Coco. Jedna z najlepszych animacji 2017 roku. Miguel coco

Coco. Jedna z najlepszych animacji 2017 roku.

Czy zawsze trzeba podążać za marzeniami? Czy naprawdę możemy być tym, kim zapragniemy? Najnowsza bajka wytwórni Pixar to nie tylko piękna historia chłopca o imieniu Miguel, ale też inteligentna opowieść o tym, z jak wielu rzeczy często trzeba zrezygnować, by spełnić pragnienia. To one zagnały małego Miguela aż do… świata umarłych! Nie musicie się jednak obawiać! Żadne z moich dzieci (3,5 oraz 7 lat) nie było na tej bajce nawet przez chwilę przestraszone.

„Coco” to przede wszystkim porywająca historia o małym chłopcu, który wbrew woli rodziny chce rozwijać swój talent muzyczny. Ucieka z domu i w dniu Święta Zmarłych kradnie gitarę z grobu swojego (jak sądzi) pradziadka. To wystarczy, by ściągnąć na siebie klątwę i przenieść się na granicę życia i śmierci, gdzie mały spotyka przebywającą w zaświatach rodzinę. Oczywiście klątwa jest odwracalna, z tym, że Miguel nie chce zgodzić się na warunki, na jakich ma wrócić do domu.

Jego ciotka odsyła go z powrotem pod warunkiem, że nigdy nie zostanie muzykiem. Miguel postanawia rozwiązać sprawę po swojemu. Chce znaleźć prapradziadka: znanego w całym Meksyku wielkiego artystę. Tak zaczyna się wędrówka chłopca, podczas której poznaje barwne postacie, niesamowite historie i prawdziwe pobudki rodziny, która tak bardzo nie chce, by uzdolniony maluch został muzykiem.

W tej animacji nic nie jest oczywiste i nie wszyscy są tacy, jakby się z pozoru wydawało. Czy pod koniec tej opowieści Miguel wciąż będzie chciał grać na gitarze? I czy uratuje dopiero co poznanych przyjaciół przez zapomnieniem w świcie żywych, które oznacza powtórną śmierć dla umarłych?

Film jest z jednej strony wielobarwnym obrazem kultury Meksyku, z drugiej inteligentną opowieścią zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Pokazuje, jak skomplikowana i zawiła bywa droga na szczyt. Talent nie zawsze jest wystarczającą przepustką, a ambicja i determinacja największą siłą. Przygoda Miguela pokazuje też, jak wiele możemy nauczyć się z nieznanej nam często historii minionych pokoleń. Czy warto? Oczywiście, nawet jeśli nie macie dzieci.