zastanawiam się
czy z tego można wyjść tak “raz na zawsze”?
nie pytam o siebie, bo wiem, że ja sama sobie winna jestem. jeśli już zaczynam leczenie, to przerywam od razu, kiedy jest lepiej, zamiast doprowadzić sprawę do końca.. człowiek uczy się na błędach, może i ja się nauczę..
ale interesuje mnie, czy można się z tego całkiem wyplątać, zupełnie wyleczyć? czy może jest inaczej – że jak ktoś już ma tendencje depresyjne, to zawsze musi liczyć się z tym, że TO może wrócić, nawet po pełnym leczeniu i dobrych jego efektach?
830 odpowiedzi na pytanie: depresja
Można. Jak najbardziej!!!!
Tylko sie trzeba leczyć konsekwntnie
a co to znaczy? – proszki, wizyta u psychologa, psychiatry…?
przepraszam, za tak naiwne pytanie, ale szukam odpowiedzi…zwyczajnie. Zaczynasz, po zdiagnozowaniu, brać lekki i co? Świat zaczyna znów mieć sens?
Potrzeba dobrze dobranych leków i pierwsze efekty widać po kilku – kilkunastu tygodniach, nie przechodzi jak ból głowy od pierwszej tabletki,
dobrze też wspomagać farmakologię terapią psychologiczną.
Dużo zależy od lekarza i jego wiedzy, bywa, że leki bywają za silne/za słabe
lub kompletnie źle dobrane.
Trzeba być bardzo cierpliwym i współpracować z lekarzem.
1) leczenie farmakologiczne- ustawiane na np. 2 lata
2) psychoterapai jak najbardziej!
Ale na pocz. nie wolno przerywać brania leków-po porostu.
Tak- 2 tyg. zanim w ogole zacznie coś się dziac- a bywa, że jest gorzej na pocz. i tu ludzie przerywają leczenie. Trzeba wytrwać i potem na serio jest efekt.
Dokładnie- b. często jest tak, że trzeba w lek trafić- ale imo i tak warto!
Trudno-trzeba dobrze leki dobrać. Bo każdy reaguje inaczej.
Potem dobrać dawkę.
no bo ja tak patrzę po sobie trochę, trochę po osobach, które wypowiadają się na forum
były okresy, że mogłabym powiedzieć “miałam problem z depresją, ale już jest ok, poradziłam sobie z tym”.. dzisiaj już tak nie powiem, no, ale tak jak pisałam, ja nie byłam zdyscyplinowana w leczeniu nigdy.
no i przyznam, że szukam motywacji do tej dyscypliny. bo jak sobie pomyślę że jak już się zdyscyplinuję i przypilnuję przez ten rok/pół/dwa lata i dokończę temat leczenia, to już będzie dobrze – no to to jest motywacja..
natomiast, gdyby to było tak, że leczę się np. 2 lata, a potem np. po roku/dwóch/pięciu nie brania leków może to wszystko wrócić…. no to
załamka
Dziewczyny ja tak z ciekawoscie zapytam. Skad wiedzialyscie ze dzieje sie cos nie tak? Czy same potrafilsycie stwierdzic ze moze to jest depresja czy ktos z rodziny bardziej na to zwrocil uwage?
depresja często jest następstwem jakiegoś wydarzenia/wydarzeń,
które powodują, że coś z nami się dzieje,
bywa, że jest mylona z nerwicą, ale nerwica nieleczona prowadzi
do depresji właśnie,
leki na jedno i drugie bywa, że są te same.
Mnie osobiście dopadła nerwica żołądka, ból okropny,
żadne tabletki rozkurczowe/przeciwbólowe nie pomagały,
koszmar, takie ataki trwały kilka, kilkanaście dni,
na szczęście w miarę szybko mnie zdiagnozowano, wykluczając
wrzody, kamienie i inne brzuszne dolegliwości.
No to…. przeleczysz się jeszcze raz !
Anetka, lecząc anginy i różne inne choroby zastanawiasz się, czy jeszcze kiedyś Cię dopadną? Chcesz być zdrowa, leczysz się, depresję potraktuj tak samo 🙂
Dyscyplina leczenia nie taka znowu trudna, trzeba pamiętać, żeby wziąć pigułkę 😉 No i regularnie chodzić na kontrolę i po recepty – chyba to najtrudniejsze w momencie, kiedy czuje się poprawę
Anet-ale czemu załamka? w sumie cały koszt to łyknięcie leku rano;)
Mała cena za normalnośc. Bo mi np. to pozwala funkcjonowac- jeśli sie ma za mało serotoniny np. w mózgu- a to wyrównuje jej poziom- co pozwala mi normalnie funkcjonoiwać- to w czym problem?
Inni choruja na cukrzyce- codziennie wstrzykuja insuline, inni mają dializy co kilka dni. A tu na serio mały koszt jest;)
No to często trwa latami…zaprzecza się itd. To “tylko” dołek, spadek, lenistwo;)
Czasem trzeba sięgnąc dna już by iść po pomoc.
mi to zajęło niecałe pół roku, przez 3 m-ce pełne dawki leków, później coraz mniejsze,
od 6 lat nic nie “wróciło”
tak jak pisze Ahimsa – efekt przychodzi po 2 tyg. brania leków, na początku jest o wieleeeeeee gorzej, a później wszystko jest ok – bynajmniej u mnie tak było
jeśli sama zauważasz, że coś jest nie tak – to dobry znak – wtedy jak najprędzej do lekarza
ja “męczyłam” się sama ze sobą chyba z miesiąc, bóle głowy, robiłam tomografię itd. a przyczyna leżała gdzie indziej
warto znaleźć szybko dobrego specjalistę, nie czekać latami – a wiem, że zdarzaja się takie przypadki
Problem polega na tym, że nawet jeśli dla nas – osób zdrowych – obiektywnie to jest rzeczywiście mały wysiłek, to dla chorych na depresję to jest często ogromne wyzwanie, a w dodatku często bez wiary w efekt (nawet wbrew wcześniejszym doświadczeniom), co dodatkowo odbiera motywację.
