Witam wszystkie dziewczyny, panie mlodsze i starsze, ktore tak strasznie jak ja pragna dziecka. Mnie sie udalo cztery lata temu. W wieku 44 lat urodzilam coreczke. Stalo sie to dzieki metodzie IVf, mojej cudownej lakarce domowej i jednemu z londynskich szpitali. Opierajac sie na waszych wypowiedziach sytuacja w Anglii wyglada lepiej zarowno pod wzgledem nastawienia innych ludzi jak rowniez pomocy finansowej i bardzo ludzkim nastawieniu lekarzy.
Mimo, ze sama mam dzieci ciagle mnie ten temat interesuje i czytam wszystko co sie z tym wiaze. Techniki wspomagajace ”poczecie asystowane” zmieniaja sie i doskonala z dnia na dzien i czasami warto nawet cos lekarzowi zasugerowac. chetnie podziele sie z Wami moimi doswiadczeniami i chyba nie mala juz w tej dziedzinie wiedza. I jeszcze jedno na koniec, nie poddawajcie sie. wiem, ze to wszystko kosztuje zarowno emocjanalnie jak i finansowo ale skoro ja w moim wieku urodzilam zdrowe i sliczne dziecko to coz dopiero panie o cale dekady mlodsze.
Mam nadzieje, ze sie odezwiecie- wszystkich serdecznie pozdrawiam.
grazyna
29 odpowiedzi na pytanie: czy moge w czyms pomoc
Re: czy moge w czyms pomoc
Opowiedz nam o Twojej drodze do dziecka, ile lat walczyłaś, co wpłynęło na sukces.
Czytałaś “Zwierciadło”? Jedna ze sław polskiej psychologii stwierdziła, że powinniśmy sobie dać spokój z tym problemem i zaadoptować dziecko. Co o tym sądzisz?
Re: czy moge w czyms pomoc
Grazynko – to naprawde cudowne! To co mnie napawa optymizmem to to, ze dziewczyny ktorym sie udalo, nie zapomniaja o tych, ktore nadal walcza. Mysle, ze Ola zadala kilka istotnych pytan. Czy mozesz na nie odpowiedziec? Ja mam prawie 30 lat i troche bladze jak we mgle. Ciagle licze, ze mi sie uda. Nie chce tez zeby stalo sie to moja obsesja, bo jak wynika z korespondencji innych dziewczyn, czasami jest blokada psychiczna i wystarczy “wrzucic na luz”, zeby odniesc sukces. Buziaki
Izorek
Re: czy moge w czyms pomoc
Witaj Grażynko, podbudowałaś mnie trochę. Mnie też się udało in vitro. w wieku 37 lat urodziłam córeczkę. Chciałabym jeszcze raz spróbować odmrozić moje eskimoski, a zostało jeszcze 7 zarodków. Mam już niestety 40 lat. Trochę się bałam, ale Twój list bardzo mnie podbudował. Za co Ci serdecznie dziękuję. Pozdrawiam Lila.
Re: czy moge.. (adopcja rozwiazaniem nieplodosci?)
Nie wiem co na to GRAZYNA, ale ja stanowczo nie zgadzam sie z takim stanowiskiem. Ta Pani (nie czytalam jeszcze zwierciadla, ale przeczytam) ma na mysli dobro nie adoptowanych jeszcze dzieci, dobre to i szlachetne, ale na pewno nie mysli o osobie dotknietej nieplodnoscia. Poza tym, jak sobie mozna dac spokoj z takim problemem i zalowac potem przez cale zycie, ze nie bylo sie wytrwalym??
Byl ti taki Czarek w Forum, ktorzy z zona probowali 8 razy in vitro!! Ja mysle, ze na adopcje zawsze jest czas i ze to ostatnia deska ratunku, dla tych co chca miec “wlasne” dziecko. A dla tych co chca ratowac dzieci bez rodzicow to powinni byc ludzie, ktorzy to zrobia niezaleznie od swojej plodnosci czy nieplodnosci!
To chyba jest za skomplikowany temat, zeby tak w uproszczony sposob to ujac.. ale moje zdanie jest inne niz tej slawy polskiej psychologii!!! Nie dawac sobie spokoju tylko walczyc!!!
