Dziewczyny,
czy ktoraś z was była w takiej sytuacji, że po przejeciu stanowiska po kimś nieustannie byla z ta osobą porownywana? Cos w stylu: “pani Marylka robila to ta..”, “jak pani Marylka tu była, to robilismy w ten sposób…’
Jak reagowalyscie? Buntem (ja nie jestem pani Marylka, do cholery)? a moze umialyscie chlodnym umyslem wybrac dobre rzeczy i kontynuowac? a moze uleglyscie i robilyscie tak, jak “pani Marylka”?
przejełam po pani Marylce bardzo trudny zespół klasowy. nieustajaco slyszę o pani Marylce. Pani Marylka była – jest – doskonalym nauczycielem, ale wg mnie za malo uczyla dzieci samodzielnosci, odpowiedzialnosci (w szkole spec. to b. ważne). no i ja mam inny styl uczenia.
w piatek mam zrobić wigilie klasową, ktorą Maryla robila zawsze z udzialem rodziców. tylko, za jej czasow w klasie byly 4 osoby mniej (w 10 osobowym obecnie zespole ma to znaczenie) i zaden z rodzicow nie byl pijacym alkoholikiem.
nie wiem, co robic. dawni uczniowie chca z rodzicami. rodzice tez chca. ja wiem, ze tym nowym moze byc przykro. i mam ciasno w klasie jak cholera.
no i co radzicie?
33 odpowiedzi na pytanie: porównywanie do poprzednika (w pracy)
Kurcze ciężka sprawa… Chodzi o dzieci niepełnosprawne??Z jednej strony to myślę że powinnaś zrobić po swojemu,nowy nauczyciel,nowe metody,muszą się przyzwyczaić,ale jeżeli to dzieci niepełnosprawne to nie wiem jak zareagują na zmiany, z tego co słyszałam to niezbyt dobrze im robią jakieś takie drastyczne zmiany “w życiu”… Ciężka decyzja… Nie zazdroszczę…
ja tylko o wigilii napisze. sprobowalabym znalezc rozwiazanie, zeby zrobic z rodzicami jednak. fajna tradycja, mile swieto, zawsze dodatkowa mozliwosc na lepsze poznanie rodzicow i zlapanie kontaktu na troche innym polu niz tylko szkolne co zwlaszcza w sytuacji, kiedy jest sie ta nowa osoba nie jest bez znaczenia.
a jak to z ta czworka dzieci? zadne z rodzicow nie ma mozliwosci dalaczyc? mialam w klasie rodzicow alkoholikow, ale na ten jeden dzien, moze da sie jakos ich przyciagnac?
(takna szybko co mi poprzychodzilo do glowy, bo troche zajeta jestem) zajrze pozniej 🙂
przyszlam do pracy kiedys na stanowisko po fantastycznym poprzedniku
na pierwszym spotkaniu z zespolem dowiedzialm sie ze jestem za mloda na to sanowisko nie mam doswiadczenia i dlugo nie pociagne 😉
nawet mieli troche racji 🙂 bo rzeczywisice lat niewieler i doswiadczenie skromne
ale sie nauczylam wiele
rowniez dzieki czesci tego zespolu
staralam sie robic co uwazalam za sluszne czerpiac z tego co zotalo wypracowane przez poprzednikow ale tez wladajac swoje pomysly i styl
o wigilii sie nie wypowiem bo naprawde trzeba by bylo troche lepiej pozanc sytuacje
a o pani martylce- coz z czasem zapomna a teraz chyba nie nalezy sie im dziwic – tak to zawsze jest dzici sie przywiazuja i nie rozumieja zmiany – moze podswiadomie maja nadzieje ze jak ci dokopia to marylka wroci?
byłam, Zosia zawsze wszystko robiła lepiej ode mnie
popracowałam 8 m-cy i poszłam w siną dal 😀
A ja sobie tak myślę że pani Maryla też od początku wprowadzała swoje ” zasady “. I także miała ten sam
dylemat co ty. Nie patrz się na panią M. jej już nie ma. Zrób tak jak uważasz za słuszne, pogadają, przez pewien czas
będą porównywać, ale dostosują się tak samo jak kiedyś musieli się dostosować do tamtej pani.
Skoro masz inny tok nauczania, wprowadź go.
Myślę że zebranie rodziców i omówienie zmian pomału da efekty.
