Jestem w szoku!
Piszę na świeżo, jestem cała roztrzęsiona… Pewnie wkrótce emojce opadną, ale teraz muszę to z siebie wyrzucić. Nie chcę wyciagac pochopnych wniosków, ale…
Czytałam ostatnio forum eksperckie na bocianie i rzucił mi się w oczy temat Macmiror. Dziewczyna pytała, czy jej nie zaszkodzi, bo być może jest w bardzo wczesnej ciąży, przed terminem @. Lekarz napisał: na TYM etapie nie! Cos mnie tknęło. Mój lekarz przepisał mi ten lek w 8 tygodniu. Zapytałam, kiedy w takim razie moze być szkodliwy. A odpowiedź dostałam dziś. Jest to chemioterapieutyk, który może spowodować obumarcie płodu wtedy, kiedy dojdzie już do implantacji i wytwarzają się połączenia między krwiobiegiem matki i dziecka.
Płakać mi się chce. Dopóki nie zaczełam brac tego leku, wszstko przebiegało wzorowo… A w tydzień po rozpoczęciu kuracji… Nawet jej nie skończyłam.
To mógł być przypadek… Ale nie musiał…
Jest mi źle.
Pozdrawiam, Agata
14 odpowiedzi na pytanie: Czyżby wina lekarza?
Re: Czyżby wina lekarza?
Witaj Aggulko!
Nawet nie chcę mysleć, co by było gdyby się okazało że to prawda :o( Cóż Ci mogę poradzić, jejku nie wiem :o( Bardzo mi się zrobiło smutno i jestem wściekła zarazem.
Po moim drugim poronieniu też doszłam do wniosku, że do mojego nieszczęścia przyczynił się lekarz – nie zwrócił uwagi na moją nierównowagę hormonalną, a mógł przecież odpowiednio zareagować podając progesteron, kolejny lekarz też nie zareagował. Dopiero ten u którego aktualnie się leczę powiedział, że przy takiej nierównowadze kolejna ciąża zakończyła by się podobnie! Wiesz co! Chciałam biec do tamtego konowała i mu na….. w twarz, ale emocje opadły i stwierdziłam, że mi to już w niczym nie pomoże, a on i tak nic z tego sobie nie zrobi :o(
Wiesz, od jakiegos czasu nieśmiale zaglądam do starających się. Zauważyłam Cię tam, i to jest cudowne. Powoli musimy przełamać się i zacząć pozytywnie mysleć o przyszłości. Jak czytałam, Tobie udaje się zachodzić bez problemu :o) Więc walcz :o) !!! Niestety u mnie za każdym razem była to długa droga, ale się pocieszam, że tym razem napewno nam się uda. Proszę więc nie zadręczaj się, będzie lepiej. Przecież musi się udać :o))
Pozdrawiam Nuśka
NUŚKA
Re: Czyżby wina lekarza?
Agatko!
Nie wiem co powiedzieć? Już tytuł Twojego postu mnie zaniepokoił. Jak to możliwe, żeby taki lek przepisywać w ciąży skoro działa przeciw tej ciąży. Nie wiem co o tym myśleć? Dlaczego lekarz Ci go przepisał czyli co mówił, że na co jest ten lek, że jak działa?
Tak mi przykro…
EwA
Re: Czyżby wina lekarza?
Ten lek przepisuje sie przy infekcjach. Na wizycie kontrolnej w 8 tygodniu lekarz stwierdził, że zaczyna mi się grzybica . Miałam co prawda wiecej śluzu, ale myśłałam, że to normalne na początku ciąży, zresztą nawet czytałam o tym sporo na oczekujacych. A on, ze infekcja i przywalił mi z grubej rury ten Macmiror (nystatyna + nifuratel). W dużych dawkach, dwa razy dziennie 🙁
Straszne, można nie wychodzic z domu, dbać o siebie… Ja naprawdę bardzo wtedy uważałam, odżywiałam się wzorowo, nie przemeczałam, nie używałam chemii gospodarczej (mąż mył mi wannę do kąpieli, a potem jeszcze przychodził i pilnował, żebym sie nie poślizgnęła wychodząc na mokrą posadzkę ). Tym bardziej dobija fakt, że możesz robić co chcesz, a nie ustrzeżesz się… przed lekarzem… Farsa.
