Chemioterapia a dziecko

Witam wszystkich po raz pierwszy

my również mamy zamiar starać się wkrótce o dzidziusia ale ja mam wiele obaw i wątpliwości.
Mój mąż 2,5 roku temu zakończył chemioterapię. Nie oddał spermy do banku ponieważ zapewniano nas, że po chemii te można mieć dzieci.
Teraz żałuję i boję się, że nam się nie uda. Lekarze mówili ze ciężko jest stwierdzić po jakim czasie od zakończenia leczenia wszystko wraca do normy.
Nie wiem co mamy robić? Czy zacząć poprostu starać sie o dziecko, czy powinniśmy przejść jakieś badania? Dodam, że mąż ma usunięte jedno jądro.
Boję się, że nam się nie uda albo że dzidziuś będzie chory. Czy ktoś przeżył cos podobnego? Poradźcie proszę.

20 odpowiedzi na pytanie: Chemioterapia a dziecko

  1. Zamieszczone przez SylwanaK
    Witam wszystkich po raz pierwszy

    my również mamy zamiar starać się wkrótce o dzidziusia ale ja mam wiele obaw i wątpliwości.
    Mój mąż 2,5 roku temu zakończył chemioterapię. Nie oddał spermy do banku ponieważ zapewniano nas, że po chemii te można mieć dzieci.
    Teraz żałuję i boję się, że nam się nie uda. Lekarze mówili ze ciężko jest stwierdzić po jakim czasie od zakończenia leczenia wszystko wraca do normy.
    Nie wiem co mamy robić? Czy zacząć poprostu starać sie o dziecko, czy powinniśmy przejść jakieś badania? Dodam, że mąż ma usunięte jedno jądro.
    Boję się, że nam się nie uda albo że dzidziuś będzie chory. Czy ktoś przeżył cos podobnego? Poradźcie proszę.

    Nie wiem, jak jest z mężczyzną w tej kwestii, ale kobieta po chemii nie może mieć dzieci ok 8 lat. Pozdrowienia dla męża!

    • Zamieszczone przez SylwanaK
      Witam wszystkich po raz pierwszy

      my również mamy zamiar starać się wkrótce o dzidziusia ale ja mam wiele obaw i wątpliwości.
      Mój mąż 2,5 roku temu zakończył chemioterapię. Nie oddał spermy do banku ponieważ zapewniano nas, że po chemii te można mieć dzieci.
      Teraz żałuję i boję się, że nam się nie uda. Lekarze mówili ze ciężko jest stwierdzić po jakim czasie od zakończenia leczenia wszystko wraca do normy.
      Nie wiem co mamy robić? Czy zacząć poprostu starać sie o dziecko, czy powinniśmy przejść jakieś badania? Dodam, że mąż ma usunięte jedno jądro.
      Boję się, że nam się nie uda albo że dzidziuś będzie chory. Czy ktoś przeżył cos podobnego? Poradźcie proszę.

      Witaj na forum.
      Współczuję przeżyć w związku z chorobą męża. Niestety w kwestii kiedy można podjąć starania nie pomogę, bo zupełnie nie wiem. Najlepiej byłoby chyba skontaktować się z lekarzem, który wtedy prowadził chemioterapię męża i z nim porozmawiać. Na pewno doradzi Wam i rozwieje wasze wątpliwości.
      I niech mąż zrobi badanie nasienia. Dowiecie się jaki stan jest jego spermy.
      Życzę powodzenia :).

      • Niestety nie mamy kontaktu z lekarzem od chemioterapii, ponieważ byliśmy wtedy w Stanach i tam odbywało się leczenie. Polscy onkolodzy kontrolujący teraz męża nie wiele powiedzieli nam w tej kwestii.
        pozdrawiam

        • Zamieszczone przez SylwanaK
          Niestety nie mamy kontaktu z lekarzem od chemioterapii, ponieważ byliśmy wtedy w Stanach i tam odbywało się leczenie. Polscy onkolodzy kontrolujący teraz męża nie wiele powiedzieli nam w tej kwestii.
          pozdrawiam

          Może wybierzcie się na badanie chłopaków do kliniki. Ja bym zapytała najpierw poprostu ginekologa.

