…że macierzyństwo to sama słodycz. A właściwie to niewiele myślałam, mama nic nie mówiła, nie było rozmów na ten temat. Teraz dziwię się dlaczego, ja swoim dzieciom będę opowiadać, że jest to piękne ale baaardzo trudne.
Kiedy zaczęły nam świtać w głowie (właściwie to mnie pierwszej) pierwsze myśli o dziecku mieszkaliśmy w mieszkaniu po mojej babci. Był tam malutki pokoiczek. I tak sobie z niemężem wtedy jeszcze snuliśmy plany: że ustawimy w tym pokoiku łóżeczko, dzidzia będzie spokojnie spała, będzie się paliła delikatnie lampka i będzie miło i cichutko. Na spacerach będziemy paradować pięknym wózkiem i bez przerwy obdarzać się miłością. Pełna harmonia i miłość.
Póżniej zaszłam w ciaże, która przebiegła ok, a od momentu urodzenia pierwszego dziecka był płacz, pot i łzy na zmianę z pelnia szczescia i poczuciem spełnienia. Wg mnie egzamin zdaliśmy i zdajemy go codziennie od nowa. Jesteśmy szcześliwi.
Śmiac mi się chce tylko jak przypomnę sobie i skonfrontuje z rzeczywistoscią moje wcześniejsze wyobrazenia o macierzyństwie.
Kto miał podobnie?
58 odpowiedzi na pytanie: A ja myślalam… A wy?
to ja się zapytam – ile lat ma pociecha?
Ja zostałam wrzucona odrazu na głęboka wodę, owszem dziecko było zaplanowane ale drugie doszło nieoczekiwanie:D.
I wprawdzie nie było rwania włosów z głowy, M się cieszył ja również nieświadomi co nas czeka. Myślę, że tj fajne i trzeba pozwolić rodzicom cieszyć się i snuć piękne plany:). Pozwolic kupic niepraktyczny wózek czy ubranka, bo sami i tak dojdą do wszystkiego. Oczywiscie jak proszą doradzić ale nie narzucać.. Moja mama rozmawiała ze mną wiedzialam i czułam się gotowa, jednak jak widac wszystkiego sie przewidziec nie da;).
Znajomi oczekują pierwszego dziecka, ile było mowienia ze my mamy super, bo dwójka naraz itd.. No to zaprosilam przyszlych rodzicow, jak zobaczyli moje dzieci w akcji szybko docenili, że będą miec “tylko” jedno..
Śmiać mi się z siebie chce, przypominając sobie tamten czas przygotowań, i później dylamety czy dobrze kąpiemy czy ubieramy:D, to byla taka podróż w nieznane i ciesze sie ze moglismy sami ja przejść.. Dzieci nie dały popalić do roku, za to teraz nadrabiają:D.
Ja jestem wdzięczna mojej mamie że mi bardzo pomogła i nadal pomaga. Wsparcie jest czymś bezcennym. Macierzyństwo zwłaszcza przy pierwszym dziecku jest nie lada wyzwaniem. Pamiętam jak już mdlałam z wyczerpania w dwóch pierwszych miesiącach gdy młody budził się co półtorej godziny,a ja w nocy nie miałam nawet możliwości wpaść w głęboką fazę snu.
Kolki, potem bunty dwulatka wspominam to jako bardzo trudny czas na szczęście przeplatany ogromną miłością i szczęściem więc dało radę wytrzymać.
Też się zdziwiłam że nie jest tak różowo i cukierkowo jak w filmach czy reklamach albo tak jak twierdziły znajome mamusie. A najbardziej zdziwił mnie koszt posiadania dziecka ile to wszystko naprawdę kosztuje, ubranka, akcesoria, żywienie maluszka czy lekarze…
Mam dwie pociechy; jedna zaczęła chodzić do szkoły, a druga urodziła się rok temu. A bo co, że się tak spytam?
Ja również…
…jestem wdzieczna, tyle, że teściowej. mama nie wykazała sie niestety na tym polu
Taak i dopóki dzieci małe to wydatki są małe;).
bo trochę inaczej dyskutuje się o trudach macierzyństwa z matką roczniaka, a inaczej z matką przedszkolaka, ucznia czy nastolatka 😀
Mama ja doskonale rozumiem twoich znajomych – ja byłam lekko rozczarowana że po Clo mam tylko 1 bobaska 😉 – do momentu aż się nie urodził i nie zaczął mieć kolek
Hmmm
Niewatpliwie, chociaż chodzi bardziej o ten poczatek, zaskoczenie, konfrontacje marzeń z rzeczywistoscią.
Właśnie:D. To się wszystko pieknie mowi, ale mówią to Ci co nie wiedzą jak to wygląda w praktyce
Nie było zaskoczenia
Byłam wyćwiczona w bojach
Mam 3 duzo starszych braci, z których kazdy ma po 3 dzieci 😀
Nie mam jakiejś wielkiej tendencji do wyobrażania sobie jak to będzie i wybiegania za bardzo w przyszłość i myslę, ze to też daje ochronę przed rozczarowaniem 🙂 w wielu sytuacjach
Ktos kto utrzymuje w myślach wizerunek macierzyństwa wykreowany przez media moze się rozczarować i to solidnie
Część depresji poporodowych jest wynikiem zderzenia wyobrażeń z rzeczywistością, tudzież traumatycznego porodu, który w wyobrażeniach wyglądał inaczej – także jestem za realistycznym uświadamianiem ale bez demonizowania
gdyby instynkt macierzynski narzucal rzeczyswisty obraz posiadania dzieci w kazdym wieku bylabym bezdzietna.
