Tak rodziła się nasza Zuzia

To wiadomość mojego męża, napisana zaraz po (pozwoliłam ją sobie przenieść z oczekujących, bo tak pięknie napisał), a potem dodam coś od siebie, czego mężczyzna w szoku zapomniał napisać…..
Piszę w imieniu mojej żonki, która właśnie leży w szpitliku a obok niej w łóżeczku nasza malutka Zuzia. Wszystko zaczęło się koło 14, zaczęły odchodzić wody więc pojechaliśmy do szpitala. Daga została przebadana i postanowiono, że zostaje. Dostaliśmy pokoik do porodów rodzinnych. Początkowo skurcze były nieregularne i stosunkowo słabe. Rozwarcie szyjki było na jeden palec. Przez pięć i poł godziny szyjka rozwarła się do półtora palca a skurcze stały się bardzo bolesne. Na ktg dochodziły do 107. Ból potworny a ja nic nie mogłem zrobić- otalna bezsilnośc. Nie można było jeszcze podać znieczulenia zewnątrzoponowego bo było zbyt małe rozwarcie i szyjka macicy z jednej strony była wygładzona a z drugiej nie. O 20.30 podano znieczulenie i wierzcie mi, że jest to cudowna rzecz. Przestało tak potwornie boleć i moja kochana żonka wreszczie mogła odetchnąć. Szyjka bardzo powoli się otwierała aż do ~21.50. ZACZĘŁO SIĘ! W ciągu kilku minut dzidzia zaczęła szturmować wyjście. Przez jakeś 20 min wypychała głowkę. Jak mówiła połozna widać było włoski ale ja niestety jeszcze nic nie widziałem a poza tym bardziej byłem potrzebny Dadze niż małej dzidzi. Gdzieś task 20 po 22 wylądowała na fotelu. Kilka skurczy i na świat wyszła nasza mała perełka. Pomarszczona jajkowata główka z czarnymi włoskami, takie malutkie ciałko – fioletowawe i takie słodziutkie. Takie czarne malutkie oczka. Taki widok każdego ściśnie za serce i chyba nie ma faceta, który wtedy by się nie wzruszył. BTW: FACECI! bYCIE PRZY PORODZIE TO PIeKNA RZECZ. JEŚLI WASZE PRZYSZŁE MAMY TYLKO SIĘ ZGODZĄ BĄDZCIE I NIE PYTAJCIE DLACZEGO. JA BYŁEM I BYŁA TO NAJPIĘKNIEJSZA RZECZ NA ŚWIECIE. Przeciąłem pępowinę i Zuzia została zważona. Miała 2730 i 54 cm. Dostała 9 pkt bo była troszkę fioletowa a to dlatego, że okręciła głowkę i barki (jakoś tak) Potem dali mi ją potrzymac a Daga urodziła łożysko. Wracając do samego porodu to najważniejsze, jak zauważyłem jest właściwe zsynchronizowanie oddychania, parcia i skurczów – 99% szybkiego porodu. Samo nacinanie podobno nie bolało, trochę bardziej szycie. Po wszystkich zabiegach zabrali mi moją córeczkę i dali Dadze do karmienia. Początkowo nie chciała za bardzo ssać ale potem dorwała się i papciała, że hej. Już wtedy Daga zapomniała, jak mi mówiła, o całym bólu. Po pewnym czasie moje panie zostały przewiezione na oddział noworodków gdzie pewnie teraz śpią sobie smacznie obok siebie. Rodzilismy na I bloku CZMP w Łodzi. Cudownie pomagała nam Pani Justyna Szczukocka. Pewnie Daga jak wróci to coś tu dopisze ale kazała mi szybciutko opisać co było co też uczyniłem a teraz spadam bo jestem nieprzytomny nieprzytomny. Pozdrawiam. Mąż Dagi25 -Michał

