Oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego 2022/2023 już za nami. Większość uczniów spędza ostatnie wolne chwile i powoli przygotowuje się na najbliższe dni i pierwsze zajęcia. Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia. Tysiące absolwentów szkół podstawowych wciąż nie wie, gdzie będzie kontynuować naukę. Przez brak miejsc w szkołach średnich niektórzy niestety nie dostali się do żadnej placówki, a 1 września rozpoczął się niezbyt pozytywnie i przyniósł dużo stresu.
Brak miejsc w szkołach średnich. Setki uczniów na lodzie
Niepokojące sygnały dotyczące niewystarczającej liczby miejsce w szkołach podstawowych pojawiały się jeszcze przed rozpoczęciem procesów rekrutacyjnych. Dyrektorzy placówek sygnalizowali, że miejsc może zabraknąć ze względu na kolejną kumulację roczników. W tym roku szkołę podstawową ukończyło aż 1,5 rocznika – wszystko z powodu reformy sprzed lat, która umożliwiała pójście do pierwszej klasy sześciolatkom.
Pełna skala problemu wyszła jednak na jaw dopiero po zakończeniu rekrutacji. W pierwszej turze do szkół nie dostało się tysiące uczniów. Powodem były zbyt wysokie progi, które są w tym roku średnio o 10 punktów wyższe niż w poprzednim. Wygląda więc na to, że ci sami uczniowie, którzy dzisiaj nie zakwalifikowali się nigdzie, jeszcze rok temu dostaliby się do większości wybranych placówek.
Spora część uczniów musiała więc pożegnać się z marzeniami o nauce w wymarzonej klasie i rekrutować się tam, gdzie pozostały wolne miejsca. Okazuje się jednak, że to nie oni są w najgorszej sytuacji. Wielu uczniów nie zostało przyjętych do żadnej placówki, również w drugiej turze rekrutacji. Nie pomogło nawet utworzenie dodatkowych oddziałów. Jak informują dyrektorzy, miejsca w nich rozeszły się błyskawicznie, a mimo to rodzice nadal nieustannie dzwonią z pytaniem, czy ich dziecko mogłoby zostać przyjęte.
Mamy do czynienia z opóźnionym zapłonem wcześniejszych nieprzemyślanych reform edukacji. W tym roku skumulowała się większa liczba uczniów w ósmych klasach i co za tym idzie, więcej osób będzie się chciało dostać do liceum.
wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierwaski, cytat za Polsat News
Nieco łatwiej było się dostać do techników oraz szkół branżowych niż do liceów, ale dyrektorzy tych placówek również przyznają, że w tym roku liczba chętnych na naukę zawodu zdecydowanie przekroczyła te z ubiegłych lat. W związku z tym znacznie wyższe były również progi punktowe.
Uczniowie nie wiedzą, co robić
Uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły w drugiej turze rekrutacji, znaleźli się w trudnej i niewątpliwie bardzo stresującej sytuacji. Zgodnie z przepisami w takim przypadku można się zwrócić z prośbą o wskazanie wolnych miejsc do rady powiatu, do której kompetencji należy właśnie to, aby każdy uczeń został gdzieś zakwalifikowany.
Najgorsza sytuacji pod tym względem była w większych miastach. Na tym tle negatywnie wyróżnia się Poznań, w którym jeszcze na kilka dni przed rozpoczęciem roku ponad 1,2 tys. uczniów wciąż nie wiedziało, gdzie będzie się uczyć i nie miało zapewnionego miejsca w żadnej placówce.
Miasto Poznań nie poradziło sobie z tym wyzwaniem w ogóle, wypadło najgorzej. Poznańska oświata pozbawiła młodzież zasłużonego odpoczynku, a zamiast tego zafundowała potężną dawkę wakacyjnego stresu.
stanowisko działaczy Nowej Lewicy w Poznaniu
Urząd Miasta odpiera te zarzuty, podkreślając, że zrobiono naprawdę dużo, aby miejsc wystarczyło dla wszystkich. Jak informuje Wirtualna Polska, miniony piątek otwarto dziewięć nowych klas, a także zlikwidowano limit miejsc w oddziałach – aktualnie na liście może być więcej uczniów niż 30.
Sprawdź też: