Dziś moja rocznica….zapraszam do poczytania wspominków zszalonego słubu za morzem
Pokrótce jak wyglądały przygotowania, które trwały 12 dni plus weekend beznadziejnych nauk przedmałżeńskich
Te 12 dni to był maraton i zaciekła walka: przeciw biurokracji i niedoinformowaniu lokalnych księży (ja cudzoziemiec), walka z niekończącymi się papierami, kosztownymi licencjami (na ślub w katedrze solnej, w kopalni jak nasza Wieliczka) wymagającymi łażenia i proszenia i załatwiania, walka z rodziną tamtejszą która nie chciała współpracować tak jak tego oczekiwaliśmy, brak kasy, w ostatniej chwili (w piątek a ślub w niedziele) u arcybiskupa który na szczęście uznał moje papiery nie do końca kompletne i dał nam pozwolenie (za grubą kasę) i oświecił nas że ślub w katedrze solnej będzie nieważny, bo jest spór między nimi a władzami katedry…w tej sytuacji myk 50 km samochodem kumpla ze wsparciem teściówki i znajomego księdza, jedziemy do tej mieścinki szukać proboszcza zwykłej katedry….okazał się w porządku w przeciwieństwie do wrednej sekretarki, zgodził się na nasz ślub w niedziele….tylko…..w niedzielę tam są pogrzeby więc nie była pewna do końca godzina
Sobota jeszcze weselsza, kłótnie z rodziną, latanie i szukanie gajerka dla pana młodego…..przemieszczanie się po wielomilionowym mieście……strata mnóstwa czasu, w końcu lądujemy w naszym mieszkanku wynajmowanym w jeszcze innym miasteczku….
Niedziela, to dziś, 18.08.2002…..rano ja przerażona i zdołowana – pójdę nieuczesana itp. na własny ślub, na szczęście tam wszystko otwarte, zaprowadzili mnie do jakiegoś lokalnego salonu piękności, postawiono mi tam grzywę tak jak nienawidzę i kilogramy makijażu, rzęsy mi się uginały (dobrze że nikt z moich mnie nie widział, głupio się czułam), ale lepsze to niż stan surowy, pazury mi też zrobiły, więc trochę się rozluźniłam, kolega wyszorował swój samochód i nawet coś tam poprzyklejał, jakieś dekoracje i miał nas wieźć (realnie obawialiśmy się jechać tamtejszym pekasem na własny śłub bo nie mieliśmy samochodu), inny kolega po kursie foto miał robić fotki, katedra była udekorowana bo było 50-lecie powstania diecezji czy coś – same fuksy nam się trafiły, w końcu; w międzyczasie znajomi załatwili bukiet dla mnie i dla druhenek większych i mniejszych, wróciłam do domu, koleżanka w 9 miesiącu ciąży pomogła mi się ubrać, gdzieś w międzyczasie a może w sobotę zadzwoniłam do Polski….. Nie byliśmy pewnie czy rodzina się zjawi przez te kłótnie… Ale oczywiście przyjechali
Stoimy pod kościołem na głównym placu, jak gwiazdy filmowe…. A tam z katedry pogrzeb wychodzi :O no superrrrrrrr
Jakimś cudem po hiszpańsku powiedziałam i powtórzyłam co trzeba, nawet lepiej od pana młodego, pamiętam tylko ze o mało co się nie rozryczałam ale udało się (to byłyby czarne łzy od tej tapety)
Po ślubie poszliśmy z gośćmi do katedry solnej, opłaconej w końcu, ja jako panna młoda i prezydent to jedyne osoby które mają prawo tam zjechać samochodem, ale uparłam się że idę, w końcu geograf jestem, zakasałam suknię i poszłam na piechotę, a co
Potem okazało się że rodzinka jakieś przyjątko zorganizowała krótkie a na koniec pojechaliśmy do jakiegoś hotelu i bardzo dobrze bo głupio by było wracać do tego mieszkanka bo ono baaaardzo prymitywne, a tak fajnie się poczuliśmy, a następnego dnia była w tv transmisja w pielgrzymki Karolka z Polski (chyba), bardzo mi było miło
Tak to mniej więcej wyglądało….
