Aż wstyd sie przyznać….

Ogłaszam konkurs…. na największy idiotyzm wszechczasów, jaki udało się wam zrobić.
Pocieszcie mnie, ze nie tylko ja jestem taka udana….
Dostałam od koleżanki schab ze wsi…. na kotlety- podeszwy… których nie szło pogryźć. Świnia-dawca tego schabu musiała być starsza ode mnie. Postanowiłam zmiksować te kotlety blenderem i pomieszać z ziemniakami, żeby mi moje stwory nie jadły szmaty zamiast mięsa. Użyłam blendera i on mi sie zapchał. Więc próbujac wydłubać mięso z blendera drugą ręką nacisnęłam przycisk “włacz” i zmiksowałam sobie kciuk. Bolało jak cholera…. a ja za chiny nie umiem zrozumiec jak to sie mogło stać. Mam rozłupany paznokieć pod kątem 45 stopni w dół…. i zachodzę w głowę… co z moją drugą półkulą mózgową, ze nie współpracuje z pierwszą.

Miałyście kiedyś takie doświadczenia, ze wstyd wam sie było przyznac własnemu mężowi co sie stało?

Strona 7 odpowiedzi na pytanie: Aż wstyd sie przyznać….

  1. mnie się przypomniała sytuacja z kuchni mój szwagier z wykształcenia kucharz 🙂 miał przyzdobić sałatkę na stół była jakaś impreza rodzinna i moja mama wysłała go do ogródka po pora aby zrobił z niego palemkę szwagier zapuścił się jak się okazało w nieznane terytorium i zamiast pora przyniósł liście narcyza 🙂
    a i ostatnio moja koleżanka strasznie się upierał że jest panstwo finy a jego obywatelka to finka leżałam na podłodze i umierałam ze smiechu

    • Zamieszczone przez stekopka
      a i ostatnio moja koleżanka strasznie się upierał że jest panstwo finy a jego obywatelka to finka leżałam na podłodze i umierałam ze smiechu

      Z całym szacunkiem, ale koleżanka chyba o Mongolii myślała

      • Ale fajny watek 🙂

        Moja mama kiedys wyszla do pracy zima bez spodnicy. Ubrala sie normalnie, tj: buty, kurtka, szalik, czapka i na szczescie zorientowala sie przy wychodzeniu z klatki, bo jej sie sasiad dziwnie przygladal 😉

        Ja tez mam glowe w oblokach czesto, ale nie potrafie sobie teraz konkretnego przykladu przypomniec. Za to mam kolezanke – wykapana Bridget Jones – ta to ma przypadlosci

        • Zamieszczone przez Gablysia
          Mój mąż kiedyś wdrapywał sie po oknach na drugie piętro, bo zatrzasnął sobie drzwi, a klucz został w domu 🙂 Od tego czasu zawsze woził w aucie zapasowy. I kiedyś zatrzasnęliśmy sobie w domu i klucze od domu i klucze od auta…
          Musieliśmy do własnego domu robić włam… bo to byla ciemna noc, wracaliśmy z imprezy i wyszliśmy tylko z psem. Łomot na klatce jak szlag, bo musieliśmy odrywać deski z boazerii… sąsiadka zaspana wyszła zobaczyć, co sie dzieje i zanim te drzwi zostały otwarte siedzieliśmy na klatce i piliśmy piwko 😀

          )

          Moja mama tez kiedys sie wlamala do wlasnego mieszkania. Wrocilismy wczesniej z imprezy rodzinnej: tato, brat niemowlak i ja (11-letnia). Mama zostala ciut dluzej i wrocila ok 23-ciej. Nasze towarzystwo bylo juz oczywiscie uspione. Mama puka – najpierw delikatnie. Nic. Potem mocniej. Obudzil sie brat i zaczal ryczec. To mama juz sie nie szczypala, tylko zaczela walic, dzwonic dzwonkiem itp. My z ojcem nic. Nagle brat przestal plakac. No to mama sie zdenerwowala, poszla po sasiada i siekiera rozwalili zamek. Obudzilam sie, jak mnie w lozku dotknela dopiero…

