Gdańsk. Łódź wycieczkowa wywróciła się na motławie. Nowe ustalenia w sprawie tragicznej śmierci turystów gdansk lodz wycieczkowa wywrocila sie na motlawie

Gdańsk. Łódź wycieczkowa wywróciła się na Motławie. Nowe ustalenia w sprawie tragicznej śmierci turystów

W minioną sobotę Gdańsk stał się miejscem wstrząsającej tragedii – łódź wycieczkowa z 14 osobami na pokładzie wywróciła się na wodach kanału portowego. Mimo podjętej natychmiast akcji ratunkowej, wśród poszkodowanych są również ofiary śmiertelne. Okoliczności tego dramatycznego zdarzenia bada teraz prokuratura. W poniedziałek 10 września mają odbyć się sekcje zwłok, a także przesłuchania załogi. Co można uznać za najbardziej prawdopodobną przyczynę tragedii?

Gdańsk: łódź wycieczkowa wywróciła się na Motławie

W sobotę 8 października całą Polską, a w szczególności mieszkańcami Gdańska, wstrząsnęła informacja o tragedii, do jakiej doszło na wodach kanału portowego. Ponieważ dzień był słoneczny i pogoda sprzyjała zwiedzaniu – również z perspektywy wody – 12-osobowa grupa turystów postanowiła wybrać się na rejs specjalną łodzią wycieczkową. Chwilę po wypłynięciu łódź wywróciła się, a wszyscy pasażerowie oraz dwóch członków załogi znalazło się w wodzie. Świadkowie zdarzenia od razu wezwali na pomoc odpowiednie służby i w miarę możliwości również przystąpili do ratowania poszkodowanych.

Gdy ratownicy przybyli na miejsce, okazało się, że niektórzy uczestnicy wypadku wymagają natychmiastowej akcji reanimacyjnej. Niestety mimo podjętych wysiłków na miejscu zmarł 60-letni mężczyzna. Pozostałe dwie reanimowane osoby przewieziono do szpitala, ale niestety nie udało się ich uratować. Jedną z nich była 27-letnia kobieta w ciąży. Nazajutrz, w niedzielę rano prokuratura oficjalnie poinformowała o śmierci jeszcze jednej z poszkodowanych osób. Ostateczny bilans ofiar wzrósł więc aż do czterech.

Zobacz: Obowiązkowy rejestr ciąż – od kiedy? Kontrowersyjny przepis wchodzi w życie. Jakie niesie konsekwencje dla kobiet?

Wypadek na Motławie. Trwa ustalanie przyczyn tragedii

Po zakończeniu akcji ratunkowej do pracy przystąpiły służby mające na celu wyjaśnienie dokładnych okoliczności i przyczyn zdarzenia. Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, w poniedziałek 10 października mają zostać przeprowadzone sekcje zwłok ofiar, planowane są również pierwsze przesłuchania członków załogi.

Oficjalne ustalenia poznamy zapewne za jakiś czas, ale już teraz wiele wskazuje na to, że łódź wywróciła się z powodu pracujących w porcie holowników, wytwarzających bardzo groźne i silne fale. W czasie feralnego rejsu trzy holowniki pomagały wpłynąć do portu sporemu statkowi. Pracujące silniki holowników wytwarzają bardzo niebezpieczny prąd, dlatego w tym momencie mniejsze jednostki nie powinny poruszać się w pobliżu.

Wywiadu dla TVN24 udzieliła Anna Popowicz, menedżerka jednej z firm, która również zajmuje się organizacją wycieczek turystycznych po gdańskich wodach – załoga jednego z ich statków była na miejscu zdarzenia i pomagała wyciągać z wody osoby poszkodowane. Kobieta podkreśla, że kapitanat portu w Gdańsku informowała z wyprzedzeniem wszystkie jednostki o tym, że tego dnia w okolicach stoczni na Kanale Kaszubskim będą pracować wspomniane holowniki. Zgodnie z oficjalnymi zasadami w takiej sytuacji w okolicy nie powinny przepływać żadne jednostki, szczególnie tak niewielkie jak Galar, czyli łódź, która uległa wypadkowi.

Inne jednostki oczekiwały razem z naszą obsługą, natomiast jakaś motorówka przepłynęła w najbliższej okolicy holownika i obsługa „Galaru” zdecydowała się popłynąć również. Nie jestem osobą uprawnioną, żeby wydawać opinie w tej sprawie. Natomiast wiem, że w momencie, kiedy ten holownik pracuje, ruch na rzece jest wstrzymany. Profesjonalna obsługa moich statków w takich sytuacjach zatrzymuje się, pozwala dokończyć pracę i ten rejs delikatnie nam się przeciąga. Kwestia bezpieczeństwa jest priorytetowa.

Anna Popowicz, menedżerka firmy organizującej podobne rejsy turystyczne, cytat za TVN24

Sprawdź też: