Chce mi sie plakac… Sprzatam, gotuje, bawie dziecko i wcale nie widac tu Swiat… Mielismy spedzic Wigilie z rodzina meza, ale wszyscy tam sie pochorowali, wiec ze wzgledu na mala swietujemy z moja rodzina… Maz sie nie usmiecha…. Chodzi smutny… Widze, ze chcialby byc razem ze swoimi…. Jego rodzice przyjechali tu tylko na Swieta, bo normalnie mieszkaja za Oceanem… Jest mi zle, bo czuje, ze jest nieszczesliwy…I jest mi przykro, ze swietowanie ze mna i z Gabrysia wcale go nie cieszy… Wolalby spedzic je z rodzicami… Rozumiem, ale pojac nie moge… Patrzenie na jego smutna twarz bardzo mnie boli… Co mam zrobic? Kazac mu jechac do swojej rodziny na Wigilie, a jednoczesnie skazac siebie na smutek i zal? Kazac zostac z nami i patrzec jak mu zle? Nie wiem, nie wiem… Bije sie z myslami… Przeroslo mnie to wszystko… Bardzo go kocham….
Marta i Gabrysia (27.03.2003)
2 odpowiedzi na pytanie: Taki dzien a ja mam dola giganta…
Re: Taki dzien a ja mam dola giganta…
Czy Gagrysia jest aż tak bardzo podatna na choróbska. Nasz mały dużo młodszy a przeszedł bez najmniejszego katarku nasze (moje i męża) choroby.
Nie wiem jak w Waszym przypadku ale ja jestem zwolennikiem nie trzymania maluszka pod kloszem.
Ja bym chyba w tej sytuacji całą trójką pojechała do rodziców męża. Zakazałabym tylko całowania maleństwa i na tym koniec.
Asia i Oleczek 26.08.2003
Re: Taki dzien a ja mam dola giganta…
I jak poszło? Udało się podzielić miłość i uwagę męża? A może jakieś inne salomonowe rozwiązanie przyszło Wam do głowy?
Madzia z Igą ( 7 lat) i Filem (4)
Znasz odpowiedź na pytanie: Taki dzien a ja mam dola giganta…