          Jeszcze przypomnial mi sie przypadek mamy kolezanki z pracy. Baba czesto latala do ginekologa, bo jakies tam przypadlosci miala. No i raz poszla do okulisty, a ze to w trudnych czasach bylo, to na wizyte u tegoz sporo sie czekalo. Baba wchodzi i bez zbednych formalnosci zaczyna majtki sciagac, zeby bylo szybciej. Okulista zdebial 😉

          • Zamieszczone przez Martowska
            A chodziła któraś z koszykiem sklepowym po osiedlu? Bo ja ostatnio niezły kawałek ze sklepu do przychodni z takowym zawędrowałam

            nagminnie
            jak bylam w ciazy z makarym, to nie potrafilam jeszcze jezdzic autem, wiec na zakupy zawsze jechalam z pawlem. ktoregos dnia tak sie zlozylo, ze do tesco pojechalam sama, autobusem. zakupy zrobilam wielkie, zapakowalam caly wozek z czubem, wyszlam zadowolona i owym wozkiem najspokojniej w swiecie podjechalam kilkadziesiat metrow dalej na przystanek.
            dopiero jak autobus podjechal zorientowalam sie, ze nastapil lekki zonk i chyba daleko nei zajade 😉 nie dosc, ze ukradlam wozek, to jeszcze zakupow bylo tyle, ze sama nei mialam najmniejszych szans tego ogarnac chocby w polowie…

            Zamieszczone przez aggi
            a pomyliła któras pogrzeby?

            pogrzeby nie, ale moj dziadek pomylil sluby…
            gdy wychodzilam za maz za meza nr 1, to slub bralam w swojej rodzimej wroclawskiej parafii. mielismy “maly” stary kosciol i doslownie stykal sie z nim sciana nowy kosciol “duzy”. slub mial byc o 16,00, dziadek sie lekko spoznil. zawsze sluby u nas odbywaly sie tylko w malym kosciele, wiec dziadek najspokojniej w swiecie do neigo wszedl, usiadl cichutko z tylu w lawce i… zamarl. przed oltarzem panna mloda i pan mlody – owszem, ale…. na wozkach inwalidzkich. rozejrzal sie po obecnych, a tam wiekszosc gosci albo tez na wozkach,albo o kulach. caly slub przesiedzial przestraszony i zachodzil w glowe, kiedy mielismy jakis wypadek i dlaczego wszyscy hurtem. no i jakim cudem on nic o tym nie wiedzial, a mieszkalismy z dziadkiem klatka w klatke – w tym samym bloku, widywalismy sie niemal codziennie. dziadek mial juz jednak swoj swiat, sporo czasu spedzal na dzialce i nei zawsze ogarnial, co sie aktualnie wokol niego dzieje – przyjal wiec, ze nastapila jaks wielka tragedia w rodzinie, pomodlil sie za wszystkich i siedzial dalej.
            po mszy dziadek wybryknal jako pierwszy z kosciola przerazony i czekal na wysyp reszty gosci i nas – mlodych.
            wtedy zobaczyl, jak wychodzimy z “duzego” kosciola.
            do dzis pamietam jego zdziwiona i lekko przerazona mine 🙂
            w ten dzien wyjatkowo byly dwa sluby – nasz i jakiejs pary niepelnosprawnej. oni dostali “maly” kosciol, bo tam nei bylo zadnych schodow…

            Zamieszczone przez gosik
            taaa…ja tak tez kiedyś do Clio próbowałam dostać
            aż się zorientowałam że to nie mój

            dokladnie to samo zrobilam wczoraj na parkingu pod tesco.
            co wiecej – podeszlam do “mojego” auta, probowalam otworzyc bagaznik i zaczelam klac na glos, co za debil poprzyklejal mi jakies gowniane naklejki na tylnej szybie… dopiero jak nie moglam otworzyc zamka to sie zorientowalam, ze to nie moje auto – moje stalo doslownie dwa miejsca dalej.