Juz mi trochę opadło, to minęło i nie wróci (tylko w snach), ale świadomość… tak bez sensu… Ech, ręce opadają. Nic, musimy życ do przodu, kiedys musi w końcu być lepiej, prawda?
Ewa, sierpień już niedaleko 😉 Trzymaj się,
Agata
Re: Czyżby wina lekarza?
Już mi lepiej, wypłakałam się i udało mi sie zebrać myśli.
W tym całym bezsensie jest jedna rzecz pozytywna. Jeżeli rzeczywiście miałoby się to okazać prawdą, znaczyłoby to, ze to nie ze mna jest coś nie tak… Badania nic nie wykazały i te kolejne starania są trochę w ciemno. A tak, mogłabym być trochę spokojniejsza tym razem… Tylko dlaczego takim kosztem… Tego nie wiem, ale się pewnie nie dowiem, widocznie tak miało być.
Nuśka, walczymy dalej 🙂 Dobrze, ze masz dobrego lekarza. No i dobrze, że myśłisz pozytywnie, to już przynajmniej połowa sukcesu 🙂
Nie damy się tak łatwo
Pozdrawiam, Agata
Re: Czyżby wina lekarza?
Agatko kochana. tak strasznie mi przykro.. Cóz, teraz juz nie ma co gdybać.. Mam nadzieję, że Twój obecny lekarz jest naprawdę godny zaufania. Pamiętaj, że my z igorkiem juz za Ciebie ( za Was wszystkie dziewczyny z tego kącika) z sił całych trzymamy kciuki, sledzimy losy, choć rzadko piszemy ze względu na brak czasu.
, wierzymy, ściskamy, jeseśmy pełni nadzei!
ika z Igorem
Re: Czyżby wina lekarza?
Tak mi teraz przyszło do głowy, że jeśli to prawda, że ten lek zawinił to może jednak mimo wszystko lepiej znać powód tragedii, w końcu każdy po poronieniu go szuka i często nie znajduje. Chociaż często to trudne to chyba jednak lepiej znać nawet najgorszą prawdę.
Bądź dzielna! Powodzenia!
Nie denerwuj się, bo może już… Twoje szczęście się zbliża
EwA
Re: Czyżby wina lekarza?
A mi lekarz wręcz zabronił stosowania czagokolwiek na początku ciąży. Powiedział że do 3 miesiąca nic nie dają. Trudno, trzeba cierpieć – leki mogą zaszkodzić. I tyle
Tak mi przykro 🙁
Ania i Izunia (20 mies.)
Re: Czyżby wina lekarza?
Lekarz na bocianie też mi juz odpowiedział dobitnie. I w zasadzie jednoznacznie 🙁
Re: Czyżby wina lekarza?
Ewa, masz rację. Wiesz, paradoksalnie, jak już opadły emocje, ulżyło mi… Może nie zniknął, ale zdecydowanie osłabł niepokój, który towarzyszył mi przez ostatnie pół roku – że ze mną jest coś nie tak… i nie wiem co, bo badania nie znalazły… a teraz może już wiem…
Dziwne to…
Myślę, że gdybym dowiedziała sie o tym krótko po obumarciu ciąży, to chyba bym poszła i własnymi rękami udusiła tego konowała a potem siebie. A dowiedziałam sie dopiero w przeddzień następnej wielkiej próby, tydzień przed datą, która miała być najszczęśliwszą w moim życiu… I teraz po prostu mi żal. Siebie i jego… i tego maleństwa… tych wszystkich łez…
Po co to wszystko było?
