ach te ciotki, babki te całe starsze towarzystwo,
właściwie to ja to już olewam ale chciałam się dowiedzieć czy i u Was jest podobnie.
parę dni temu były urodziny teściowej i zeszło się gronko cioteczek i pytały co u mnie, no to mówię, że chodziłam do szkoły rodzenia a one mnie napadły, że im nikt nie mówił jak rodzić a wszystkie urodziły, a obecność męża przy porodzie to już czysta fanaberia tych “młodych”, bo po co to komu i, że teraz to się z ciążą przesadza bo kiedyś do lekarza tak często się nie chodziło (trafiały tam tylko na ostatni czas żeby porobić badania bo bez nich do szpitala nie dało rady) i tak sobie myślę, że mi ich szkoda bo pewnie jak same były w ciąży (szczególnie pierwszej) to były przerazone i nie jedna wiele by dała żeby właśnie w tej chwili towarzyszył jej mąż i po co one tak wzajemnie się oslepiają to jasne, że wygaduja bzdury a już najgorsze są te, że na wsi to kobieta poszła w pole urodziła i przyszła z dzieciakiem.
one zupełnie nie pojmują, że poród to coś pięknego, zblizającego ludzi do siebie, że kontrola lekarza może wykryć wielu nieprawidłowością, że wkońcu jaka była umieralność okołoporodowa kiedyś a jaka teraz
a zresztą niech sobie żyją w tym swoim przeświadczeniu, że wiedzą lepiej, fakt te ich opowiadania o porodach mówią same za siebie……
basia i maleństwo(kwiecień/maj)
4 odpowiedzi na pytanie: a po co te szkoły rodzenia!?
Re: a po co te szkoły rodzenia!?
czesc szczerze mowiac to u mnie jest podobnie tylko jesli chodzi o przesady tego nie da sie zniesc po prostu czasem nie mam juz sily sluchac rzeczy jakie sie mowi i przepowiada o kobietach w ciazy ale niestety takie jest to starsze pokolenie
Re: a po co te szkoły rodzenia!?
Zupelnie sie z Toba zgadzam. Choc moja mama jest bardzo postepowa i sama bardzo zaluje, ze 30 lat temu nie bylo takiej opieki jak teraz, to jednak reszta cioteczek itp sa starej daty. I zupelnie masz racje, ze one chyba zazdroszcza nam taj opieki i tego USG i tylko tak mowia byle cos powiedziec.
Pozdrawiam,
Majka z Alexandrem i baby
M&A&baby
Re: a po co te szkoły rodzenia!?
No to ja jestem wredna i nie daje ciotkom “pola do popisu”. Unikam spotkan rodzinnych pod pretekstem zlego samopoczucia. Moja mama i tesciowa jak najbardziej popieraja szkole rodzenia i wystkie te nowoczesne “fanaberie”. Tym bardziej ze jak ogladaja kasete z USG to lezka im sie w oku kreci. Teraz sie zastanawiam jak przezyje swieta… ale co tam najwyzej sie ulotnie po angielsku a ciotki niech sie obrazaja ;).
Zuza + Opiłek 10.VII.2004
Re: a po co te szkoły rodzenia!?
Wprawdzie nie często spotykam się z taką reakcją za strony znajomych czy rodziny (być może ze względu na mój podeszły wiek i pozycje jaką zdążyłam wyrobić sobie wśród nich) ale wszystkie tego typu komentarze, przesady i “dobre rady” traktuje z przymróżeniem oka. Czasami wręcz doskonale bawie się odpierając ataki na moją osobę i wsadzając komuś przysłowiową “szpilę”. A niech sobie gadają, w końcu tylko tyle im pozostało.
Mam takiego fajnego teścia, który od czasu kiedy usłyszał, że chodze do szkoły rodzenia wypytuje mnie z wyrazem ironii w oczach…czy już umien oddychać, czy już nauczyłam się rodzić…he he he…..odpowiadam mu, że owszem i zaraz mu pokarze jak to się robi, mówie to z taką powagą jakbym rzeczywiście za chwile miała zamiar urodzić, po takim tekście bardzo szybko traci poczucie humoru i zmienia temat.
Pozdrawiam i życzę dobrych humorków
lilianka
Znasz odpowiedź na pytanie: a po co te szkoły rodzenia!?