            kilka miesiecy temu wyszlam z miloszkiem z rehabilitacji, mialam go w nosidelku. jak go wlozylam do auta, to odruchowo do fotelika wrzucilam kluczyki, pozniej poukladalam torby – swoja i miloszka, zapielam jego nosidelko w pasy i… zamknelam drzwiczki. w srodku, w zatrzasnietym aucie zostal i miloszek, i kluczyki, i pieniadze… cudem mialam przy sobie telefon – akurat chwile wczesniej z kims rozmawialam i schowalam do kieszeni, bo zazwyczaj nosze w torebce. wezwalam slusarza – jak opowiedzialam, ze zamknelam niemowle w aucie, to przyjechal w 15 minut
            kilka tygodni temu znow go wzywalam
            teraz na szczescie zatrzasnelam tylko kluczyki /nie mam centralnego, tylko te dzyndzelki, ktore wciskam odruchowo zawsze…/. gorzej, ze byl ogromny mroz a ja bylam z makarym – aby sie rozgrzac zaczelismy tanczyc krakowiaka 🙂 pan mi obiecal, ze za trzecim razem dostane rabacik i karte stalego, ulubionego klienta

            a z bolesnych wspomnien mam jedno /i uraz do koserw na wieki/. kiedys, maialm moze z 15-16 lat chcialam zjesc paprykarz. otworzylam puszke normalnym otwieraczem,ale nei wiedzialam, jak odgiac wieczko, zeby sie dostac do srodka 🙂
            bardzo inteligentnie wiec wsadzilam tam palec wskazujacy i chcialam to podniesc do gory. efekt – wieczko doslownie rozcielo mi palca do kosci, kawalek wieczka widac bylo pod paznokciem. krew trysnela grbym siurem a ja padlam – nie wiem, czy z bolu, czy ze strachu, czy na widok takiej ilosci krwi. lalo sie doslownei jak z prosiaka. na szczescie byla w domu moja siostra – ocucila mnie, zawiazala palec i polecialysmy do przychodni…

            • Spłakałam się ze śmiechu 🙂

              Mieliśmy kiedyś kota, który chodził sobie na spacery po osiedlu (mieszkamy w segmencie). Kocur uwielbiał się wdawać w bójki – nie był kastrowany. I któregoś dnia wrócił mocno pokiereszowany, skóra na głowie nawet zdarta miejscami Zamknęliśmy go więc w domu.
              Kot przeleżał grzecznie jeden dzień, a na drugi wstał i murem siedział pod drzwiami, próbując jakoś się wymknąć przy każdej okazji.
              W międzyczasie moja mama chciała wyrzucić śmieci. Postawiła worek, założyła buty, otworzyła drzwi i schyliła się po ten worek, a kot jak zobaczył, że drzwi uchylone, to migiem na schody i w długą.
              Moja matka rzuciła worek i leci za kotem, wołając “a gdzie ty się właściwie wybierasz, sieroto???”
              Z sąsiedniego sąsiad właśnie wychodził do pracy; w momencie zdarzenia akurat przechodził przez furtkę. Nasze segmenty dzieli mur wysokości ok. 1 m, więc sąsiad wiejącego po schodach kota nie widział…..
              Ciekawą miał minę

              • Zamieszczone przez Jane
                Ale fajny watek 🙂

                Moja mama kiedys wyszla do pracy zima bez spodnicy. Ubrala sie normalnie, tj: buty, kurtka, szalik, czapka i na szczescie zorientowala sie przy wychodzeniu z klatki, bo jej sie sasiad dziwnie przygladal 😉

