Mam nadzieję, że nie wsadzę kija w mrowisko, ale ciekawi mnie Wasze zdanie.
Na zebraniu dziś w zerówce – wstała babcia (rodziców nie było) pewnej dziewczynki i powiedziała, że ŻYCZY SOBIE, aby pani zamykała lufciki na czas zajęć. Otwarte są dwa, okna dawne z takimi małymi na górze lufcikami.
Pani na to, że duszno jest i higienicznie jak się powietrze wymienia. Kobieta z uporem, że dlatego jej wnuczka kaszle, bo te lufciki… I w końcu mówi, że pewnie to taki CELOWY zabieg, żeby mniej dzieci chodziło. Nauczycielka zamarła…. Część rodziców poparła nauczycielkę, część babcię. Na co ja się nieopatrznie wtrąciłam, że wietrzyć warto, bo spada stężenie roztoczy i zdrowsze dzieci będą- no wiecie – taka ironia 😉 A tu jedna matka podnosi temat roztoczy ;D, że faktycznie, że jej zdaniem trzeba wymienić dywan, który jest w zerówce, dywan kupiony do szkoły równe dwa lata temu (taki model – drogi w mieście, może kojarzycie, płaściutki, bez włosa), że pewnie rodzice chętnie się złożą. Na co jeden rodzic, że można wyprać ten (jakiś specjalnie brudny nie jest ten dywan…). Tu nadgorliwa mamuśka krzyk podniosła, że pranie to nie wystarczy, żeby nowy… Mamy właśnie via mail zrobić głosowanie :D, bo rodziców na zebraniu było może 7, więc i głosować ciężko. Wyszłam z zebrania uchachana po pachy atmosferą, ale równocześnie zniesmaczona… Na szczęście u Matiśka rodzice normalni są i nie było żadnych kretyńskich inicjatyw 😉 Macie szurnięte mamuśki lub babcie w “swoich” klasach?
41 odpowiedzi na pytanie: Co za szalone zebranie :P
Nie spotkałam się z takimi mamuśkami ani w przedszkolu, ani w szkole na szczęście :).
U nas jest jedna taka babacia – starsznie fajna
W zerówce mieliśmy pogadankę nt przemocy w domu z panią psycholg. Uświadamiała ona rodziców, że nie wolno bić dzieci i takie tam. Na co wstaje owa babcia i z przekonaniem stwierdza, że jak ona “Patrysi w du… nie przyrżenie to ta nic by nie robiła”. Wychowawczyni zamarła, rodzice w śmiech. No i resztę pogadanki psycholog próbowała uświadomić babcie, że bez klapa się da. Ale chyba nic z tego babcia twardo się swojego trzymała. A wnusia naprawdę od ciorta – niezły odjazd
noooo mamy
ja nią jestem
😀
a już bez żartów
to nie mam, u nas nudne zebrania są 🙂
a Pani powiedz że nowy dywan nic nie da po tygodniu będzie pełen roztoczy 🙂
No to następna inicjatywa to będzie zakup środków roztoczobójczych ;D
a jak sobie dzieci radzą poza klasą? na świetlicy? tam też mama chce się na dywan zrzucić? A u znajomych też ze swoim chce przyjść?
O kurde
Mówicie że po dwóch latach trza dywan wymieniać
Muszę z M pogadać na ten temat
u nas jedna mama zaproponowała pani że mogłaby jedną lekcję dziennie poświęcać na sprawdzanie w śniadaniówkach i tornistrach! czy dzieci napewno zjadły śniadanie, bo przecież lekcji jest tak dużo że jak godzinkę dziennie pani zajmie się czymś innym to nic się dzieciom nie stanie
dodam tylko że dzieci mają 3-5 lekcji, w międzyczasie dostają mleko i jedzą obiad, a synek w/w pani jest bezpośrednio po lekcjach odbierany ze szkoły
skoro te mama tak swobodnie dysponuje czasem pracy pani to może niech swoją godzinkę poświeci
mamusia rozumiem jeszcze pępowiny nie przegryzła
zaoferuj im rabat
Opowiedz
Ja chyba taką jestem 🙂 co prawda z inicjatywą zakupu nowego dywanu jeszcze nie wyskoczyłam ale tylko dlatego, ze we wrześniu kupili nowy
Będzie pełen ale nie będzie tak usyfiony jak po dwuletniej intensywnej eksploatacji – dla mnie koszmar trzymać takie ustrojstwo tak długo w szkole/przedszkolu gdzie dziennie na tym chodzi conajmniej 40 stóp, gdzie dziennie 20 par rąk po tych dywanach jeździ, roztocza roztoczami ale ta cała reszta…
