Ogłaszam konkurs…. na największy idiotyzm wszechczasów, jaki udało się wam zrobić.
Pocieszcie mnie, ze nie tylko ja jestem taka udana….
Dostałam od koleżanki schab ze wsi…. na kotlety- podeszwy… których nie szło pogryźć. Świnia-dawca tego schabu musiała być starsza ode mnie. Postanowiłam zmiksować te kotlety blenderem i pomieszać z ziemniakami, żeby mi moje stwory nie jadły szmaty zamiast mięsa. Użyłam blendera i on mi sie zapchał. Więc próbujac wydłubać mięso z blendera drugą ręką nacisnęłam przycisk “włacz” i zmiksowałam sobie kciuk. Bolało jak cholera…. a ja za chiny nie umiem zrozumiec jak to sie mogło stać. Mam rozłupany paznokieć pod kątem 45 stopni w dół…. i zachodzę w głowę… co z moją drugą półkulą mózgową, ze nie współpracuje z pierwszą.
Miałyście kiedyś takie doświadczenia, ze wstyd wam sie było przyznac własnemu mężowi co sie stało?
Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Aż wstyd sie przyznać….
O matko Stekopka
Napisz jaka to knajpa, może byc na priv
my często chińszczyznę jemy
wolałabym, żeby nie była z knapy ze szczurem
Obśmiałam się jak norka boski wątek, artychy jesteście pierwsza klasa
ty sie może ubezpiecz na takie rzeczy bo to za często… albo kup sobie ochraniacze 🙂
Pozdrówki 🙂
nie no poplakalam sie kilka razy 😉
Z koszykiem do domu szlam takze nie raz.
A ja sobie przypomnialam, jestesmy z m nad morzem – stoi taka duza mapa turystyczna wiec czytam co tam ciekawego jest, malz obok mnie no i gadam do niego patrzac caly czas na mape. W pewnym momencie chwytam go za reke i jeszcze cos tam pokazuje na mape a on delikatnie probuje mi wyciagnac to reke se mysle co jest i sciskam mocniej i dalej nawijam i nagle on jak oparzony wyrywa reke – ja wkurzona spogladam i juz mam zaczac: ze co on sobie wyobraza itd – a tu….. elegancki Pan a nie moj malz – malz stoi troche dalej i zlewa ze mnie hehehehe 😉
Ale tak mialam nie raz – nawijam do niego a to sie okazuje ze moj malz zostal przy jakiejs innej polce a ja do obcego goscia nawijam myslac ze to malz 😉
A i jeszcze cos, ale to cholernie wstyd mi do tej pory jest, a dzieckiem bylam
Przedszkole, grupa mlodszych dzieci (nie wiem ile lat mialam, ale wiem ze byli starsi) i byly dyzury na stolowce, akurat na mnie przypadl. No i siku mi sie zachcialo, ale trzeba talerze roznosic przeciez, wiec tak dlugo nosilam te taerze az…posikalam sie w majtki…. i wtedy do smiechu mi nie bylo.
Gabi, trochę ci lepiej?
Bo jak widać, laski wcale nie gorsze 😀
oj, ubawiłam się
czekam na jeszcze 😀
sama całkiem niedawno odwaliłam straszny numer, dwa dni po nim jeszcze mi się słabo na samą myśl robiło…. Ale nie mogę się na forum przyznać, bo mężowi nawet nie powiedziałam…
boję się że facet by tego nie przeżył
no wlasnie pisz – na takie wlasnie numery ten watek 😉
Gosik dawaj
Wspolczuje kciuka i rozumiem poczucie braku elokwecji, bo niedalej jak
wczoraj sama mialam okazje sie poczuc jak prawdziwa idiotka…
Wracalam do domu wieczorem kiedy juz ciemno bylo i poniewaz zarowki w lampie przed domem sie przepalily…. przegapilam wlasny dom. Chcac zawrocic wjechalam w takie male osiedle obok. Jest tam droga na okolo ze mozna wyjechac no maja ulice od drugiej strony domu…. ale te tez w ciemnosciach przegapilam….. i tak 15 minut pozniej znalazlam sie gdzies niewiadomo gdzie, na jakiejs wiejskiej drodze w srodku lasu w zupelnych ciemnosciach bez serwisu w komorce. Przestraszona i zaplakana w koncu udalo mi sie dodzwonic do meza, ktory zlokalizowal mnie na mapie i wyprowadzil na znajome rejony, ale z godzine krazylam po tych ciemnych drozkach. Dlugo juz nie czulam sie tak przerazona i niekompetentna jak wczoraj.