Wsciekla Baba
Re: czy moge w czyms pomoc
Dzieki Grażynko za Twoje słowa. Sa one nam bardzo potrzebne. Ja sama mam 25 lat a juz zaczynam odzuwać presję czasu. Może sama sobie ją nałozyłam…
Re: czy moge w czyms pomoc
Grażyno, wielkie dzięki z udział w forum.
Pewnikiem będziemy miały do ciebie masę pytań.
Twój list podbudowuje – bardzo bardzo.
Jezeli dobrze zrozumiałam to mieszkasz na Wyspie. Czy mogłabyś nam napisać jak wygląda tzw. “standard” leczenia w Klinikach – poszczególne etapy diagnostyki i leczenia, itp. Druga rzecz to sprawa odpłatności – co pokrywa ubezpieczenie, co ewentualnie leży w gestii samych pacjentów.
Pozdrawiam, Marta
KOCHANE KOBIETKI!
Kochane kobietki !
Jak dobrze, że Was znalazłam! Chociaż nigdy nie kupuję „Zwierciadła”, to tym razem, jak tylko zobaczyłam na okładce temat tabu „bezpłodność”, to natychmiast oczywiście kupiłam. Od razu następnego dnia spędziłam 2 godziny czytając Wasze listy na internetowym forum. Nie mogłam się oderwać. Z jednej strony to smutne, że tylu z nas dotyczy problem braku dzieci, a z drugiej – cieszę się, że będę miała z kim pogadać, bo tak naprawdę „syty głodnego nie zrozumie”, czyli wszystkie koleżanki, przyjaciółki, mąż, a nawet mama mogą szczerze pocieszyć, wysłuchać, ale nigdy tak naprawdę nie pomogą, jeśli ich ten problem nie dotyczy i nigdy nie dotyczył.
My zmagamy się z tym problemem już od czterech lat i widzę, że chyba jest to bardzo długo, bo z Waszych listów wynika, że normą na forum jest rok-dwa, a może się mylę? Bilans na dzień dzisiejszy wygląda następująco : kuracja Clostylbegytem, niezliczone ilości USG – dopochwowych i zewnętrznych, operacja żylaków powrózka nasiennego u męża, posiew z kanału szyjki (jałowy) i długie, długie miesiące leczenia u rozmaitych ginekologów, z których każdy mówił : wszystko w porządku z panią, nic tylko rodzić dzieci!. Aha! I jeszcze wizyty u bioenergoterapeuty, który za drugim razem wziął mnie na stronę i powiedział, „jak w ciągu 8 miesięcy nie zajdzie pani w ciążę, proszę spróbować z innym mężczyzną, ale niech to będzie tajemnica pani i moja – mąż nie może się o tym dowiedzieć (…!!!), jeszcze była wizyta u tybetańczyka, który powiedział, że mam zapalenia różnego rodzaju, stare i nieleczone i trzeba jak najszybciej zacząć coś z tym robić, bo może być niebezpiecznie. Że już nie wspomnę o wizycie u wróżki, która stwierdziłą (po rozłożeniu tarota), że choćbyśmy nie wiem jak się starali, to w ciągu 3 najbliższych lat nie urodzę dziecka, chociaż kiedyś będę miała i to nawet dwoje.
W końcu znalazłam w moim mieście lekarza, który wydaje mi się, że jest odpowiedzialny i solidny. Na początku zdziwił się bardzo, jak to jest możliwe że od tylu lat się leczę, a żaden lekarz nie zalecił mi badań hormonalnych, HCG i różnych innych. Po tylu latach leczenia się u „specjalistów”, nie wyłączając świetnego podobno lekarza w Bytomiu i w Tarnowskich Górach, który stwierdził, że nic mi nie jest, trafiłam do tego właśnie lekarza, u którego teraz się leczę, z wielkim podobno zrostem macicy, z rozregulowanymi hormonami, jakimiś podejrzanymim włoskami wokół piersi, z dziwnymi krwawieniami i niedoleczonymi zapaleniami. I co ja mam zrobić? Nie mam już siły, żeby to wszystko kontynuować. Na domiar złego nie wiem, czy „wina” leży po mojej stronie, czy po stronie męża, bo obecny lekarz jako pierwszy twierdzi, że ze mną też nie jest wszystko w porządku.
Dziewczyny! Czy któraś ma lub miała podobny problem z nasieniem męża? U mojego jest niby wszystko w normie, ale w tych dolnych granicach. Podzielcie się ze mną swoim doświadczeniem, bo ja wariuję już od tego natłoku chaotycznych informacji. Czy to prawda, że operacje usunięcia żylaków rzadko przynoszą u mężczyzn spodziewane efekty? Dlaczego ten lekarz, który operował i zebrał „kasę” nam tego nie powiedział, czy nikomu naprawdę nie można już ufać? Na temat płodności i wszystkiego co z tym związane przeczytałam już chyba wszystko i podczas wizyt u moich licznych „lekarzy” niejednokrotnie miałam wrażenie, że wiem więcej od nich.
Przeżyłam już ostatnio bunt i żal do Boga, do męża, świata i samej siebie, żal do losu, że akurat mnie tak bardzo pokarał. Mam jeszcze w dodatku tyłozgięcie macicy. Czy to jest przeszkoda? Każdy mówi inaczej. Dlatego tym bardziej się cieszę, że spotkałam Was, bo może znajdzie się nareszcie ktoś, kto naprawdę zrozumie i pomoże. To jest chyba najdłuższy wywód, jaki wyprodukowałąm na temat mojego Wielkiego Nieszczęścia. Pozdrawiam serdecznie i liczę na „zadzierzgnięcie” kontaktów. Bogna.
Re: Do Bogny
Bogna, ja już wiele razy pisałam na tym i innym forum, że szkoda czasu na konowałów. Idż do dobrej profesjonalnej kliniki jak tu wspomniane Novum. Wnioskuję ze jestes ze śląska, ale to chyba nie jest przeszkoda nie do przebrnięcia. Tu przyjmują profesjonalni lekarze. dla pocieszenia powiem Ci, że ja po 14 latach nieustannych wizyt u lepszych i gorszych lekarzy trafiłam do Novum. Tam po 3 miesiącach byłam w ciąży. Mąż miał bardzo złe parametry nasienia. Oni robią cuda. Pozdrawiam. L.
Re: KOCHANE KOBIETKI!
Witaj wśród nas,
Większość z nas przeszła taką drogę jak Ty albo dłuższą, część dopiero zaczyna i inne są po kilku zabiegach zapłodnienia in vitro.
To co Cię spotyka to dla nas chleb powszedni. Wszystko zaczęło się naprawdę na forum Gazety Wyborczej – zajrzyj tam koniecznie, gwarantuję kilka dni czytania. Przekonasz się, że nie jesteś sama.
Powodzenia,
EwaP
Re: KOCHANE KOBIETKI!
mój mšż tez ma podobno parametry nasienia w dolnej granicy a dodatkowo nie wykazuje ono migracji zlecono nam test kogo tam i pełno leków do łykania. Za namowš wielu forumowiczek zmieniam lekarza na p. Wojewodzkiego z Novum i jestem dobrej myli. Zwierciadła nie przeczytam bo nie lubię jak kto mi mówi co mam robić!!! Chętnie pogadała bym z tobš bardziej prywatnie ale niestety wyjezdzam a raczej stety WRESZCIE 2 TYGODNIE URLOPU. Fajnie, że jeste z nami chociaż to przykre, że tyle par maten problem. AsiaW
do Bogny!
Dziewczyno, jesteś w dobrych rękach!!!! rozumiemy Cię jak nikt inny. Lilka ma 1000% rację.
ps. ależ masz łatwość pisania! 🙂
Uszy do góry i idź do dobrego lekarza!!! Jeśli chcesz możemy polecić najlepszych!
trzymaj z nami, Bożena
Re: KOCHANE KOBIETKI!
Witaj w “klubie” 😉
Ja też mam 4 lata za sobą tej przepychanki między konowałami (bo dopiero ostatni może się nazywać lekarzem). Psychicznie czuję się podobnie – buny przeciwko wszyskim i wszystkiemu (oszczędziłam jedynie męża). Ale w marcu znalazłam forum na Gazecie i od tamtej pory jest mi lżej. Zostań z nami a przekonasz się, że jest to wspaniała terapia grupowa. Stworzyliśmy jeszcze nie formalne (ale to kwestia czasu) stowarzyszenie, Rebas (jeden z nas) zorganizował stronę www poświęconą naszemu problemowi (). Odbył się pierwszy ogólnopolski sabat, gdzie się spotkaliśmy i poznaliśmy “fizycznie”. I jest super! Tylko… brakuje nam TYCH sukcesów – ale to też myślę kwestia czasu.
Re: Do Bogny, Lili i innych
No z tymi cudam iw Novum to trochę przesada. Leczą i mają efekty, ale i tak nie każde ich leczenie kończy się sukcesem, nie wpadajmy aż w taki zachwyt. Nie ujmuję im profesjonalizmu, ale często podchodzą do leczenia w dość standardowy sposób (dobrze sprawdzony i pewnie skuteczny) i po braku efektów są po prostu bezradni, podczas gdy zrobienie innych dodatkowych badań (wychodzących poza przyjęty schemat) może okazać się bardzo pomocne.
Re:do Bogny
Bogusiu, nie jesteś sama z tym dłuuuuuuuuuugim, bo 4-letnim stażem. Są kobiety, którym udaje się dopiero po dziesięciu, ale warto czekać choćby i tyle. Ja też “staram się” cztery lata, z tym, że już więcej “przerobiłam” z tego tematu, a i nadal nie wiadomo, co jest nie tak. Setki USG, badania hormonalne, HSG, HSC, laparoskopia, wlewki domaciczne, sanatorium, 5 inseminacji, 1 IVF i co? I nic. Ale nadal czekam i czytam na forum listy dziewczyn, którym się udało, bo przecież udaje się, tylko trzeba poczekać. Znam dziewczynę, która 5 lat czekała, nie leczyła się nigdzie, a przebyła zapalenie przydatków i ma dwurożną macicę i właśnie jest w 6 miesiącu. Sama się śmieje, że nie wie, jak to się stało, tak po pięciu latach nagle zaskoczyło. Jednak można. Czasami nawet lekarz nie jest potrzebny, choć ja Tobie radzę znaleźć sobie jakiegoś dobrego, choćby po to, aby Cię nie zwodził, tylko zajął się leczeniem, bądź zdecydował choćby o IVF, jeżeli to konieczne. Czas niestety jest naszym wrogiem.
Całuski.
do kobietki Bogny
Ładne imię. Bogna Twój list jest tal żywiołowy i ma tyle wątków, ze trudno odpwiedzieć od razu. Rozumiem, ze robiłas mnóstwo badań. Czy robiłąś badania immunologiczne tzn. czy sorawdzali Ci czy nie masz ” uczulenia” na nasienie męża? Dziewczyny robiły te badania w Łodzi, zdania są podzielone, ale moze spróbowac. Jeśli chodzi o nasienie, to zruzumiąłm, ze nie jest takie złe, na granicy. Czy wyniki są zawsze podobne, czy wahają sie? zZawsze jest jaaks przyczyna niepłodnosci, u Was po prostu nikt jej jeszcze nie znalazł. Zgadzam się z Lilką, powinnaś chyba pójśc do jakiegoś wypróbowanego osrodka leczenia niepłodnosci i zabaczyć co jest nie tak. Włóczenie się po różnych ;ekarzach nie przynosi często efektów. Napisz coś więcej . Malgosia
Re: czy moge w czyms pomoc
Grażyno po prostu usiądż i napisz jak to wygladąło u Ciebie. Zaparz kawę, włącz muzykę nastrojową i PIIIIISZ. Ewa mówiła, ze chyba chcesz napisać to w formie pamietnika? Całuję,M
Re: czy moge w czyms pomoc
Droga Lilu,
strasznie sie ciesze, ze udalo Ci sie in vitrio. Czas chyba jednak znowu wkroczyc do akcji nie baczac na 40-ke. Ten wiek jest w pewnym sensie przeszkoda gdy staramy sie wyprodukowac jak najwieksza ilosc jajeczek (ja w wieku 43 lat ”powilam” tylko 3). Ty masz juz ten etap za soba. Czeka na Ciebie 7 zdrowych embrionkow. Ma to zapewne podloze psychologiczne ale powtorne zabiegi IVF u kobiet, ktore juz dzieki temu ze urodzily dziecko na ogol koncza sie sukcesem.