14 m
18 odpowiedzi na pytanie: 18.08.2002 – szalony ślub
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
No ślub z ‘bajerkiem’ ale na pewno było cudnie, tylko jakieś fotki by sie pooglądało
I tak w ogóle…
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
hhehehhe i bardzo dobrze, ślub ma być do wspominania a co tu wspominać, kiedy wszystko idzie jak po maśle, odrobina szaleństwa zawsze wskazana w ten szczególny dzień;-))))
PS Przepraszam, że pytam, ale właściwie dlaczego to musiało być aż tak nagle i koniecznie w tym terminie?
ada77 i miki – 20 maj 2003
Ach co to był za ślub :))
Lubie czytać takie opowieści z realnego życia
Fajnie, że jednak wszystko się udało i rodzina, pomimo kłotni zjawiła się na ślubie
“Miłość jest oceanem przypływów radości i odpływów smutku, jest pewnością trwania na wieki” – życzę Wam nadal takiej nieustającej miłości na zawsze
Katuś – Wszystkiego najlepszego z okazji 3 Rocznicy Ślubu!!!
Ania z Olusiem
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
Juleczka (Puchatek) 12.12.04
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Katuś Wszystkiego Najlepszego !!!
Świetne wspomnienia….
[Zobacz stronę]
Aga z Szymkiem (24.03.1999) i Julcią (12.06.2004) !
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Abyście zawsze ze sobą byli tak szczesliwi jak w najlepszych chwilach Waszej znajomości i miłości
Wszystkiego najlepszego
Zawsze wszystkim mówię, ze dzień ślubu wcale nie był najszczęśliwszy w moim życiu, najszczęśliwszy to byl dzień po kiedy juz wszystko było z głowy i nic się nie zawaliło
Wasze przygody czytam z wielką przyjemnoscią i też czekam na fotki!!!
ika i Igor 01.04.2004
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
to inna bajka, poleciałąm tam z wizą żeby zawrzec związek małżeński, ale pojawiła się możliwość pracy i najłatwiej było to załatwić biorąc ślub i zmienić wizę bo jako żona mogłam pracować legalnie
dlatego tak pędziliśmy bo rok szkolny miał się już zacząć
w sumie wyszło wiele hałasu o nic, popracowałam chwilę i d, ale to już inna bajka
14 m
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
z fotkami jest problem bo mam nie poskanowane
poszukam jakichś ale są baaaardzo nędzne
dzięki
14 m
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Duuuuuuuuuuuuuuuuzo MILOSCI dla Was Kasiu!!!!!!!!
Amelia 15 m-cy
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Wszystkiego Najlepszego w tak miłym dniu
A co do wspomnień wspaniałe…….. Nawet niezdajemy sobie sprawy ze po latach takie wspomnienia są extra……….. a w dzień którym się to działo pewnie niezle wystrachani byliście
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Gratulacje i najlepsze życzenia :))
My braliśmy ślub prawie miesiąc po Was i też było spore zamieszanie :)) Najgorzej było dzień przed slubem, ale i u nas wszystko jakoś się ułożyło…
Szymon 8/12/2003
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Wszystkiego dobrego, duzo szczęścia i miłości!!!! A slub faktycznie szalony. Jest co wspominać
Aga, Maciuś 9 lat i Zuzia 24.01.05
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Jesli wygladalo to tak jak napisałaś to Wasz ślub był jednym wielkim chaosem 🙂
Wszystkiego najlepszego z okazji 3 rocznicy ślubu 🙂
PS. Wasze malzeństwo jest takei jak Wasz ślub? 😉
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Wszystkiego najlepszego!
Wasza historia nadaje sie na scenariusz filmowy
My slub bralismy dzien przed Wami, ale wszystko bylo zapiete na ostatni guzik – przygotowania trwaly rok…
Pozdrawiam
Aga
Szymuś 17.02.2005
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
dużo w tym prawdy co piszesz….. Nasze małżeństwo na początku było drogą wyboistą pełną ostrych kamieni…teraz jest już duuużo lepiej, uważam że najgorsze minęło
ale faktycznie jesteśmy szalonym małżeństwem, wszystko od samego początku było szalone, nasze spotkanie i cały ciąg dalszy
jak ktoś ciekawy to mój wątek jest ciągle na pierwszej stronie na “jak się poznaliśmy”
14 m
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
rok…..rok wcześniej to my się poznaliśmy
wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy
14 m
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Bardzo dziekuje
Przeczytalam Wasza historie znajomosci-fascynujace!!!
Moja siostra znalazla meza rowniez za oceanem (Ameryka N), owszem bylo romantycznie, ale nie az tak!!!
Szymuś 17.02.2005
Re: 18.08.2002 – szalony ślub
Czytalam tamten wątek, więc jestem w temacie 🙂
Historia niezwykła i wyjątkowa 🙂 A w Was siedzą szalone dusze, więc jest jak powinno być 🙂
Super, że układa się Wam dobrze, pozostaje mi życzyć, żeby teraz bylo tylko lepiej 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: 18.08.2002 – szalony ślub