Dziewczyny, tydzień temu mąż mi powiedział, że jestem upasioną krową… A jestem w 9 m-cu ciąży z 3 dzieckiem.
Dzisiaj usłyszałam, że jestem po…dolona, bo w lokalu, który niedawno kupiliśmy na moją działalność gospodarczą chcę zrobić remont nie po jego myśli – chodzi o ustalenie, które pomieszczenia będą typowo biurowe, a który pokój będzie przeznaczony dla dzieci po ich powrocie ze szkoły. Rozumiem, że możemy mieć odmienne zdanie, ale przecież nie trzeba mówić, że jestem pop..dolona, że on nie zgodzi się, zeby dzieci tam były i w ogóle, że mi palma odbiła i że mam oddawać pieniądze, które on dołożył do tego zakupu (15% mi dołozył, resztę dostałam od mamy).
Mam już tego dość, bo to nie pierwsze słowa z jego strony, a ja nie jestem śmieciem, żeby mnie tak traktować! Całe szczęście, że jakby co to mam swoją pracę i pieniądze to jakoś dam sobie radę… Ale jest mi mega przykro, bo staję na głowie, żeby pogodzić wychowanie 2 dzieci (6 i 4 lata) i utrzymanie klientów w mojej działalności, do tego jestem w ciąży i naprawdę daję z siebie wszystko. Nawet lekarz ostatnio stwierdził, że to wszystko jest chyba ponad moje siły i to widać.
A tu ze strony najbliższej osoby nic miłego tylko same kopniaki…
123 odpowiedzi na pytanie: a mój mąż powiedział…
skoro to nie pierwsze jego slowa to chyba jednak dawalas sie tak traktowac. powodzenia zycze – raczej poza zwiazkiem. czekasz jeszcze na cos? chyba sama wiesz co byloby lepsze?
Po każdych podobnych słowach były okres cichych dni, ale mam już tego dość, bo on kompletnie nad sobą nie panuje!
Chyba muszę się oswoić z myślą, że lepiej mi będzie samej, chociaż z 3 dzieci. Czekam jeszcze do porodu, bo teraz nie dam rady na tak radykalne zmiany w moim życiu.
Gosia, nie pierwszy raz czytam, że Twój mąż traktuje Cię delikatnie mówiąc w sposób pozbawiony szacunku.
Z tych wszystkich postów, które miałam okazje czytać na jego temat, a które Ty pisałaś, jawi mi się jeden obraz – chama, egoisty.
Szczerze napiszę, że nie wiem jak mogłaś z kimś takim zdecydować się na trójkę dzieci, skoro już po pierwszym porodzie miałaś mu dużo do zarzucenia.
Nigdy nie przeczytałam postu o tym, jakim jest ojcem, jedynie jakim męzem jest dla Ciebie.
Wiem, że o trzecią ciążę wręcz się do Ciebie nie odzywał i się obraził…
Przepraszam, ale jak to możliwe? Tzn wiem, że możliwe, ale nie bardzo wiem jak miedzy dwojgiem kochających się ludzi? Jeśli znałaś wcześniej jego opinie nt. powiekszenia rodziny, to jak to się stało, że zaszłaś w 3cią ciążę?
Ja Ci nie pomogę, sama musisz to zrobić. W życiu nie pozwoliłabym by moj mąż mnie tak traktował!
Najbliższa Ci osoba – tak go okreslasz – gdzie ta bliskość?
Nie idziecie razem przez życie niestety, a tekst o oddaniu mu jego pieniedzy to tylko potwierdza…
Ode mnie też masz KOPNIAKA! obudz się.
Nie mówię żebyś się rozstawała z męzem, ale zacznij rozdawać karty i postaw sobie chłopa do pionu.
Nawet hipotetycznie – gdybym usłyszała od męza “jesteś tłustą krową”, to autentycznie dostałby z liścia.
A ty co zrobilaś? Dałaś mu do zrozumienia ostro, że Ostatni Raz tak do Ciebie powiedział?
Widocznie nie, skoro w niedługim czasie byłaś “popierdolona”…
A ja Cie bede namawiac do np. separacji… bo tacy ludzie sie nie zmieniaja… tym bardziej, ze jesteś niezależna!! Wiele kobiet katuje się w takich związkach, bo niestety nie mają jak odejść ze względów finansowych. A dzieci? Będą całe swoje życie patrzeć na Wasz związek…. jak tata mówi do mamy!!??
a ode mnie z pięści.. !!!
WIem, wiem… łatwo się mówi jak stoi się z boku!!!
Kochasz go????
Nie pozwól by cię mąż w ten sposób traktował! Jesteś kobietą, matką jego dzieci i żioną. Tak wiele dałaś i wniosłaś zapewne w wasz związek, ale widocznie on tego nie rozumie. A jak nie zrozumiał dotej pory, to nie wierzę w jego poprawę.
Jesteś kobietą silną, niezależną finansową od niego, więc zastanowiłabym się jak najprędzej o dalszym życiu. Zapewne chcesz być szczęśliwa i czerpać radość z życia, być kochana, i osiągniesz to,ale z innym mężczyzną, który zauważy w tobie prawdziwą kobietę! Powodzenia!
