Trudy życia…. ale optymistycznie… :)

Dawno się nie odzywałam, ale to dlatego że miałam bardzo dużo na głowie, i nawet nie zawsze miałam czas żeby sobie poczytać, także zaległości na forum mam spore. Tym bardziej że nie mam internetu w domu i podczytuje w pracy.

Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam okazję tanio kupić dom, starałam się o kredyt, banki odmawiały. Ale kombinując maksymalnie jak się dało (nie będę się wdawać w szczegóły) w końcu się udało. Stałam się właścicielką domu i kawałeczka działki. W ostatni weekend sierpnia (mimo że sprawy kupna były w toku) wprowadziliśmy się do domku tak żeby Pawełek zaczął szkołę już w nowym miejscu. Teraz mamy koniec października a nadal mieszkamy w remoncie i końca nie widać. Oczywiście brak kasy stopuje dalsze prace. Do tej pory nie mamy ciepłej wody i ogrzewania. Temperatura w domu wahała się między 14 a 16 stopni. Raz nawet było 13 stopni! Co prawda mamy już piec w którym palimy drewnem i węglem i na szczęście w Pawełka pokoju i w naszym jest już ciepło. A przez to, że było tak zimno w domu chyba mi się dziecko zahartowało, bo ani razu w tym czasie chorował 🙂
Kaloryfery mamy kupione, w tym tygodniu będziemy je zakładać. Potem tylko jeszcze parę formalności odnośnie podłączenia gazu i mam nadzieję że będzie ciepła woda i ogrzewanie. Potem jeszcze tylko remont kuchni.
Do braku mebli idzie się przyzwyczaić… przyzwyczaiłam się już do kartonów. Na razie Pawełek ma łóżko, komodę w której trzyma ubrania. My mamy fotel rozkładany na którym śpimy we dwójkę (mocno wtuleni żeby nie spaść :)) i małe biurko pod komputer. W kuchni stół, krzesła i kilka szafek.
Jest ciężko, ale dajemy radę. Wiem że będziemy teraz płacić na swoje. Co prawda kryzys na rynku finansowym podniósł ratę jaką mamy do spłacania, ale mam nadzieję że to tylko przejściowe.

Mam dom, wspaniałego synka, mężczyznę z którym mamy wspólne plany na przyszłość. Mamy też psa i kotka. I tworzymy fajną rodzinę 🙂 Jestem szczęśliwa mimo wszelkich niedogodności. Meble przecież z czasem sobie kupimy, część rzeczy dostaniemy od rodziny mojego M. tylko najpierw musimy dokończyć remont.

Także kobitki rozwód nie oznacza końca, w moim przypadku to był początek nowego życia. A tak strasznie się bałam kiedy wyprowadzałam się od byłego. Bardzo mi wtedy pomogłyście. Wsparliście na duchu, oddałyście masę rzeczy… ubrań i rzeczy potrzebnych w domu. Wszystko baardzo się przydało, gdyby nie Wy… byłoby dużo ciężej. Trzeba sobie wyznaczać cele w życiu i uparcie do nich dążyć. Wiem, że miałam wiele szczęścia, że wszystko się potoczyło akurat tak jak się się potoczyło.

Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie.

37 odpowiedzi na pytanie: Trudy życia…. ale optymistycznie… :)

  1. swietnie, ze wszystko sie dobrze ulozylo 🙂
    najtrudniejsze juz masz za soba, teraz moze byc tylko z dnia na dzien lepiej 🙂

    • Kasia

      czytalam twojego posta z usmiechem na ustach

      ciesze sie że wszystko sie tak powoli powoli układa i że jesteś szczęśliwa:)
      super
      trzymam kciuki

      • bardzo sie ciesze 🙂
        dzielna jestes, zaslugujesz na to, zeby Ci sie ukladalo
        wszystkiego najlepszego zycze!

        • Ech…pocieszyłaś mnie:)

          • Bardzo optymistycznie
            Wszystko cieszy…zwłaszcza ten domek
            Kasiu niech Ci się wiedzie jak najlepiej!

