Do Kogoś, kogo jeszcze nie znam…

To mój pierwszy wpis dla Ciebie Kruszynko…
Bardzo to dziwne pisać do Kogoś, kogo jeszcze się nie zna… Ale wiem, że kiedyś na pewno Cię poznam.

Nie wiem, czy jesteś dziewczyną, czy chłopakiem, nie wiem nawet na razie, czy sama Cię urodzę, ale wiem jedno, będziesz kiedyś ze mną i moim Mężem. Będziesz w naszej rodzince, obiecuję Ci to… Nie mogę na razie przyrzec, ile czasu minie do momentu, kiedy pierwszy raz Cię zobaczę… Ale wiem, że bardzo,bardzo tego pragnę.

Będę Ci pisać, co się tu u nas dzieje, żebyś kiedyś sama? sam? mogła czy mógł to przeczytać.
Pewnie będziesz się śmiać, albo popukasz się w czoło, że stara tak sie dla Ciebie wyglupiała, ale mam nadzieję, że trochę mojej wrażliwośći po mnie odziedziczysz i że może Cię to wzruszy…

To na razie tyle, lecę wysłać to do internetowej Cioci moderatora naszego forum:) Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam, Tu masz pierwszą wiadomość o Mamusi, jest nogą stołową, jeśli chodzi o komputery:)

Buziaczki!
Marysia.

Marysia zwana riibą

12 odpowiedzi na pytanie: Do Kogoś, kogo jeszcze nie znam…

  1. Re: Do Kogoś, kogo jeszcze nie znam…

    Ale za to bardzo ładnie pisze!!!

    Ewike
    [Zobacz stronę]

    Edited by smoki on 2003/07/05 17:17.

    • Nieco więcej.

      Jak już się zabrałam za działanie i pisanie, i widzę, że nie jest źle, pojawiło się -mogę napisać nieco więcej.
      Wczoraj chumorek mi się poprawił. Tatuś wrócił od lekarza z dobrymi nowinkami, doktor twierdzi, że wyniki nie takie złe, jak były. Pochwalił Tatę, że wziął się za siebie i chudnie (hih, ja też go za to chwalę:) i powiedział, że możemy próbować!! Hurraaa!!!!

      Caly czas zastanawiam się, jak się do Ciebie zwracać..hmmm, nie chcę dyskryminować żadnej płci;)

      Może na razie więc Bąbelku. Co Ty na to??

      Opowiem Ci, jak to się stało, że w ogóle zaczęliśmy o Tobie myśleć.
      Znamy się z Tatusiem od 1997 roku, dla jednych to dużo, dla innych może nie. Mnie się czasem wydaje,że znamy się od zawsze…
      Pobraliśmy się w październiku 1999. Chciałabym ci napisać,że była to złota polska jesień z kolorowymi liśćmi na drzewach i słonkiem wokoło. Hmmm, tak było, kiedy na Ślub wybieraliśmy ten dzień i miesiąc w kwietniu i kiedy tak sobie o jesieni myśleliśmy. Ale przed naszym Ślubem, 23 października pogoda była nieładna. Było zimno i padał deszcz…brrr. Tylko na dzień naszego Ślubu wyjrzało słonko, aby cały dzionek świecić nam nad głową. Nasz Ślub miał zacząć sie o 18.00, ale z powodu wcześniejszej pary, która się spóźniła na własny Ślub (!!!) zaczęło się z małym opóźnieniem…
      Nie pokażę Ci filmu z naszego Ślubu, a raczej tylko kawałek, gdyż nie wynajęliśmy kamery profesjonalnej, a dziewczę, które miało nas filmować zepsuło kamerę w trakcie. Na szczęście, film trwa jeszcze do przysięgi, i urywa się, kiedy już jako małżonkowie przystępowaliśmy do Komunii Świętej…

      Po Ślubie naweto Tobie nie myśleliśmy. Powodów było kilka, jedne mniej drugie bardziej ważne. Podstawowy, nie mieliśmy naszego gniazdka, w którym miałbyś się Bąbelku ulęgnąć. Mieszkaliśmy w nie swoim i okropnym mieszkaniu i nie wyobrażałam sobie, żeby twoje oczka miały mieć taki pierwszy widok. Tak więc czekaliśmy. Po drodze zaczęliśmy starania o mieszkanko. Trwało to dwa lata, gdyż tyle nam się ono budowało. jeździliśmy na budowę podziwiać postępy, a najmilej pamiętam pierwsze wejście do środka, kiedy chodziliśmy po pokojach i kiedy zastanawialiśmy się, gdzie my będziemy spać, gdzie ty…

      Kiedy zaczął się rok 2002 zaczęliśmy poważniej o Tobie rozmawiać. Podjęliśmy decyzję, w tym roku zaczynamy się o Ciebie starać.
      W maju nastąpiły pierwsze kroki i…czerwiec był naszym pierwszym próbnym miesiącem.

