Wczoraj wybraliśmysię z Natalią do kardiologa. Urlop w pracy i mojej i męża załatwiony i od rana szykujemy się do lekarza. Oczywiście Natalia jakby wiedziała że szykuje się coś niemiłego i poranna jej drzemka trwała prawie 2 godziny. Dodam, że zwykle nie przesypia więcej niż pół godziny. No więc o 11 otworzyłam jaj drzwi do pokoiku w nadziei, że nasze nieciarpliwe chodzenie po domu ją obudzi. I rzeczywiście zadziałało (po pół godzinie). Do kliniki przyjechaliśmy przed 12. I taka dygresja. Jest to centrum zdrowia dziecka. Przywożą tu też noworodki, które wymagają specjalistycznej opieki. Są dwie drogi jakimi można dojechać z różnych stron Katowic. Wczoraj przetestowaliśmy obie. I dojazd trawł od 30 do 40 minut. Praktycznie trzeba się przedzierać przez centrum. Jednopasowe drogi i bardzo zatłoczone o każdej porze dnia. 1000 świateł (no przynajmniej to nie dotyczy karetek) i korki.
I co jeżeli taki maluszek potrzebuję natychmiastowej pomocy? Koszmar!!!
Ale dotarliśmy.
Byliśmy umówieni z konkretnym lekarzem (znajomy znajomego). Zostaliśmy zarejestrowani nawet bez problemu i bez wcześniejszego umawiania się. POlecono nam najpierw udać sie na EKG. Weszliśmy do ładnego kolorowego pokoju w którym siedziały dwie pielęgniarki. Miałam zdjąć Nati rajtuzki i położyć ją na kozetce. Kozetka fajna, ogrzewana, naokoło wiszą zabawki. I zaczęło się Natalia za żadne skarby nie chciała się położyć, zaczęła krzyczeć, wstawać nie chce leżeć i już!
Panie pielęgniarki (podobno specjalistki do dzieci) zaczęły ją zabawiać jakimiś pluszakami ale wiedziałam, że nie ma to najmniejszego sensu mała leżeć spokojnie nie będzie.
I mówię to im a one swoje: “Proszę jej dać smoczka, proszę dać się napić” Ja im tłumaczę że to nic nie da. Moje dziecko nie chce nawet leżeć przy przewijaniu, a co dopiero gdy jakieś obce babska przyklejają jej do klatki piersiowej jakieś cuda. Panie były uparte i Natalka też. Skończył się to kapitulacją…….pielęgniarek. Stweirdziły że wychodzą same zakłucenia. I nic z tego nie będzie. A komenatrz był taki “szkoda tylko papieru” Pięknie!
Po nieudanym EKG okazało się że nie ma “naszego” lekarza i nikt nie wie gdzie się podział (a przyjmuje od 10 do 14). Gonitwa od recepcji “czy wogóle był dziś doktor” nikt nic nie wie. Teoretycznie powinien być ale wyparował. Szukamy go na OIom-ie Kardiologii nie ma i tyle. Przyjmuje jakaś inna Pani doktor. Kolejkę do niej stanowi trójka dzieci i rodzice. Czekamy. Po 40 minutach wchodzi jeden pajent. Czekamy. o 13:30 wchodzi kolejny i już informacja od pielęgniarki że lekarz jest tylko do 14.00 a przed nami jeszcze jedno maleństwo. Za pięć druga rezygnujemy i my i mama maluszka (jak się dowiedzieliśmy czekała od 10). I w ten sposób nie załatwiliśmy kompletnie nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jedyny plus to to że Nati miała naprawdę dobry humorek i rozbawiała nas- zdenerwowanych rodziców. W czwartek kolejna próba ataku na kardiologa.
Dorota i Nati 9 i pół
2 odpowiedzi na pytanie: Wizyta Natalii u kardiologa długie:)) sorry
Wizyta Natalii u kardiologa długie:)) sorry
Nas też czeka badanie kardiologiczne Piotrusia. Nie wiem, jak to wygląda, więc mam pytanie – czy polega to na przyklejaniu “badaczek” – napisałaś coś, że Twojej córeczce coś przyklejali.
Przy okazji serdeczne współczucia z powodu nieudanej wizyty. Ja również mam ich kilka za sobą, rozmowy z wszystkowiedzącymi pielęgniarkami też, więc wiem, że na pewno byliśnie mocno podkurzeni.
Powodzenia! Ola
Re: Wizyta Natalii u kardiologa długie:)) sorry
Mieliśmy próby badania EKG i rzeczywiście przyklejali jej małe czujniczki naokoło serduszka a na nóżki i rączki zapinali klamry, które Nati skutecznie zdejmowała. Jeżeli Twoje maleństwo jeszcze leży to wydaje mi się że nie będzie większego problemu. Gorzej jest z troszkę starszymi dzieciakami które zaczynaj chodzić i bardzo ich to chodzenie fascynuje. Powodzenia
Dorota i Nati 12-12-02 już 9 i pół
Znasz odpowiedź na pytanie: Wizyta Natalii u kardiologa długie:)) sorry