Dziewczyny co byście zrobiły jeśli byście wiedziały że lekarz popełnił błąd w sztuce??
sprawa wygląda tak, że z 10 na 11 listopada Ika sie rozchorowała (zapalenie krtani) tego jeszcze w domu nie wiedzieliśmy, szybko sie zebraliśmy i pojechaliśmy na pomoc doraźną z której lekarka nas odesłała naszym samochodem do szpitala, ograniczyła sie do wypisania skierowania… zastrzyk potrzebny w tej sytuacji miała w apteczce ale go nie podała bo powiedziała ze boi sie że jak poda Małej to Ika zacznie sie dusić. Pediatra powiedział nam, że powinna podać zastrzyk i wezwać karetke, a już bankowo nie puszczać nas naszym samochodem do szpitala jeśli nie chciała podać zastrzyku to i tak powinna wezwać karetke…
szczęśliwie nic sie nie stało, dojechaliśmy do szpitala…
i teraz moje pytanie jest sens pisania skargi na babsztyla?? a jak tak to gdzie to napisać??
ale sie rozpisałam, mam nadzieje że za bardzo nie zamotałam
37 odpowiedzi na pytanie: Skarga
dobrze że wszystko dobrze sie skończyło 🙂
ja bym napisała do przełożonego/ kierownika przychodni
Myśle ze trzeba reagować bo coraz więcej słyszy się błędów w sztuce!
zdrówka dla małej
Przepraszam, ale gdzie tu błąd w sztuce?
no przepraszam chodzilo mi bardziej o rażące zanidbania…
błąd w sztuce polega na tym, że lekarka pomimo że miała lek odesłała nas bez pomocy do szpitala, odesłała nas naszym samochodem a nie karetką
właściwie można powiedzieć że pozbyła sie problemu
Może karetka ratowała komus życie a dziecko nie wyglądało na duszące się?
Jesteś przekonana o błędzie w sztuce na podstawie tego,
co powiedział Ci inny lekarz, tak? To jednak trochę mało.
Może zna i nie lubi tamtej lekarki, a żadnego błędu w sztuce nie było? 😉
powiedziało mi to dwóch nie zależnych lekarzy. To był pierwszy atak Iki z tą krtanią i raczej było kiepsko:( chodzi również o to, że pomimo posiadania leku, lekarka go nie podała tylko odesłała do szpitala jak sie wyraziła z zagrożeniem życia leku nie podała bo bała sie że Ika będzie sie bardziej dusić
zastanawiam sie co z tą sprawą zrobić, ja już teraz wiem co robić w razie ataku, no i wtedy zdążyliśmy dojechać do szpitala – ale ktoś inny może nie mieć takiego szczęścia
To trza iśc ze skargą do kierownika przychodni jeśli to przychodnia była
albo dyrektora szpitala, jeśli to był szpital.
podpisze sie pod Figą
dziwi mnie,że lakarka bała sie podać dziecku lek- podejrzewam, ze chodzi o dexawen- bo bała sie, ze bardziej zacznie się dusić
jak dla mnie- niedorzeczne
Jeśli uważasz, że źle Cię potraktowano, możesz skarżyć się w przychodni, ale wątpię w powodzenie tej skargi (to akurat przechodziłam).
Nie wiem, w jakim stanie było Twoje dziecko, bo nic nie piszesz. Mój syn ma zapalenie krtani i oskrzeli i nie widziałam powodu do odesłania go do szpitala. Nie wiem, czy nie panikujesz, czy rzeczywiście było źle.
Co do niepodania leku – miałam wstrząs po podaniu leku, wiem co to znaczy spuchnąć tak, że powietrza zaczyna brakować, a człowiek się dusi i – jeśli istniałaby obawa, że tak się może stać, w życiu nie podałabym leku dziecku bez sprawdzenia, czy może go wziąć. Czy w Waszym przypadku rzeczywiście istniała taka obawa? Czy lek mógł tylko pomóc, a rzeczywiście było bardzo źle? Jeśli masz niezależne opinie w tej sprawie, to może napisz do rzecznika praw pacjenta (mamy już takiego, a właściwie taką 😉 ). Skarg pewnie dostaje wiele, ale w końcu po to jest, by coś zrobić.
