Anna Antonina

październik
Mój ostatni miesiąc pracowania. Malutka rośnie jak na drożdżach. jest mi coraz trudniej się ruszać, chodzić i opiekować mała Igą. Z drugiej strony aż mi się coś robi na myśl, ze już niedługo przestanę ją widywać, patrzeć jak się rozwija… Ostatni tydzień – w pracy wszyscy chorzy. Modlę się bym nie zachorowała i ja. Wszystko jest dobrze do momentu kiedy nagle dostaję torsji… Lecę do kibla i wymiotuję. Umówiłam się ze Sławkiem że przyjdzie po mnie i wybierzemy się z Guśką na zakupy dla naszego maluszka. Czuję się nawet nieźle, więc idziemy. Po pracy, już w domu historia się powtarza – znowu wymioty i dodatkowo biegunka. Sławek mnie zmusza bym poszła do lekarza, zwłaszcza ze strasznie boli mnie brzuch. Doktorka przepisuje mi jakieś leki. Nie pomaga. Liczymy co ile mam te cholerne bóle brzucha… są co 5 minut.. panika w moich oczach i lęk w Sławka. Zapada decyzja, ze jedziemy do szpitala. Jest ogromny lęk o małą – dopiero zaczęliśmy 27 tydzień. Na szczęście trafiamy na ginekologa, który zajmuje się mną w czasie ciąży, na nieszczęście nie mogę zostać w szpitalu bo nie mają patologii ciąży. Słowa pocieszenia dla mnie brzmią jak wyrok “jeszcze można uratować tą ciążę”. Karetką jedziemy do innego szpitala, zaczynają działać leki i skurcze powoli mijają. Leżę tam kilka dni i codziennie wsłuchuję się w bicie serca naszego maluszka. Przy okazji potwierdzają mi, ze to dziewczynka. Wracam do domu. Wtedy chyba po raz pierwszy dziękuję Bogu, że zdecydowałam się na urlop dziekański, choć dalej jest mi trudno – mam wrażenie, że coś ważnego mnie omija. Brakuje mi przyjaciół… Mam zalecenie leczenia, więc nie ma mowy bym wróciła do pracy. Odpoczywam i każdy najmniejszy skurcz to lęk o dziecko.

grudzień
Mijają kolejne tygodnie. Nadchodzą święta. Ciągle się modlę by Mała nie urodziła się za wcześnie. Im bliżej Świat tym większa nadzieja we mnie wstępuje, że wszystko będzie dobrze.

styczeń
Nowy Rok… Budzą mnie lekkie skurcze. Śmiejemy się ze Sławkiem, że już 36 tydzień, więc może dzisiaj urodzimy. Byłaby piękna data 01.01.2004 rok. Idziemy do Kościoła, potem odwiedzamy dziadków i na koniec wstępujemy do szwagra Piotrka. Skurcze trwają i są coraz bardziej regularne… Dzwonimy do szpitala z zapytaniem co robić. Każą przyjść na badanie KTG. Piszą się skurcze, więc zostajemy. Serduszko małej pięknie bije. Faszerują mnie lekami i akcja porodowa ustaje. Zostaję profilaktycznie jeszcze kilka dni i wracam do domu. W głębi serca mi szkoda, że muszę jeszcze czekać na moje maleństwo…
Zaczynamy chodzić na badania Ktg do szpitala gdzie decydujemy się rodzić. Wszystko z Małą jest dobrze. W połowie stycznia – tydzień przed terminem w nocy dostaję mocnych skurczy. Jedziemy na oddział. Zostajemy. I znowu nic się nie dzieje – nie ma skurczy, nie rodzimy. Przed wypuszczeniem do domu robią mi badania. I kolejne lęki – mam mało wód płodowych, łożysko jest już zwapnione i dziecko okręcone pępowiną… Wracam do domu.

26.01.2004
4 nad ranem. Z gigantycznymi skurczami i krwawieniem zjawiamy się w szpitalu. Zajmujemy pokój do porodów rodzinnych. To chyba już. Jest i lęk i radość, że niedługo będziemy we troje. Będziemy już nie tylko małżeństwem. Będziemy rodziną. Do rana walczę ze skurczami. Sławek przysypia i jak go potrzebuję budzi się i mnie podtrzymuję by choć trochę ulżyć w cierpieniu. Zjawia się położna i dostaję zastrzyk, po którym mam zasnąć, więc mąż idzie do domu przespać się i ma wrócic. Zostaję sama. Skurcze mam co 3 minuty – są straszne. Między nimi autentycznie zasypiam… Po dwóch godzinach kolejne badanie – rozwarcie na 4 centymetry. Nagle odchodzą mi wody! Niepokoi mnie ich kolor, ale położna nic nie mówi. Dopiero wtedy dociera do mnie, ze to naprawdę już, że nie będzie tak jak wcześniej, że akcja porodowa nie ustanie. Nie mam już odwrotu… Wraca Sławek i znów czuję się bezpiecznie. Już wiem że skoro jest ze mną to wszystko będzie dobrze. Chodzimy po korytarzu i rozmawiamy. Co parę kroków przystajemy i zwijam się z bólu. Kolejne badanie. Przechodzimy na salę porodową. Klęczę przy łóżku i walczę z bólem. Nie mam już siły, jestem strasznie zmęczona… Jest strasznie. Tylko obecność Sławka ratuje mnie przed ucieczką, której tak na prawdę nie ma. Kolejne badanie. Już prawie pełne rozwarcie. Nagle leją się ze mnie bardzo zielone wody płodowe i krew. Przypominam położnej, że dziecko jest okręcone pępowiną. Przychodzą dwie lekarki i zapada błyskawiczna decyzja, ze trzeba zrobić cesarkę. Nie wiem co czuję. Nie chcę tam być bez Sławka, ale nie ma wyjścia. Lęk o Małą, ogromny. Zaczynają się skurcze parte a mnie nie wolno przeć – nie mogę nie przeć!!! Jestem już na sali operacyjnej, trwają przygotowania do cesarki. Krzyczę, że już nie daję rady, że muszą mi pomóc, znieczulić… Dostaję znieczulenie w kręgosłup i nagle ból mija. Jestem jak sparaliżowana od brzucha w dół, nie czuję nawet stóp. Telepią mi się ręce i nie mogę nad tym zapanować. Czuję jak mi latają i uderzają o stół operacyjny. Spada mi ciśnienie, bardzo szybko i bardzo dużo. Czuję jak coś robią przy moim brzuchu i nagle położna przebiega obok mnie z czymś czerwonym w dłoni… Widzę małe nóżki i zwisające rączki. MOJA CÓRKA. Nie płacze. nagle słyszę dziwny skrzek… To Ona. Mówią mi, że jest piękna i zabierają ją. Czuję jak spływają mi łzy…
Przewożą mnie na oddziała położniczy. Jest już ze mną Sławek i uśmiecha. Na sali czeka na nas malutka Anna Antonina. Dotykam ja i nie wierzę, że to małe COŚ przez dziewięć miesięcy żyło we mnie. MOJE DZIECKO, MOJA MIŁOŚĆ, MOJE ŻYCIE…

dziś
Aż trudno uwierzyć, że to już prawie miesiąc jej życia. Jest taka piękna, grzeczna, kochana. Nasza.

Iza, Sławek i mała Anna Antonina (26.01.2004)

5 odpowiedzi na pytanie: Anna Antonina

  1. Re: Anna Antonina

    ale wydarzylo sie przed tym porodem szok…cale szczescie ze juz jestescie po teraz zycze duzo radosci i usmiechow z malej coreczki Anny Antoniny <moja kuzynka 5 letnia ma tak na imie:)

    Dorota i Zosia <16.07.2003.>

    • Re: Anna Antonina

      Popłakałam się ze wzruszenia…
      Ucałuj ode mnie całą dzielną Rodzinkę!

      A+
      (20.03.04)

      • Re: Anna Antonina

        ja jak to pisałam też… ciężko wracać do tego co było, ale patrząc na Małą cieszę sie że udało nam się to wszystko przetrwać.

        pozdrawiamy gorąco

        Iza, Sławek i mała Anna Antonina (26.01.2004)

        • Re: Anna Antonina

          dziękujemy za życzenia 🙂
          no to pięknie dziewczynki mają imiona (długo sie zastanawialiśmy któro imię ma byc pierwsze, wszyscy radzili by Anna… a teraz wszyscy mówią na Małą Antośka) 🙂

          pozdrawiamy gorąco

          Iza, Sławek i mała Anna Antonina (26.01.2004)

          • Re: Anna Antonina

            Piękny opis, bo i to piękna i niesamowita chwila. Gratuluję ślicznej, zdrowej córeczki!

            ,

            Znasz odpowiedź na pytanie: Anna Antonina

            Dodaj komentarz

            Angina u dwulatka

            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

            Czytaj dalej →

            Mozarella w ciąży

            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

            Czytaj dalej →

            Ile kosztuje żłobek?

            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

            Czytaj dalej →

            Dziewczyny po cc – dreny

            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

            Czytaj dalej →

            Meskie imie miedzynarodowe.

            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

            Czytaj dalej →

            Wielotorbielowatość nerek

            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

            Czytaj dalej →

            Ruchome kolano

            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

            Czytaj dalej →
            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
            Logo
            Enable registration in settings - general