            • cieszę się 🙂
              gratuluję
              życzę powodzenia

              • Miło jest czytać takiego posta 🙂 Cieszę się że Twoje życie znowu nabrało kolorów. Tak trzymać

                • Niedawno o Tobie myślałam (przy okazji kolejnej wizyty z Zu w Otwocku) i bardzo się cieszę, że napisałaś i, że udało Ci się kupić ten domek :).
                  Napisz może jeszcze jak sobie Pawełek radzi w szkole? Bardzo jestem ciekawa.
                  Ale fajnie 🙂
                  Powodzenia!

                  • 🙂
                    to bardzo budujące
                    ciesze sie, ze wszystko sie uklada
                    pozdrawiam

                    • Noooooo suuuuuuuuuuuuuuuper

                      Cieszę się, że wychodzisz na prostą 🙂

                      • kasia, cudny post!
                        trzymam kciuki i wierze, ze teraz juz tylko lepiej bedzie!

                        • Dobrze że patrzysz na wszystko przez różowe okulary. Pomyśl sobie, że teraz dajesz radę a z czasem będzie tylko lepiej. Przez rok też mieszkałam w środku wykańczanego domu. Miałam chwilę zwątpienia, zwłaszcza jak po raz kolejny strzepywałam kurz ze wszystkiego dookoła. Jednak wizja tego, że wkrótce będzie inaczej, czyściej i jednak na swoim była silniejsza niż wszystkie niewygody. Trzymam kciuki za dalsze powodzenie zamierzonych planów.

                          • Zamieszczone przez AniaOS
                            swietnie, ze wszystko sie dobrze ulozylo 🙂
                            najtrudniejsze juz masz za soba, teraz moze byc tylko z dnia na dzien lepiej 🙂

                            Hej hej! A co ja tutaj widzę? GRATULACJE!

                            • Kasia, wierzyłam w Ciebie! Bardzo się cieszę, że te najważniejsze sprawy już się wyprostowały. A jak Szanowny Ex? Przyjeżdża do Pawełka?

                              • Zamieszczone przez KasiaW
                                Dawno się nie odzywałam, ale to dlatego że miałam bardzo dużo na głowie, i nawet nie zawsze miałam czas żeby sobie poczytać, także zaległości na forum mam spore. Tym bardziej że nie mam internetu w domu i podczytuje w pracy.

                                Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam okazję tanio kupić dom, starałam się o kredyt, banki odmawiały. Ale kombinując maksymalnie jak się dało (nie będę się wdawać w szczegóły) w końcu się udało. Stałam się właścicielką domu i kawałeczka działki. W ostatni weekend sierpnia (mimo że sprawy kupna były w toku) wprowadziliśmy się do domku tak żeby Pawełek zaczął szkołę już w nowym miejscu. Teraz mamy koniec października a nadal mieszkamy w remoncie i końca nie widać. Oczywiście brak kasy stopuje dalsze prace. Do tej pory nie mamy ciepłej wody i ogrzewania. Temperatura w domu wahała się między 14 a 16 stopni. Raz nawet było 13 stopni! Co prawda mamy już piec w którym palimy drewnem i węglem i na szczęście w Pawełka pokoju i w naszym jest już ciepło. A przez to, że było tak zimno w domu chyba mi się dziecko zahartowało, bo ani razu w tym czasie chorował 🙂
                                Kaloryfery mamy kupione, w tym tygodniu będziemy je zakładać. Potem tylko jeszcze parę formalności odnośnie podłączenia gazu i mam nadzieję że będzie ciepła woda i ogrzewanie. Potem jeszcze tylko remont kuchni.
                                Do braku mebli idzie się przyzwyczaić… przyzwyczaiłam się już do kartonów. Na razie Pawełek ma łóżko, komodę w której trzyma ubrania. My mamy fotel rozkładany na którym śpimy we dwójkę (mocno wtuleni żeby nie spaść :)) i małe biurko pod komputer. W kuchni stół, krzesła i kilka szafek.
                                Jest ciężko, ale dajemy radę. Wiem że będziemy teraz płacić na swoje. Co prawda kryzys na rynku finansowym podniósł ratę jaką mamy do spłacania, ale mam nadzieję że to tylko przejściowe.

                                Mam dom, wspaniałego synka, mężczyznę z którym mamy wspólne plany na przyszłość. Mamy też psa i kotka. I tworzymy fajną rodzinę 🙂 Jestem szczęśliwa mimo wszelkich niedogodności. Meble przecież z czasem sobie kupimy, część rzeczy dostaniemy od rodziny mojego M. tylko najpierw musimy dokończyć remont.