Dzięki za zimny prysznic – tego mi było trzeba! I dzięki za kopniaka – należy mi się, bo poza kłótniami i obrażaniem się, jak mi ubliżał to nie zrobiłam nic.
A z 3 ciążą to była niestety totalna “wpadka” – ja nie mogę brać pigułek ze względu na żylaki, spirala nie ze względu na tyłozgięcie macicy i pozostają inne metody, które niestety są zawodne.
Już nie raz myślałam, żeby go zostawić. Gdyby nie było dzieci to juz dawno by tak było. Niestety – dzieci są do niego bardzo przywiązane.
No w tym cały ból, że go kocham…I potrafią być też dobre chwile. Najbardziej mi szkoda dzieci. Bo one nie rozumieją o co się kłócą rodzice…Widzą tylko krzyk i łzy
No to jeśli go kochasz… to walcz o Wasz związek!!!
Może jakaś terapia małżeńska?? Teraz psycholodzy bardzo pomagają!!
Ostatnio w naszym związku popsuło się ze względów finansowych, (mamy ogromny kredyt mieszkaniowy, ja jestem na L4 z powodu ciąży – a wiadomo, ze w wielu firmach na papierze jest inna stawka a zarabia się inaczej-więc odpadło nam prawie 3 tys miesięcznie)
Pomogło i znowu jest cudownie:
1. Napisanie do siebie listu o swoich marzeniach.
2. Wypisanie naszych wad i zalet (co kochamy w sobie, a czego nienawidzimy)
Potem wymienilismy się kartkami.
3. Zapomnienie, wybaczenie i nie wracanie do niemiłych sytuacji, słów, żali…
Ale musza chcieć dwie osoby! Jak jedna strona chce a druga nie, to nic juz nie pomoże!
Życzę Ci szczęścia w życiu i miłości.. Powodzenia!
Gonia,ale tu chodzi przede wszystkim o ciebie!A jak ty nie będziesz szczęśliwa, to dzieci zapewne też nie. A gdyby nawet doszło do waszego rozstania to nie przekreśla tego,aby dzieci nie miały kontaktu ze swoim tatą. Teraz są jeszcze małe i wszystkiego nie widzą, ale gdy będą starsze to napewno nie pozwoliłyby i nie chciałyby aby cię mąż w taki sposób traktował.
To prawda,jest to bardzo dobry sposób,aby poprawić relacje między partnerami. Kiedyś z moim mężem też wypisaliśmy swoje wady, zalety,marzenia, co w sobie akceptujemy, a co nie itp. Przeprowadziliśmy sobie to sami w domu, jak mieliśmy kryzys, szukaliśmy różnych sposobów, a że kończę psychoterapię to zastosowaliśmy ten często stosowany sposób i pomogło, ale oboje bardzo tego chcieliśmy, dużo ze soba rozmawialismy, a myslelismy tez o terapii rodzinnej, ale udało nam się przezwyciężyć ten trudny dla nas okres.
wspolczuje:(
serdecznie wspolczuje
rozumiem, ze go kochasz i ze trojka (za moment trojka) dzieci nie ulatwia rozstania – zreszta nie zamierzam Cie do niego namawiac, bo to Twoje zycie (Wasze) i Twoja (Wasza) decyzja
ale nie wyobrazam sobie jak mozna…
oczywiscie nic nie usprawiedliwia takich slow, ale czy on ma powody, zeby Cie tak traktowac? tzn. jakies inne niz te, o ktorych piszesz?
czy po prostu ma taki styl…?
a jakim jest czlowiekiem poza tym?
nie wiem jakie jest wyjscie z tej sytuacji, ale i ze wzgledu na Twoja godnosc i ze wzgledu na dzieci, ktore patrza, sluchaja i ucza sie, takie cos nie moze miec miejsca…
naprawde wspolczuje 🙁
Ja to wszystko wiem – w teorii. W praktyce moi rodzice właśnie się rozwodzą i mimo prawie 30 na karku przeżywam ten fakt wcale nie mniej.
Dlatego wiem, jak to wszystko odczuwają dzieci.
NO to poczekaj az cie jeszcze kilka lat poszmaci i dzieci beda na to patrzyly. Moze wtedy jak starsze dziecko powie do ciebie ty tlusta popierdolona krowo, ty powiesz ze sie tak nie mowi, a dziecko na to. przeciez tatus cie tak nazywa. Moze wtedy cos z tym zrobisz.
To powiedz jak Twoim zdaniem powinnam się zachować, jak on mi tak ubliża? Nie jest to tak, że mówi tak do mnie na co dzień tylko po prostu jak dochodzi do sprzeczki to on się nie potrafi opanować. Wtedy mówię mu, że nie życzę sobie, żeby tak się do mnie odzywał i nie mam ochoty z nim rozmawiac, po czym następuje tydzień cichości. No co mogę zrobić więcej? Jak pokazać, że tego nie akceptuję? Mam mu strzelić w gębę?
ja bym własnie tak zrobiła
A co następuje po tym “tygodniu cichości”? Obawiam się, że się sprawa rozmywa i to jest według mnie największy błąd.
Właśnie tak jest. Sprawa się rozmywa, emocje ochłoną, wraca normalne życie
Znasz odpowiedź na pytanie: a mój mąż powiedział…