Po prostu sposób myślenia o leczeniu, działania osób chorych na depresję są trochę inne niż zdrowych.
Aneta, trzeba walczyć o motywację, słuchać lekarza, zaufać i poddać się jego zaleceniom, zagłuszać swoje wątpliwości, psychoterapeuta może pomóc.
Mam w otoczeniu kolezanke z depresja, ale tylko ja znam z ta choroba i nie wiedzialam ze tyle kobiet na nia cierpi. Dobrze ze mozna w tych czasach przy dobrym leczeniu z tego wyjsc i nie meczyc sie, ale w szoku jestem ze jest tak podstepna choroba, ze moze takie bole wywolywac:(
Myślę, że dużo zależy też od przyczyny, która depresję wywołała. Czasem jest to nieuchwytne, chyba wtedy nazywa się to depresją endogenną. I wtedy powinna pomóc “pigułka”. Ale jeśli przyczyny mają źródło w jakiejś traumatycznej sytuacji, po ciężkiej chorobie lub wtedy, gdy te przyczyny nadal występują-ktoś tkwi w ciężkim położeniu i jest stale przeciążony, to same leki pomogą na krótką chwilę. Wtedy skuteczniejsza będzie terapia (może razem z lekami).
Noo- ja czekalam latami
Ja piszę z perspektywy osoby leczącej sie
Dla mnie wysiłkiem jest sama wizyta u lekarza- pójść tam! zacząć itd. Potem juz z górki;)
Nie tylko kobiet. Uwierz….mężczyzn chyba więcej nawet!
Ależ jak najbardziej uchwytną!
Depresja endogenna wywoływana jest przez bliżej niesprecyzowane zaburzenia funkcjonowania mózgu, szczególnie systemu hormonalnego lub nerwowego, wskazuje się tu m.in. niedobór amin biogenicznych, spadek poziomu norepinefryny (inaczej noradrenaliny) oraz serotoniny.
Ta depresja powoduje głębokie zakłócenia funkcji psychicznych i fizycznych. Człowiek nie może wykonywać najprostszych czynności (nie ma na nie siły), nie jest w stanie podejmować decyzji, często się nie myje, nie przygotowuje sobie jedzenia. U chorego występuje poczucie winy, prawie zawsze myśli samobójcze, niekiedy ze skłonnością do realizacji.
Kolejne pytanie z serii “może dziwnych”?
jak znaleźć/trafić do kompetentnego specjalisty?
czy będę potrafił/ła jasno określić o co mi chodzi i w czym problem?
Miałam 19 lat, I rok studiów- 8h uczenia sie do colokwium np,i….tabula rasa w głowie! zawailima studia- stwierdziłam, że sie nie nadaje do niczego, nie umiem sie niczego nauczyć itd.
Jednocześnie w tym czasie spałam po 3h na dobę urywanym snem a rano wstawałam jak mały czołg- na takich obrotach wciąż. Jakbym nie umiała odpoczywac, sie wyłączyć itd.
Schudałam 10kg w ciągu mies.
Nieustanny lęk i napięcie.
Potem przeszło- zaczeło sie po smierci ojca- znów to samo. Zaburzenia snu itd.
Wtedy mi mignęło, że cos jest nie tak- poszłam do lekarza. Dostałam leki-ale olałam je. Znów męczarnia.
Potem bywało różnie ale z totalnym problemam z napędem zyciowym ogólnie mówiąc i lękami. Robiłam co musiałam- ale wszystko było potwornie trudne plus fonia spoleczna ( ” co jest takiego by iść na jasełka do pl? a dla mnie było to niewykonalne absolutnie!!)
Izolowanie się. Nie wychodziłam z domu, potem doszły problemy ze zwykłymi czynnościami. To koszmar-uwierzcie! plus nadwarazliwośc na dźwięki- w tym np. płacz dzieci!
Po ok. 10 latach dopiero zaczelam sie leczyć!!!! mimo, że miałam juz swiadomośc co ze mną.
Rok temu spałam po18h na dobę- mąż przejął obowiązki domowe.
Depresja to cierpienie….
Nie warto tak żyć.
no to kurcze – nie zazdroszczę – się umęczyłaś 🙁
Idź do lekarza:) po prostu. On ci zada pytania co i jak- odp. i tyle.
Co do kompetencji- to niestety jak wszedzie-trzeba szukać dobrego lekarza.
Ahimsa-źle się wyraziłam;-) Nieuchwytne mogą być przyczyny,które ją wywołały-przyczyny z zewnątrz-czyli nie zaistniała sytuacja w życiu chorego, która mogłaby spowodować depresję, ale “biologicznie” to oczywiście ma to swoje podstawy w procesach/zaburzeniach funkcjonowania, które opisałaś. Chodzi mi o to, że czasem przyczyna depresji pochodzi “z zewnątrz” ma swoje źródło w trudnych wydarzeniu/-ach,a czasem i bez tych wydarzeń powstają zaburzenia w funkcjonowaniu mózgu. No ale mogę się mylić, specjalistą nie jestem;-) Chodziło mi o to, na ile może pomóc tabletka, jeśli człowiek tkwi ciągle w jakiejś bardzo trudnej sytuacji lub jakiejś sytuacji w swoim życiu nie rozwiązał i ona go ciągnie “w dół”. Wtedy chyba bez terapii jest się skazanym na ciągłe nawroty.
Znasz odpowiedź na pytanie: depresja