                                Także kobitki rozwód nie oznacza końca, w moim przypadku to był początek nowego życia. A tak strasznie się bałam kiedy wyprowadzałam się od byłego. Bardzo mi wtedy pomogłyście. Wsparliście na duchu, oddałyście masę rzeczy… ubrań i rzeczy potrzebnych w domu. Wszystko baardzo się przydało, gdyby nie Wy… byłoby dużo ciężej. Trzeba sobie wyznaczać cele w życiu i uparcie do nich dążyć. Wiem, że miałam wiele szczęścia, że wszystko się potoczyło akurat tak jak się się potoczyło.

                                Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie.

                                Jak wspaniale poczytac cos takiego. Z taka sila ducha i zaangazowaniem uda wam sie wszystko. Dziekuje ze to napisalas, dziekuje.

                                • Kasiu czytam z radoscia i wzruszeniem tego posta!
                                  ciesze sie jak nie wiem co ze sie odwazylas i ze ci idzie dobrze
                                  oby tak dalej

                                  • Zamieszczone przez KasiaW
                                    Dawno się nie odzywałam, ale to dlatego że miałam bardzo dużo na głowie, i nawet nie zawsze miałam czas żeby sobie poczytać, także zaległości na forum mam spore. Tym bardziej że nie mam internetu w domu i podczytuje w pracy.

                                    Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam okazję tanio kupić dom, starałam się o kredyt, banki odmawiały. Ale kombinując maksymalnie jak się dało (nie będę się wdawać w szczegóły) w końcu się udało. Stałam się właścicielką domu i kawałeczka działki. W ostatni weekend sierpnia (mimo że sprawy kupna były w toku) wprowadziliśmy się do domku tak żeby Pawełek zaczął szkołę już w nowym miejscu. Teraz mamy koniec października a nadal mieszkamy w remoncie i końca nie widać. Oczywiście brak kasy stopuje dalsze prace. Do tej pory nie mamy ciepłej wody i ogrzewania. Temperatura w domu wahała się między 14 a 16 stopni. Raz nawet było 13 stopni! Co prawda mamy już piec w którym palimy drewnem i węglem i na szczęście w Pawełka pokoju i w naszym jest już ciepło. A przez to, że było tak zimno w domu chyba mi się dziecko zahartowało, bo ani razu w tym czasie chorował 🙂
                                    Kaloryfery mamy kupione, w tym tygodniu będziemy je zakładać. Potem tylko jeszcze parę formalności odnośnie podłączenia gazu i mam nadzieję że będzie ciepła woda i ogrzewanie. Potem jeszcze tylko remont kuchni.
                                    Do braku mebli idzie się przyzwyczaić… przyzwyczaiłam się już do kartonów. Na razie Pawełek ma łóżko, komodę w której trzyma ubrania. My mamy fotel rozkładany na którym śpimy we dwójkę (mocno wtuleni żeby nie spaść :)) i małe biurko pod komputer. W kuchni stół, krzesła i kilka szafek.
                                    Jest ciężko, ale dajemy radę. Wiem że będziemy teraz płacić na swoje. Co prawda kryzys na rynku finansowym podniósł ratę jaką mamy do spłacania, ale mam nadzieję że to tylko przejściowe.

                                    Mam dom, wspaniałego synka, mężczyznę z którym mamy wspólne plany na przyszłość. Mamy też psa i kotka. I tworzymy fajną rodzinę 🙂 Jestem szczęśliwa mimo wszelkich niedogodności. Meble przecież z czasem sobie kupimy, część rzeczy dostaniemy od rodziny mojego M. tylko najpierw musimy dokończyć remont.

                                    Także kobitki rozwód nie oznacza końca, w moim przypadku to był początek nowego życia. A tak strasznie się bałam kiedy wyprowadzałam się od byłego. Bardzo mi wtedy pomogłyście. Wsparliście na duchu, oddałyście masę rzeczy… ubrań i rzeczy potrzebnych w domu. Wszystko baardzo się przydało, gdyby nie Wy… byłoby dużo ciężej. Trzeba sobie wyznaczać cele w życiu i uparcie do nich dążyć. Wiem, że miałam wiele szczęścia, że wszystko się potoczyło akurat tak jak się się potoczyło.

                                    Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie.

