Co zrobiłybyście na moim miejscu ???

Chodzi o mnie i o mojego meza.
Jest bardzo zle i juz nie wiem co mam robic 🙁 Mam giga depresje, ciagle chce mi sie plakac i naprawde nie radze sobie:(

Zaczelo sie od przyjscia na swiat naszego dziecka. Inne poglady na wszystko co dotyczy dziecka, kupa obowiazkow, z ktorych 95% spadlo na mnie, bo moj maz jest egoistyczny i leniwy z natury (a raczej zostal tak nauczony- ze kobieta zajmuje sie domem).
Po porodzie spalismy ze soba tylko 2 razy, na poczatku nie chcialam bo mnie bolalo, teraz nie chce, bo nie potrafie kochac sie z kims do kogo czuje zlosc.

Ale wlasciwie to chodzi mi o cos innego. Nie wiem jak dotrzec do meza. Jakies 3 miesiace temu napisalam do niego list, ze jest zle, ze chce to naprawic, ze jak ma do mnie cos to niech mi napisze co mam w sobie zmienic a ja to zrobie. Odpowiedzi nie dostalam. Napisalam nastepny list, ze juz nie moge tak zyc, ze chce zeby bylo inaczej, tak jak kiedys… Odpowiedzi nie dostalam. Za kazdym razem slyszalam “nie chce mi sie myslec nad odpowiedzia”, “nie mam ochoty” itp. Pisalam kilka takich listow. Miesiac temu napisalam list do meza i wyraznie zaznaczylam, ze to moja ostatnia “wyciagnieta dlon”, wiecej listow nie napisze, i ze oczekuje ze teraz on zrobi cos w celu poprawy naszych stosunkow. Odpowiedzi nie dostalam.
Tak wiec odzywamy sie do siebie jedynie o dziecku – byla kupka, spal 3 godziny, zabki mu wyszly, obiad na stole itp.
Jakis czas spalam w innym pokoju, kiedys sila mnie zawlokl do naszego lozka i powiedzial, ze mam sie nie wyglupiac. Ale spimy pod dwoma koldrami i bardzo uwazamy by sie nawet nie dotknac.
Nie ma miedzy nami nic.
Ale ja go kocham, mimo, ze jest taki egoistyczny, mimo tego wszystkiego 🙁 Chce zeby bylo miedzy nami dobrze, zeby bylo tak jak przed urodzeniem dziecka:( Zebysmy sie smiali, przytulali, calowali, chodzili za reke itp.

Co ja mam zrobic? Zapomnialam dodac, ze moj maz jest dosc skryta osoba, jak jeszcze mowil ze mnie kocha to robil to rzadko, uczuc raczej po sobie nie pokazuje, nie mowi o nich. Jak cos go gryzie – to nie powie.
Zgodnie z obietnica – ja juz nie wyciagne reki na zgode, ile razy mozna? Za kazdym razem kiedy zaczynam rozmowe on mnie zbywa jakims cynicznym haslem, ja od razu wpadam w placz i uciekam do lazienki, no i tyle z rozmowy.
Co zrobic by to on zrobil cos by bylo lepiej?
Ja juz nie mam sily, ciagle chodze jak na szpilkach, wewnetrznie napieta, zestresowana, MAM DOSC!
POMOCY!!!

Co zrobilybyscie na moim miejscu?

krycha

p.s. zmienilam nicka… tak mi wstyd 🙁

13 odpowiedzi na pytanie: Co zrobiłybyście na moim miejscu ???

  1. Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

    u mnie też nie jest najweselej, ale kilku rzeczy w Twoim poście nie rozumiem:

    – facet nie ma ochoty odpowiedzieć na tak ważne Twoje pytania, a Ty mu obiadek na stół podajesz? sorry, ale ja bym nie miała ochoty gotować, nie sobie sam coś ugotuje !

    -siłą zaciągnął do łóżka? i może jeszcze wymusił stosunek??? ludzie, przecież to się w głowie nie mieści !!! mając odrobinę szacunku do drugiej osoby tak się zachowywać??? jestem w szoku !

    co masz zrobić? no chyba już dużo zrobiłaś…
    wierzę że zależy Ci na związku, ale nie możesz pozwolić, aby mąż Cię tak wykorzystywał i poniżał;
    musisz mu dać jasno do zrozuminia, że jesteś jego żoną a nie służącą; i że nie życzysz sobie takiego traktowania;

    • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

      Obiadek mu podaje, niech ma, pracuje na nas wiec mu sie chociaz obiad nalezy, poza tym sobie musze gotowac, wiec to nie problem. Ale kolacje robi sobie sam, chyba ze ja mam “dobry” humor.

