Witam Wszystkie!
Ze mną nie jest najlepiej. Coraz bardziej mam napady zniechęcenia i depresji, brak sił do walki. Wierzyłam, że jestem silna. Niestety to tylko złudzenia. Wiem, że inni maja goszej w życiu. Ale mnie doswiadcza właśnie ten.
Wczoraj dowiedziałam się że znajomi zostali rodzicami. Cały więc wieczór miałam zepsut. Płacz i jemu podobne uczucia miały u mnie miejsce. Znowu stanęło przede mną pytanie dlaczego ja jestem naznaczona? Czy na prawdę jestem aż tak nabruździłam sobie i innym w życiu, że nie zasłużyłam na takie szczęście, małe szczęście? Czyżby Bóg mnie doświadczał? To trwa już rok. Wiem, inni walczą dłużej. Dla mnie ten rok to dużo.
Co będzie dalej? Nie wiem sama. Czekam i coraz bardziej podupadam psychicznie.
Coraz wiecej myślę o pójściu do Domu Małego Dziecka. Może taka terapia na razie. Głupio sobie myślę, że jak zjmę się sprawami ewentualnej adopcji, to sprawa naturalnego mojego dziecka rozwiąże się sama. Naiwna jestem chyba? Ale mój mąż o adopcji nie chce na razie słyszeć. Ja chyba jednak to zrobię sama.
Wybaczcie mi te pretensje i żale, ale chyba tylko tu mogę się wyżalić tak na prawdę, bo czasami pocieszenie męża już mnie drażni. Pozdrawiam.
P. S. Dziękuję Ani290 za zainteresowanie, kontroluj mnie jeszcze, to może się ożywię. Dziękuję Ci bardzo za wszystko.
11 odpowiedzi na pytanie: co ze mną będzie?!
Re: co ze mną będzie?!
Optra, wszystkie mamy chwile załamania, to na pewno minie. Pamiętaj, że teraz może być tylko lepiej!
Moim zdaniem nie powinnaś w ten sposób podchodzić do adopcji-jako lekarstwa, chyba nie tędy droga.
[Zobacz stronę]
Re: co ze mną będzie?!
MIsiaczku, no nei, nei możesz by samutna. Wiem, ze każda z nas ma swoje małe i duże załamania. Ale każda z nas jest silna. Przeszłyśmy tak dużo, czasem nawet więcej niż inne kobiety, nawet o wiele lat od nas starsze. Ale to my musimy byc silne! Dla nas samych, dla naszych meżów, dla naszych dzieciaczków. Nie wolno nam się poddawać. Każde załąmanie przechodzi, tak samo jak każda noc zamienia sie w dzień i tak samo jak po każdej burzy przychodzi słońce. Czasem trwa to dłużej, czasem krócej, ale zawsze przechodzi. A potem przychodzi euforia, radość, wspanaiłe ucucie, które napełnia nas na nowo optymizmem, wiarą, siłą, daje nam nadzieję, pozwala cieszyc się najdrobniejszym ziarenkeim piasku. Tak więc jeśli potrzebujesz spokoju – zafunduj sobie jakieś małe przyjemności, i cierpliwie czekaj na efekty. Będą. Sama zobaczysz!
Buziaczki!!!
erica
Re: co ze mną będzie?!
optra…
czytam Twojego posta i jakbym widziała siebie…fakt u mnie starania dopiero są króciutkie…dlatego tym bardziej rozumię Twoj żal,ale rozumiem tez co pzrezywasz po wiadomości…ze znajomi będa rodzicami..
Ja niedawno pisalam posta wylewając swoje żale, ze kolejna kolezanka bedzie mamą…byłam załamana,ale naprawde przemyślałam sobie wiele i czy starałabym sie rok, dwa czy miesiac poprostu chce walczyc o to, zeby być mamą i mysle sobie teraz, ze jesteś bardzo silna, bo tyle wytrwałaś przez rok..więc optra musisz walczyć!!