kupowałam prezenty na święta – niestety opakowania jednakowe – siostrze kupiłam dla kawału urządzenie powiedzmy że nie do masażu całego ciała – dostała moja mama była tak oburzona że sobie takie prezenty robimy że całe święta się nie odezwała słowem….do dziś mi wypomina….
mój już prawie były mąż trzeci raz z rzędu kupił mi tą samą ksiązkę pod choinkę – na trzeźwo – niestety
Ja kiedyś pomyliłam klatki. Mamy miejsca parkingowe w takich “studzienkach” w środku bloku i ja zawsze parkowałam po lewej stronie klatki i takimi tylnymi drzwiami szłam do bloku. To było jakiś miesiąc po wprowadzeniu się. Któregoś dnia nie było miejsc po lewej stronie, więc pojechałam na prawą stonę i niestety odruchowo poszłam tak jakbym była u siebie w studzience. Blok jeszcze nie miał działającego domofonu, wiec z powodzeniem weszłam do cudzej klatki. Teraz to znam swoją klatkę na pamieć, ale wtedy jeszcze nie znałam za bardzo. Mamy długie korytarze i akurat moje mieszkanie jest na samym końcu i to jeszcze w takiej małej wnęce. Doszłam więc do końca tego korytarza i jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że ktoś mi drzwi zamurował!!! Tam poprostu był ślad po zamurowanych drzwiach. Normalnie zrobiło mi sie słabo, wcale nie pomyślałam, że sie pomyliłam, tylko zastanawiałam sie dlaczego mi to ktoś zrobił. Przeanalizowałam wszystkie wpłaty, że przeciez jestem na bieżąco z ratami, z mafią też nie zadarłam i dopiero wtedy mnie otrzeźwiło, że pomyliłam klatki. Jeszcze pamiętam, że nie było numerków na drzwiach, bo blok jeszcze świeży był i dopiero jak wyszłam to z ulgą odetchnęłam. Później sie okazało, że człowiek od tego mieszkania kupił dwa mieszkania pod sobą, zrobił schody w środku a drzwi zamurował, tylko jeszcze różni majstrzy chodzili po budowie i malowanie tych zamurowanych drzwi miało byc jak zrobią wszystkie poprawki na klatce. Śmieszy mnie to do dnia dzisiejszego, a najbardziej fakt, że usiłowałam dociec “dlaczego”.
wiedziałam że mnie będziecie podpuszczać
noł łej
za chiny się nie przyznam
no, może za parę lat, jak przestanę o tym myśleć bez odrętwienia w palcach
znając moją matkę ze śmiechu by się posikała
POBILAS WSZYSTKICH
tu sie połakałam….
Ojej-współczuję bardzo.
Marta-no bossssska jesteś
Ciekawą jakąś? 😉
Masz piękny całokształt tych wpadek, cały wątek zresztą taki prozdrowotny – rozweselający.
Tylko palec Gablysi – auć, współczuję.
to może wreszcie ją przeczytaj
świetny watek
Martowska,szkoda,że nie pstryknięto Ci fotkiale wyobrażam sobie jak to musiało wygladać
Znasz odpowiedź na pytanie: Aż wstyd sie przyznać….