      Nasza wspólna znajoma nosiła pod sercem swojego synka, już 5 miesiąc, pamiętam, jak głaskałam to jej brzusio i mówiłam do tego lokatora w środku z nadzieją, że…ja też niedługo zacznę się tak zaokrąglać… Niestety…pierwszy miesiąc okazał się niewypałem.

      Najpierw składałam wszystko na karb stresów przed przeprowadzką na nowe M i tym, jak wcześniej mieszkaliśmy. Sąsiedztwo potrafiło bowiem zaleźć za skórę…

      Pamiętam, że najpierw nawet myślałam, że może to dobrze,że poczniemy Cię już tu, na naszym, własnym, wyczekanym mieszkanku…
      Czekałam. Nadszedł wrzesień i 13 (hihi) przenosiliśmy się na nowe… Pamiętam, że był to piątek… Mamusia jest strasznie przesądna, ale przyznam Ci się, że tak bardzo chcieliśmy ywynieść się stamtąd, gdzie mieszkaliśmy, że zdecydowaliśmy się. Dobrze zrobiliśmy, bo dzień po przeprowadzce, w sobotę nagle skończyło się piękne i długie do tej pory lato i lał deszcz, więc można powiedzieć, że mieliśmy nosa, że się wynieśliśmy, kiedy nie lało nam na głowę.

      wtedy jeszcze tak bardzo się nie martwiłam, że się nie pojawiasz. Mówiłam sobie, muszę odpocząć, odstresować się, teraz, kiedy w jakiś sposób zaczynamy nowe życie, może właśnie to nowe życie się u nas pojawi.

      Niestety…

      Czekaliśmy tak do 6 kwietnia 2003, a konkretnie do godziny 23.06:), kiedy weszłam po raz pierwszy na forum.

      Wcześniej moja przyjaciółka, Ciocia Kasia dała mi adresik. Powiedziała, że ocenzurowała je dla mnie, i że nie ma tam żadnych smutasów, tylko fajne Dziewczyny, które się wspierają. Bo byłam już w naprawdę kiepskim stanie, ciągle tylko popłakiwałam i na widok pan w ciąży niemal dostawałam ataku płaczu…

      Zarejestrowałam się pod swoim ulubionym nickiem i zaczęło się. Jeśli można się uzależnić od czegoś, to nasze forum z pewnością jest tą rzeczą. ale akurat tą dobrą:))

      To pod wpływem wpisów Dziewczyn z forum zdecydowałam się na zmianę lekarza i działania w klinice niepłodności.

      Bo okazało się Bąbelku, że nie będzie tak łatwo, że mamy kłopoty… Nie wiesz nawet ile przepłakałam, kiedy dowiedziałam się, że moje podejrzenia są prawdą… Ale obiecuję Ci, że będę dzielna! Naprawdę. Może mam to po Twojej Babci, a mojej Mamusi. Wiesz, ona czekała na mnie…18 lat…lekarze nie dawali jej nadziei. A mimo to-jestem na świecie. Gotowa na spotkanie z Tobą. Więc proszę, nie daj się prosić, czekamy tu na Ciebie z Tatusiem!!!

      O rety, zanudzisz się Bąbelku, więc na dziś koniec.
      W myślach mocno się ściskam i całuję…
      Do zobaczenia…
      Twoja przyszła
      Mama

      Marysia zwana riibą

      • Re: Nieco więcej.

        Marysiu bedziesz Mamą i to najlepszą z najlepszych 🙂

        smoki i Dawidek (9 miesięcy i 3/4!)

