Czy uczeń może jeść na lekcji? Prawo sobie, a praktyka sobie szkola 1

Czy uczeń może jeść na lekcji? Prawo sobie, a praktyka sobie

Kanapka na matematyce czy jabłko podczas lekcji polskiego – dla jednych to zdecydowana przesada, a dla innych tylko zaspokajanie podstawowej potrzeby. Choć przepisy oświatowe nie zabraniają jedzenia podczas zajęć, szkolna rzeczywistość rządzi się własnymi prawami. Wielu nauczycieli zabrania uczniom spożywania jakichkolwiek posiłków. Czy słusznie? Czy uczeń może jeść na lekcji?

Czy uczeń może jeść na lekcji?

Z prawnego punktu widzenia sprawa jest jednoznaczna – nie ma żadnego przepisu, również w prawie oświatowym, które zakazywałoby jedzenia czy picia podczas lekcji. Uczniowi nie można zabronić zaspokajania podstawowych potrzeb fizjologicznych, co gwarantuje już sama Konstytucja RP. Artykuł 30. ustawy zasadniczej mówi o prawie do godności każdego obywatela, podkreśla się, że jest ono niezbywalne i powinno być ono zapewnione od urodzenia. O godności na pewno nie ma mowy w sytuacji, gdy człowiek nie może zaspokoić podstawowych potrzeb. W myśl tego prawa, że nikt – nawet nauczyciel – nie może zabronić uczniowi napicia się wody czy zjedzenia posiłku, gdy odczuwa taką potrzebę.

Prawo Oświatowe precyzuje obowiązki ucznia, wśród których znajduje się jedynie wymóg „właściwego zachowania” podczas zajęć. Nie ma tam mowy o zakazie jedzenia czy picia. Kluczowe jest to, by uczeń swoim zachowaniem nie przeszkadzał w prowadzeniu lekcji i nie utrudniał nauki innym, a jedzenie niestety może być problematyczne w trakcie zajęć.

Nie zawsze jednak uczeń ma możliwość zjedzenia śniadania przed lekcjami – czy to z powodu porannego pośpiechu, czy innych okoliczności. W takiej sytuacji zjedzenie kanapki podczas zajęć nie powinno być powodem do kary czy reprymendy, o ile odbywa się to w sposób kulturalny i nie przeszkadza innym.

Jednak praktyka szkolna często odbiega od zapisów prawnych, przede wszystkim ze względu na to, że nauczyciele muszą utrzymać porządek na zajęciach, a w sytuacji, gdy wszyscy uczniowie swobodnie jedliby i pili, nie byłoby to możliwe. Nauczyciele nierzadko zabraniają uczniom jedzenia i picia w czasie lekcji, argumentując to koniecznością utrzymania porządku i dyscypliny w klasie. Ich obawy nie są całkiem bezpodstawne – szeleszczące opakowania, intensywne zapachy czy okruszki rozsypane na ławce mogą skutecznie dezorganizować zajęcia.

Trudno się zatem dziwić, że często regulaminy szkolne zabraniają jedzenia na lekcji. Prawo to jedna rzecz, a kultura i dobre obyczaje to zupełnie inna kwestia. Należy przecież również przekazać nauczyć dzieci, że są sytuacje w życiu, kiedy nie wypada spożywać posiłków.

Co innego w przypadku napojów, zaspokajanie pragnienia kilkoma łykami wody nie powinno być zakazane.

Zobacz: Czy nauczyciel może zabrać telefon?

Czy nauczyciel może zabronić wyjścia do toalety?

Kwestia wychodzenia do toalety w trakcie zajęć jest bardziej złożona, niż mogłoby się początkowo wydawać. Zarówno uczniowie i rodzice, jak i nauczyciele prezentują argumenty, które trudno całkowicie odrzucić.

Z perspektywy uczniów, konieczność publicznego proszenia o pozwolenie na zaspokojenie podstawowej potrzeby fizjologicznej jest nie tylko krępująca, ale wręcz poniżająca. Wystarczy wyobrazić sobie analogiczną sytuację w świecie dorosłych – pracownik, który musiałby przed całym zespołem pytać szefa o zgodę na wyjście do toalety, wydaje się scenariuszem całkowicie absurdalnym i pozbawionym jakiegokolwiek szacunku dla godności człowieka.

Dlaczego więc dzieci i młodzież są poddawane tego rodzaju procedurom, które w świecie dorosłych byłyby nie do pomyślenia? Argument, że nauczyciel sprawuje opiekę nad klasą i ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczniów, choć teoretycznie słuszny, w praktyce często zamienia się w nadmierną kontrolę i ingerencję w podstawowe prawa młodych ludzi.

Nie można też ignorować praktycznych obaw nauczycieli. Niektórzy wskazują na ryzyko, że uczniowie mogą wykorzystywać wyjście do toalety jako pretekst do unikania lekcji, kontaktu z rówieśnikami lub korzystania z telefonu. Kluczem do rozwiązania tego dylematu powinna być wzajemna kultura i zaufanie. Zamiast systemu kontroli i ciągłego usprawiedliwiania się, warto stworzyć przestrzeń opartą na wzajemnym szacunku, gdzie uczeń nie musi się obawiać poprosić o pozwolenie, a nauczyciel nie traktuje każdego wyjścia jak potencjalnego nadużycia.

Sprawdź też: