Ogłaszam konkurs…. na największy idiotyzm wszechczasów, jaki udało się wam zrobić.
Pocieszcie mnie, ze nie tylko ja jestem taka udana….
Dostałam od koleżanki schab ze wsi…. na kotlety- podeszwy… których nie szło pogryźć. Świnia-dawca tego schabu musiała być starsza ode mnie. Postanowiłam zmiksować te kotlety blenderem i pomieszać z ziemniakami, żeby mi moje stwory nie jadły szmaty zamiast mięsa. Użyłam blendera i on mi sie zapchał. Więc próbujac wydłubać mięso z blendera drugą ręką nacisnęłam przycisk “włacz” i zmiksowałam sobie kciuk. Bolało jak cholera…. a ja za chiny nie umiem zrozumiec jak to sie mogło stać. Mam rozłupany paznokieć pod kątem 45 stopni w dół…. i zachodzę w głowę… co z moją drugą półkulą mózgową, ze nie współpracuje z pierwszą.
Miałyście kiedyś takie doświadczenia, ze wstyd wam sie było przyznac własnemu mężowi co sie stało?
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Aż wstyd sie przyznać….
“A kiedyś poszłam z koleżanką do sklepu, wróciłyśmy do domu i po jakiś kilku godzinach zorientowałam sie, ze psa nie ma w domu. Pies stał pod sklepem przywiązany smycza do słupa….. stał tak bidula i czekał… a pańcia w tym czasie w domu siedziała.”
no ja zadowolona zaniosłam ten zeszyt który kupiłam i poszłam na podwórko się bawić
nagle babcia idze z praniem i pyta gdzie jest TUPTUŚ
a ja pod sklep poleciałam (na szczęście bardzo blisko)patrzę a TUPTUŚ śpi
to kiedys z mężem podjechaliśmy na stację benzynową. małżu nalał paliwa i poszedł zapłacić. a ja chyba pisałam smsa. drzwi sie otwierają, i nie odrywając oczu od komórki pytam: to jedziemy po Kube czy na zakupy najpierw… i odwracam głowę a tu… jakiś inny facet siedzi. oczy miał jak 5zł, otworzył drzwi, przeprosił i wyszedł…
a ja w śmiech. gościu sobie auta pomylił :):):)
Wyszłam z psem na spacer i przy okazji postanowiłam coś kupić w sklepiku osiedlowym.
Pies został za zewnatrz, bez smyczy.
Nagle drzwi się otwierają, wchodzi jakaś kobitka, a za nią próbuje się wcisnać mój pies
Ja na pół sklepu się wydarłam “wyjdź stąd”
Biedna kobieta stanęła zdezorientowana w pół kroku, myslac że to do niej
Mam, i to całkiem sporo wpadek na swoim koncie…
1. Numer z wystającymi ze spodni rajstopami… i to ostatnio dwa razy
2. Zostawiłam klucze w skrzynce na listy i pojechałam na miasto, mąż je znalazł jak wracał do domu z pracy
3. Kiedyś przyszłam do gabinetu dentystycznego i zapytałam: “czy mogę skorzystać z usług stomatologa”… reakcja recepcjonistki bezcenna
4. Poszłam z synkiem na spacer zostawiwszy drzwi od mieszkania otwarte na oścież…
No i tak się zastanawiam, że mnie okraść to żaden problem, sama się proszę…
siostro
uwielbiam ten wątek
czytam męzowi co chwile i leżymy oboje
szczerze współczuję i no wstyd się przyznać ale wywołałaś mi uśmiech na paszczy … ja raz podłożyłam palec pod igłę i depłam w pedał, igła się złamała a palec nie bolał tylki napie…ł …. czasem nasza wyobraźnia po prostu strajkuje i już 😀
gabi- ałaaaaaaa! współczuję!
nelka-
jadąc kiedyś pociągiem potrzebowałam siusiu, było to już blisko mojej stacji…. weszłam do towalety i zrobiłam co trzeba,…. i…. matko drzwi się zacięły, pcham i pcham, a one ani drgną, panika w oczach, upociłam się jak szczur, moja stacja tuż tuż a ja utknęłam w kiblu…. nagle jakiś chłopak wepchnął mi te drzwi do środka,… wyszłam stamtąd jak burak czerwona…. od tej pory pamiętam że DRZWI W KIBLU W POCIĄGU OTWIERAJĄ SIĘ DO ŚRODKA….
Pozdrówki 🙂
moja koleznaka kiedys prosiła ochrone (albo policjanata na koniu? cos mi sie tak kołacze po głowie) zeby jakos z góry popatrzyli i poszukali jej auta – miała charkterytyczny dach – kabriolet i dach był czarny a reszta niebieska.
ja z moich aptecznych zamroczen
– facet płaci kartą na podpis. ja daje mu kwitek i długopis i mówie :
ZIELONY, PIN I ZIELONY 🙂
– juz kilka razy na prośbe o wate albo jakis lek pytałam odruchowo – mały, duzy czy sredni (a srednie oczywiscie nie istnieją i potem sie musiałam tłumaczyc ze jest tylko mała i duza). Zresztą to działa w obie strony. jak ja pyam czy małe czy duze op to pacjent prosi średnie 🙂
umarłam
to mi przypomina historie, jak kolezanka wpadla do kibla w kinie, szybko szybko, siknela “na malysza” oczywiscie – patrzy coś jej po butach kapie, odwraca sie……………
………….. nie otworzyla klapy
pamiętam te historię
super są te wasze historie, no uśmiałam się na maxa…
moje chyba aż tak smieszne nie są ale:
1. w zamroczeniu jakimś zamiast wrzucić skarpetki do kosza na pranie wrzuciłam je do kibelka, następnie nasiusiałam na nie… na szczęści zauważyłam, ze coś jest nie tak zanim spuściłam wodę, bo trzeba by było kibel przepychać
2. pracowałam kiedyś w biurze nieruchomości, no i umówiłam się z klientami na prezentacje mieszkania, czekamy pod blokiem, czekamy, czekamy… nie ma właścicieli, to były czasy kiedy komórki nie były jeszcze tak popularne jak dzis… no wiec jak nie przyszli, to rozeszlismy sie do domów, a ja sie zorientowała, ze poszłam nie pod ten blok co trzeba, tylko kompleks wcześniej, bo osiedle wyglada tak, ze naprawdę mozna się pomylić… no i potem klientom zmyślałam, że drudzy nie przyszli
Oplułam monitor
No nie mogę, ten wątek mnie wykończy
Mam straszny kaszel, taki mokry, odrywający się, jak gruźlik i po każdym przeczytanym poście sie duszę 😀 😀 (próbując się nie śmiać, ale nie wychodzi :D)
Pewnego razu zachorował nam dziadek pojechaliśmy z nim do szpitala kiedy czekał na izbie przyjąć na lekarza poprosił mnie żebym poleciała mu po piżamę do domu rzut beretem kiedy przyszłam patrze a dziadek płacze moja ciotka i sąsiadka bo przywieźli na noszach mojego wujka czyli dziadka syna i zasłabł wujek nie mógł nic powiedzieć lekarz pyta jak się pan nazywa a my mówimy ze nazywa się zenon siwy i dziadek mówi ze to mój syn ciocia mówi ze to mój brat a ja mówię ze to mój wujek CIOTKA ZACZĘŁA BIĆ GO PO BUZI ŻEBY SIE OCKNĄŁ BO BARDZO Z NIM ŹLE BYŁO BYLIŚMY W SZOKU KIEDY ZABRALI WUJKA DO SALI LEKARZ I MOJA CIOCIA WYSZLI I MÓWIĄ ZE TEN PAN TO RYSIU KOWALSKI I ZE TO NIE NASZ WUJEK MA SOBOWTÓRA NA NOSZACH BYŁ W TYM SAMY DRESIE CO JEŹDZI MÓJ WUJEK NA ROWERZE ALE SIARA MÓWIĘ WAM PÓŹNIEJ SPOTKALI SIĘ MÓJ WUJAS I JEGO SOBOWTÓR ALE MIELI UBAW
heh to i ja się pochwalę
ja z tych uzdolnionych jestem:)
serwis babci wyrzucałam przez dwa lata częścimi razem z jogurtami młodej:(
dwa miesiące temu chcąc pokazać dziecku jak niebezpieczne są maszynki do krojenia wsadziłam palec i włączyłam – efekt obcieło mi opuszek palca – nauka bezcenna
ubikację zatkałam tak że już mąż nie pomógł nawet bo wrzuciłam marchewkę wielkości dwa razy banan
drukarkę chciałam przez okno wyrzucić tyle się z nią naużerałam…po mniej więcej 3 godzinach okazało się że jest do prądu niepodłączona
jeszcze dużo tego….
Do autorki wątku!!!
Proszę o umieszczenie ostrzeżenia: nie czytać w pracy!!!!
Rewelacja!!!!!!!!!!
ja ostatnio szukałam pilota od telewizora już wściekła bo całą dom do góry nogami postawiłam i nigdzie go nie ma aż otworzyłam lodówkę a mój pilocik leżał sobie na półeczce 🙂 i się chłodził 🙂
i jeszcze jedno ostatnio szłam no sklepu i sie jak przyszłam sie zorientowałam że spodnie miałam na lewą stronę założone 🙂
z pracą zwiazanych anegdod też mam dużo :
jedna z sytuacji środek nocy załączył się alarm w jednej z łódzkich restauracji chińskich dzwonie do obiektu bo wiem że w nocy tam śpi kucharz odbiera telefon jakiś cic ciong pitam sie co sie dzieje na obiekcie on mówi że wszystko ok c.iul alarm załączył no to ja drąże bo jak on sobie z tym ciu.lem ( pijakiem ) nie poradzi to wyśle mu grupę o on uparcie że nie potrzebuje grupy bo to tylko ciu.l w koncu zrozumiałam że dla niego ci.ul to był szczur mu alarm załączył wymiękłam nigdy z tej knajpy nic nie zamówiłam 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Aż wstyd sie przyznać….