          • Zamieszczone przez SylwanaK
            Niestety nie mamy kontaktu z lekarzem od chemioterapii, ponieważ byliśmy wtedy w Stanach i tam odbywało się leczenie. Polscy onkolodzy kontrolujący teraz męża nie wiele powiedzieli nam w tej kwestii.
            pozdrawiam

            Maz mojej kuzynki tez jest po chemioterapii i podobnie jak Twoj ma usuniete jedno jadro. W momencie gdy zaczely sie jego problemy zdrowotne, kuzynka zaszla w ciaze. Obecnie ich synek skonczyl 2 latka i wlasnie chca zaczac starania o drugie malenstwo…odczekali okola 3 lata i tak zalecali im lekarze. Zycze powodzenia:)

            • Witam.Jestem pierwszy raz na tej stronie. Mogę opowiedzieć co manie spotkało.
              Mój mąż jest 10 lat po chemioterapii miał białaczke. Teraz jest wszystko ok.Jest zdrowy. Niestety jest ale… nie może mieć dzieci- nie ma plemników.Jest bezpłodny po chemioterapii.O takich sprawach powini powiadamiać lekarze prowadzący gdy był chory może wtedy byłoby inaczej….

              • Mój kuzyn zachorował na czerniaka, to bylo kilka lat temu. W trakcie leczenia chemią poczęło się jego dziecko, mała urodziła się zdrowa, kuzyn niestety zmarł, nie udało mu się wygrać z chorobą. Wszyscy w głowę się pukali, po co oni ryzykowali. A jednak pozostał po nim ktoś na tej ziemi…
                Prubójcie więc, co macie do stracenia?

                • Ja jestem zdania, że najlepiej przebadac od razu nasienie skoro są jakieś wątpliwości. Trzymam za was kciuki

                  • Zamieszczone przez Violka11
                    Mój kuzyn zachorował na czerniaka, to bylo kilka lat temu. W trakcie leczenia chemią poczęło się jego dziecko, mała urodziła się zdrowa, kuzyn niestety zmarł, nie udało mu się wygrać z chorobą. Wszyscy w głowę się pukali, po co oni ryzykowali. A jednak pozostał po nim ktoś na tej ziemi…
                    Prubójcie więc, co macie do stracenia?

                    Jestem ciekawa tylko jaki bagaż genetyczny przekazał dziecku. Czy i kiedy dziecko zacznie mieć problemy nowotworowe. Oby nie…
                    Bałabym się tak ryzykować życie dziecka!!

                    • Zamieszczone przez paszula
                      Jestem ciekawa tylko jaki bagaż genetyczny przekazał dziecku. Czy i kiedy dziecko zacznie mieć problemy nowotworowe. Oby nie…
                      Bałabym się tak ryzykować życie dziecka!!

                      Podchodząc tak do sprawy to dziewczyna która zadała to pytanie powinna odpuścić sobie w ogóle myśli o dziecku, bo może dziecko odziedziczy bagaż genetyczny po ojcu i też zachoruje? Idąc dalej, ktoś komu urodziło się chore dziecko nie powinien mieć więcej dzieci bo też mogą być chore? Może nie wychodzić z domu bo nas samochód rozjedzie?
                      Dziecko zdrowych rodziców może zachorować na chorobę nowotworową również. Kto wie co go w życiu czeka i jak dlugo pożyje? A córka kuzyna ma już ponad 10 lat i jest okazem zdrowia.
                      Namawiam Sylwanę aby spróbowali z mężem, a badanie nasienia można przecież zrobić w prawie każdym labolatorium. Namawiam też na wizytę obojga u ginekologa i onkologa ( bo chyba na kontrolę mąż chodzi?). I powodzenia życzę.