No i o otwieranie lufcików bym prosiła(w przedszkolu prosiłam fakt nie na zebraniu a po wejściu do pomieszczenia w którym było z dobre 24 stopnie i zapach też najmilszy nie był) – masakra kisic się wiele godzin nierzadko przy palstikowych, bez nawiewników oknach,w mocno ogrzewanych pomieszczeniach w takich skupiskach, gdzie jeden kaszlnie, drugi kichnie a trzeci pierdnie
podczytuję Was namiętnie – to tytułem wstępu
U nas w przedszkolu ktoś ewidentnie poszedł do dyrektorki z żądaniem by nie wietrzyć u 5 i 6 latków gdy są dzieci, pani mi o tym powiedziała i tłumaczyłam, że nie mam z tym absolutnie nic wspólnego, w pracy wietrzę regularnie co 45 minut
Odbierając dzis Martę jeszcze raz podkreśliłam, że jestem goracą orędowniczką tych lufcików i powiedziałam, żeby się nie przejmować kobietą (bo babcia prowadziła wyjątkowo roszczeniową pyskówkę w tej sprawie). Na to sie dowiedziałam, że dziewczynka w ogóle jest przegrzewana, ma na sobie kilka warstw zawsze (a np. Marta i większośc ma tylko koszulkę z długim rękawem) i nic się na to nie poradzi. Sami pewnie sobie ludzie winni, że im dziecko tak choruje, że byle wiaterek i smarka 🙁 Takie zycie – nie przemówisz do rozumu, jak ktoś swoje wie.
Może mieszkają z babcią albo babcia do placówki odstawia i szaleje – niestety u wielu z tego pokolenia pokutuje, ze choroby są wyłącznie wynikiem złego ubierania, chore uszy wynikiem wiaterku, na gorączkę tylko antybiotyk pomoże itd.
A widzisz, trzeba się było nie wychylać z roztoczami
U nas aż tak malowniczo nie jest. Tylko pół godziny dyskusji, czy pierwszaki mogą chodzić do sklepiku, czy nie 🙂
Czyżby każdy sądził po sobie?
Rodziców nie było, bo nie ma/nie mają praw rodzicielskich, czy nie mogli przyjść?
Jeśli babcia nie jest prawnym opiekunem, nie ma prawa być informowana o postępach dziecka. Wyprosiłabym ją chyba…
Zresztą nie tylko dla komfortu i zachowania powagi spotkania. Jako wychowawca nie powinnam informować osób, które nie są prawnymi opiekunami. Wszystkie te babcie i starsze rodzeństwo na zebraniach – nie mają praw rodzicielskich. Mogą potem ładne kwiatki wyjść, że rodzice o czymś nie wiedzieli albo babcia podpisała coś, do czego prawa nie ma – różnie się dzieje w rodzinach. W razie kontroli z kuratorium (a jestem na świeżo po takowej w szkole i po rozmowie na ten dokładnie temat z wizytatorem) to nasza wina.
A jak nie zjedzą, to niech pani je futruje: paszcze otwórz, kanapkę włóż, paszczę zamknij; odhaczyć, następny proszę!
Potem się dziwić, że kanapki lądują w koszu, byleby do domu przynieść pusty chlebak, albo są rozczęstowywane (u syna robi tak dziecko, które twierdzi, że w domu dostaje klapsa za niezjedzone śniadanie…).
Pomysł z tym zajęciem dla pani jest generalnie świetny 😉 mogłaby przy okazji tej rewizji szukać środków odurzających i różnych innych 😉 w teczkach porządki zrobić…
dzieci przypilone stresem szybciutko by wszystko łykały – na zdrowie
da się to zrobić, tylko jeszcze pani minister musi pozwolić nauczycielowi by spędzał godzinę zajęć dziennie na rewizjach – ale to pikuś, na pewno przymknie oko 😉
u nas jedna pani dopytywała się pani w przedszkolu czy aby na pewno dzieciaki myją rączki prawidłową techniką
teraz w szkole to nie wiem bo mąż był na pierwszym zebraniu
generalnie to wszędzie się tacy trafiają 😉
O matko! Zapomniałam! Ta sama matka od roztoczy na początku roku życzyła sobie, żeby każde dziecko miało swoje mydło do osobistego uzytku! Na liście wyprawkowej było mydło w płycie, w idei do uzywania kolejno jak się będą kończyły. Mamusia uzasadniała to tym, że inne dziecko dotykając BRUDNĄ ręką dozownika, zostawi na nim bakterie i jej córka dotykając tegoż dozownika będzie mięc na rękach te bakterie! Na co jeden przytomny tatuś odparł, że dozownika dotyka się PRZED spłukaniem rąk
Znasz odpowiedź na pytanie: Co za szalone zebranie :P