                Ja tez mam glowe w oblokach czesto, ale nie potrafie sobie teraz konkretnego przykladu przypomniec. Za to mam kolezanke – wykapana Bridget Jones – ta to ma przypadlosci

                przypomniało mi się coś – idziemy z kumpelą do szkoły, zima, poopatulane, wchodzimy do szatni, ona rozpina kurtkę i – jest w samym staniku
                o mało nie padłyśmy, a mina naszej wychowawczyni kiedy jej powiedziałyśmy dlaczego monika się spozni – bezcenna 🙂

                • Zamieszczone przez aggi
                  dla pocieszenia powiem Ci moją mega wpadkę

                  jestem mega leniem podczas rozbieraniu wieczorem i ściągam zawsze hurtowo, spodnie z rajstopapmi, swetry z podkoszulkami

                  i tak kiedyś w liecum wybrałam się nieświadoma do szkoły z rajstopami w spodniach, poł dnia nic nie było a potem zaczęto się mi przyglądać
                  zlotował się nade mną kumpel po 7 godzinach lekcyjnych i powiedział mi, ze ciągnie się za mną coś dziwnego, matko jaki wstyd

                  na parę lat dało mi to do myslenia i się rozibierałam prawidłowo,ale teraz znów jestem leniem i ostatnio w pracy znów w spodniach znalazłam rajstopy, ale ciiiiiiiiiiiiiiiii

                  Hehe, to moja mama tak kiedyś zrobiła. Tez w podobny sposób się rozbiera.
                  Ściągnęła wieczorem spodnie z rajstopami, a rano założyła nowe rajstopy i stare spodnie z niespodzianką (tylko nie wiem, czy tam jeszcze dodatkowo jakiś skarpetek nie miała). Poszła tak na targ 🙂
                  Masakra, ja nie wiem jak można nie poczuć, że coś tam w nogawce siedzi 🙂

                  • Zamieszczone przez oliweczka
                    Hehe, to moja mama tak kiedyś zrobiła. Tez w podobny sposób się rozbiera.
                    Ściągnęła wieczorem spodnie z rajstopami, a rano założyła nowe rajstopy i stare spodnie z niespodzianką (tylko nie wiem, czy tam jeszcze dodatkowo jakiś skarpetek nie miała). Poszła tak na targ 🙂
                    Masakra, ja nie wiem jak można nie poczuć, że coś tam w nogawce siedzi 🙂

                    CIENKICH nie wyczuwam, gruba a i owszem

                    cudnie się ten wątas rozwija

                    • Mialam kota, moj tata wychodzi z domu i drze sie ” znowu nie upilnowy!”
                      pomruczal na nas i poszedl…..po chwili patrzymy mamay w domu dwa koty….tata wpuscil jakiegos przyblede

                      • Zamieszczone przez Martowska
                        A teraz cosik z pracy. Jak pracowałam w CitiHandlowym, to niestety musiałam obdzwaniać systematycznie niektórych klientów w różnych sprawach.
                        Dzwonię sobie zatem do jednego takowego, a dokładniej Mariana. Odbiera kobitka, pytam zatem grzecznie: “Dzieńdobry bla bla Marta XXX czy zastałam Pana Mariana XXX” babka na to krzyczy:
                        “Marian Marta do Ciebie”, Marian na to “jaka Marta?”… “Ty już dobrze wiesz jaka Marta!!!!” i jebs słuchawką

                        tu mi się przypomniała historia z panem taksówkarzem, któremu chyba małżeństwo rozbiłam

                        szkolenie w Wawie
                        nocowałam u kuzyna, gdzieś w odległej dzielnicy, taxi mnie 80zł kosztowało w nocy
                        no i miła rozmowa z panem taksówkarzem, blablabla, on małe dziecko, ja małe dziecko, to było o czym 😉
                        zawiózł, rachunek wystawił (koszty delegacji w końcu )
                        mówię, że rano trzeba mnie stąd zabrać, tośmy się umówili na rano

