przyznam ze ze zdziwieniem czytam zawsze artykuly o tym jak to warszawa robi sie coraz bardziej zamknieta.
mieszkam w sporym multi-kulti miescie, gdzie wydaje mi sie, ludzie mogliby miec wiecej obaw i uprzedzen, a jednak jakos nie przypominam sobie, zebym natknela sie tutaj na osiedla grodzone.
moze takie na wpol z symboliczna brama, ale tez nie za wiele takowych spotykam. nie ma tez problemu, zeby tam sie przedostac, czy przebywac.
36 odpowiedzi na pytanie: osiedla zamkniete
A mi sie wydaje, ze kazdy ma prawo wyboru. I pomimo, ze sama mieszkam na starym komunistycznym osiedlu to nie mam nic przeciwko powstawaniu takich grodzonych.
🙂 Fajna akcja
Też to zauważyłam, zreszta nie tylko w Warszawie.
W Gdańsku, szokiem dla mnie było osiedle, zbudowane jakieś 20 km od miasta. Wokół okoliczne wioski, a osiedle ogrodzone bramą, obstawione alarmami, pilnowane przez firmę ochroniarską.
Troche mi sie tak dziwnie zrobiło jak pijac na tarasie kawę widziałam za bramą okoliczne wiejskie dzieci… jak getto
No cóz sa pewnie i plusy i minusy.
Zdązyłam poznac troche Wawę i wiem, że za nic w świecie nie zostawiłabym sowjego spokojnego jeszcze miejsca na ziemi na tą “dżunglę”. Uważam, że to miasto może być naprawdę niebezpieczne.
Mieszkam w budynku z lat 50-tych. Administracja pare lat temu ogrodzila teren, ale nie zamknela. Mialy byc domofony, ale nie ma. Problemy techniczne… Ja zaluje, ze ich nie ma. W okolicy sporo pijaczkow (spadek po hucie warszawa), starszych ludzi, ktorzy karmia golebie i takich, co psy puszczaja luzem. Efekt? wszystko brudne i obsrane. A tak – babcie nie robilyby smietnika pod oknami, wyrzucajac chlebek i inne odpadki na trawnik (który od odchodów gołębi jest już wyjałowionym klepiskiem), psy by nie srały do piaskownicy i dzieci by się w niej mogly bawic, a pijaczkowie nie robiliby burd i nie rozbijali butelek.
Ja jestem za zamknieciem podworek. Taką postawę wymuszają te nasze narodowe przywary…
No właśnie… patrzę, jak pieski z okolicznych bloków srają mi pod oknami, gotuje się we mnie… 10 m dalej jest łąka i tam spokojnie możnaby pieski wyprowadzać, ale po co??? Nie wiem, co z tym fantem zrobić… kultury ludzi chyba się nie nauczy.
Na moim osiedlu zamykane mamy tylko podwórko, bezpośrednio pod oknami. Kawałek dalej jest plac zabaw dostepny dla wszystkich, po osiedlu mozna się normalnie poruszać. No i jednak tego zamkniętego na bramę z kłódką podwórka nie pilnuje firma ochroniarska 😉
Nie wiem czy chciałabym mieszkać na takim totalnie odgrodzono-chronionym miejscu…. Chyba dziwnie bym się czuła.
Brak słów…:(
Getta:)
mowimy o dwumilionowym miescie
a co z metropoliami po 15-20 mln osob?
przy nich wawa to miejscowosc
a jakos sa bezpieczne, nieogrodzone (choc to zludne bo maja swoje systemy zamkniecia czy monitoringu)
i ciagnie mnie do takich troche wiekszych..
Ja z prowincji i znam głownie Wawę i Gdańsk. W Gdańsku, pół roku – czułam się ok i fajnie. W Wawie miałam pare akcji, które mnie przeraziły, w których autentycznie czułam się zagrożona.