A ja od siebie dodam, że fajnie zlał mi się ten lany poniedziałek hihihi. Wcześniej na forum zamieściłampytanie o te dziwne skurcze, miałam nadzieję, że to już, a jednak w ten pamiętny poniedziałek od rana nie miałam ani jednego skurczu. Och, jak sie ucieszyłam, że zjem jeszcze bigosik, który miała przywieźć mi siostra. W oczekiwaniu na nią nawet nie zauważyłam, jak to co wcześniej kapało, zaczęło ciurkać (nie było tego na tyle dużo, żebym od razu kapnęła, że to wody, ale i tak ilość dała mi do myślenia. Zadzwoniłam do mojej gin (powiedziała, żeby poczekać jeszcze ze dwie godzinki albo na następny “wypływ”, jednak ja zadzwoniłam do mojej ustawionej położnej (akurat miała dyżur), a ona powiedziała, żebym przyjechała, to mnie zbada i gdyby co wypuści do domu. W tym momencie weszła siostra z bigosikiem buuuuu i psikawką. Jk dowiedziała się, że jedziemy do szpitala, to o mało nie padła, jednak ja zapowiedziałam, że na pewno jeszcze wrócę. Przez całą drogę do szpitala miałam tylko jeden malutki skurczyk, a wód nie było ani widu, ani słychu. Jak wysiadłam z samochodu, poczułam gorąco zalewające mi rajtki i wciekające do butów. Jak ja sie przeraziłam….. Nie wrócę do domu! Dopiero z Zuzką! Bałam się w tym momencie porodu jak cholera!
Na miejscu położna mnie zbadała i okazało się, że muszę zostać, bo szujka zaczęła już się rozwierać (trochę krwawiła), a pęcherz płodowy był cały!!! Okazało się, że pękł gdzieś na górze albo z boku i te kropelki wcześniej, to już było to. Miałam rozwarcie na półtora palca – była ok. 15:00. Położna zaproponowała mi lewatywę, żeby wzmocnić skurcze, a ja chętnie na to przystałam przypominając sobie te ilości wczorajszego żarcia świątecznego. Po lewatywce podłączyła mi oksytocynę, potem dostałam jeszcze dwa czopki, potem jeszcze zastrzyk w dupsko (to był chyba strzał do tarczy ). Przy każdym skurczu dodatkowo mnie czekał krótki masaż szyjki. Po takich doznaniach ta moja wredna szyja powinna sie w sekundę rozewrzeć, a ta cholera ani milimetra!! W dodatku z jednej strony była zgładzona, a z drugiej miała cały czas ok. 1 cm. Skurcze stawały się tak bolesne, że darłam sie w niebogłosy, a diagnoza była w kółko ta sama:”Oj, cały czas niepełne dwa palce, nie mogę jeszcze dac znieczulenia..” Po jakimś czasie zauważyła jednak, że prędzej urodzę buzią, o 20:30 zawołała anestezjologa, a ten podał mi zzo.( ta strzykawa i cewnik to była pieszczota…..). Ból na jakiś czas przeszedł, po godzince wrócił – okazało się, że czasami źle się założy…..HA… Po tym zzo już poszło jak burza. Szybciutko się otwierałam (jedna połówka do końca się jednak nie wygładziła – potem było szycie), skurcze parte bolały ale żadnego rozrywania nie czułam. Jak położna powiedział, że idziemy już na fotelik, nie mogłam uwierzyś, że Zuzek już chce do mamusi, że zaraz ją zobaczę. Mogłam nawet dotknąć czubka główki, żeby się upewnić, że naprawdę już wychodzi. Na fotelu skończyło się gdzieś po czterech skurczach i położyli mi naszą córeńkę na brzuchu, tato przeciął pępowinę, mała została zważona, zbadana, zawinięta i oddana w ręce taty, a mama musiała jeszcze urodzić łożysko (wyszło dosłownie w następnym skurczu – nic nie czułam), a potem było szycie. Była 22:55. Po wszystkim położyli mnie do łóżeczka, dali córcię do karmienia i pojechaliśmy jeszcze w trójkę na górę na oddział.
Kochałam moją Zuzię od samego początku, jednak teraz kocham ją tak bardzo, że bym ją zjadła