Nie jestem może dobrą pocieszycielką, ale naprawde duzo pomogły mi dziewczyny z forum, zrozumiałam, ze faktycznie kazdy ma dni lepsze i gorsze… A najgorsze jestw tym wszytskim to, ze nie umiemy jednak być cierpliwe…chciałybysmy miec to czego pragniemy “już”, bo dlaczego inni mogą miec ot tak !
Ja wierze, ze przyjdzie na nas tez kolej zobaczysz..i daletgo nie możesz sie poddawac, są lepsze dni gorsze dni,ale pzreciez wszystko sprowadza sie do tego, zebysmy my tez ujrzały dwie krechy!!!!
Zobaczysz jutro spojrzysz na swiat mniej pesymistycznie,a pojutrze zaczniesz znów walczyc, ja w to wierze izyczę Ci zebys przetrwała te okresy upadków, bo ten rok napewno zaowocuje w fasokę!!!!
trzymam kciuki za Ciebie!!!
Buziaki!!!
Re: co ze mną będzie?!
Dzięki wam Wszystkim za słowa otuchy i parę ziarenek nadziei, tej która powoli mnie opuszcza. Postaram się czekać i walczyć, ale czy wytrwam? Dzięki wam może uda mi sie to.
Re: co ze mną będzie?!
Wiesz z skad pochodzi twoj problem??? z glowy!!!!!!!!! !i z mysli,tylko o jednym -dziecku!!!!!!!!!A tak nie powinno byc.Jesli nie znajdziesz sobie innych celow, zajec, problem bedzie sie twoj poglebiaj. Tez bylam raz w takim martwym kole ale oprzytomnialam i wiem, ze jest wiele innych rzeczy,ktore moga mnie cieszyc. Sproboj stanac na chwile i popatrzec do okola,moze jest cos czym mozesz sie zajac z czego bedziesz sie smiac. Moze masz w rodzinie jakiegos malego berbecia to kup mu zabawke.Idz do fryzjera, zmien fryzure. Posiedz wieczorem z mezem pod prysznicem lub w kopieli ale wkancu wyjdz z tego martwego kola,otrzasnij sie!!!bo nabawisz sie tylko nerwicy i staniesz sie sflustrowana a to do niczego nie prowadzi.
No to tyle rad i glowka do gory:)usmiech na twarz i kop w tylek na rozruszanie!!!!!!!!!!!!
ps. Pojscie do Domu Malego Dziecka odradzam bo przezyjesz szok.
wiesiolek.HormeelS.witB.E
Re: co ze mną będzie?!
Wiesz, Optra? Kliknęłam w “odpowiedz”, żeby też napisać Ci coś miłego i właśnie dochodzę do wniosku, że mi się nie uda… Nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że Qrde! nie wiem co napisać, żeby zabrzmiało to prawdziwie i dobrze. Zaczął się właśnie mój 16 cykl starań. Miałam zadzwonić do gina i ustalić “plan” na ten cykl. I wiesz co? NIE CHCE MI SIĘ!!! Ja też ciągle jestem zasypywana cudownymi nowinami (a sama nie mam żadnej). Nie budzi to we mnie złości ani smutku, tylko ZNIECHĘCENIE. Nie płaczę, nie wyrzucam losowi ani Bogu, tylko mam ochotę iść spać. SPAĆ, CAŁY CZAS SPAĆ. A w Twoim poście dostrzegłam coś podobnego… Nie daj się temu!!!! To jest dużo gorsze niż krzyk i łzy, które w końcu motywują do walki: “ja Wam jeszcze pokażę!!!”. Jak zaśniesz…to nie powalczysz, a jak nie będziesz walczyć…to nie wygrasz! Życzę Ci dużo siły i determinacji do nieustawania w staraniach. I nie wybieraj się do Domu Dziecka, skoro oznacza to dla Ciebie złożenie broni (nie mówiąc już o przerażeniu, które na pewno spotka Cię za drzwiami takiego miejsca).
Mam nadzieję, że dobry humor już Ci wraca (chociaż przepraszam, że mój post nikoniecznie temu służy). Trzymaj się i głowa do góry….i NIE ZASYPIAJ!!!!
