Nie od dziś wiadomo, że oświata w Polsce znalazła się w kryzysie. Jedną z największych bolączek systemu są niskie płace. W rządowej Centralnej Bazie Ofert Pracy zamieszczono niedawno skandaliczne ogłoszenie o pracę dla nauczyciela, za niemal głodową stawkę. Dla porównania po ostatnich podwyżkach minister Czarnek zarabia cztery razy więcej, a prezydent Andrzej Duda otrzymuje sześciokrotnie wyższe świadczenie!
Skandaliczne ogłoszenie o pracę dla nauczyciela
Niedawno w serwisie rządowym Centralnej Bazy Ofert Pracy opublikowano ogłoszenie pracy dla nauczyciela matematyki w jednej ze szkół w województwie świętokrzyskim. Chodzi po pracę w weekendy w jednym z tamtejszych liceów. Do obowiązków kandydata należałoby prowadzenie zajęć przez dwa weekendy w miesiącu, łącznie 75 godzin w semestrze.
Kontrowersje i oburzenie w środowisku nauczycielskim wzbudziła jednak skandaliczna stawka zaproponowana w ofercie. Ogłoszenie o pracę informuje, że zatrudniony nauczyciel może liczyć na wynagrodzenie w wysokości 28 złotych brutto za jedną godzinę lekcyjną, co daje 24 złote netto. Dla porównania prezydent Andrzej Duda po ostatnich podwyżkach zarabia 25 tys. złotych miesięcznie brutto, co w przeliczeniu na liczbę godzin pełnego etatu daje stawkę prawie 6 razy większą niż oferowana nauczycielom (około 160 złotych brutto za godzinę). Podobnie jest w przypadku ministra edukacji, który może liczyć na 4 razy wyższe stawki niż przeciętny nauczyciel.
Nauczyciele nie kryją oburzenia i tak komentują to ogłoszenie o pracę: „Tanio władze oceniają wiedzę nauczycieli.”, „Tworzy się „byle jakość” kształcenia, bo komu będzie chciało przygotowywać się solidnie do zajęć za marne grosze. Zamiera prestiż, szacunek i jakość”.
Zobacz też: Nauka zdalna już wkrótce?
System oświaty w Polsce od lat pogrążony jest w kryzysie i z każdym rokiem sytuacja jeszcze się pogarsza. Nauczyciele od lat zwracają uwagę, że ich zarobki są niewspółmierne do nakładów pracy, a także do ich kompetencji oraz wykształcenia. Z przeprowadzonej przez NIK kontroli w polskich szkołach wynika, że brakuje chętnych do pracy w tym zawodzie. Jaki główny powód wskazuje się właśnie niskie stawki, które nie zachęcają młodych ludzi po studiach do rozpoczęcia kariery w szkole.
Tak złej sytuacji kadrowej jeszcze nie było. Wielu nauczycieli posłuchało „dobrej” rady: nie podoba się, to zmieńcie pracę. I tak zrobili. Czarnek mówi zaś: nie zwiększajmy liczby nauczycieli, zwiększmy im obciążenia.
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Co dalej z nauczycielami? Już teraz w wielu szkołach sytuacja jest bardzo poważna. Nauczyciele muszą wypracowywać nadgodziny, ponieważ brakuje kadry. Z danych NIK wynika, że prawie 25% z nich pracuje w więcej niż jednej placówce. Niemal połowa dyrektorów w Polsce przyznaje, że ma olbrzymi problem z zatrudnieniem wykwalifikowanych kandydatów.
Podwyżki dla nauczycieli 2022
Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiada zmiany w wynagrodzeniach dla nauczyciele w najbliższym czasie. Niestety przygotowywana przez ministra Czarnka i jego resort nowelizacja Karty Nauczyciela nie została przyjęta pozytywnie. Zdaniem prezesa ZNP Sławomira Broniarza rządzący po raz kolejny wykazali się skrajnym lekceważeniem środowiska nauczycielskiego.
Mamy dość arogancji i braku szacunku dla zawodu nauczyciela ze strony decydentów oświatowych oraz niezrozumienia potrzeb 600-tysięcznej grupy zawodowej nauczycieli
Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Sprawdź też: 12 tys. na drugie dziecko.
Chociaż zapowiadane podwyżki mogą robić wrażenie, ponieważ według ministra Czarnka mają sięgać nawet kilkudziesięciu procent, to w rzeczywistości nie prezentują się już jednak tak kolorowo. Nowe pensje nauczycieli w 2022 mają iść w parze z podniesieniem pensum i odebraniem dodatków. Pensum, czyli obowiązkowe wymiar godzin lekcyjnych do przepracowania, wynosił dotychczas 5 godzin 40-minutowych dziennie. Po zmianach ma zostać zwiększony o dodatkowe 4 godziny.
Te dodatkowe godziny spowodują, że wielu nauczycieli nie będzie wyrabiać swojego etatu – otrzyma niższe wynagrodzenie, a w skrajnych przypadkach straci pracę w ogóle. A zatem sami sobie sfinansujemy te podwyżki
Krzysztof Baszczyński.
Zwiększenie pensum może bowiem oznaczać, że pracę straci nawet kilkanaście tysięcy nauczycieli. W najgorszej sytuacji są ci pedagodzy, którzy już teraz, aby wyrobić pensum, muszą pracować w kilku różnych placówkach. Warto pamiętać, że godziny pensum, to nie jedyny czas pracy nauczyciela. Poza tym spędza on mnóstwo godzin na przygotowywaniu się do zajęć, opracowywaniu tematów oraz materiałów, układaniu sprawdzianów i ocenianiu ich.
Co dalej z nauczycielami i podwyżkami?
Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada manifestację przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki 9 października. Proponują także własne zmiany i do 31 października będą zbierać podpisy pod projektem ustawy o zmianie ustawy Karta Nauczyciela. Najważniejsza propozycja ZNP dotyczy powiązania pensji nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce, dzięki czemu mogłyby wzrastać wraz z PKB.