Mam nadzieje, ze niedlugo przeczytam o upragnionej niebieskiej kresce.
Pa-Grazyna..
Re: czy moge w czyms pomoc
Moje drogie i dzielne,
moja historia jest pod pewnymi wzgledami troche inna, jako ze w moim przypadku wystapila tzw. nieplodnosc wtorna.majac 30 lat urodzilam corke, ktora powstala nazwijmy to w sposob umowny w sposob naturalny. Przez wiele lat nie myslalam o nastepnym dziecku, staralam sie przystosowac do nowego kraju, zdobyc kwalifikacje, usamodzielnic.Kiedy w wieku 37 lat stwierdzilam, ze jednak chcialabym miec jeszcze jedno dziecko okazalo sie to bardzo trudne. Przez 4 lata nic sie nie dzialo i z wielkim smutkiem i zalem do siebie doszlam do wniosku, ze za dlugo sie zastanawialam i moja corka zostanie zupelnie sama (moj maz jest Szkotem i z rodzina prawie nie utrzymuje kontaktow
a rodziny w Polsce prawie juz nie mam). W wieku 41 lat stal sie cud i zaszlam w ciaze. Radosc byla jednak krotka, w
szostym tygodniu ciaza obumarla bo jak sie okazalo jajeczko bylo ”wybrakowane” z racji mojego wieku i praktycznie wcale sie nie rozwinelo.Wiekszosc lekarzy i znajomych radzila mi dac sobie spokoj. Bylam zrezygnowana ale jednoczesnie zdeterminowana. Pragnienie drugiego dziecka moze byc rownie silne jak pierwszego. Moja lekarka domowa stwierdzila, ze powinnam jednak sprobowac i skierowala mnie do szpitala gdzie zbadano stan hormonu, ktory stymuluje jajniki. Im ten hormon wyzszy tym blizej do menopauzy bez wzgledu na wiek.Okazalo sie, ze jestem na granicy. Szpital zgodzil sie na zabieg ale nie ukrywano, ze mam co najwyzej 10% szans.Ze wzgledu na wiek sama musialam zaplacic 1000 funtow ( do 36 roku zycia mozna liczyc na 3 bezplatne zabiegi ale czeka sie dosyc dlugo). Moja lekarka byla tak mila i wielkoduszna, ze przepisala mi bezplatnie leki i hormony, ktorych cena jest mniej wiecej taka sama jak samego zabiegu.W Anglii kazdy lekaz ma wlasny budzet, z ktorego musi sie rozliczac. Podejzewam, ze musiala sie sporo natlumaczyc czemu wydala tyle pieniedzy na 43-letnia babe z szansa na zajscie w ciaze bliska zeru. Nie wiem co nia kierowalo ale jestem jej za wszystko bardzo wdzieczna.
Pomogla mi rowniez w przypadku, mojej starszej corki. Niestety lekarze podobni do Dr.Lee nie sa regula a raczej rzadkim przypadkiem.Wstepne badania byly krotkie i sprawdzaly tylko stan mojej macicy. Wychodzono, ze slusznego zalozenia, ze kazdy miesiac jest cenny i trzeba zaczac natychmiast. Mimo najwyzszej dawki hormonow wyprodukowalam tylko 3 jajeczka ale dwa z nich daly sie zaplodnic i zostaly wszczepione. I tu bardzo wazny moment.
Jest to etap kiedy wiekszosc zabiegow in vitrio konczy sie niepomyslnie. Przyczyna lezy w tym, ze zygotka jest malenka i jej powiezchnia, ktora moze przylgnac do scianki macicy jest niewspolmiernie mniejsza niz podczs normalnego zaplodnienia. W normalnych warunkach podroz zaplodnionego jajeczka do macicy trwa okolo 5 dnii w tym czasie powaznie dziekli sie i rosnie.W wypadku IVF jajeczko bedace poza macica nie moze przetrwac w sztucznym srodowisku wiecej niz dwie doby.W moim przypadku zastosowano roztwor, ktory pozwolil malenstwu rozwijac sie przed wszczepieniem o dobe dluzej. Moze warto popytac czy stosuje sie ten roztwor w Polsce. Minelo juz prawie piec lat wiec moze stal sie bardziej popularny. Nastepne dwa tygodnie
byly pieklem. czasami nawet chcialam juz dostac okres i skonczyc z ta rozsadzajaca mozg niepewnoscia i strachem.
Po dwoch tygodniach upragniona kreska ale tak na prawde to dopiero poczatek walki. W Anglii mimo, ze ciaze u kobiet po 40-ce gwaltownie wzrastaja presja aby poddac sie wszystkim badaniom wykrywajacym nieprawidlowosci jest ogromna.
Zosia urodzila sie zdrowa i sliczna. Spedzilam duzo czasu w szpitalu ze wzgledu na zatrucie ciazowe ale opieke mialam swietna. Nie, nie lezalam w prywatnym szpitalu, byl to jeden z najstarszych szpitali, ktory nie wiele zmienil sie wizualnie od czasu lat 40-ych.Zdaje sobie, ze Ivf jest ostatecznoscia, ale jesli mozna sobie na to pozwolic to czsami lepiej sie na to zdecydowac wczesniej niz tracic lata na niedajace nic badania po to aby sie w koncu dowiedziec, ze bez IVF sie nie obejdzie.
Jest mi smutno ale chyba tak bardzo nie jestem zaskoczona,
ze dzieci urodzone dzieki in vitrio sa czesto traktowane w Polsce jako male Frankensztajnki. Tolerancja nigdy nie byla nasza domena. Moze sie myle i byc moze, ze obraze czyjes uczucia ale w pewnym sensie wine ponosi za to kosciol.
Na brak dziecka co prawda sie nie umiera ale jest to stan duszy, ktory moze dokonac wiecej spustoszenia niz ”prawdziwe ” choroby.
Bardzo latwo jest wpasc w depresje i stagnacje ale z wlasnego doswiadczenia wiem, ze dzialanie jakie kolwiek by nie bylo pomaga. najlepiej zaplanowac sobie co i kiedy chce sie osiagnac i kiedy przejsc do nastepnego etapu. Dobrze tez byc nieco bardziej asertywnym w stosunku do lekarzy.
Mam nadzieje, ze nie wezmiecie mi za zle, ze sie tak wymadrzam majac dwie corki ale tak strasznie chcialabym byc uzyteczna i jakos pomoc.
Co myslicie o przeskanowaniu od czasu do czasu artkolow
traktujacych problem i nie mam na mysli tylko IVF a wszystko wiazace sie z problemem trudnosci zajscia w ciaze.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i niestety musicie byc bardzo dzielne-Grazyna.
do Grace
Grzayno balasam płynie na nasze serca. Jest tu wiele par, które się męczą i czekają na dziecko. Twoja historia buduje. Też się męczyłąś, ale pokazałaś, że wart- córeczk urodziła sie zdrowa i śliczna ( no to już raczej zsługa waszych genów). Oststnio w Polsce we wrzesniowym numerze
” Zwierciadła ” ukazał sie reportaż na temat walki z niuepłodnoscią. Reportaż wspaniały- pokazuje drugą, smutną stronę kolejnych podejśc do ivf. Zamieszczono pod nim komentzarz psychologa, napisałabym to w cudzysłowie, bo pan zaleca przestanie starań o dziecko, gdzy tylko pojawiają się problemy i radzi…. adopcję. Nie będę wnikać w ten tekst, bo nie chcę, żeby mi się podniósł poziom prolaktyny, ale powiem Ci, ze jesteś dosnonałym przykłądem, ze jednak warto. Przecież gdzyby nie Twój upór, córeczki by nie było. Grażyno jeśli chcesz mogę Ci przesłać ten artykuł. Mozesz do mnie np. napoisać prywatnie. Małgosia
Re: Do Bogny, Lili i innych
nie neguję, chociaż ja nigdy nie poczułam się traktowana standardowo. wrecz przeciwnie. i to właśnie oni mi pomogli. jestem im za to bardzo wdzieczna. mysle ze niebawem dolaczysz do grona wdziecznych. L.
Znasz odpowiedź na pytanie: czy moge w czyms pomoc