No temat sobie znalazłam mało ambitny i osobliwy ale ja nie żartuję wcale to co miało miejsce dziś – jego tzn męża oburzenie i raban jaki podniósł jak zobaczył swoje skarpety w śmieciach- jak ja mogę wyrzucać do śmietnika takie dobre skarpety, niedziurawe, uprane, czyściutkie, dobre do noszenia….. no ja osobiście to może jestem zmanierowana, może nie cenię rzeczy, pieniędzy, może i tak niech mu będzie ale myślę, że to wstyd w takich skarpetach do ludzi wychodzić skoro go stać na noszenie się modnie i schludnie, już kiedyś podobne batalie wiodłam z jego spodniami dresowymi kończącymi się nad kostką, wyciągniętymi w kolanach tak ze aż dyndało, w których wychodził z domu nie przejmując się niczym- mówię mu, że wygląda jak łajza ostatnia za przeproszeniem… A on, że je lubi, że są dobre i będzie tak chodził to zresztą przykład jednej z takich wielu sytuacji codziennych gdy kochany małżonek ma tak odmienny punkt widzenia od mojego w codziennych sprawach niby błahych ubioru, praktyk rozmaitych w domu i poza nim i tak uparcie tego broni twierdząc, że to ja wydziwiam, że bez sensu zupełnie…., że przesadzam…., że ciągle się spieramy, on jest niereformowalny całkiem nigdy nie przyzna mi w sumie racji-więc już dziś poszłam z nim o zakład, że los tych skarpet będzie w rękach forumek i mam nadzieję że forumowicze męskiej płci też się wypowiedzą- ja chcę uczciwie rozegrać ten spór o skarpety. Przy czym proszę nie chcę babskiej lojalności chcę uczciwego osądu co byście zrobiły z takimi oto skapetami Waszego męża.
Oboje będziemy śledzić wypowiedzi. A może Wy macie też takie sytuacje.
już nawet dla Was je sobie założyłam na nogi… żeby pokazać ich urokliwość
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Co byście zrobiły z takimi skarpetami męża?
A niech chodzi, ale nie do ludzi, pracy:)
a jak ktos z wizyta wpadnie to migiem do lazienki i niech zmienia:D
fajnie się Was czyta…mąż się zdziwi jak zrobi sobie lekturkę. Spodobała mi się propozycja zrobienia z nich szmacianej przytulanki.
Czekam na opinie Panów bo może my kobiety czegoś nie rozumiemy.
Z moim małżem to jest tak, że to nie kwestia jednej pary ulubionych skarpet on wszystkie rzeczy nosiłby wieczność o ile sam mnie postanowi inaczej a to rzadkość. B. ma takie ulubione powiedzenie ilekroć odwiedzamy przyjaciół a ponieważ powtarza je nagminnie tym samym osobom to my wszyscy już wiemy, że” Einstein to był genialny człowiek. Po co się męczyć kupowaniem ubrań, wyszukiwaniem ich po sklepach skoro można kupić 7 kompletów tych samych- Einstein miał 7 koszul i 7 garniturów takich samych i nosił je na okrągło wyglądało jakby chodził w jednym i tym samym”. To jest jego szczyt marzeń. Powaga. Tylko ja stoję mu na przeszkodzie zrobienia tak właśnie.
ja ostatnio segregowalam pranie i zobaczylam podkoszulke mojego….i wyrzucilam do altany….ten wraca z pracy akurat i zobaczyl ze wyrzucilam….masakra
wywaliła do śmieci bez pytania
kasiejka, moja ty kochana, solidarnoisci jajnikow stane w poprzek, ale mi chyba wybaczysz, co?
wlasnie spojrzalam na swego slubnego, odziany w koszuline jakas nedzna z napisai sprzed lat kilkunastu, powyciagane toto na wszystkie strony, zal mowic…
nozyny odziane w jakies gaciska z polaru (ja nawet nei wiem, skad on je wyciagnal?) rzylegajace do jego wybitnie chudych nog (mam egzemplarz taki, ze moze miec brzuszysko wystajace jak balkon w palacu dodzow, a nogi cienkie jak te nieszczesne vermicelli…)
jak lajza ostatnia wyglada tem moj slubny, jak lajza
ale sie przestalam wyklocac, niech se wyglada jak lajza
taki kompromis maly zawarty late temy cztery z gorka: do roboty ciuchy potrzebuja zatwierdzenia polowicy, w domu nos sobie te swoje skarpety bez gumy w nich, gacie jak po mlodszym bracie, koszulki z lat osiemdziesiatych i inne takie gadzety
moj maz swiadczy o mnie;)
na zewnatrz, oczywiscie
w domu… coz, jakos daje sie zyc…
od czasu do czasu siegam po argument ponizej pasa i wrzucam jakis przytyk z serii: malo seksualnie pociagajace sa te twpje skarpety z czasow liceum… pomaga… na chwile;)
… powiesiłabym je na uszach męża, zrobiła zdjęcie pt.: Pies Pluto w nowym wydaniu 🙂
… na palcach narysowałabym markerem nosek i oczka… włożyłabym do środka rękę (kciuk w kierunku pięty) i zaczęłabym nią gadać:)
… zrobiłabym z nich “Gulę skarpetową” i trafiałabym do celu (celem może być mąż) 🙂
Czy chcesz jeszcze jakieś pomysły…?? 😀
Ja się męża ciuchów nie tykam – tj. nie prasuję, nie składam, NIE WYRZUCAM 🙂 No tylko jak wrzucam do suszarki to pytam czy to chce tam suszyć czy nie. Żeby nie było na mnie 😛 jak się skurczy. Skarpetki sam wyrzuca, nawet bez problemów, ale ma najukochańsze na świecie koszulki, gdzie o tym, że tam był napis np. Metallica, wiedzą tylko najstarsi górale 🙂 Nie wyrzuci za nic 🙂
Ja przeważnie pytam się męża a raczej mówie żę To trzeba wyrzucić i ok, jak go nie ma pod ręką to jak sama wyrzuce to też jest OK:)
A skarpetki powiem tak: mało estetyczne:) i raczej nie zostawiałabym ich “na potem” bo może się przydadza…w taki sposób można się zagrzebać, my definitywnie wywalamy inczej musiałabym mieć 2x większe mieszkanie 😀
Hahah- ja też bym wywaliła! tzn. zwróciłabym uwagę, że to już wstyd i SAM by je wyrzucił. Na szczęście się słucha w takiej kwestii;)
ALE- jeśli by miał jakąś ulubioną, złochraną część garderoby bez której by żyć nie mógł- to bym ręką machnęła.
