sporo się tu już namarudziłam o braku apetytu… A tu od wczoraj popędzam męża wciąż po coś do jedzenia!!!! sama siebie nie poznaję… wczoraj budyń którego nigdy nie jadłam ( wprawdzie skończyło sie na kilku kesach, ale jednak 🙂 )…i kolacja bez wmuszania w siebie i koniecznosci interwencji meża :-)… teraz czekam na pizze 😉 nie wiem czy coś dla meża pozostanie…hihi… mam wrazenie ze zjem calusieńką… niech tylko nie mija ten apetyt… na wagę narazie nie staję… poczekam jeszcze tydzień… może jednak coś drgnie 😉
musiałam się pochwalić ;-P
Weronka (termin 6.06.03)
8 odpowiedzi na pytanie: czyżby zachcianki?
Re: czyżby zachcianki?
Brawo! A więc pewnie to koniec Twoich zmartwień, teraz Dzidzia będzie rosła jak na drożdżach ( zreszta pewnie i tak rosła świetnie, ale teraz to dopiero…). Super, że się unormowało, bo jednak apetyt w ciązy to fajna i ważna sprawa… Nie tylko dlatego, że dzidzia szczęśliwa, ale również z tego powodu, że zakończą się Twoje stresy. Gratulacje i pozdrowionka dla Dzidzi! Niech zajada pizzę i rośnie ( hi hi hi – no proszę taka mała Dzidzia, a juz ma wymagania – lubi włoskie żarcie!). Smacznego i rośnijcie zdrowo!!!
Re: czyżby zachcianki?
Ja miałam podobnie, tylko,że taki większy apetyt przypadł mi pod koniec ciąży, gdzieś ze 4 tygodnie temu:) Wcześniej jakoś odtrącało mnie od jedzenia, na nic tak naprawde nie miałam ochoty, jadłam bo musiałam. A ostatnio to co chwila zaglądałam do lodówki i zjadałam nawet całkiem duże porcje:) Jak byliśmy z mężem na Pizzy to zjadłam połowę, a zwykle mu jeszcze kawałek zostawiałam. A po za tym mam faktycznie swoje zachciewajki które szybko się zmieniają. TAk więc chyba maluch rośnie jak na drożdzach, zresztą czuć, że robi się coraz większy bo jak zacznie się rozpychać to mam wrażenie, że zaraz dziurę zrobi:) Mam tylko nadzieję,że nie przytyje mu się za dużo mi zresztą też 😉
Agus i chłopaczek (20.03.2003)
Re: ja też!!!!
chcę pizze, proszę…taką z szynką, pieczarkami i serem.
smacznego…..
Re: czyżby zachcianki?
Gratuluję i zazdroszczę…Ja mam ostatnio taką jazdę po tych wszystkich prochach i ze wysiadam psychicznie, brzuch twardy jak skała i widmo szpitala wisi nade mną no i apetyt poszedł sobie w świat…Zmuszam się do jedzenia i tyle… Ale muszę to jakoś przetrzymać, tyle że schudłam już kilogram…
KIKA210 + Adrianna
10 czerwiec 2003
Re: czyżby zachcianki?
Apetyt to ja mam caly czas dobry (moze az za dobry? )
Ale zachcianki sa rzadko… ostatnio jakos mnie ciagnie troche na slodkie – ale nie cukierki czy czekolade – tylko na paczki, drozdzowki 🙂 Moze to oznaka zblizajacego sie tlustego czwartka?
Helenka – przyszla mamuska
Re: czyżby zachcianki?
o matko, jak ja bym chciala moc zjesc cow w duzej ilosci i ze smakiem…. ale juz nie pamietam jak to jest gdy je sie dla przyjemnosci. Zazwyczaj chce mi sie plakac nad pelnym talerzem, nawet jak siedze nad czym o czym myslalam, ze bedzie mi smakowac. Tylko moj maz sie cieszy bo mu gotuje codziennie fikusne obiadki, nawet knedle chcialo mi sie kleic, po czym zjadlam “az” dwa…
Effcia+sierpniowy wiercipiętek (11.08.03)
Re: ja też!!!!
HA Ha Ha!!! Ale fajnie!!…znaczy się wszystko w normie!!!….Ja z Agatką pizzę “przerabiałem” jako pierwszą zachciankę…potem były standardowe (książkowe) ogórki kiszone i śledziki, no a potem to już ganiałem po nocach za jabłkami, pistacjami, maślanką (tudzież bananami + maślanką = koktail) itd itp…..staaaasznie mnie to bawi….hihihihi…..oczywiście to na czym mi najbardziej zależy czyli normalny obiad ma straaaaszne problemy z dostaniem się do żołądka;-)
Pozdrawiam
chybatata i Agatka + Kubek (10tyg)
Re: ja też!!!!
masz pomysł — muszę męża wysłać po pistacje…
Pozdrawiam
Znasz odpowiedź na pytanie: czyżby zachcianki?