                                    Poplakalam sie:)tak bardzo pozytywnie i super:)
                                    ciesze sie ze wszytsko u Ciebie jest dobrze,a wrecz bardzo dobrze:)

                                    Znajomi sie wybudowali, nie maja jeszcze cieplej wody, gazu itd…prad ciagna od sasiada:)a kase maja, wiec tez jest ciezko bo urzednicy, a u was tez bedzie juz tylko coraz lepiej!

                                    • super wiesci
                                      ps. Kaśki to twarde baby sa 🙂

                                      • witaj kasiu
                                        takich postów mi brakuje
                                        dzięki za nutkę optymizmu
                                        cieszę się ze powolutku wychodzisz na prostą
                                        wszystkiego naj zyczę o by teraz z kazdym dniem było jeszcze lepiej

                                        • Zamieszczone przez KasiaW
                                          Dawno się nie odzywałam, ale to dlatego że miałam bardzo dużo na głowie, i nawet nie zawsze miałam czas żeby sobie poczytać, także zaległości na forum mam spore. Tym bardziej że nie mam internetu w domu i podczytuje w pracy.

                                          Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam okazję tanio kupić dom, starałam się o kredyt, banki odmawiały. Ale kombinując maksymalnie jak się dało (nie będę się wdawać w szczegóły) w końcu się udało. Stałam się właścicielką domu i kawałeczka działki. W ostatni weekend sierpnia (mimo że sprawy kupna były w toku) wprowadziliśmy się do domku tak żeby Pawełek zaczął szkołę już w nowym miejscu. Teraz mamy koniec października a nadal mieszkamy w remoncie i końca nie widać. Oczywiście brak kasy stopuje dalsze prace. Do tej pory nie mamy ciepłej wody i ogrzewania. Temperatura w domu wahała się między 14 a 16 stopni. Raz nawet było 13 stopni! Co prawda mamy już piec w którym palimy drewnem i węglem i na szczęście w Pawełka pokoju i w naszym jest już ciepło. A przez to, że było tak zimno w domu chyba mi się dziecko zahartowało, bo ani razu w tym czasie chorował 🙂
                                          Kaloryfery mamy kupione, w tym tygodniu będziemy je zakładać. Potem tylko jeszcze parę formalności odnośnie podłączenia gazu i mam nadzieję że będzie ciepła woda i ogrzewanie. Potem jeszcze tylko remont kuchni.
                                          Do braku mebli idzie się przyzwyczaić… przyzwyczaiłam się już do kartonów. Na razie Pawełek ma łóżko, komodę w której trzyma ubrania. My mamy fotel rozkładany na którym śpimy we dwójkę (mocno wtuleni żeby nie spaść :)) i małe biurko pod komputer. W kuchni stół, krzesła i kilka szafek.
                                          Jest ciężko, ale dajemy radę. Wiem że będziemy teraz płacić na swoje. Co prawda kryzys na rynku finansowym podniósł ratę jaką mamy do spłacania, ale mam nadzieję że to tylko przejściowe.

                                          Mam dom, wspaniałego synka, mężczyznę z którym mamy wspólne plany na przyszłość. Mamy też psa i kotka. I tworzymy fajną rodzinę 🙂 Jestem szczęśliwa mimo wszelkich niedogodności. Meble przecież z czasem sobie kupimy, część rzeczy dostaniemy od rodziny mojego M. tylko najpierw musimy dokończyć remont.

                                          Także kobitki rozwód nie oznacza końca, w moim przypadku to był początek nowego życia. A tak strasznie się bałam kiedy wyprowadzałam się od byłego. Bardzo mi wtedy pomogłyście. Wsparliście na duchu, oddałyście masę rzeczy… ubrań i rzeczy potrzebnych w domu. Wszystko baardzo się przydało, gdyby nie Wy… byłoby dużo ciężej. Trzeba sobie wyznaczać cele w życiu i uparcie do nich dążyć. Wiem, że miałam wiele szczęścia, że wszystko się potoczyło akurat tak jak się się potoczyło.

                                          Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie.

                                          Swietnie, naprawde zazdroszcze, ale baaardzo pozytywnie!!!! Marze, by moc tez wreszcie uwic wlasne gniazdo, we wlasnych 4-ech scianach 🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Trudy życia…. ale optymistycznie… :)

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general