ps. nasz przyjaciel, doktor chemii kwantowej już teraz- odzyskał swoją ukochaną koszulę w kratę, którą matka przerobiła na ścierkę swego czasu
znaczy pocięła na prostokąty?
(jak ja to robię z podkoszulkami męża? )
ja tak tnę, że odzyskać nie sposób 😀
ja robię podobnie, wyrzucam albo używam do kurzu, skarpetkami świetnie czyści się kurz a jak się upiera (teraz już nie, ale na początku) że on je kocha pierwszą miłością i nie odda, to robię dziurę, w skarpetkach obcinałam palce, w koszulka rękawy i przelot na głowę, spodnie tak że nie da się ich ubrać.
Te skarpetki trafiły by do mojego schowka, gdzie mam szmaty ewentualnie do kosza
hmm, mój mąż już dawno by je wywalił, lepsze ma do tzw. “roboty” często wymienia skarpety na nowe
wywalam cichaczem 😉
Odpowiedz sobie na pytanie czy LUBISZ męża ładnie ubranego na pokaz dla innych, czy tez szczęśliwego z Tobą.
Ja tez mam takie znoszone dresy i skarpety pokryte wiórami (lubię robić w drewnie) i moja baba wie, że nawet w takim stroju bardzo ją kocham i często załapie buziaka. Natomiast jak mam odświętny garnitur to ch…. mnie strzela i bez kija ani podejdź. Mi też się okropnie brzydzi jak mi się baba rano namaści jakimiś ropopochodnymi kremami, ale daję jej buziaka i dopireo w garażu wycieram pysiak….
Ja też 😉
Zwłaszcza rzeczy drobne typu skarpetki, bokserki itp.
Chociaż K. dość porządny w tej kwestii – stara się sam wyrzucać 😉
Większe ubrania konsultuję z nim, tzn. mówię mu, że to się nie nadaje do noszenia
i trzeba wyrzucić
na co on się ofkors zgadza 😀
patrz, a nie wyglada na takiego ugodowego 😉
ale to dobrze 🙂 madry mezczyzna!
moj w sumie tez porzadny, ale jak przychodzi co do czego to nic by nie wyrzucil…
trzyma spodnie, w ktorych chodzil gdy sie poznalismy i wazyl 20 kg mniej (twierdzi, ze sie zmiesci kiedys )
stare krawaty, marynarki ala wczesny ibisz i krawaty sledzie… (chociaz te ponoc do lask wracaja)…
ale jemu szkoda tych skarpet wytartych mimo, ze ich juz nawet nie zaklada 😉
umarłam ze śmiechu 🙂
ale, w tym co piszesz jest prawda 🙂
Mój K. wie, ze w pewnych sprawach nie warto się przeciwstawiać 😉
Po co się kłócić o pierdoły, jak i tak na koniec stanie na moim
Ale teraz mi przypomniałaś że w czeluściach szafy wisi jego marynarka z czasów daaaaawnych
bardzo dawnych
na pewno już jej nie założy
muszę ją wywalić 😉
Wiciuuu:) no jakbym swojego męża czytała w kwestii tych capiących mazi ropopochodnych. Uroczo napisałeś ale ja zapewniam Cię że zawsze szanując zdanie męża pytałam czy mogę wyrzucić, czy możemy mu w to miejsce kupic coś nowego. Dopiero jak zdarta płyta powtarzane-ale ja takie lubię nie potrzebuję nic nowego nauczyło mnie przez lata, że ktoś musi przejąć ster władzy w tym temacie. Mój mąż spotyka się w takich skarpetach bywa że z szefami dużych firm podczas pertraktacji rozmaitych, gdyby chodził tak po domu słowa bym nie powiedziała i kochała dalej ale to jak on się nosi świadczy jak utarło się w tradycji nie tyle nawet o nim mężczyźnie, co o jego żonie.
ja tam myślę że turpiści wciąż są wśród nas, i można by dla takiego turpisty zrobić z owej skarpety kukiełkę…o można zaczerpnąć inspiracji 😉
Pozdrówki 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Co byście zrobiły z takimi skarpetami męża?