                      • Zamieszczone przez Violka11
                        Podchodząc tak do sprawy to dziewczyna która zadała to pytanie powinna odpuścić sobie w ogóle myśli o dziecku, bo może dziecko odziedziczy bagaż genetyczny po ojcu i też zachoruje?

                        Wychodząc na ulicę nie ryzykuję życia i cierpnia mojego dziecka.
                        Poza tym wachlarz decyzji życiowych jest bardzo różnorodny i nie należy tego tak uproszczać.
                        Tego typu decyzje podejmowałabym na podstawie diagnozy kilku lekarzy i statystyk.
                        Gdybym sie dowiedziała, że któreś z nas ma kiepskie wyniki genetyczne to bym nie zdecydowała się na dziecko.
                        Natomiast jak najbardziej podejdę do kolejnego ivf mimo, że wiem, że w ten sposób ryzykuje swoje zdrowie… a nie zdrowie dziecka.
                        Taka jest też różnica. Tym ja bym się kierowała. Nie wyobrażałabym sobie po stracie ukochanego mężczyzny dożycie śmierć dziecka. Owszem zawsze jest to możliwe, ale zależy na ile pomagamy losowi.
                        To są moje spostrzeżenia. Nie oceniam…. kciuki trzymam!

                        • Ale czy można odbierać komuś marzenia o wlasnym dziecku??? A może wszystko będzie dobrze? Nawet nie próbować? To chyba zależy od człowieka, bo ja próbowalabym. A słyszałaś że rodzice, którzy cierpieli na bezpłodność prawdopodobnie przekażą to swoim dzieciom? Czy to odwiodło by nas od checi posiadania własnych dzieci? Przecież medycyna ciągle się rozwija, powstają nowe leki na rożne dolegliwości i choroby, dlaczego z tego nie korzystać?

                          • Ludzie cierpliący na bezpłodność nie przekażą tego dzieciom bo ich mieć nie będą!
                            A ludzie niepłodni w końcu doczekają dzieci… więc ich dzieci też!!

                            Co innego płodzić potomka z aktywnym rakiem i krążącymi we krwi komórkami rakowymi…. nie wiem jak to wpływa na bagaż genetyczny, nie wiem czy nie istnieje ryzyko rozwiniecia się nowotworu u płodu… dlatego oparłabym to na statystyce i diagnozie kilku lekarzy jak napisałam wcześniej. Nie wiem… dlatego to piszę…. aby może wiedzieć więcej….
                            Natomiast mam moją Basię i każdą ciąże i każde dziecko wizualizuję sobie przez nią…. wizualizuję bo jest…. i serce by mi pękło….

                            • Zamieszczone przez Violka11
                              Podchodząc tak do sprawy to dziewczyna która zadała to pytanie powinna odpuścić sobie w ogóle myśli o dziecku, bo może dziecko odziedziczy bagaż genetyczny po ojcu i też zachoruje? Idąc dalej, ktoś komu urodziło się chore dziecko nie powinien mieć więcej dzieci bo też mogą być chore? Może nie wychodzić z domu bo nas samochód rozjedzie?
                              Dziecko zdrowych rodziców może zachorować na chorobę nowotworową również. Kto wie co go w życiu czeka i jak dlugo pożyje? A córka kuzyna ma już ponad 10 lat i jest okazem zdrowia.
                              Namawiam Sylwanę aby spróbowali z mężem, a badanie nasienia można przecież zrobić w prawie każdym labolatorium. Namawiam też na wizytę obojga u ginekologa i onkologa ( bo chyba na kontrolę mąż chodzi?). I powodzenia życzę.

                              To samo przyszło mi na myśl.
                              Zresztą już gdzieś był ten temat poruszany. Nigdy nie wiemy kto i na co zachoruje.

                              • Zamieszczone przez paszula
                                Ludzie cierpliący na bezpłodność nie przekażą tego dzieciom bo ich mieć nie będą!
                                A ludzie niepłodni w końcu doczekają dzieci… więc ich dzieci też!!