                        po odwiezieniu dał mi wizytówkę firmy, z tyłu imię Wojtek i nr komórki, że jak kiedyś będę w warszawie to on się na taki kurs pisze

                        to po pół roku przy okazji kolejnego szkolenia dzwonię sobie do Wojtka
                        Odbiera
                        – dzień dobry, chciałabym zamówić kurs…
                        – ja dziś mam wolne, proszę zadzwonić do firmy (słyszę w tle płacz dziecka)
                        – ok to do widzenia

                        Rozłączam się, dzwonię do firmy zamawiam taxi

                        za jakąś godzinę dzwoni telefon

                        – ja chciałam zapytać, skąd pani ma nr mojego męża????????????????
                        zdębiałam
                        – eee…(no zatkało mnie)
                        – pytam, skąd pani ma nr taksówkarza numer boczny…..(tu numer)
                        – a!!! (dopiero skumałam że dzwoni żona,,mojego” taksówkarza)
                        No to tłumaczę sytuację, że pół roku temu byłam w Warszawie, że pan wiózł mnie daleko (oczywiście nie mogłam sobie przypomnieć nazwy dzielnicy bo w stresie byłam)
                        No i że znów jestem w Warszawie i chciałam dać panu zarobić..

                        – AAAAA CZYLI CHCIAŁA SIĘ PANI UMÓWIĆ Z MOIM MĘŻEM??????????

                        No zatkało mnie
                        Baba coś tam poklęła na mnie i się rozłączyła

                        Patrzyłam na komórkę, z gałami na wierzchu
                        No zamurowało mnie
                        O co ku…wa comon?

                        no nic.
                        Za pół godziny kolejny telefon

                        Mąż

                        – Ja panią bardzo proszę, czy pani może mi przypomnieć w jakich warunkach myśmy się poznali?
                        No to tłumaczę panu, w tle słysząc jak żona drze się na niego…

                        długo by pisac jeszcze…..mówię wam, komedia, choć wtedy wcale nie było mi do śmiechu

                        telefonów było kilka jeszcze
                        naprawdę miłe od pana
                        delikatnie mówiąc – niezbyt miłe od żony

                        jak boga kocham,. nigdy więcej nie zadzwonię na prywatny telefon taskówkarza 😀

                        swoja dwogą albo miał gość zdrowo stukniętą żonę, albo coś za uszami

                        ale wierzcie mi
                        kilka dni po tym do tyłu chodziłam

                        • Ale mi dobrze….

                          historia z zamurowanymi drzwiami….

                          Po prostu popłakałam sie ze śmiechu.:D

                          Ale Heksa…. do własnego domu nie trafić, ja pierdykam. 😀 czad na maksa

                          • Zamieszczone przez gosik
                            tu mi się przypomniała historia z panem taksówkarzem, któremu chyba małżeństwo rozbiłam

                            szkolenie w Wawie
                            nocowałam u kuzyna, gdzieś w odległej dzielnicy, taxi mnie 80zł kosztowało w nocy
                            no i miła rozmowa z panem taksówkarzem, blablabla, on małe dziecko, ja małe dziecko, to było o czym 😉
                            zawiózł, rachunek wystawił (koszty delegacji w końcu )
                            mówię, że rano trzeba mnie stąd zabrać, tośmy się umówili na rano

                            po odwiezieniu dał mi wizytówkę firmy, z tyłu imię Wojtek i nr komórki, że jak kiedyś będę w warszawie to on się na taki kurs pisze

                            to po pół roku przy okazji kolejnego szkolenia dzwonię sobie do Wojtka
                            Odbiera
                            – dzień dobry, chciałabym zamówić kurs…
                            – ja dziś mam wolne, proszę zadzwonić do firmy (słyszę w tle płacz dziecka)
                            – ok to do widzenia

                            Rozłączam się, dzwonię do firmy zamawiam taxi

                            za jakąś godzinę dzwoni telefon

                            – ja chciałam zapytać, skąd pani ma nr mojego męża????????????????
                            zdębiałam
                            – eee…(no zatkało mnie)
                            – pytam, skąd pani ma nr taksówkarza numer boczny…..(tu numer)
                            – a!!! (dopiero skumałam że dzwoni żona,,mojego” taksówkarza)
                            No to tłumaczę sytuację, że pół roku temu byłam w Warszawie, że pan wiózł mnie daleko (oczywiście nie mogłam sobie przypomnieć nazwy dzielnicy bo w stresie byłam)
                            No i że znów jestem w Warszawie i chciałam dać panu zarobić..

