czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

Tak mi się nasuneło pytanie po lekturze niemieckiej książki. Czy posiadanie bliźniąt spowodowało/powoduje Waszą izolację? Rzadziej wychodzimy z domu, nie spotykamy się ze znajomymi, mamy mało czasu… czy tak jest naprawdę? Która z Was ma takie odczucia?
Ja mam wrażenie, że mnie się spotykam z ludźmi, ale nigdy nie prowadziłam bujnego życia towarzyskiego… mniej chodze do kina, to fakt. Na spacery wychodze normalnie, jeżdzę autobusem, spotykam się z innymi rodzicami bliźniąt, z innymi znajomymi, którzy mają dzieci… zmienił się krąg tematów, zmienił się krąg znajomych… ale nie czuję się specjalnie ograniczona. A Wy?

AsiaT, mama Andrzejka i Kamilka
[Zobacz stronę] – Zapraszamy na stronke o blizniakach

19 odpowiedzi na pytanie: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

  1. Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

    Ja tez mniej wychodze, do kina w ogole, pochodziloby sie czasem po sklepach w miescie, w dodatku bez patrzenia na zegarek, ale to sa drobiazgi. Czasu dla siebie prawie nie mam, tyle co posiedze w internecie w pracy lub poczytam cos w metrze/tramwaju. Z tym wszystkim wcale nie czuje sie odizolowana od reszty swiata. W koncu nie siedze non-stop w czterech scianach, widujac tylko te same cztery osoby…
    pzdr

    Dorota

    • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

      Absolutnie nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Izolacja jeśli następuje wynika nie z winy dzieci, tego że są, tylko z tego, że rodzicom się nie chce utrzymywac kontaktów z innymi ludzmi. Powody tego mogą być różne, jedni po prostu nie są zbyt towarzyscy, inni są przemęczeni etc.
      Jeśli jednak są chęci, to i życie towarzyskie kwitnie. Niewątpliwie mam mniej czasu, co innego jest dla mnie ważne i w inny sposób utrzymuję kontakty z moimi przyjaciółmi, ale to robię.
      Pozdrawiam
      madzia

      • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

        Ja myślę, że tak, powoduje izolację. Ogólnie, pojawienie sie dziecka powoduje zmianę trubu życia, nasze kontakty ze znajomymi stają się rozluźnione, mniej czasu mamy dla siebie. Ale przy bliźniakach jest jeszcze jeden powód “izolacji” – czasami wyjście z bliźniakami jest niewykonalne technicznie, jak np mam odwiedzać moją koleżankę (do której przedtem chodziłam kilka razy w tygodniu) która mieszka na 4 piętrze (bez windy), niemozliwe. Albo jak wpychać sie do znajomych, którzy mieszkają w 1 -pokojowym mieszkanku? Jak zapraszać do siebie znajomych z dziećmi, kiedy po godzinie 19 dostepny jest tylki 1 pokój (w dwóch pozostałych śpią dziewczynki). Jedno dziecko łatwo jest upilnować, gdy pójdzie się do kogoś z wizytą, a dwójkę małych łobuzów to już problem. Pewnie, że można zmienić styl życia, w innej formie oraganizować spotkania ze znajmomymi, ale ograniczenia w życiu z bliźniakami są, to fakt.
        Nie twierdzę, że mam jakiś żal z powodu tej “izolacji”, po prostu zmianiłam swoje przyzwyczajenia i potrzeby wraz z przyjściem na świat bliźniaków.

        Agnieszka J – mama Paulinki (7 lat) i bliźniaczek – Julki i Weroniki (19 m-cy)

        • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

          Rzadziej wychodzimy z domu – a i owszem…
          Szczerze mówiąc razem wychodzimy tylko z dziećmi, bo sami nie mamy możliwości, niestety

          Tak, czuję tę izolację. Czasami wkurza mnie to – sama z dziećmi w czterech ścianach. Jedyne wyjście to spacerek… Gdy chcę wyruszyć gdzieś dalej, muszę sprawdzać, czy aby nie było za dużo przesiadek i czy wszystkie potrzebne mi autobusy są niskopodłogowe…

          Smutno mi się zrobiło…

          Chwila reflesji……

          Iwona + Juleńka i Zuziaczek

          • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

            absolutnie nie!!!!!
            wychodzimy wiecej niz nasi znajomi z pojedynczymi dziecmi (jesli chodzi o wieczory)
            ale staramy sie mniej z nimi np. do Centrow Handlowych, zreszta z pojedynczym tez bym nie chciala…..