A to Zuzieńka dzień po porodzie – jeszcze takie malusie, zapuchniete oczka mam, ale już jutro częściej będę je otwierać i oglądać sobie moich rodziców

Daga i Zuzia 3 maja 2003

4 odpowiedzi na pytanie: Tak rodziła się nasza Zuzia

  1. Re: gratulacje!!!

    Serdecznie Gratuluję ślicznej Zuzieńki, oraz podziwiam odważnego tatusia który chwali poród rodzinny :). Pozdrawiam serdecznie

    Mygdu

    • Re: Tak rodziła się nasza Zuzia

      Szczere gratulacje!!!!! Zuzka jest prześliczna. Tatuś poród opisał pięknie. Tobie życze teraz dużo zdrówka i siły na cały czas połogu. Ciesze sie Waszym szczęściem!!!
      Powodzenia i pozdrowienia dla całej Waszej Tróki.
      Anna i malutka kropeczka(26.12)

      • Re: gratulacje!!!

        Serdeczne gratulacje dla Ciebie i męża, oraz wszystkiego najlepszego dla Zuzi.!!!!!!!!!!!!!!!!

        Czytając opis doczytałam się że miałaś zzo. Ja dzisiaj byłam w klinice to załtwiać, i z jednej strony się zdecydowałam a zdrugiej ten anestezjolog mnie ciągle starszył i odradzał, w końcu mi powiedział że on tego nie poleca, ale też nie jest to metoda bardzo groźna. Jakie sa twoje odczucia, jak kręgosłup? Bo ja jestem barzdo skołowana, a bółu sie bardzo boję.

        Pozdrawiam.
        Ilonka

        • zzo

          Dziękuję serdecznie. Tak, miałam zzo, bo już nie mogłam wytrzymać z bólu – chociaż położna ociągała się z powodu zbyt małego dla zzo rozwarcia, ale zaryzykowaliśmy. Samo wbijanie igły i wprowadzanie cewnika nie jest bolesne (normalne ukłucie jak do zastrzyku), potem poczułam rozlewające się po biodrach ciepło. Bardzo śmieszne uczucie. Anestezjolog pytał, czy mrowieją mi nogi ale nic takiego nie czułam. Część cewnika zostaje w kręgosłupie, a reszta idzie plecami (tak mnie okleili plastrem, że miałam plecy jak mumia ) i na końcu jest takie oczko, które zawieszaja na ramieniu i służy do dodawania następnych dawek (z czego ja skwapliwie skorzystałam).
          Jedno tylko mnie dziwiło – położna powiedziała, że różnie się to daje założyć – czasem nie działa, czasem sztywnieją nogi, czasem działa tylko na połowę (u mnie właśnie tak było – bolało mnie tylko z lewej strony, prawa była znieczulona). Proponowała mi wyjęcie cewnika i założenie go ponownie ale już miałam dość, a poza tym okazało się, że Zuzia urodzi się w przeciągu 2 godzin.
          Pozdrawiam

          Daga i Zuzia 3 maja 2003

          Znasz odpowiedź na pytanie: Tak rodziła się nasza Zuzia

          Dodaj komentarz

          Angina u dwulatka

          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

          Czytaj dalej →

          Mozarella w ciąży

          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

          Czytaj dalej →

          Ile kosztuje żłobek?

          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

          Czytaj dalej →

          Dziewczyny po cc – dreny

          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

          Czytaj dalej →

          Meskie imie miedzynarodowe.

          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

          Czytaj dalej →

          Wielotorbielowatość nerek

          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

          Czytaj dalej →

          Ruchome kolano

          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

          Czytaj dalej →
          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
          Logo
          Enable registration in settings - general