Pozdrawiam,
kawi
[Zobacz stronę]
Re: co ze mną będzie?!
Ja dopiero zaczynam 3 cykl starań, ale Cię rozumiem. Mam ślicznego 6 miesięcznego chrześniaka, jak tak na niego patrzę to też jest mi przykro i myślę, ze ja też tak bardzo chciałabym mieć dzidzię. To nie jest tak, że ja jestem zazdrosna, bo nieba bym temu dziecku przychyliła, ale tak po prostu coś we mnie takiego siedzi, że innym się udaje a mi nie. Dlatego bardzo dobrze Cię rozumiem i też mam takie dni. Czasami sama sobie wyrzucam, ze tak długo odwlekałam decyzję o dziecku, tyle czasu straciłam…. Ale raz jest lepiej raz gorzej, spójrz na forum, co jakiś czas którejś z dziewczyn się udaje czasami po wielu, wielu miesiącach prób, leczeniu, wyrzeczeniach. Ale w końcu są te wymarzone 2 krechy!!!!. Uwierz w to, że i Ty w końcu je zobaczysz. Ja w to szczerze wierzę, bo przecież to o czym my to wszytkie marzymy to coś najlepszego i napiękniejszego na świecie, a takie marzenie poparte tyloma wyrzeczeniami i walką musi się spełnić, po prostu nie musi!!!
B.
Re: co ze mną będzie?!
Optra
Głowka do góry, trzeba myśleć pozytywnie, ja też miewam takie dni ale wmawiam sobie wtedy, że następnym razem będzie dobrze, zdaję sobie sprawę że rok to długo (ja też muszę teraz odczekać przynajmiej 1 rok) ale na pewno Ci się uda. Nie załamuj się i “walcz” o dzidzię madal. Popieram agęHH do DMD raczej nie idż tam dzieci mają specyficzne zachowanie, tulą się do wszystkich, czasem możesz usłyszeć “ciocia” albo “mama” to może Cię jeszcze bardziej przygnębić,
Zyczę powodzenia w staraniach
Aga i Dawidek aniołek (10.12.2003)
Re: co ze mną będzie?!
Nie znam dokładnie Twojej historii, ale znajomi starali się przez 4 lata i dopiero po tym czasie zwrócili się do kliniki Novum w Warszawie okazało się że po kliku miesiącach ona zaszła w ciażę. Żałowali tylko ze nie zwrócili się tam po kilku nieudanych próbach tylko błądzili po różnych gabinetach, szkoda czasu i pieniędzy. Jeśli jeszcze nie skorzystałas z fachowej porady lekarskiej proponuję sie tam zwrócic od razu. Więcej na ich temat znajdziesz w internecie. Trzymam za Ciebie kciuki.
Re: co ze mną będzie?!
Wiem że może to i marne pocieszenie, ale rok to jeszcze za wcześnie żeby myśleć o adopcji. Będziesz miała swoje dzieciątko, może tylko dłużej na nie poczekasz.
Nie jesteś naznaczona, ja też nie jestem, nikt nie jest naznaczony.
Dostałyśmy po prostu tylko więcej czasu na pokochanie tego maluszka zanim się pojawi w naszym brzuszku.
I musimy o nim myśleć i kochać go coraz bardziej, dzidzius to wie. Czeka na ciebie w poczekalni dla fasolek i cieszy się że jego mamusia tak bardzo go kocha. Jest dumny z tego. Patrzy się na inne dzieci z poczekalni i jest dumny że tak bardzo jest kochany.
NIe poddawaj się tylko kochaj. Kochaj go mocno ono na ciebie czeka.
Nie dawaj się problemom i smutasom.
Pozdrawiam.
Gabi – to już 20 mies. starań o maluszka
Re: co ze mną będzie?!
Jak nastrój mam nadzieję, że masz się dziś dobrze pomimo dużego spadku ciśnienia, głowa do góry. Pozdrawiam
Znasz odpowiedź na pytanie: co ze mną będzie?!