Dziękuję za te słowa, mam nadzieję, że los się do Ciebie i do mnie wkrótce uśmiechnie, Agata
Re: Czyżby wina lekarza?
Bardzo mi przykro.!!!!!!
Przydałoby się trochę błyskawic nad głową tego lekarza (lekarzyny od siedmiu boleści) !!!!
Nie wiem co ci napisać (mnie nic by nie pocieszyło). A na dodatek i tak pewnie lekarz w żadnym wypadku nie będzie się czuł winny czegokolwiek.
Słyszałam teżo przypadku gdy lekarz dał dziewczynie której się spóźniała @ zastrzyk na jej wywołanie. No i zaczęło sięporonienie :(((((
Czemu takie głupoty robią????????? Czemu nie mająpotem nawet odrobiny poczucia winy tylko poczucie spełnionego “obowiązku” lekarskiego (bo udzielili pmocy 🙁 )???? Wiem że nie wszyscy tacy są, ale jak znajdzie się nawet jednen na 100 to i on przecież ma pacjentki, i one wtedy przez niego cierpią :((((
Trzymaj się.
Ania i Izunia (21 mies.)
Re: Czyżby wina lekarza?
To przerazajace, gdzie ty takiego konowala znalazlas?
A moze podalabys jego nazwisko i namiary, to przeciez jedyne co mozna w tej sytuacji zrobic.
Pozdrawiam
Inka
Re: Czyżby wina lekarza?
nie wiem, co ci napisac, oprocz tego, ze to jest cholernie niesprawiedliwe, ze cierpi sie przez niekompetencje lekarzy. ja staracilam dwie poprzednie ciaze i zadna z lekarek mnie wtedy prowadzacych nie wyslala mnie na badanie poziomu progesteronu. jak trafilam do swojego obecnego lekarza to zrobila ogromne oczy, jak mu o tym powiedzialam. kazal zrobic badanie i jak byk wyszlo, ze jest go za malo. leczenie poszlo w tym kierunku i..udalo sie.
jednak jak mam gorsze dni, to mnie napada myslenie, co by bylo gdyby… szczegolnie ta poprzednia ciaza – obumarla w 11 tyg. i mysle i mysle, czy jakby poprzednia lekarka pomyslala, to moze bylabym mama dwoch dzidziusiow dzis? eh….
okropne jest to wszystko, ale widzisz, udaje sie przejsc najgorsze rzeczy. zycze ci duzo sily i wiary. trzymam kciuki, zebys jak najszybciej przyslala posta “udalo sie”;))
pozdrawiam cieplo
Re: Czyżby wina lekarza?
Nóz się wkieszeni otwiera po lekturze takich postów. Po co Ci ludzie /bo nazwanie ich lekarzami to przesada/ kończą medycynę?
Ja za ich niekompetencję zapłaciłam poronieniem i ciążą pozamaciczną. Niestety musieli mi wyciąć jajowód, chcociaż mogałm jak sądzę uniknąć i tej ciążą i wycięcia jajowodu. A co najgorsze ten konował jeszcze pracuje i przyjmuje pacjentki. Gdyby nie to, ze po opreacji byłam bardzo słaba to dostałby ode mnie w twarza. Nie będe opisywać jak leżałam w sali prawie od jego gabinetem a on nie raczył przyjść, jakiie teksty słyszała moja mama. Koszmar. ja gotowa byłam zrobić czarną listę takich “specjalistów od aniołków”
pozdrawiam
Re: Czyżby wina lekarza?
A propos czarnej listy (konowałów). Jest taka na gazecie… Jednego już tam wpisałam, a nad tym się jeszcze waham, bo to cholernie poważne oskarżenie… Ręce mi opadaja, nie wiem, czy mam siłę i czy jest sens sie z nim szarpać. Chciałabym tylko, zeby wiecej nie przepisywał tego leku… Przynajmniej tyle.
Pozdrawiam, Agata
Znasz odpowiedź na pytanie: Czyżby wina lekarza?