Zdarza się, że nie uda się Stasia niczym zająć jak ja się szykuję do pracy i kiedy widzi minie wychodzącą to płacze. Dzisiaj rozstaliśmy się na ulicy, zrobił mi „papa” ale za sekundę buzia w podkówkę i płacz.
Serce mi pęka
wiem że ma super opiekę i bardzo lubi zostawać z opiekunką, zresztą płacze tylko chwilkę i potem udaje się go zająć.
Kiedy dziecko zaczyna kojarzyć, że mama wróci, że wychodzi na jakiś czas? Wiem że to zależy od dziecka ale napiszcie jak jest u Was.
Bardzo mi było dzisiaj smutno jak się rozstawaliśmy. Ech, rzuciłabym tą robotę gdybym tylko miała z czego żyć!!!
justyna i staś 11.11.2003
17 odpowiedzi na pytanie: ciężkie rozstania…..
Re: ciężkie rozstania…..
U mnie jest to samo! Tacie robi papa i tyle a jak ja wychodze to czasem tak wyje że szok! Ja przyznam się że czasem po prostu znikam. Czasem ubieram się na klatce żeby nie przedłuzać rozstania:( Ona wie że wyjdę więc to nie tak że uciekam bez słowa – ale łatwiej jest jak nie widzi momentu wyjścia. Ja miałam takie trudne wyjscie wczoraj – zrobiła mi papa a potem buzia w podkówkę i tak jej zaczelo drgać że musialam się wrócić bo serce mi się pokroiło na 80 kawałków. Ale potem dostała słodyczka od babci i było juz dobrze:)
Monika i Iza 21 miesięcy
Re: ciężkie rozstania…..
Ja uciekam. Teściowa zagaduje Bartka a ja się wymykam. Wtedy obywa się bez płaczu. Kiedyś mu pomachałam to przybiegł pod drzwi i walił łapkami jak zamknęłam. Nie płakał, ale stałam koło windy i słyszałam jak puka.
Moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie. I dla mnie to lepiej, że nie widzę jak płacze i dla niego, bo nie płacze:).
Kiedy zaczyna kojarzyć? Myślę, że już kojarzy. Teściowa mówi, że tak koło 16.30 zaczyna mówić mama (o tej porze wracam).
Ostatnio zauważyłam, że Bartek zaczyna się do mnie przytulac jak babcia przychodzi. Chce na ręce, nie chce mnie puścić…. Cięzko mi, ale co zrobić….
Pozdrawiam
bianka i Bartuś (05.12.2003)
Re: ciężkie rozstania…..
Ech…. Jutro Aśka (czyli najlepsza z Żon) leci do Kopenhagi, i musieliśmy Misia zostawić u babci.
Aśka się poryczała pakując w torbę ciuszki Oleczka… Co z tego, że Olek codziennie spędza z babcią po 7 godzin? Co z tego, że mogę wreszcie posiedzieć przy komputerze i napisać coś dłuższego i nikt nie włazi mi na kolana? Chałupa jakaś się pusta zrobiła i taka do bani. Niby czasu tyle, nie trzeba go kąpać, usypiać, a nie ma co z sobą zrobić :(( Buuuuu….
26 sierpnia 2003
Re: ciężkie rozstania…..
Gabrysie zaczal maz odwozic do babci jak miala 5 mc. Nigdy nie ma z nia problemów kiedy to ona z tatusiem wychodzi rano. Daje mi buzi, robi papa. Gorzej jest jak ja chce wyjsc z domu. Wtedy to zazwyczaj musze wychodzic ukradkiem. Wszystko jest ok jak to moje dziecko mnie opuszcza rano a nie ja ją:) Moze w tym tkwi problem. Gabi jest tak przyzwyczajona do tego, ze rano jedzie do babci, ze jak przychodzi sobota i maz nie raz rano jedzie do pracy to Gabi chce do niego na rece i wola Baba. Wiem, ze popoludniu jak ktos dzwoni domofonem to babci to odrazu wola mama, tata?
Asia & Gabrysia -11.02.2004
Re: ciężkie rozstania…..
Ja na szczęscie wychodzę kiedy Marta jeszcze śpi – wiec obywa się bez płaczu. Budzi się i od razu woła baba (nawet w sobotę) bo opiekunka już u nas jest. Ale jak wstanie wcześniej i wie ze ja jestem jeszcze w domu – to bardzo do mnie lgnie i płacze jak zaczynam się ubierać. Na szczeście takie sytuacje zdażają się rzadko.
Natomiast ok godz. 15:30 juz patrzy na zegarek (!!!) i zaczyna się kręcić blizej drzwi – bo wie ze ja niedługo przyjdę. Wracam zwykle ok 16:15 i Marta juz stoi w drzwiach!
pozdrawiamy
Ewa i Martusia 17m
Re: ciężkie rozstania…..
Ja mam swoja teorię i mój sposób działa już rok czasu i daje efekt, tzn. Basiuta może dwa razy płakała.