      Ale chyba przestane miec ten “dobry” humor.

      A z seksem – te dwa razy byly z mojej strony dobrowolne.

      Krycha

      • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

        Mój mąż też jest skryty, ale po 9 latach bycia ze sobą ja akurat potrafię do niego dotrzeć. Jest między nami bardzo różnie, ale nie wyobrażam sobie takiego traktowania. To jest nie do pomyślenia – żona, nie żona – kobieta – kobiecie się należy szacunek, tak jak zresztą każdemu czlowiekowi…
        Ja chyba postawiłabym sprawę na ostrzu noża – jak się nic nie zmieni, odchodzę… Skoro on wie co Cię ‘boli’ i nie ma z lenistwa ochoty na zrobienie czegoś w kierunku ulżenia Ci, to niech sobie pomyśli jak będzie miał bez Ciebie… kto mu obiadek da, co ile będzie widział swoje uśmiechające sie dzeciątko, które napewno też kocha… itp., itd.
        Nie można tak żyć, płacząc po kątach, to nie te czasy, że uzależnione od egoistów samców kobiety godziły się na jeszcze gorsze rzeczy… Glowa do góry, będzie dobrze 🙂
        PS. Jak się nie udzielam na forum, tak sie nie udzielam, ale jak już czytam o wybrykach panów, to mnie roznosi i muszę nabazgrać…

        Ola i Dominika ur. 8.12.2002 r.

        • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

          A dlaczego piszesz listy?WIem, ze w ten sposob latwiej jest wyrazic emocje,tez tak robilam,ale wiem ze moj maz nie znalazl by czasu na odpisanie na taki list. Tak wiec jak juz przeczytal to czekalam az wszystko przetrawi i bralam go na rozmowe.
          Moim zdaniem sproboj kilka nocy spac w innym pokoju,nie podawaj mu obiadu na stol-niech sobie sam nalozy,nie szykuj mu wszystkiego,nie prasuj jego rzeczy,jak bedzie mial pretensje to powiedz ze “ci nie zalezy,tak jak mu”u nas to poskutkowalo jak moj maz oczekiwal ze ja bede robic wszystko,bo to ON PRACUJE!!!!
          Moj maz tez to wyniosl z domu, ze kobieta sprzata,gotuje itp.
          Ale ja mu powiedzialam ze ja to nie jego mama i jak mu sie nie podoba to moge odejsc-zaczal sie zmieniac.

          Poza tym uwazam, ze powinnas naprawde byc twarda w swoich postanowieniach i pokazac ze i Tobie nalezy sie szacunek i pomoc,bo nie jestes w stanie robic sama wszystkiego w domu przy malym dziecku.

          Nelly i Hubert16 miesiecy!!

          • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

            Czy mąż wspomina coś o swich potrzebach?

            Jak motywuje to, ze masz spać z nim w jedym łózku? (nota bene my też śpimy pod dwiema kołdrami, co nie oznacza wcale oddalenia w ziązku…)

            Jak długo jesteś po porodzie? Może macie jeszcze czas na dojście rodziny do siebie po wielkich zmianach, jakim jest pokawienie się dziecka?

            • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

              Z nami było niestety bardzo podobnie po urodzeniu pierwszego dziecka… Oddalenie się od siebie, brak kontaktu na jakiejkolwiek płaszczyźnie, wzajemne pretensje, brak pomocy przy dziecku, w końcu po prawie 2-ch latach takiej wegetacji – prawie rozwód. Piszę prawie, bo jedynie taką decyzję powziełam nie posuwając sprawy dalej. Też chciałam rozmawiać, pogodzić się, potem tylko przerwać to pasmo udręki. Marzyłam o powrocie czasów kiedy On świata poza mną nie widział i okazywał mi to. Jak skończyła się ta historia? Jesteśmy razem.
              Dlaczego….Hmmm. W końcu cała ta sytuacja zabrnęła tak daleko,że musieliśmy poszukać mediatorów (by ustalić sprawy związane z rozejściem się). Byli nimi nasi ojcowie. Podczas spotkania (może ze wstydu ) zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się,że pękła jakaś zapora wzajemnych pretensji i….spróbowaliśmy jeszcze raz. Ostrożnie powoli, prawie jak obcy ludzie ale już nie wrogowie. Zaczeliśmy wspólnie rozwiązywać problemy, których nazbierało się niemało, mówić sobie o nich i wierzyliśmy,że sie uda.
              To trwało długo i nie zawsze było proste… Teraz mamy drugie dziecko i jest zupełnie inaczej. Nie rządam od męża pomocy nie wykłócam się, nie licytuję o to kto więcej, bardziej….
              Myślę, że to wszystko przychodzi z czasem. Bardzo trudno jest zaakceptować po cudownym narzeczeństwie nagle obniżony brak zainteresowania swoimi problemami i potrzebami. Każdy z nas ma inne, każdy inaczej widzi kwestię realizowania się jako ojciec, matka. Mnie strasznie ciężko było pogodzić się z tym,że patrzymy na te sprawy zupełnie inaczej…(bo przecież inni tatusiowie…)
              Ważne jest, żebyś przestała czuć się jak udręczona kura domowa, matka, kucharka, służąca. Zrób coś dla siebie. Coś co sprawi Ci przyjemność. Ja pamiętam,że wtedy bardzo schudłam, biegałam, zaczęłam bardziej dbać o siebie i czułam,że się podobam. To mi pomogło. Uwierzyłam,że tak czy inaczej sobie poradzę.
              Teraz przy Emilce, ja trochę mniej histeryzuję, on trochę chętniej mi pomaga i…przede wszystkim staram się cieszyć tym co mam. No i zauważać jego potrzeby. Czasami jakaś miła niespodzianka. Nie oczekuję w zamian nic specjalnego. Po prostu znam go na tyle, że przymykam oczy na niektóre wady i braki…Ja zresztą też mam ich niemało…
              Jestem szczęśliwa. Ale wiem,że do takiego poczucia szczęścia musiałam “dorosnąć”

              pozdrawiam i życzę dużo szczęścia

              Asia, Mati (8 l) i Emilka 2.12.03

              • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

                Bardzo madry post!
                renata i Witus 18.03

                • Re: Co zrobi?ybys´cie na moim miejscu???

                  Podzielam twoje zdanie. My rozmawiamy o wszystkim i zawsze. Laczniez tym jak maz ma do mnie uwagi, albo ja do Niego. Po porodzie powiedzial mi ze troche sie zaniedbalam (faktycznie tak bylo). Zapytalam sie o co mu chodszi. wiec On mi na to, ze dziecko jest wazne, ale moje samopoczucie jeszcze wazniejsze, bo od niego zalezy radosc naszego dziecka. Ostatnio ja mu zwrocilam uwage na cos bardzo osobistego. Ale nigdy nie przestalismy rozmawiac o naszym zyciu., Mam czas na wszystko, na dom, prace, dziecko, zycie. I nie popadlismy w kryzys.


                  Ania i Bianca 19-12-03

                  • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

                    Wiesz, mysle ze ze strony Twojego meza wyglada to zupelnie inaczej. Moze masz do niego jakies pretensje, on czuje sie odrzucony, ze caly czas poswiecasz czas dziecku – pomysl o tym.
                    Aha..i moze powiedz mu tak, skoro juz nic innego do niego nie dociera: “jesli Ci nam nie zalezy i mnie kochasz to sie zmienisz” czy cos w podobnym tonie… Na mojego meza w kazdym razie to dziala choc nie wszystko 🙂
                    I nie przejmuj sie, takie konflikty to norma. W kazdym malzenstwie po urodzeniu dziecka wiele sie zmienia, bardzo czesto na gorsze:-(
                    Zycze powodzenia i nie lam sie!
                    Wiem, ze to trudne bo u mnie jest teraz b. podobnie.. Ale wszystko idzie ku lepszemu (mam nadzieje:-)
                    3maj sie cieplutko!

                    • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

                      Oj biedactwo.Wydaje mi sie, ze mimo wszystko sa to wyolbrzymione przez Ciebie problemy,bo jestes zmeczona,rozgoryczona nadmiarem obowiazkow i tak naprawde nie jest moze az tak zle jak to widzisz,taka mam nadzieje. Nie zmienia to faktu, ze chlopcy rozpuszczeni przez mamusie mnie draznia,wiem, ze to norma w naszym polskim spoleczenstwie,ja sama od niej nie odbiegam bo rzucam sie na robienie wszystkiego co kobieta”robic powinna”,tak zostalam wychowana. Czesto lapie sie na tym, ze “musze” zrobic to czy tamto.Otoz to :ja nic nie musze,my musimy,jestesmy w zwiazku razem a dziecko nie nalezy tylko do mamy,jest 2je rodzicow. Czasami strasznie mnie to wkurza,napewno nie pozwole, zeby moj syn byl taki pod tym wzgledem,Na szczescie moj maz taki nie jest,chociaz wykorzystuje te moje zapedy
                      Moja rada na temat :przeczekaj.czasami to najlepsze rozwiazanie,nie napisalas ile Twoje dziecko ma miesiecy,czy lat.Jezeli mniej niz 9 miesiecy,wydaje mi sie, ze wszystko samo sie ulozy. Szczerze Ci zycze powodzenia