Życzę powodzenia, trudne ale do rozwiązania.
co do wigilii- z rodzicami…
gtradycji im nie zmianiaj, ale może wprowadz powiew świeżości, coś od siebie – zaskocz ich czymś na tej wigilii…
co do reszty… przy najbliższej okazji typu “a pani marylka…” powiedziałabym, że doceniasz wkład koleżanki, jesteś wdzięczna, że przejełaś tak fajną grupę i że postarasz się to co było wg Ciebie dobre dalej kontynuować, ale że to oczywiste iż będziesz wprowadzać swoje metody nauczania i wychowawcze i liczysz na współpracę rodziców.
edytuje, bo chciałam dodac, że w swojej pracy nauczyłam się, że musisz swoje oczekiwania, watpliwości, zdanie wyrażać w sposób jasny, czytelny, zwięzły i tonem spokojnym – tak żeby dotarło… i żeby nie wzbudzało niepotrzebnych, dodatkowych emocji. największym wrogiem kontaktów miedzyludzkich są niedpowiedzenia!
przyciagnąc sie da. przyciagnelam na wywiadowke – matka przyszla zalana w 3 d.. i z rozbrajajacym usmiechem wyznala: “a tak sie upierdolilam po drodze”.
sorry, jak ktos wrazliwy
od wrzesnia wprowadzam.
mlode mnie kochaja:) kochaly tez Maryle 🙂 Maryla starsza ode mnie sporo, 100% poswiecenia pracy, z mlodymi za raczke wszedzie.
ja – duzo wiecej samodzielnosci dla nich, duzo wycinania, malowania, klejenia. proby podchodzenia jak do “pol-doroslych”:) ich hasla “nasza pani [ja znaczy] to taka mila i ladna jest”:D
Dla mnie zaskakujące jest to, że rodzice chcą przyjść do szkoły i to jest dla nich na duży plus, problem z tą czwórką aby rodzice też byli, bo dzieciom będzie przykro. Powiedzieć albo wszyscy rodzice albo żaden? no sama nie wiem.
Kto Cię porównuje do poprzedniczki uczniowie czy rodzice? Uczniowie są szczerzy do bólu i chyba się tego nie uniknie
A z tą wigilią, kto chce przychodzi, kto nie ma ochoty nie musi.
Nie widzę możliwości aby dziecko przyszło same, jeśli już będzie to na pewno z rodzicem, chociaż jednym.
Jeśli rodzic wyśle dziecko same, wiedząc że inne dzieci będą miały obok siebie bliską osobę to brak mi słów..
Przede wszystkim nie rozumiem dlaczego ów alkoholicy mają problem z przyjściem.
A co na to pozostali rodzice? jak zareagowali? Na ile znają się Ci rodzice?
dlaczego nie widzisz możliwosci, ze dziecko samo przychodzi? wigilia bedzie w trakcie lekcji, 8 osob ma dojazd, zazwyczaj przyjezdzaja same.
maja problem z przyjsciem, bo a) nie kontaktuja, b) kontaktuja, ale sie gubia po drodze, c) kontaktuja na tyle, ze sie wstydza.
znaczące usmieszki. bo pije sie tam PRAWIE wszedzie, tylko na wywiadowke sie przychodzi na trzezwo,
czesc rodzicow zna sie, ale tylko z wywiadowek, wigilijek – zadnych tam sympatii. to bardzo specyficznie ludzie, pomieszane grono – inteligenci, byli uczniowie mojej szkoly (tj. up. lekkie i umiark.), no i 2 – 3 osoby z totalnymi problemami z alkoholem.
Gdyby nie ciasna klasa może warto by było z dzieciakami zorganizować Wigilię na którą zaprosicie Panią Marylkę – tylko nie wiem co Ty na to
z zadnej strony te porownania nie sa jakies zlosliwe. uczniowie po prostu mowia, raczej nie wartosciuja. nauczyciele..hmm.. chyba mnie lubia.
natomiast rodzice pewnie woleli poprzedniczke, bo myslala za nich i nie musieli sie wykazywac inwencja w ogole. nikt ich tez nie zmuszal do odrabiania lekcji z dziecmi.
ale nie mowia ze pani Marylka miala wieksze balony?
No dobrze, a jak ta wigilia odbywa się w innych klasach? Nie ma jakiś odgórnych wytycznych?
Chodzi mi o ten jeden dzień – o wigilię.
I nie o dzieci, ale o rodziców.
Jeszcze raz powiem, nie widzę możliwości, aby dziecko było SAMO wśród innych dzieci MAJĄCYCH rodzica koło siebie.
Dla mnie nie ma tłumaczenia że dojazd, w ten dzień ważny dla dzieciaka rodzic ma być i koniec. Jeśli jest to tak dla niego trudne to faktycznie patologia i masz problem żeby się z nimi dogadać.
Wiem że zeszlam z tematu, ale nie wyobrażam sobie mojego dziecka, siedzącego samemu wśród innych dzieci z rodzicami.
No fakt, Alkoholizm rodziców tłumaczy zaniedbywanie dziecka.
Ku…
Czy to jest naprawdę takie zaskakujące?
To jest cholipka jasna ich zasrany obowiązek.
Znasz odpowiedź na pytanie: porównywanie do poprzednika (w pracy)