Coraz bliżej rozwiąznia… A ja coraz bardziej się boję. Może nie tyle samego porodu, co tego co będzie później. Czy poradzimy sobie z Maluszkiem i czy wszystko będzie ok. Cały czas ktoś nam opowiada o swoich perypetiach: o nieprzespanych nocach, o ciągłym płaczu, o braku czasu a nawet o depresji poporodowej! Już na prawdę nie chce mi się tego słuchać, bo bardzo biorę sobie wszystko do serca. Wczoraj na przykład śniło mi się że nie umiem się zajmować swoim dzieckiem i jak się obudziłam to aż się popłakałam. Nie wiem sama czy to jakieś huśtawki nastrojów czy normalne lęki przeciętnej kobiety w ósmym miesiącu ciąży. Macie podobne lęki? A może boicie się czegoś innego? A może macie jakieś dobre rady jak odpędzać takie myśli od siebie?
Beata i Julcia 🙂
7 odpowiedzi na pytanie: Czego się boicie?
Re: Czego się boicie?
Wiem o czym mówisz.
Myślę że trzeba troche odpuścić opiniom o całym tragiźmie wieku niemowlęcego bo przecież każde dziecko jest inne. Każdy z nas ma inny stosunek do życia i do tego co jest istotne. Mam koleżanke która urodziła w styczniu. Już dawno nie karmi, chodzi na solarium i szykuje się na pierwszy wypad w miasto.
Ona swój “koszmar” pierwszych dni rekąpensuje sobie tym że stra się wrócić do formy kosztem dziecka i jego zdrowia. Ponoć zobacze jak to jest jak urodze i przetrzymam ten pierwszy miesiąc.
Cóż…
Pozdrawiam
[img]https://lilypie.com/days/050314/1/21/1/+2/.png[/img”>
Re: Czego się boicie?
Hej Beatko,
Ja z kolei boję się wszystkiego co moze sie zdarzyc w czasie ciąży z dzieckim, a w czasie porodu ze mna i dziekciem. Tak, jak i Ty nasluchałam się niemało i teraz drżę ze strachu….
Co do zajmowania isę maluszkiem i wszystkiego po pordfzie, to byłąbym spokojna. Po pierwsze wszystkiego można się nauczyć, a po drugie to chyba przychodzi jakoś naturalnie. Najwazniejsze, żeby wszystko się udało, a reszta to bułka z masłem, zobaczysz 🙂
Re: Czego się boicie?
Nie słuchaj takich “budujących” opowieści…!
Oczywiście, nie nastawiaj się, że będzie super różowo, spokojnie i… tak samo jak było. Będzie inaczej. I właśnie ta “zmiana” dotychczasowego trybu życia może okazać się najcięższa. Ale to stan przejściowy.
Re: Czego się boicie?
Droga Beatko,
wez pod uwage ze kazda opowiesc ma dwie strony. Niech ci ktos opowie ta dobra. Te cudowne chwile kiedy dzidzia ssie piers z takim smiesznym mruczeniem i wpatruje sie w ciebie wielkimi jak spodki oczkami. Albo jak sobie spi z usmiechem na buziuni, albo sie usmiecha na twoj widok i chrzaka. Mnie wystarczylo to za te wszystkie trudy i nieprzespane noce. Poza tym jestesmy obdarzone instynktem macierzynskim i po prostu z natury wiemy co zrobic z tym malenstwem. Wiec postaraj sie myslec tylko o tych slodkich chwilach i czekaj z mila niecierpliwoscia na cud narodzin.
Zycze szybkiego i latwego porodu i cudownej opieki nad dzidzia :))
serdecznie :))
Monika, Adaś i
Re: Czego się boicie?
Chciałam dzisiaj też zadać to pytanie – ja nie boję się tego co będzie po porodzie, ale im bardziej zaawansowana ciąża tym bardziej boję się o malucha…
Jeszcze w II trymestrze było fajnie, nie zaprzątałam sobie głowy takimi myślami jak teraz…
Od jakiegoś czasu ciagle martwię się czy wszystko jest i czy będzie dobrze. Ciągle czekam na jego ruchy – na szczęście robi to na zawołanie 🙂
Ale wolę aby się nie wiercił, boje się aby nie owinął się pępowiną, aby jakiegoś zakażenia nie było.
Trochę mnie to przeraża, bo chyba coraz bardziej się tym wszystkim przejmuje i po prostu już marzę o porodzie. Chce go już mieć koło siebie, tulić i widzieć, aby wiedzieć czy wszystko ok, a tak jak on tam sobie w brzuszku siedzi to praktycznie nie mam na nic wpływu…
A właśnie czy często Wasze maluchy mają czkwakę?? Mój to chyba rekordy wszelkie bije… a ja oczywiście się martwię czy to normalne… no i nie wiem jak mu w takim momencie pomóc…
Pzdr
Jola, Maciej i nasz
Re: Czego się boicie?
O Bratnia Duszo…
Na samym początku balam sie o samą ciążę (a to dlatego że pierwszą straciłam). Jak z przyzwyczajenia zrobiłam cos czego mi nie wolno to był koszmar. Przed każda wizytą u gina – serce na ramieniu a żołądek ściśnięty w gardle…
Ale minęło i była chwila spokoju…
Teraz boję się tak jak Ty, że nie będę umiała nawet podnieść Maluszka na ręce. Pomijając fakt ubierania i przewijania… Chociaż mam takie przeczucie (i z reszta tak słyszałam), że to samo przyjdzie, to i tak się boję i to chwilami nawet bardzo, bardzo… Poza tym poród… Nie boję sie bólu, tylko tego że mnie zparaliżuje i nie będę wiedziała co mam robić i co się ze mną dzieje. Obawiam się, że jak się zacznie to mnie zatka, i dziej się co chce a ja nigdzie się nie ruszam…
Masakra… ale najbardziej boję się tego, że nie będę umiała zająć się tym kochanym Szkrabem… że nie dam rady…
Dlatego cudownym wyjściem z sytuacji wydaje mi się to, że mój mąż będzie ze mną rodzić i się mna zaopiekuje podczas porodu, a drugą rzeczą jest to, że mój małżonek bierze urlop, żeby pomóc mi w tych pierwszych dniach. To Anioł a nie człowiek…
Mimo wszystko powtarzam sobie że będzie dobrze. Nie zawsze to pomaga, ale trzeba sobie jakoś radzić.
Pozdrawiam wszystkie Mamusie i kochane Szkrabki…
moni
Re: Czego się boicie?
Co do twoich obaw to ci raczej nie pomoga kazda z nas musi sie sama z tym uporac, natomiast co do czkawki to moj synus potrafil miec trzy razy dziennie i to przez godzine sie czasem zdarzalo. Czytalam w jakiejs gazecie dla mam ze czkawka u dzidzi w brzuchu mamy jest normalna i ze dziecko nie odczytuje jako cos nieprzyjemnego. A i moj synus teraz ma czesto czkawke ale to jak zje cos co zapycha, zreszta tak jak jego tata :))
brzuszkowo :))
Monika, Adaś i
Znasz odpowiedź na pytanie: Czego się boicie?