                      Monia i Tymonek (08.08.03)

                      • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

                        Coraz więcej tu takich postów to smutne ale niestety prawdziwe……
                        Cóż moja rada- musisz posadzić faceta i jasno i klarownie powiedzieć co czujesz
                        – dziecko jest Wasze czytaj wspólne w związku z tym opieka też jest “wspólna”
                        -służącą nie jesteś w związku z tym gotowanie dla faceta który jest leniwy “z natury” i nie wykazuje się żadną inicjatywą w związku- jest dla mnie nie do przyjęcia
                        -nie mówiąc już o zaciąganiu siłą do łózka!!!!!!!!!
                        I te parę (najważniejszych kwesti ) powinnaś mu wyłożyć
                        Nie żyjesz w haremie żeby Panu usługiwać!!!!!!!!!!
                        I wóż albo przewóz -może to mu rozjaśni horyzonty!!!!!!!!!!
                        Powodzenia

                        Monika z Olą 12.02.2003 i Mateuszem 16.01.1998

                        • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

                          ja bym wyluzowała. wiem, ze trudno przestać się przejmować, ale czasem to najlepsze wyjście.
                          ja właściwie mam tak, że robię wszystko w domu, mąż czasem weekendy troszkę posprząta,ale generalnie uważa, ze ja jestem od wszystkiego. Julką zajmuje sie, kiedy ja go poproszę, bo mam w tym czasie coś do zrobienia – pranie albo obiad. nad innymi sprawami cały czas pracujemy
                          więc przestałam się stresować, gotować, sprzątać. zaczęłam robić coś, żeby było mi lepiej psychicznie – więcej znajomych, ulubione ksiązki do poduszki, częstsze wyprawy po sklepach(prymitywne, ale pomaga!!)
                          dałam spokój z rozmowami, dyskusjami, pytaniami – nie chce, to nie. woli oglądać tv? świetnie, poczytam sobie.
                          żadnego prosszenia, błagania, starania. jak chce mieć dwa światy, możemy spróbować.
                          i widzę, że się zmienia. na lepsze. dużo lepsze. chyba niekoniecznie odpowiada mu oddzielne życie
                          więc może spróbuj tak? skoro już nie chcesz wyciągać ręki to chyba dużo Ci nie pozostaje…..

                          • Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu???

                            Mam IDENTYCZNA sytuacje, CO DO SŁOWA. Jak czytalam co twoj maz robi, jaki jest, to tak jakbym czytala o swoim.
                            Z ta roznica, ze ja nauczylam sie w pewnym sensie przyjmowac wszystko z kamienna twarza. No i nie pisalam listow, ale probowalam rozmawiac. Ale tez chcialabym zeby bylo znowu dobrze… Na moje starania, najpierw nie reagowal, pozniej zbywal, a teraz nie chce ze mna rozmawiac. Czy tak powinno wygladac malzenstwo? Czy mam z nim walczyc cale zycie? Probowac przedostac sie do jego “swiatka” prosbami i prawie ze blaganiami?
                            To boli. Ja juz sie przekonalam, ze nie warto sie starac. Bo do tego trzeba checi z dwoch stron!

                            Dana&Gabi 23.09.03

                            Znasz odpowiedź na pytanie: Co zrobiłybyście na moim miejscu ???

                            Dodaj komentarz

                            Angina u dwulatka

                            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                            Czytaj dalej →

                            Mozarella w ciąży

                            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                            Czytaj dalej →

                            Ile kosztuje żłobek?

                            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                            Czytaj dalej →

                            Dziewczyny po cc – dreny

                            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                            Czytaj dalej →

                            Meskie imie miedzynarodowe.

                            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                            Czytaj dalej →

                            Wielotorbielowatość nerek

                            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                            Czytaj dalej →

                            Ruchome kolano

                            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                            Czytaj dalej →
                            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                            Logo
                            Enable registration in settings - general