            Gabi – mama Zuzi i Natalki (15.09.2001)

            • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

              ja się włączę

              i się pożalę na… koleżankę. umawiałam się z nią do zoo. narobiłam dzieciaczkom nadzieji na świetną zabawę wszystko zapięte na ostatni guzik, dzwonię do niej, a ona do mnie mówi, że nie pojedzie, bo ma katar. no dosłownie mnie zamurowało. rozżaliłam się i prawie wypłakałam mężowi, że dla mnie to pół tygodnia organizacji, a dla niej…. katar. no mówię wam, prawie płakałam jak musiałam powiedzieć dzieciom, że jednak nie pojedziemy nigdzie, bo ja sama nie dam rady. bo w grę wchodzi opieka nad duwlatkami nie korzystającymi z wózka.
              czasem mam żal z powodu tych ograniczeń, ale z wiekiem jest ich coraz mniej. i ta duma kiedy na placu zabaw jeden z bliźniątek woła do drugiego: ołajku chodź! mam dla ciebie patyk! każdy by marzył o takim bliźniaku.

              pozdrowienia – domi

              • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                Rzadko wychodzimy do znajomych całą rodziną. Nieliczni mają odwagę wpuścić do domu czwórkę dzieci, w tym dwoje nieprzewidywalnych. Większość ma dzieci w wieku nie wymagającym już stałego nadzoru i chyba już nie pamiętają jak to jest. I tak na ogól nie udaje się nam spokojnie porozmawiać, bo na zmianę pilnujemy Krzysia i Kuby. Wracamy wykończeni, obiecując sobie, że następnym razem wyjdziemy sami. Mając dużą rodzinę trudno cokolwiek zaplanować, zwykle w ostatniej chwili wyskoczy coś, co niweczy wszystkie plany :-(. Dobrze, że jest forum, klub bliźniaka i inne podwójne mamy 🙂
                Monika czasem wyizolowana

                • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                  Ja często czuję może nie izlolację ale ograniczenia w “poruszaniu się w przestrzeni”. Mam dwójke dzieci (rok i dwa latka), mieszkam na zaadaptowanym poddaszu kamienicy, więc tak jakby na 4 wysokim piętrze bez windy. Jestem teraz w ciąży, więc wynoszenie dwójki nie wchodzi w grę. Starsza córcia przy dobrym humorze wędruje sama, młodszą wynoszę. W każdym razie samodzielny spacer to wyzwanie.
                  Mój mąż b. dużo pracuje wyjazdowo i często jestem z maluchami sama. Kiedy jest mąż (i ma czas dla rodzinki…) mamy dużo możliwości ciekawego spędzania czasu. Ale sama czuję się z dzieciakami niekiedy jak zamknięta w wieży… bynajmniej nie księżniczka. Lubię kiedy mąż zostawia mi samochód. Ładuję wtedy bąble i jedziemy do koleżanki, która też ma dzieci w podobnym wieku. Albo jedziemy gdziekolwiek… na fajny spacerek do lasu itp.
                  A żeby nie zwariować zatrudniam na kilka godz. opiekunkę. Co jakiś czas też na wieczór i kawałek nocy, żeby wyjść gdzieś z mężem i pocieszyć się sobą na spokojnie,
                  pozdrawiam, Aga

                  • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                    Dziewczyny, chciałam tylko zauważyć, że to nie bliźnięta czy też ogólnie dzieci, są powodem waszej izolacji, czy też poczucia osamotnienia (jakkolwiek inaczej by to zwał), lecz przeszkody architektoniczne, niedostosowana do potrzeb mam z małymi dziećmi komunikacja miejska, znajomi, którzy się was boją, itd…
                    To nie wina dzieci, że tak jest.
                    Pozdrawiam
                    Madzia