Nigdy, przenigdy nie wychodziłam do pracy, tak żeby dziecko nie widziało. Zawsze sie żegnam, mówię Basiucie, ze ide do pracy i będę robiła “pisiu, pisiu” i mamusia zarabia pieniążki. Daję buziaka, robimy papa, macham rączką i mówię, ze jak wstanie z drzemki to mamusia przyjedzie. Potem jeszcze przez okno pappa i……….jadę z czystym sumieniem do pracy!!!!
Moja mama po całym pożegnaniu, po papa w oknie zmienia temat myśli Basiuli i jest w porządku.
Teraz po takim treningu, Basia mi daje buziaka, robi papa i leci do kuchni ładować się na parapet, do okna 🙂
Wilele razy się naoglądałam płaczu, histerii i totalnej nerwicy u jednego dziecka, któro było od ok. roku (wiek) raz na 2, 3 miesiące zostawiane u babci przez mamę, w sposób “zajmij ją czymś, a ja zmykam”. Dodam, ze mamusi odwiedzała dziecko raz na 2-3 tygodnie.
TO BYŁ KOSZMAR!!!
Anka i Basiulec z 17.12.2002
Re: ciężkie rozstania…..
🙂
człowiek się już nawet oduczył nudzić, znam to uczucie.
dasz radę, trzymam kciuki:)
justyna i staś 11.11.2003
Re: ciężkie rozstania…..
Aniu, a jak wyglądały początki?
I w jakim wieku była Basia jak zaczęłaś praktykować taki sposób (równo rok temu)?
justyna i staś 11.11.2003
Re: ciężkie rozstania…..
Równo rok temu 1 kwietnia poszłam do pracy!!!!
Początki to właśnie pierwszy tydzień, ze dwa dni płaczu!!!!
Potem już spokój. Też sie liczy podejście do tematu babci, niani,…
Anka i Basiulec z 17.12.2002
u Katarzynki identycznie 🙂
Ja też nigdy nie czmychałam z domu tak, by Natka mnie nie widziała. I płacz był tylko raz (RAZ 🙂 – gdy szłam do pracy po dwutygodniowym urlopie. A tak – zawsze rozstawałyśmy się pogodnie 🙂
Re: ciężkie rozstania…..
Mój Aleks ma 13,5 mies. Poszłam do pracy gdy miał 10 mies. bo dostałam bardzo interesującą ofertę i grzechem byłoby ją odrzucić. A prawdę mówiąc myślałam że jeszcze trochę z Nim pobędę na urlopie wychow. Bardzo to przeżywałam, bałam się że Mały mnie zapomni. Ale okazało się że On to zniósł lepiej ode mnie. Opiekują się nim moi rodzice, którzy codziennie przychodzą do nas. Chętnie z nimi zostaje, nigdy nie płakał. A wcześniej zostawiałam Go tylko na krótko. Ale nie pozwalam aby Aleks widział jak wydchodzę. Zegnam się z nim wcześniej. Dużym plusem było też to że z nowym pracodawcą umówiłam się, że w pierwszym miesiącu będę przychodziła na pół etatu, aby przyzwyczaić Małego (bardziej siebie!!!). Od drugiego miesiąca pracy chodziłam już na cały etat. Nie wiem na ile Aleks rozumie całą tą sytuację, ale jest OK. Może dlatego, że był młodszy jak zaczęłam się z Nim rozstawać i teraz jest już przyzwyczajony. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Najpiękniejsze chwile są jednak gdy wracam z pracy. Mały wyczekuje mnie już w oknie i wyciąga do mnie rączki. Jak wchodzę to aż piszczy z radości a potem przytula się mocno do mnie i nie chce się oderwać. Potem nie mogę Go już oddać na ręce ani babci ani dziadkowi (za którym szaleje), chce być tylko ze mną. To naprawdę cudowne chwile!!!
Zyczę Tobie powodzenia ze Stasiem! 🙂
Magda i Aleks 03.02.2004
Re: ciężkie rozstania…..
dokładnie tak samo robię jak komanczera moja szwagierka robiła tak że zajmij dziecko a ja wyjde dramat co to dziecko czuło.
Ania i Alicja 2l
Re: ciężkie rozstania…..
U nas identycznie jak u Komanczery – Emilka mnie zegna przy drzwiach, potem pomacha rączką przez okienko i idzie sie bawić z babcią lub tatą. Kilka razy na poczatku sie poplakala jak wychodzilam, ale wtedy skutkowalo u nas…. wynoszenie smieci. Brałam worek i Emilka wiedziala gdzie ide. Dodawalam, ze jak wyrzuce smieci to jeszcze pojde po zakupki i do pracki i potem juz wroce do domku. No i skutkuje. Teraz juz nie musze kombinowac z tymi smieciami – Emilka wie gdzie ide i ze wroce. Pomaga mi sie ubierac, otwiera drzwi, daje buzi, robi papa i pedzi do okna.