Bronia, tylko, ze najczęsciej przy krtani podaje sie hydrocortizon
który ma działanie p/wstrząsowe
wiec ja tu tego nie rozumiem czego bała sie lekarka
gorzej byc nie mogło
A ja wiem, że z krtanią z chwili na chwilę sytuacja potrafi się bardzo zmienić(w obie strony) i dziwi mnie lekarka nr 2 krytykująca koleżankę po fachu nr 1 też pewnie tego świadoma- niewykluczone, że u pierwszego lekarza sytuacja nie była na tyle niepokojąca- wygląda mi to na klasyczną reakcję spychologii- kilka razy miałam okazję latać jak wariat z dzieckiem z pediatrii na laryngologię(rekord 7h) bo jedni na drugich zwalali obowiązki.
Moim zdaniem jeśli u lekarza nr 1 nie było tragicznie to transport do szpitala własnym środkiem transportu był rozsądniejszym i szybszym rozwiązaniem niż ciąganie karetki która musiała by przebyć drogę w obie strony
tak, tylko kwestia sporna pozostaje pytanie dlaczego lekarka nr 1 nie podała od razu leku?
doczytalam dokładnie- piszesz o spychologii- i to pewnie powód
Skoro nr 1 nie podała leku a wysłała do szpitala to dla mnie tłumaczenie jest następujące – z dzieckiem nie było na tyle źle, że wymagało podania leków ale lekarka nr1 wiedząc, ze z krtanią może być różnie zaleciła szpital po to by w razie pogorszenia być w miejscu gdzie pomoc najszybciej nadciągnie
Tych leków też nie powinniśmy podawać zapobiegawczo-może liczyła, ze bez nich się jednak obędzie- no nie wiem to lekarz widział dziecko
rzeczywiście nie ma co gdybac i dociekać- to nie my widziałysmy dziecko Meme
tak jak piszesz- z krtanią bywa różnie w obie strony
jeśli rzeczywiście czuje, ze coś było nie tak niech pisze pismo o wyjasnienie
napiszę tylko, że Cię nie lubię
bo masz brzydki awatar
😉
[w bomi nie było mięty ]
ani nie wiemy w jakim stanie bylo dziecko ani jaki to byl lek
trudno zebysmy mialy cos doradzic
opierajac sie o opinie innych lekarzy ktorych tez bazposrednio nie znamy?
a oni wiedzieli jaki doklanie lek miala ta pierwsza i dlaczego doklanie go nie podala?
za duzo niewiadomych zeby cos radzic
miał być podany dexawen, Ika była w stanie szczekająco-duszącym sie:(
w szpitalu reakcja była szybka, czekaliśmy chwile na laryngologa który musiał zejść z odziału na IP.
pewnie macie racje, że zadziałała tu spychologia:(
w chwili obecnej daleko mi do panikowania, uważam jednak że mając odpowiedni lek powinna go podać
wszystko mam wypisane na wypisie ze szpitala, nawet jest wypisane wszystko ze skierowania do szpitala wystawionego na pomocy doraźnej
Jakies to dziwne jednak.
Jeden lekarz, krytykujący innego lekarza,
i jeszcze wpisuje takie rzeczy w kartę…
Tzn. to z jakim zaleceniem dziecko zostało przyjęte to chyba normalne, ale żeby krytyka innego lekarza w wypisie siedziała…
Pachnie mi trochę jakimś między nimi konfliktem
(w sensie między jednostkami medycznymi a nie koniecznie konkretnymi osobami)
A propos cudów w kartach – mi, a właściwie P. kiedys wpisali w wypis,
że przywlokłam rotawirusa na oddział (P. się zaraziła nim w szpitalu, po 4 dobach pobytu)
i że przyniosłam dziecko z rozległą pleśniawicą (nabyło w szpitalu takoż).
Dziwne i niespójne obyczaje mają z tymi wypisami muszę przyznać
w wypisie nic nie ma że lekarka nie tak postąpiła jak miała
sa wypisane wszelkie zalecenia leki itp no i to że przysłano nas z pomocy doraźnej bez podania leków – tyle
z rota znajomi mieli podobną sytuacje jak Ty:Nie nie: widać to “normalne”
Znasz odpowiedź na pytanie: Skarga