                            – AAAAA CZYLI CHCIAŁA SIĘ PANI UMÓWIĆ Z MOIM MĘŻEM??????????

                            No zatkało mnie
                            Baba coś tam poklęła na mnie i się rozłączyła

                            Patrzyłam na komórkę, z gałami na wierzchu
                            No zamurowało mnie
                            O co ku…wa comon?

                            no nic.
                            Za pół godziny kolejny telefon

                            Mąż

                            – Ja panią bardzo proszę, czy pani może mi przypomnieć w jakich warunkach myśmy się poznali?
                            No to tłumaczę panu, w tle słysząc jak żona drze się na niego…

                            długo by pisac jeszcze…..mówię wam, komedia, choć wtedy wcale nie było mi do śmiechu

                            telefonów było kilka jeszcze
                            naprawdę miłe od pana
                            delikatnie mówiąc – niezbyt miłe od żony

                            jak boga kocham,. nigdy więcej nie zadzwonię na prywatny telefon taskówkarza 😀

                            swoja dwogą albo miał gość zdrowo stukniętą żonę, albo coś za uszami

                            ale wierzcie mi
                            kilka dni po tym do tyłu chodziłam

                            boskie

                            • Zamieszczone przez gosik
                              swoja dwogą albo miał gość zdrowo stukniętą żonę, albo coś za uszami

                              ale wierzcie mi
                              kilka dni po tym do tyłu chodziłam

                              miałam podobną historię – kiedyś jeden pan, bardzo miły zresztą ;), zakładał nam listwy w mieszkaniu, więc z tego względu miałam wpisany w komórce nr do niego.

                              Kilka tygodni po tym remoncie wysyłałyśmy sobie z koleżanką ciąg sms-ów, już nie pamiętam czego one dotyczyły, ale ostatni, który ja wysłalam, to było coś w stylu: “lepsze to niż podczytywanie Pani Domu 😉 BUZIAKI :-)”

                              Następnego dnia do telefonu dobrał się mój niespełna roczny wówczas syn – a że treść tego smsa była jeszcze zapisana w komórce, jakoś tak ponaciskał klawisze, że wysłał go do pana od remontów.

                              Następnego dnia telefon – odbieram, a ktoś po kilku sekundach się rozłącza.

                              Za kilkanaście minut drugi telefon – pan od remontów 😉 – że on mnie bardzo przeprasza, ale żona przeczytała tego smsa ode mnie, on rozumie, że to pomyłka była, ale żona nie rozumie i on bardzo prosi, żeby do niej zadzwonić i wyjaśnić całą sytuację 😀
                              Zadzwoniłam, wyjaśniłam, a laska mi na koniec z fochem mówi: “no wie pani, tez by pani na pewno zadowolona nie była, jakby mąż takie smsy od obcych kobiet dostawał!”

