Wczoraj o godz. 21:00 przyszła do mnie sąsiadka, która mieszka pode mną.
Dodam, że mieszkamy tu dopiero rok, mieszkania są nowe i jeszcze nie wszystkie wykończone, tak jak nasze 🙂
Sąsiadka przyszła z pretensją, że strasznie hałasujemy.
Ponoć słychać od nas krzyki, bieganie i walenie.
Sytuacja jest taka, że mąż cały dzień jest w pracy, więc nie mam na kogo krzyczeć 😉
Olek większość dnia jest w szkole, więc nie ma kto biegać, bo Karolina nawet jeszcze nie chodzi 😉
Walenie, czy stukanie faktycznie czasami można usłyszeć, jak coś przypadkiem upadnie na podłogę, lub Karola nieumiejętnie bawi się jakąś zabawką, ale zaraz mówię jej, że tak nie można i proponuję jej inną zabawę.
Próbowałam Pani wyjaśnić, że wcale nie musi słyszeć tego od nas, bo te ściany są dość cienkie. Poza tym ja też zwracam uwagę na ciszę ze względu na Karolę, która śpi 2 razy dziennie.
Dzieciaki o 20:00 są już w łóżkach, więc tak naprawdę to jeżeli dzieje się coś u nas co może tej Pani przeszkadzać, to trwa to chwilę i nie zakłóca ciszy nocnej!
No i z całym szacunkiem, jeżeli przeszkadza jej płacz lub śmiech dziecka to niech spada.
Mimo moich wyjaśnień dziewczyna zaczęła nas straszyć, że to jej ostatnia wizyta u nas i że są inne organy, które na nas naśle.
Eh, śmiać się czy płakać?
68 odpowiedzi na pytanie: "Wolnoć Tomku w swoim domku"
Smiac sie tylko. Takie osoby i tak nie pozwola sobie wytlumaczyc, ze halasy moga dobiegac z klatki obok np. A jak Cie postraszy innymi organami to ty mozesz tez postarszyc ja tymi samymi organami. Poza tym w godzinach poza cisza nocna mozesz sobie biegac ile chcesz i zaden organ ci tego nie zabroni. W koncu jestes w swoim mieszkaniu.
smiać śmiać
jak nie chce słyszeć płaczu czy śmiechu dziecka za ścianą niech sobie domek postawi a w bloku jest jak jest i tyle tym bardziej, że jak mówisz ściany strasznie cienkie
Co za babsko.
No nie wiem co bym powiedziała, gdyby zaczęła mnie straszyć.
Też mieszkamy w nowym, ludzie jeszcze wykańczają mieszkania i do głowy mi nie przyszło żeby do ciszy nocnej iść im walić do drzwi i mówić, żeby przestali.
Mieszkamy na parterze, nie raz usłysze jak komuś coś spadnie, ale żeby mi to przeszkadzało?
Jakaś przewrażliwiona kobieta.
moja sąsiadka chciała wezewać o 17:00 policję do 2,5 letniego Filipa, który od 15 minut wraz z koleżanką, też 2,5 latką, zakłócał jej wypoczynek na kanapie!
ja byłam w toalecie, drzwi otworzyła moja koleżanka i kazała się babie puknąc w głowę i zadzwonić po tą policję, a na pewno przyjadą wraz z karetką z psychiatrówka dla niej, jak powie przy zgłoszeniu, że wzywa ich do niespełna 3 letnich dzieci;)
Ja też słyszę różne hałasy od sąsiadów, ale do głowy nie przyszło mi żeby iść do nich i zwracać uwagę.
Zdarzało się, że jakiś koleś tak głośno słuchał muzyki, że ja już nie musiałam włączać radia 😉 Dzieci innych sąsiadów też słyszę, nawet te z końca korytarza, ale nie chodzę do nikogo, żeby siedzieli cicho.
Niedawno kupiliśmy dywan, żeby Karola nie musiała bawić się bezpośrednio na podłodze, więc mamy dodatkowe zabezpieczenie przed ewentualnym waleniem, stukaniem czy czym tam jeszcze.
