Wczoraj, bez żadnego przygotowania, nie jeżdżąc na rowerze od jakichś 10 lat, przejechaliśmy – ja i mój mąż – dystans 41 km po górach i lesie; ukończyliśmy trasę, pokonując samych siebie.
A byliśmy tu: [Zobacz stronę] (Edycja 1, Chodzież)
Mój mąż pracuje w Skandii, więc my startujemy jako część “wielkiej rodziny Skandia” Będziemy jeszcze na trzech z siedmiu pozostałych maratonów, w różnych miastach Polski.
Muszę Wam powiedzieć, że to jest coś niesamowitego, taki wyścig to jest tak obłędna sprawa, że aż brak słów. Ja swego czasu dużo jeździłam na rowerze i po lesie też sporo, ale potem na długie lata zarzuciłam ten sport… Nigdy nie brałam też udziału w żadnych zawodach…. i doszłam do wniosku, że sama nie wiedziałam, co tracę
Kolejne zawody 16 maja w Bielawie
Może ktoś się dołączy?
I foto zaraz po przejechaniu mety – niewyobrażalne zmęczenie i taka sama duma
26 odpowiedzi na pytanie: Chwalę się… bo jestem niesamowicie dumna z siebie :)
Brawo
Gratulacje 🙂
Na rowerze ostatni raz jechałam chyba jeszcze w podstawówce
brawo!
ja bardzo duzo jeżdżę, uwielbiam rower, to mój główny środek lokomocji jest
nie wiem na razie co robimy 16-go ale kto wie, może i się dołączę…
gratuluję !
i podziwiam 🙂
ja na mecie umarłabym na bank
moje ostatnie mega wyczerpujące wyczyny to ok 40 min z ingą w foteliku 😉
domi serdeczne gratulacje
16 maja niektóre z nas kaca będę leczyć 😉
tez jestem z Ciebie dumna:)
super! brawa!
wow 41 km
gratuluje i zazdroszczę formy
naprawdę piekny wynik! 🙂 gratuluje!
BRAWO, ja kiedyś tak wsiadlam na rower na Kaszubach własnie po długiej przerwie i po przejechaniu 37 kilometrów, pod koniec drogi powrotnej prowadziłam już rower….
Jestes niezła, 41 km, nielada wyczyn.
Ja jeżdżę po lesie z moim tatą i córcią, ale do 10 km góra, a tu taka trasa, pięknie, gratuluję..:)
jak zakwasy?
Gratulacje!
Wow,wow,wow-gratulacje!!!!!!
I bardzo dobrze, że się chwalisz, bo jest czym
Gratulacje! też uwielbiam rower ale rekreacyjnie;)
gratulacje!!!
gratuluje kondycji…
ja od przeszło tygodnia jeżdze….po 3 letniej przerwie i mam tak obite…podwozie…że szok…. a dystany krótkie -max 10 km po parku i codziennie do pracy -ok 4 km w jedna stronę.
na maraton jednak się nie pisze…..podziwiam ze dałaś radę:):)
Mam ten sam problem. Ciekawi mnie czy te “spodenki z pieluchą” załatwiają sprawę? Bo mnie po rowerze regularnie “siuśka” boli…
Gratuluje odwagi, wytrzymałości i silnej woli !!!
Wielkie dzięki, dziewczyny! 🙂
Niejeden popukałby się w głowę;….żeby się porwać na taki dystans bez przygotowania No ale krótszy to było tylko 7 km, poszliśmy więc na żywioł 😀
Szpilki, co do zakwasów, to nawet nie pytaj – dzisiaj ledwo chodzę
Co lepsze, na starcie byliśmy przekonani, że ta trasa ma 34 km, takie informacje były wszędzie; o faktycznej długości dowiedzieliśmy się na mecie, z tabeli pomiarów 🙂 (podejrzewam, że komputer raczej się nie pomylił )
Owszem, pomagają bardzo.
Natomiast ja miałam pożyczony rower z bardzo szerokim siodełkiem i odgniotłam sobie uda po obydwu stronach, tam, gdzie się kończyła ta pielucha 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Chwalę się… bo jestem niesamowicie dumna z siebie :)