        • Przed wyjazdem…

          Bąbelku, ale Ci się Mama rozpisała… to dlatego, że za chwilkę, no prawie za chwilkę, bo za 6 dni, jedziemy z Tatą na wakacje…
          Hmmm, co Ty na taki pomysł,żebyśmy pojechali we dwoje, a wrócili z Tobą? Sam przyznaj Bąbelku, że nie jest to zły pomysł…
          Jedziemy tam, gdzie Mamusia zostawiła część serca, do Grecji, co prawda nie jest to jej ukochana Kreta, ale też część tego pięknego kraju, wyspa Kos. Bo musisz wiedzieć, że Mama ma kilka pasji w życiu, jedną z nich są na pewno podróże. Już się nie mogę doczekać, aż kiedyż razem z Tobą będziemy jeździć, zwiedzać, cieszyć się słonkiem,piaskiem, ciepłym morzem… Na razie więc podróżujemy z Tatkiem, który też to bardzo lubi, przy tym oddaje się On swojej pasji, fotografii… Ale wiesz,mam dość być jedynym fotografowanym obiektem, chętnie oddam Ci miejsce:)

          Cała wycieczka oczywiście była kupiona z ukierunkowaniem na to, że może się uda Cię stamtąd przywieźć…hihi.
          Od razu przypomina mi się koleżanka z LO. Na długiej przerwie oznajmiła nam, że jest góralką. Trochę się zdziwiliśmy, bo jej rodzinka z dziada pradziada z Mazowsza, ale ona nam wyjaśniła,że ma na myśli to, że jej rodzice poczęli ją w górach. Pamiętam kolegę, który w tym momencie się jej spytał ” A gdyby Cię poczęli w Chinach? Czy byłabyś Chinką?”

          Tak, czy inaczej, nie chciałbyś mieć “korzeni” greckich Bąbelku??

          Oj, jak trudno tak spokojnie do tego podejść. Tym bardziej,że dookoła same ciężarne… Pewnie tak nie ma, ale ja to tak postrzegam. Może nawet nie wiedzą, jak bardzo są szczęśliwe…hmmm….

          Moja druga pasja to penpalling. Polega to na korespondowaniu z ludźmi z całego świata. Ja piszę z dziewczynami, łatwiej mi się z nimi dogadać. Wiesz, okazuje się, że wiele z nich ma ten sam problem.
          Moja przyjaciółka z Brazylii, o wdzięcznym imieniu Polyanna, z jej mężem jest OK, problem leżypo jej stronie…Ostatnio o maly włos nie uciekła od męża, kiedy po raz kolejny test pokazał wynik ujemny… Myśli o inseminacji i wspieram ją w tym, bo wiem, jak cierpi.

          Jest jeszcze Maxine z Anglii. W zeszłym roku usunięto jej jeden jajnik, ciąża była pozamaciczna:( Walczy o dziecko, chyba czeka ją in vitro.

          Jest jeszcze Lisa z Kanady, ona dopiero zaczyna badania…

          Tak, więc widzę, że cierpienie i problemy nie znają granic. I może mówimy innymi językami, ale płaczemy tak samo rozpaczliwie, z taką samą niecierpliwością rozdzieramy test ciążowy, że może w tym miesiącu się udało…
          I pewnie w końcu się uda. Trzymam za nie wszystkie kciuki.

          Jedno jest pewne, że Ty zostaniesz na pewno wciągnięty Bąbelku w te moje hobby, pomyśli, ilu będziesz miał przyjaciół, na całym świecie…

          To tyle na dziś.
          Mocno ściskam,

          Marysia zwana riibą

          • Re: Przed wyjazdem…

            Zuzik był tez przed urodzeniem nazywany bąbelkiem. Trzymamy za Was kciuki

            Kaśka mama Zuzanki (16.10.2002)

            • Re: Do Kogoś, kogo jeszcze nie znam…

              Cześć Bąbelku. Mama dziś w kiepskim nastroju… Tata też, tylko usilnie nic nie daje po sobie poznać, może dlatego, żeby mnie nie martwić?
              Pamiętasz, jak opowiadałam Ci o bakteriach, które męczyły Tatusia? Już, już, wydawało się, że urwaliśmy łeb hydrze,aż to w zeszły piątek bardzo złe nowiny. Bakterie wróciły, i teraz już nie tylko antybiotyki będą je zwalczać, a tak zwana “autoszczepionka”. Ale pani bakteriolog postraszyła, że to bardzo trudna bakteria i ciężko się z nią walczy…płakać nam się chciało.
              Już w takim razie wiem, czemu nie przywieźliśmy Cię Bąbelku z wakacji, o czym wcześniej marzyliśmy…
              Teraz w zależności od tego, jak szczepionka będzie działać i czy w ogóle,będzie wszystko toczyć. Próby działań wstrzymane aż do…listopada… Na razie ten termin jest dla mnie jak wyrok, wiem, że z czasem się uspokoję. Już nawet zaczęłam pozytywy znajdować (muszę, żeby się całkiem nie załamać), wezmę sobie trzecią i ostatnią dawkę szczepionki przeciw żółtaczce, która wypada akurat na listopad, na 10 chyba.
              No, nic chciałam Ci tylko donieść, że na razie będziemy ciągle tylko spotykać się w moich marzeniach, Milenko lub Jasiu, bardzo za Wami już tęsknię…. Mama.