                    • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                      Pewnie, że patrzenie na sprawę w kategoriach winy (zresztą czyjejkolwiek; nas samych, złych znajomych, MPK czy tym bardziej dzieci) jest totalnie bez sensu. Poza trudnościami w przemieszczaniu jest jeszcze fakt, że jedną z podstawowych potrzeb dzieciaków jest potrzeba uwagi i to najczęściej wyłącznej. Więc nawet jak się umówię z przyjaciółką czy pójdziemy całą rodziną do restauracji to i tak głównie musimy się zajmować maluchami (przynajmniej w takim wieku jak moje – czyli rok i dwa latka). No i na przykład w knajpie najpierw zjada mąż, ja ganiam za maluchami, potem zmiana… To na pewno jest inna sytuacja niż romantyczna kolacja we dwoje. Ani gorsza, ani lepsza, ale do tej inności trzeba się przyzwyczaić. Albo na przykład kwestia sexu. Jak wy to robicie? Kiedy dzieciaki zasną? Czy zamykacie się w pokoju i nie reagujecie na wrzaski i dobijania się do drzwi? Czy wskakujecie pod kołdrę? To też jest nowa sytuacja, którą trzeba rozwiązać. W każdym razie trudno tu (przynajmnie mnie) o pełny luz, taki, jak wówczas, gdy byliśmy sami.
                      Zresztą to forum po to chyba jest, żeby powiedzieć o różnych sytuacjach, czasem niedogodnych, podzielić się tym, posłuchać innych. To coś innego niż szukanie winy. Po prostu dla zdrowia psychicznego….
                      pozdrawiam Aga

                      • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                        Aga, nie chciałam, żebyś wzięła do siebie, to co napisałam, po prostu podpięłam się po twój post i napisałam swoją ogólną opinię.
                        Zgadzam się z tobą, że sytuacja rodziny z dziećmi jest po prostu inna, niż tej bez dzieci. W wielu sprawach jesteśmy ograniczeni, ale również otworzyło się przed nami wiele nowych możliwości. Trzeba umieć je wykorzystać.
                        I nie ma sensu szukać winnych, trzeba jakoś próbować sobie poradzić. Choć często jest to bardzo trudne, a czesem walimy głową w ścianę.
                        Ale nie zgadzam sie z tobą, że winnych nie ma. Winni są chuligani, którzy zdzierają na przystankach informacje o autobusach czy tramwajach i nie wiemy, kiedy przyjedzie ten niskopodłogowy. Winni są ci architekci, którzy wciąż jeszcze projektują budynki nieprzystosowane dla osób niepełnosprawnych i wózków dziecięcych.
                        Każda z nas ma taką swoją litanię, każda z nas ma coś przez co czuje się trochę wyobcowane. Jednym z nas to coś udało się już pokonać, innym jeszcze nie.
                        A forum ma nam w tym pomóc.
                        Pozdrawiam serdecznie
                        Madzia

                        • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                          Hej Madziu, zgadzam się w pełni co do możliwości (czytaj braku) poruszania się wózkiem i niewątpliwie czyjejś za to odpowiedzialności. Teraz dopiero widzę ile “schodów” mają ludzie poruszający się na wózkach. Mnie przynajmniej zwykle ktoś pomoże przy wchodzeniu do tramwaju itp. (to miło pomóc dzidziusiowi). Taki dorosły inwalida ma pewnie mniej wesoło.
                          A, że hasło szukania winy faktycznie mnie stroszy, to już mój problem…
                          pozdrowionka, Aga

                          • Re: czy bliźnięta prowadzą do izolacji? – do Agi

                            A ja z kolei mam taki problem, że zawsze szukam powodu, czemu coś się dzieje, zawsze zastnawiam się co lub kto jest za to odpowiedzialny. Wydaje mi się (och, te nasze złudzenia), że jeśli to rozgryzę, to łatwiej mi będzie coś z tym zrobić, że znając przyczynę potrafię zminimalizować lub nawet zlikwidować jej skutki.
                            Czasami sie udaje, a czasami nie…
                            Pozdrawiam
                            Madzia

                            • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                              Ja nie mam bliźniąt a teżznacznie ograniczyły mi siękontakty ze znajomymi.
                              Myślę, że po prostu małe dzieci w ogóle potrzebują tyle naszego czasu i energii że siłą rzeczy na jakiśczas trzeba się troszeczkę wyłączyć z życia towarzyskiego.

                              Ani_ani i Izunia-Kropunia (7 miesięcy i 1/2)

                              • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                                To i ja sie dopisze jeszcze…
                                Dzisiaj mialam wizyte z dziecmi u lekarza, w CM Lim, w Marriotcie

                                Pojechalam tam autobusem, z przesiadka, bo niestetety tak rano (8) nie
                                jezdzi od nas zaden autobus niskopodlogowy. Na moj widok kolo wysokiego busa
                                ludzie uciekali, a sama nawet nie mialam co marzyc o wsiadaniu z 40 kg pod
                                pacha…

                                Autobus zatrzymal sie w Centrum, musialam przejsc na druga strone ulicy, sa
                                tam windy specjalnie dla osob z wozkami.