Do tej Pani nie docierały jednak żadne wyjaśnienia. Była jednoznacznie negatywnie na nas nastawiona.
i w temacie jeszcze…
byłam u sasiadów nad nami chyba raz albo dwa…
mieszka nade mną rodzeństwo (młodzież) z ojcem, którego wiecej nie ma niż jest.
imprezy, muzyka… do tego mają psa, którego nie wyprowadzają jak nalezy i ten sra po klatce schodowej (choć juz dawno się nie zdarzyło, przyznaje).
fakt, że te imprezy nie są czeste… ale raz grali całą noc, pół dnia i jak znowu wieczorem zaczeło sie rozkrecac, mąż wszedł przed 22:00 i powiedział, że już nie damy rady (szczególnie ja na końcówce ciązy, bo jak wstawam siku 5x, to umpa umpa nie pozwalało zasnąc)… przeprosili grzecznie i było jak makiem zasiał.
sąsiadce pode mną odkąd sama ma dziecko i przychodzą do niej na skargę starsi ludzie, którzy pod nią mieszkają, przestały przeszkadzać moje odgłosy;)
Mnie się sąsiad na klatce spytal bezczelnie czy my to mamy w domu tor bowlingowy
a to była zwykła ciężarówka Wadera;) – taki myk można zrobić jak się chce wyjść przed sąsiadami na bogato
innym razem jakiś inny Lolek na klatce wskazał mi kupę nie mojego psa sugerując, ze skoro sama psa posiadam, powinnam
się poczuć i sprzatnąć. sugerował, ze to kupa mojego psa.
powiedziałam, że po cudzych psach sprzatać nie będę, a gdyby to była kupa mojeg psa, to by na pewno tymi schodami nie przeszedł.
mam sąsiada który wiecznie o 21 -ej wierci ( fakt dawno juz nie wiercił ) nigdy u niego nie byłam i nie bede
mam to gdzies moim to nie przeszkadza
nawet jak byli mali to sie nie budzili awantury
nie robiłam…
moje dzieciaki tez czasem wydzierają paszcze
albo głosno się bawią i nikt u mnie nie był
wiec ja tez latac nie będę 😉
moze na starość hehehe jak nie bede miała
co robic to jakas adrenalinka wkurw… sąsiada
się przyda;)
mi się wydaje, ze wszystko jednak leży w tym jak ten ktoś, kto przychodzi PO PROŚBIE sam się zachowuje i w jaki sposób wyraża, że coś mu nie pasuje. nie widzę problemu w samym proszeniu kogoś o np. ściszenie muzyki, ale jesli idzie się mu zwrócić uwagę- to już na wstępie widać, że jest kolosalna róznica;)
I o to chodzi!!
To w jaki sposób ta dziewczyna “prosiła” trochę mnie wkurzyło. Tym bardziej, że próbowałam jej wyjaśnić jak sprawa wygląda, a na końcu jeszcze nas postraszyła kolegium
Trudno porównywać zabawę czy nawet płacz małych dzieci z głośną, młodzieżową imprezą.
Wiadomo, że całonocna impreza może nieźle dać w kość jak nie można zasnąć.
W takiej sytuacji też pewnie poszłabym i poprosiła o trochę umiaru.
Ale tej dziewczynie chodziło o hałasy dzienne, kiedy nie ma jeszcze ciszy nocnej. Czy w takiej sytuacji wypada zwracać uwagę? Jakby co, to poczekam na te organy 😉
Z doświadczenia własnego… sąsiad u moich rodziców zaczął wiercenie w ścianach w niedzielę o godzinie 11, o 15 nadal wiercił, wszyscy mieli już dość. Szwagier zadzwonił na policję, został poinformowany, że jeśli takie prace dzieją się poza godzinami ciszy nocnej, to oni nie mają prawa interweniować i tyle w temacie…
A z drugiej strony, to bardzo często hałasy, które do nas dochodzą nie są od sąsiadów bezpośrednio nad nami mieszkających, ale np. tych po skosie, równie mocno słychać…
Ja mialam sasiadke, ktora dzien w dzien wpierdzielala schabowe. Bila je na tej desce chyba z godzine, i tak kazdego dnia. Juz sie zastanawialam czy z okazji swiat nie kupic jej ksiazki kucharskiej ;).