Wydaje mi sie, ze wymykanie sie potajemne nie jest dobrym rozwiązaniem – tzn. na krotka mete moze tak, ale gdy dziecko jest wieksze bedzie wiedzialo ze cos jest nie tak, ze zaraz znikniesz nie wiadomo gdzie, bez porzegnania, bez wyjasnienia.
pozdrawiam
Re: ciężkie rozstania…..
Ja poszłam do pracy jak Maciu miał 4 miesiące. Generalnie zostaje z moją teściową, z którą mieszkamy ściana w ścianę. W miarę możliwości (min raz w tygodniu) wożę go do moich rodziców, czasem zostaje tam na noc. Na początku oczywiście nie było żadnych problemów. Byłam przekonana, że jak tak wcześnie zostaje z dziadkami to nie będzie żadnego problemu jak będzie starszy. Tymczasem wcale tak nie jest. Rano wisi mi na nodze, nie mogę sie ubrać i umalować – chce na recę i płacze. Nie jest to jakiś straszny płacz, bardziej marudzenie – ale zawsze. Jak wychodzę to zawsze daję mu buziaka, mówię że idę do pracy i robię papapa. Jak schodzę po schodach to widzę, że popłakuje. Ale babcia szybciutko go do okienka i tam moj Skarbulek juz usmiechniety wali zawzięcie rączką w szybę i macha mi jak wsiadam do auta.
Myślę, że najważniejsze to tłumaczyć dziecku, gdzie się idzie (choć pewnie nie rozumie wszystkiego) aby nie bało się, że mama gdzies znika. Uciekanie po kryjomu moim zdaniem nie jest najlepszym wyjściem – choć zgodzę się, że być może w przypadku niektórych dzieci jest to jedyne możliwe do zastosowania.
Pozdrawiam serdeczne i życzę cierpliwości.
Paulina
Re: ciężkie rozstania…..
A jak było do tej pory? Zawsze płakał, czy zaczął dopiero teraz? Może to po prostu jakiś etap rozwoju i za jakiś czas samo przejdzie… Prawdę mówiąc nie wiem, co Ci poradzić. Chyba niewiele możesz zrobić. Ja zawsze powtarzam, że zaraz wrócę, ale czy takie dziecko jest w stanie to pojąć? Nie wiem…
Ja mam inny problem – choć podobny. Jak wychodzę do pracy, to jest OK. Pa pa i dalej do zabawy. Trochę gorzej, jeśli wychodzę gdzieś o nietypowych porach, niespodziewanie. Ale też nie jest najgorzej.
Natomiast jak tylko wchodzę do łazienki: RYK! I to bez względu na to, czy zamykam za sobą drzwi – wtedy mogłoby to być zrozumiałe, czy nie. Nawet jak siedze na sedesie, a on jest w łazience ze mną, to i tak strasznie płacze. I tego pojąć jakoś nie mogę…
Kra, Wiktorek (19.11.2003) i * (10.08.2005)
Re: ciężkie rozstania…..
Dołączam się do dziewczyn, które nigdy nie wychodzą bez pożegnania. Przyznam się, że wcześniej tak robiłam. Nie znikałam bez słowa, bo ubierałam się przy Małej ale wychodziłam bezszelestnie. Amelka nie płakała ale nie było to dla nas dobre. Potem wpadła mi w ręce książka “Język dwulatka” i tam autorka również radzi aby nie wychodzić bez pożegnania. Ważne żeby mówić do dziecka spokojnym wesołym głosem, aby nie wyczuło naszego zdenerwowania, no i przede wszystkim nie oszukiwać. Nie mówić, że wrócimy za chwilę, jeśli idziemy na 8 godzin…
Natomiast jeśli chodzi o przesiadywanie w lazience, bo o tym wspominają dziewczyny: ja kiedyś zemdlałam w łazience na oczach Małej, od tamtej pory nie pozwala mi tam wejść. rezultat jest taki, że siedzi tam ze mną. Ale po kilku takich ‘posiedzeniach’ sama zaczęła wychodzić z łazienki, jak już do mnie zajrzała. Myślę, że tu chodzi o zapewnienie dziecku pozucia bezpieczeństwa. Trzeba pozwolić mu zobaczyć to co chce (w granicach rozsądku) aby nie narastały w nim nowe lęki.
pozdrawiam
śliwcia, Ami i…
Re: ciężkie rozstania…..
Ja tez nie wychodze bez pożegnania, ale staram się tego momentu żegnania się z dzieckiem nie przedłużać – szybko się ubieram, daję buzi, robimy sobie “papa” i wychodzę. A Nina z babcią idą do okna pomachać mi jeszcze stamtąd, a potem jeszcze chwilkę oglądają sobie różne rzeczy z okna i siłą rzeczy Nina jest juz zajęta czymś innym.
Monika & Nina 19.11.2003
Znasz odpowiedź na pytanie: ciężkie rozstania…..