                              No może i bym była, ale głuchych telefonów bym nie wykonywała i awantury meżowi też bym raczej nie urządziła… No ale każda kobieta traktuje swojego męża tak, jak on jej na to pozwala 😉

                              • Zamieszczone przez morena

                                No może i bym była, ale głuchych telefonów bym nie wykonywała i awantury meżowi też bym raczej nie urządziła… No ale każda kobieta traktuje swojego męża tak, jak on jej na to pozwala 😉

                                I tu mi sie nasunelo pytanie: czytacie smsy swoich mezow? Bo ja nie, on moich tez nie, bardzo tego przestrzegamy i niekoniecznie sie informujemy od kogo jest sms, ktory przyszedl do ktoregos z nas, gdy jestesmy razem.
                                Chociaz smsa z przykladu opisanego powyzej na pewno by mi przeczytal i ponabijalibysmy sie razem 😉

                                • Zamieszczone przez Jane
                                  I tu mi sie nasunelo pytanie: czytacie smsy swoich mezow? Bo ja nie, on moich tez nie, bardzo tego przestrzegamy i niekoniecznie sie informujemy od kogo jest sms, ktory przyszedl do ktoregos z nas, gdy jestesmy razem.
                                  Chociaz smsa z przykladu opisanego powyzej na pewno by mi przeczytal i ponabijalibysmy sie razem 😉

                                  jakos nei interesuja mnie jego smsy, jego moje, jak cos ciekawego lub waznego to czytamy sobie.

                                  • znajoma mojej babci -starsza elegancka pani kiedys zimą wychodziła na zakupy. ubierając płaszcz weszła jeszcze po cos do łazienki i wybiegła. w sklepie jakos dziwnie się na nią ludzie patrzyli,niektórzy sie śmiali pod nosem….patrzy z przodu wszystko ma na miejscu ale jakos odruchowo popatrzyła na swój tył i zobaczyła ze…. zza płaszcza z tyłu wisi jej…biustonosz…który “zgarneła” wiszący nałazienkowych sznurach….
                                    babcia nieraz przychodziła do nas z reklamówka smieci…idacpo drodze miała wyrzucic do kosza i zapominała i maszerowała przez osiedle z gustowną torba pełną śmieci…

                                    pracując w sklepie kasowałam pania i podając jej do reki paragon i reszte miałam powiedziec “prosze paragon i złotówka ” a powiedziałam “prosze paragon i parówka”..pani patrzy na mnie a ja w smiech….

                                    • Zamieszczone przez MONIKACHORZÓW
                                      babcia nieraz przychodziła do nas z reklamówka smieci…idacpo drodze miała wyrzucic do kosza i zapominała i maszerowała przez osiedle z gustowną torba pełną śmieci…

                                      ja nie raz prawie do sklepu weszłam ze śmieciami…

                                      Zamieszczone przez MONIKACHORZÓW
                                      pracując w sklepie kasowałam pania i podając jej do reki paragon i reszte miałam powiedziec “prosze paragon i złotówka ” a powiedziałam “prosze paragon i parówka”..pani patrzy na mnie a ja w smiech….

                                      no zdechłam…

                                      • Zamieszczone przez MONIKACHORZÓW

                                        pracując w sklepie kasowałam pania i podając jej do reki paragon i reszte miałam powiedziec “prosze paragon i złotówka ” a powiedziałam “prosze paragon i parówka”..pani patrzy na mnie a ja w smiech….

                                        to my z koleżanką miałyśmy polewkę jak gościu przyszedł i przez pół sklepu wołał: e, dziewczyny dajcie mi jajka bo ja jajek nie mam!!

                                        • Zamieszczone przez dotina
                                          to my z koleżanką miałyśmy polewkę jak gościu przyszedł i przez pół sklepu wołał: e, dziewczyny dajcie mi jajka bo ja jajek nie mam!!

                                          ooo

                                          przypomniał mi się (nie wiem czemu przy okazji czytania akurat tego postu) mój ulubiony dialog z kumplem w liceum

                                          umówieni bylismy z paczka na piwie, wszyscy siedzieli już przy stoliku (ciasno, miejsca trochę brakowało), ja podeszłam z piwem i mówię do kumpla
                                          – e, Piotrek, posuń dupę
                                          Piotrek uniósł wzrok i bardzo poważnie mówi
                                          – w miejscach publicznych nie posuwam

                                          😀

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Aż wstyd sie przyznać….

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general