                                Niestety, przepraszam za wulgarne slownictwo, ale tylko ono oddaje moje
                                uczucia -w tych windach narzygane i naszczane tak, ze malo nie zwymiotowala.
                                Plakac mi sie chcialo, ze narazam na to moje dzieci.

                                A tak w ogole to jedna winda dziala tylko, jak sie do niej wsiadzie na dole.
                                Czyli nalezy zejsc po schodach, wsiasc do windy, wjechac na gore!
                                Ciekawe, co w tym czasie ma sie stac z dziecmi? Jakas Rosjanka albo Ukrainka
                                mi pomogla, bo ja nawet o tym nie wiedzialam…ona tam stoi z dzieckiem na
                                wozku inwalidzkim, zeszla po schodach i mi te winde sciagnela…

                                Dotarlam do Marriotta mokra od potu, uchetana jak kon w zaprzegu…
                                Niestety, nigdzie wiecej nie ma mozliwosci przejscia przez Aleje Jerozolimskie na
                                druga storne gora (kolo Smyka, ew. ale trudno biec od Kruczej do Mariotta… tym
                                bardziej, ze w Centrum i tak trzeba skorzystac z tych wind!). Kolo Dworca
                                Centralnego nie ma nawet podjazdow dla wozkow, nie mowiac o czyms takim jak
                                winda… W Metrze mozna przeczytac “Informacje dla niepelnosprawnych uzytkownikow
                                metra: Osoby na wozkach inwalidzkich i z wozkami dla dzieci… itd” Tak sie
                                wlasnie dzisiaj czulam. Niepelnosprawna. Na dodatek zmuszona do korzystania z
                                miejsc, do ktorych nigdy bym dobrowolnie nie weszla – jak jednak mialam niby
                                wtachac podwojny wozek po schodach?
                                A nasz prezydent miasta tak sie chwali, ze sprzata Warszawe… moze by sie przejechal dla odmiany nie zimnym autobusem, a takowa winda w centrum? bardzo mu tego zycze.

                                AsiaT, mama Andrzejka i Kamilka
                                – Zapraszamy na stronke o blizniakach

                                • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                                  Też jechałam z chłopcami czymś takim – koło Rotundy, tyle tylko że to było latem. Autentycznie musiałam zatkać nos i jechałam na wstrzymanym oddechu, błagając Boga w duszy, zeby chłopcy jakoś to wytrzymali.
                                  I o tym właśnie pisałam w swoich postach na tym wątku. Nasza izolacja społeczna wynika najczęściej z takich właśnie kwiatków.
                                  Z drugiej strony pomyślcie sobie dziewczyny – my za rok, dwa będziemy razem z dziećmi funkcjonowały zupełnie normalnie, a co z tymi którzy już do końca życia są zmuszeni korzystać z wózka…
                                  Mam przyjaciółkę, która od urodzenia ma całkowity niedowład nóg…
                                  Smutno mi.
                                  Pozdrawiam
                                  Madzia

                                  • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                                    ja wlasnie pisalam o tych windach kolo Rotundy. I myslalam tylko o tym, zeby dzieci jak najmniej oddychaly…
                                    i tez mi sie zrobilo smutno na mysl o tych, ktorzy nie moga, jak ja w kryzysowej sytuacji – wziac wozka pod pache i przeniesc… 🙁

                                    AsiaT, mama Andrzejka i Kamilka
                                    – Zapraszamy na stronke o blizniakach

                                    • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                                      Jeśli chodzi o te windy, to ja równiez chciałabym przyłączyć się do grupowego bleee w ich stronę… Okropność!!!
                                      Mnóstwo jest uniedogodnień i obrzydliwości w stolicy, niestety…
                                      Jutro jedziemy do Suwałk pociągiem… Mam dreszcze na samą myśl o wpakowaniu się do pociągu, brrr… Jedziemy na Zachodni, bo tam jest większe prawdopodobieństo zajęcia miejsc. Gdy pomyslę o tych wszystkich schodach, cuchnących podziemiach… Obrzydliwość…

                                      No i ciekawe jak Dziewczyny zniosą podróż teraz, gdy przydałyby im się już smyczki

                                      !!!

                                      Iwona + Juleńka i Zuziaczek

                                      • Re: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                                        niestety, na widok mojego podwojnego wozka ludzie raczej uciekają… nikt nie chce pomóc moim dwóm dzidziusiom… 🙁 a jeśli już – zdarza się to bardzo bardzo rzadko…

                                        AsiaT, mama Andrzejka i Kamilka
                                        – Zapraszamy na stronke o blizniakach

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: czy bliźnięta prowadzą do naszej izolacji?

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general