3 lata, co 2 tyg w stolicy i powiem jedno – mi wystrczy przezyć…
Pod koniec jak jeżdziałam juz z mężem, wlasnymi 4 kółkami to inna bajka. (wawa przyspieszyła decyzje o kupnie samochodu, bo nie dałabym już rady psychicznie tam jeżdzić sama)
Nie wiem jak jest w metropoliach, nie bywałam 🙂
p.s
ale to tylko moje subiektywne odczucia, bo pewnie nikt normalny w wawie nie łazi o 5 rano po dworcach i nie kończy szkoły o 21 na pradze południe…:)
7 lat mieszkalam na pradze poludnie w okolicy szembekplacu
hehehe no to podziwiam za odwagę 🙂
ale Warszawa to wcale nie takie wielkie miasto. Jaka tam dzungla???? NIgdy w Wawie nie czulam sie jakos specjalnie zagrozona (no moze jedynie na zadupiu Grochowa 😉 ) a wroznych miejscach i o roznych porach sie tam platalam i platam. Duzo gorzej jest np w malych miejscowosciach na Slasku (choc i KAtowice w mojej ocenie s amniej bezpieczne niz Warszawa). Agresja + frustracja to mieszanka wybuchowa, tam jest niefajnie i az iskrzy, czasem jedno slowo moze byc powodem dostania po buzi.
A co do osiedli zamknietych – ja tam jestem za. Mieszkalam 3 lata na takim osiedlu i byla to jakas oaza w miescie, taki kawalek, gdzie nikt obcy nie mial sie prawa platac bez zaproszenia, gdzie dzieci nie byly rozjezdzane przez samochody i mialy swobode poruszania sie
W mojej ocenie osiedla zamkniete jezeli spełniaja swoja role są ok.
Sama szukajac mieszkania w Warszawie chciałam mieszkać na takim. Dlaczego?
Bo własnie, dziecko ma wiecej swobody (moze własciwie to ja mam) nie petaja sie różne typy, jest ochrona (fakt, ze to też jest temat wcale nie wesoły często). Osiedla takie są zadbane zazwyczaj i stanowią hmmm taka namiastke oazy spokoju. Pozostaje sobie tylko zyczyc równie spokojnego sąsiada 😉
Czy miasto sie zamyka? Pewnie tak ale w sumie tak jest wszędzie.
Tak jak Szpilki pisze. Sa osiedla zamkniete inaczej, maja systemy monitoringu i ochrony. System poruszania sie po takim osiedlu juz sprawia, że nie jest sie niezauwazonym.
Jest nas coraz wiecej i każdy z nas szuka tej prywatnosci wiec czemu nie 🙂
Czułabym się w czymś takim strasznie! małe prywatne getto, gdzie nie ruszysz się bez zarejestrowania tego faktu…makabra! kocham wolnośc chyba;) ale…ja też nie czułam się nigdy specjalnie zagrożona.
Takie cygańskie dziecko ze mnie;)
wiesz to miała byc alternatywa dla innego rozwiazania (takie mniejsze zło) na szczęście chyba uda sie inaczej 🙂
tak po cygańsku 🙂
Przestrzeń to jest to!
dziewczyny – znowu sie sprawdza stara maksyma – “kazdemu wedlug potrzeb “, ja znam dziewczyne, ktora nie zasnie sama w domu w blokowisku ( ma 30 lat ). ma rodzine, nigdy nie zostala sama na noc :eek:. ja od zawsze sama w domu ( jedynaczka – rodzice pracowali ) bez wniku w takie rzeczy.
ktos woli ogrodzone, niech ma ogrodzone 🙂 a komu wiatr we wlosy…
( ahimsa :p – dla Ciebie w kwestii wolnosci 😉 – temu niech wieje 😀
a sie dziwisz memu ranczu 🙂
rancho super 😉 bardzo mi sie podoba pomysł no i zaangażowanie 🙂
Ja się dziwię???? No coś TY! Przecież nie ustaję w zachwytach, niedobra kobieto!hmmm
Znasz odpowiedź na pytanie: osiedla zamkniete