                                Co innego płodzić potomka z aktywnym rakiem i krążącymi we krwi komórkami rakowymi…. nie wiem jak to wpływa na bagaż genetyczny, nie wiem czy nie istnieje ryzyko rozwiniecia się nowotworu u płodu… dlatego oparłabym to na statystyce i diagnozie kilku lekarzy jak napisałam wcześniej. Nie wiem… dlatego to piszę…. aby może wiedzieć więcej….
                                Natomiast mam moją Basię i każdą ciąże i każde dziecko wizualizuję sobie przez nią…. wizualizuję bo jest…. i serce by mi pękło….

                                paszula, no zupelnie sie z tym nie zgadzam. rak jest bardzo czesto obecnie wystepujaca choroba. wiekszosc z nas ma kogos w rodzinie, chorego na nowotwor. wiekszosc z nas wobec tego wogole powinna zrezygnowac z potomstwa.
                                w mojej rodzinie jest sporo tego swinstwa. to sprawia jednak, ze zamiest trzasc sie o zdrowie, po prostu staram sie czesciej kontrolowac. rak wykryty we wczesnym stadium jest b. czesto wyleczalny. (moja tesciowa ma za soba juz dwa zwyciestwa. pierwsze 17 (?) lat temu i drugie – leczenie zakonczyla 2 lata temu.)
                                osoby z cukrzyca tez ryzykuja obciazenie wojej dziatwy choroba, zawalowcy, choroby krazenia czesto sie powtarzaja w nastepnym pokoleniu. itp

                                nikt z nas nie wie, czy za kilka dni nie okarze sie ze jest chory. a dzieci juz po swiecie biegaja.
                                obciazenie genetyczne to jeszcze nie wyrok.

                                • Tak Tora ale zupełnie co innego skłonności do choroby w starszym wieku a zupełnie co innego jeśli młody mężczyzna przez którym tam naprawdę całe życie być powinno umiera a będąc już chorym płodzi dziecko.
                                  Nie wiem jakie są konsekwencje i na ile to przybliża ryzyko wczesnego nowotworu u jego dziecka. Nie wiem dlatego poddaję to wątpliwości i po raz kolejny piszę, że taką decyzję podjęłabym na podstawie diagnozy lekarza i statystykach!!

                                  Co do choroby dziecka…. byłam chorym dzieckem…. nie na raka ale na chorobę na którą spory odsetek dzieci umiera. Jako dziecko spedzałam czas przy okazji wizyt w szpitalu z dziećmi po chemioterapii. Łysiuteńkimi i smutnymi. Widziałam i do dziś pamiętam wyraz twarzy ich matek i mojej próbującej się w tym odnaleźć.
                                  Pamiętam jak nic nie mogłam bo byłam chora. Wszsytkie dzieci pływały, biegały i jeździły na obozy ja nie. Jak małe dziecko gdzieś 6 letnie budziłam się w nocy z krzykiem na ustach “mamusiu ja nie chcę umierać”.
                                  Ja wygrałam z chorobą dlatego to miało sens… ale jeśli się nie wygrywa…. nie raz będąc już na tyle dużą żeby rozumieć ale jeszcze chorą wolałam wcale się nie urodzić. Moja choroba nie jest chorobą genetycznie przenoszoną a skutkiem poszczepiennym najprawdopodobniej, żeby nie było, że coś moim rodzicom zarzucam. 😉
                                  To tak apropo tego co mogą czuć dzieci…..

                                  • Zamieszczone przez paszula
                                    Tak Tora ale zupełnie co innego skłonności do choroby w starszym wieku a zupełnie co innego jeśli młody mężczyzna przez którym tam naprawdę całe życie być powinno umiera a będąc już chorym płodzi dziecko.
                                    Nie wiem jakie są konsekwencje i na ile to przybliża ryzyko wczesnego nowotworu u jego dziecka. Nie wiem dlatego poddaję to wątpliwości i po raz kolejny piszę, że taką decyzję podjęłabym na podstawie diagnozy lekarza i statystykach!!