a kiedyś słyszałam opowieść jakiejś znanej osoby, że miała właśnie taką sąsiadkę, która codziennie tłukła kotlety… po długim czasie w czasie ich rozmowy wyszło na jaw, że sąsiadka starsza osoba i wcale nie robiła kotletów, tylko codziennie tłuczkiem rozbijała kapustę i robiła sobie z niej okłady, bo miała chore stawy i to jej pomagało… 😉
To ja mam złotych sąsiadów! pod nami starsza babka- nigdy nic nie powiedziała na tych moich chłopaków szalejących po domu ( co prawda ja ich uciszam, jak hałasują za bardzo)
Raz kiedyś w nocy do nas przyszła- jak Jeremi był chory i płakał i płakał a tu cisza w domu;) wrzasków nie ma a dziecko płacze, to zapukała czy np. jesteśmy w domu-czy dziecko nie jest samo. Moim zdaniem b. fajna postawa.
A tak to wszyscy wyrozumiali:) z sasiadką od wyjącego psa już jest ok. Psa nie ma
O to to! mi tylko raz się ulało jak właśnie sądziedzi przez ściane ale nie w mojej klatce zrobili imprezę w Wigilię do 5 rano. Taką na maxa- z głośną muzyką i krzykami.
Policji nie wezwałam- za to od 6.00 zaczęłam robić “remont”;)
Bruni, śmiać się.
Skąd ta babka się urwała? Z choinki?
Budynki wielorodzinne mają swoje plusy i minusy, i trzeba się z nimi pogodzić – albo wyprowadzić do domu wolnostojącego. Ja wiele lat mieszkałam w blokach, praktycznie od urodzenia – i to dla mnie normalne, że jakies odgłosy życia z sąsiednich mieszkań słychać. Ale jak jest człowiek zajęty sobą a nie innymi, to po pewnym czasie zamienia się to w tak zwany szum, z kórego sobie nawet sprawy nie zdajemy. Odgłosy ekstremalne pomijam.
Ta babka chyba ma za dużo wolnego czasu.
Kiedyś na studiach wynajmowaliśmy w sześć osób mieszkanie w wieżowcu. Sąsiedni spod nas (dwa stare pryki) dzwonili kilka razy do właściciela, że hałasujemy. Ten przyjeżdżał, podsłuchiwał pod drzwiami i nie mógł zakapować o co tym staruchom chodzi. Było mu na tyle głupio, ze nawet nie wchodził do nas zwrócić uwagi – bo nie miał o co. W końcu się wkurzył i mówi do nich, że chce konkretnie się dowiedzieć o co im chodzi, bo nie ma czasu tak sobie tu przyjeżdżać. Się okazało, że przeszkadza im na przykład, że przesuwamy w ciągu dnia fotel. Po dywanie 🙂
Niereformowalne jednostki – ale dzwonić do niego przestali.
kate trochę się dziwię,bo to przecież nowe budownictwo. My mieszkaliśmy w starym bloku gdzie były drewnaine podłogi wtedy najlepiej wytłumiały dywany. Czy wy macie dywany?A może to od innych sąsiadów do niej dochodza dżwięki gdzie jest jeszcze pusto w domu i echo sie roznosi?
Gdyby mnie spotkała taka sytuacja to przeprosiłabym mimo, ze nie jestem winna. Przeprosiny bedą działać na nią utrata słuchu.;)I codziennie pytaj jej miło czy nie słychac hałasów bo chodzicie na paluszkach;) a zobaczysz,że baba zmieknie i da wam spokój:)Jesli bedziesz jej udawadniac swoją rację nie wygrasz i tylko pogorszysz relacje,a w końcu to Twoja sąsiadka,a z sasiadami żyje się dobrze:)
Niedawno kupiliśmy dywan, a większość mieszkań jest jeszcze puste bo ludzie dopiero się urządzają.
W sumie mogłabym ją przeprosić, gdyby jej postawa nie była od razu roszczeniowa. Ona nie przyszła prosić nas o możliwe cichsze zachowywanie się, tylko od razu wyskoczyła z pretensją jakby nie wiadomo co u nas się działo, i trochę mnie poniosło. A jeszcze jak zaczęła straszyć mnie kolegium to już w ogóle nie miałam zamiaru z nią dyskutować.
Znasz odpowiedź na pytanie: "Wolnoć Tomku w swoim domku"