzie, przygotowanie organizmu do bycia Mamusia. To idzie w parze 🙂

                                    [obrazek]https://bd.lilypie.com/iy6ep1/.png:/obrazek/image.gif[/obrazek]

                                    • PS

                                      Tez jestem jedynaczka, i tez marze o co najmniej trojce 🙂 Najlepiej jedno po drugim, ale zobaczymy jak bedzie

                                      • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                                        Witam Cię bardzo serdecznie.
                                        Od niedawna postanowiliśmy z mężem postarać się o dzieciątko i choć to dopiero początek miewam takie myśli, podobne do Twoich. Już mamy imiona nawet gdyby była ciąża mnoga. Wszystko na zapas, ale co wtedy gdy nie wyjdzie. Wszystko jest możliwe. Chcę wierzyć, że będzie dobrze, że to wymaga czasu.
                                        Życzę Tobie takiej wiary, która nie zawodzi. Asia

                                        • Re: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                                          Witaj Kasiu,
                                          z łezką w oku czytałam twojego posta, bo dokładnie takie same odczucia towarzyszyły mi jeszcze jakiś czas temu. Dzisiaj jestem już na oczekujących, zaczynam właśnie 36 tydzień ciąży, ale zaglądam często na starające – tak z sentymentu, w końcu spędziłam tu 2 długie dla mnie lata. Czytałam Twojego posta i jednocześnie miałam wrażenie jakbym to sama pisała. Również wiele moich koleżanek zaszło w ciążę i dokładnie pamiętam to uczucie, kiedy im gratulowałam – radość i uśmiech od ucha do ucha a zarazem coś, co ściska gdzieś w środku i sprawia, że czujesz się podle, bo wiesz, że nie umiesz cieszyć się czyimś szczęściem tak w pełni, bez nutki zazdrości… Chyba wszystkie przez to przechodzimy, to co czujemy doświadczając kolejnych niepowodzeń w staraniach, to nie są jakieś nieludzkie uczucia a po prostu żal, zniecierpliwienie dodatkowo potęgowane przez nietolerancję i niedyskrecję ze strony innych. Ja zawsze bardzo bałam się uroczystości rodzinnych, świąt, urodzin, bo wiedziałam, że ktoś będzie mi życzył “żeby w końcu jakieś małe się pojawiło”, ktoś inny podpyta, czy się staramy, a jeszcze inny, nie znając sytuacji powie “żebyście w końcu zaczęli myśleć o dziecku, a nie tylko kariera i kasa…”. To bolało…..
                                          I nagle niespodzianka: zaszłam w ciążę ot tak po prostu, w cyklu, który spisałam na straty, bo prolaktyna była za wysoka i uznałam. że owu nie będzie, więc się nie nastawiałam na jakikolwiek sukces, zapisałam się na kurs prawa jazdy i już na niego nie poszłam, musiałam walczyć o utrzymanie ciąży, bo była zagrożona. Na szczęście do prowadzenia wózka dziecięcego niepotrzebne mi prawko
                                          Z mojej strony mogę Ci poradzić tylko tyle: walcz!!!, nawet jeśli będą łzy i złośliwi ludzie wokół, nawet jeśli przyjdzie zwątpienie i brak wiary, bo tylko nadzieja umiera ostatnia! Powodzenia!!!!
                                          Marcysia z walentynkową dziewczynką

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Moje odczucia w związku z dłużącymi się staraniami

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general