                                    Co do choroby dziecka…. byłam chorym dzieckem…. nie na raka ale na chorobę na którą spory odsetek dzieci umiera. Jako dziecko spedzałam czas przy okazji wizyt w szpitalu z dziećmi po chemioterapii. Łysiuteńkimi i smutnymi. Widziałam i do dziś pamiętam wyraz twarzy ich matek i mojej próbującej się w tym odnaleźć.
                                    Pamiętam jak nic nie mogłam bo byłam chora. Wszsytkie dzieci pływały, biegały i jeździły na obozy ja nie. Jak małe dziecko gdzieś 6 letnie budziłam się w nocy z krzykiem na ustach “mamusiu ja nie chcę umierać”.
                                    Ja wygrałam z chorobą dlatego to miało sens… ale jeśli się nie wygrywa…. nie raz będąc już na tyle dużą żeby rozumieć ale jeszcze chorą wolałam wcale się nie urodzić. Moja choroba nie jest chorobą genetycznie przenoszoną a skutkiem poszczepiennym najprawdopodobniej, żeby nie było, że coś moim rodzicom zarzucam. 😉
                                    To tak apropo tego co mogą czuć dzieci…..

                                    dobrze, ze to napisalas, teraz lepiej rozumiem twoj punkt widzenia. dziekuje.

                                    • Czy lekarz patrząc na chorego na raka jest w stanie powiedzieć mu: ty się lepiej nie lecz bo i tak patrząc na statystyki umrzesz? I się nie pomyli? Dlaczego jeden umiera na raka a drugi długo po chorobie żyje? Tego nikt nie wie.
                                      Sama jestem po ciężkiej chorobie i patrząc na statystyki mogło mnie nie być… A jednak. Jak ktoś bardzo chce to można dużo osiągnąć. I tego się trzymam:)

                                      • zdecydowanie Twój mąz powinien oddać nasienie do badania.
                                        tam okreslą ruchliwość, ilosć i stan plemników (nasienia)…
                                        no i przede wszystkim – kazdy z nas przekazuje swoim dzieciom geny –
                                        mogą z tego tytułu wyniknąc choroby, ale nie jest powiedziane, że muszą…
                                        nikt z nas do końca nie wie jaką bombę w sobie nosi.
                                        prawda jest jednak taka, że wszyscy jestesmy śmiertelnikami… nasze dzieci też…
                                        podobnie jak na naszą ‘godzinę’ nie mamy wpływu, to równiez nie mamy wpływu na to kiedy wybije ‘godzina’ naszych dzieci.
                                        byłoby głupotą obwiniać się o takie rzeczy…
                                        są oczywiście choroby z góry skazane na niemal 100% dziedziczenie i tu będac osobą chorą bym sie poważnie zastanowiła nad posiadaniem bilogicznego potomstwa…

                                        • Zamieszczone przez paszula
                                          Ludzie cierpliący na bezpłodność nie przekażą tego dzieciom bo ich mieć nie będą!
                                          A ludzie niepłodni w końcu doczekają dzieci… więc ich dzieci też!!

                                          Co innego płodzić potomka z aktywnym rakiem i krążącymi we krwi komórkami rakowymi…. nie wiem jak to wpływa na bagaż genetyczny, nie wiem czy nie istnieje ryzyko rozwiniecia się nowotworu u płodu… dlatego oparłabym to na statystyce i diagnozie kilku lekarzy jak napisałam wcześniej. Nie wiem… dlatego to piszę…. aby może wiedzieć więcej….
                                          Natomiast mam moją Basię i każdą ciąże i każde dziecko wizualizuję sobie przez nią…. wizualizuję bo jest…. i serce by mi pękło….

                                          No to mam przechlapane…z moim bagażem genetcznym. Ale wiesz co? i tak się cieszę, że mnie “zrobili”;)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Chemioterapia a dziecko

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general