Myslę, że marzenia są ważne, poza tym bliskość i rozmowy w rodzinie…chociaż życie i tak pisze scenariusze jak chce. Ja po pierwszym porodzie, ciężkim i trudnych początkach macierzyństwa nie miałam cienia depresji. Po drugim, naprawdę lekkim i w miłym towarzystwie miałam mega depresję. Na szczęście już po (:
Ja tam doskonale wiedzialam, co mnie czeka, bo mam mlodszego o 10 lat brata i w boju domowym z malym dzieckiem w roli glownej bylam dobrze zaprawiona 😉 Mama niczego nie musiala mi uswiadamiac, wszystko zaobserwowalam we wlasnym zakresie i na wlasnej skorze, hehe…
Moje panny daja mi w kosc, ale mojemu bratu do piet nie siegaja, dobrze wiec jest…;-)
I mimo ze marudze czesto i gesto, to wiem ze nie mam na co narzekac. Dziecko przy ktorym nie ma roboty nie istnieje i tylko czasem mam cicha pretensje, jak widze, ze sa matki, ktorych dzieci grzecznie siedza w wozkach, grzecznie ida za raczke i nie robia scen na kazdym kroku. Ale widac u nas pewne rzeczy sa genetyczne, heh…
Tak się złożyło, że akurat urodziły kilka mies wcześniej niż ja koleżanki z pokoju studenckiego;) I Aga mi pisała- po prostu spij na zapas:D
I naciesz sie tym stanem, kiedy jeszcze we dwójkę jesteście;) nie rozumiałam o czym prawi ta moją mądra kumpelka- do czasu
Oooo właśnie dokładnie tak. Się podpiszę.
Ja też zaskoczona niczym nie byłam – bo sytuacja u mnie podobna – mam dwóch duuuużo starszych braci, każdy z nich po dwójce (teraz juz dorosłych) dzieci i brałam aktywny udział w zajmowaniu sie nimi 😀
Ale fakt faktem przy choćby jednym z mojej trójki to cała czwórka dzieciaków moich braci mogłaby sie schować… Mimo to jakoś zdziwiona nie jestem, że trafiły się mi dzieci typu “skrzyżowanie Sticha i diabła tasmańskiego”
Mnie najbardziej zdziwilo ze NAPRAWDE nie ma czasu dla siebie -tak na samym poczatku-Niby o tym wiedzialam ale myslalam ze jakas chwilke uda mi sie wyskrobac w srodku dnia. cale szczescie ze z tygodnia na tydzien bylo pod tym wzgledem coraz lepiej-stalam sie lepsza w organizowaniu czasu 🙂
Mialam tez taki piekny obrazek w glowie-dumnie paraduje z wozeczkiem… taaaaa-moja dzidzia troszke inna pod tym wzgledem byla,bo nienawidzila wychodzic z domu i darla sie jak poszarpana za kazdym razem Dobrze ze jej sie odmienilo,ufff
Nigdy nikt ze mna nie rozmawial jak to moze byc jak zostaje sie matka,to tak jakby wszyscy zakladali ze instynkt zalatwi sprawe.
Ja macierzyństwo spostrzegałam przez pryzmat kolorowych czasopism dziecięcych, nie miałam netu jeszcze.
Zderzenie rzeczywistości z wyobrażeniami bardzo bolało, do tej pory niemile to wspominam.
Bardzo źle znoszę niedospanie, a Konrad budził się co godzinę, do roku.
Kiedy zaszłam w ciążę po raz drugi to było dla mnie przerażające.
Jednak trójkę dzieci o niebo lepiej wspominam, bo już wiedziałam jak się jest matką niemowlaków.
e tam bo wy takie narzekające
mam znajomą- dwa tygodnie temu urodziła 3 syna, jeden ma 6 lat, drugi 4 i to maleństwo- miała cc i 4 dni po wyjściu ze szpitala została sama z dziećmi, małż do pracy pojechał.
Codzień rano i popołudniu przychodzi z tym makleństwem w wózku do przedszkola po te starsze. Uśmiechnięta, zadowolona, uczesana, zero oznak zmęczenia. Mieszkają sami, bez jakiejkolwiek pomocy.
Mój własny mąż zwrócił nawet uwagę na jej siły – ona normalnie ma czas i siły pogadać, pośmiac się, poplotkować. Chodzi sama z maleństwem na zakupy, do lekarzy itp itd i ma śliczny uśmiech na twarzy.
A na porodówke też sama swoim samochodem pojechała bo po co małża niepokoić. Ze skurczami zabrała torbę i w drogę. Godzinę później młody już był na świecie.
Tak wygląda macierzyństwo.
Sorry, ale takie teksty mnie doprowadzały do szału.
Pewnie, że są osoby, które radzą sobie super, ale niektózy mogą mieć depresję to po pierwsze, po drugie każdy ma inną wytrzymałość.
A mówienie, a inne sobie radzą dobrze, powodują, że zaczynasz mieć poczucie winy, że nie spawdzasz się jako matka i jest jeszcze gorzej.
Znasz odpowiedź na pytanie: A ja myślalam… A wy?