              Marysia zwana riibą

              • Nowinki od lekarzy…

                Bąbelku, mam dziś dla Ciebie dobre wiadomości.
                Pamiętasz, jak rozpaczłam nad bakteriami, które wróciły do Tatusia? Okazuje się, że jest dobrze. Badanie zostało powtórzone w innym laboratorium i pani bakteriolog stwierdziła, że bakterii nie ma. To skomplikowana historia i kiedyś dokładnie Ci to opowiem.
                Wiesz, ostatnio różne refleksje mnie naszły…zazdroszczę Ci, jakiego będziesz mieć fajnego Tatę Bąbelku. Widzisz, on bez słowa chodzi na wszystkie badania, łyka leki, które czasem różnie na niego wpływają, nie zawsze się po nich dobrze czuje…A mimo to nigdy się nie skarży. To już czasem mnie brak siły i wiary, że będzie dobrze. Fajnego będziesz mieć Tatę, kiedyś tam pomyśl nad tym, że on tak bardzo Cię chciał, to musi być fajne być takim wyczekiwanych i chcianym…
                Wczoraj Tato powędrował do swojego lekarza i ten potwierdził poprawę wyników,teraz musimy poczekać, aż się poprawią wyniki, bo na razie wiadomo, że bakteria spustoszenie poczyniła. Lekarz powiedział, że to jest długotrwały postęp. Zobaczymy więc. Powiedział jednak, że możemy myśleć o inseminacji. My stwierdziliśmy, że na razie z tym chyba poczekamy, i tak Tatuś musi jeszcze brać leki przez dwa miesiące, więc możemy sobie przez ten czas sami próbować, bez myślenia o inseminacji…
                Zobaczymy, co jutro powie mi mój lekarz.

                Wiesz, co Bąbelku? Chyba baaardzo Cię już chcemy. Mnie z soboty na niedzielę śnił się piękny sen. Otóż w moim śnie robiłam test ciążowy i wyszły na nim piękne dwie grube kreski, czyli TAK. Och, ale to był piękny sen. Obudziałam się we łzach, to były łzy szczęścia.
                Ale najśmieszniejsze, że następnej nocy, z niedzieli na poniedziałek Tatusiowi śnił się sen, w którym jechaliśmy na wakacje z…dwójką dzieciaczków. Starsznie się rozemocjonowany obudził, a muszę Ci powiedzieć, że rzadko coś w ogóle pamięta, co Mu się śniło! Kazałam Mu opowiadać ten sen z tysiąc razy, hihihi. Podpytałam, jakiej płci były to dzieci. We śnie Taty mieliśmy dziewczynkę (starszą) i chłopca ! Teraz więc czekamy na spełnienie się naszych proroczych snów.

                A może to rzeczywiście taki znak?? Hmmm… Nie wiem, nie wiem, boję się o tym wszystkim myśleć.
                Tak, czy siak, widać, że już oboje bardzo chcemy mieć Ciebie i czekamy z wytęsknieniem.
                Zobaczymy,jak to się wszystko teraz poukłada. Oby dobrze!
                To tyle nowin na dziś, więc na razie kończę.

                Marysia zwana riibą

                • Re: Nowinki od lekarzy…

                  Dawidek też czeka na nowego forumowego kolegę albo koleżankę

                  smoki i Dawidek (ROCZEK!!!!)

                  • Re: Do Kogoś, kogo jeszcze nie znam…

                    Pięknie piszesz, Marysiu..
                    Anita

                    Edited by smoki on 2003/09/14 13:42.

                    • smutek

                      A może to wszystko nie dla mnie?Może tego nigdy nie zaznam?
                      Radości spóźniania się…
                      Szczęścia, kiedy czyta się wynik testu…
                      Okrągłego coraz bardziej brzuszka…
                      Oczu tak ufnie wpatrujących się we mnie,
                      dla kogoś przecież jest się całym światem…
                      Słowa Mamo…

                      riiba

                      • Re: smutek

                        Marysiu pieknie to napisałaś!!! bardzo mi sie podoba…życzę Ci aby twoje marzenia jak najszybciej się spełniły, bo bardzo na to zasługujesz, pozdrawiam cieplutko :))

                        Kasiek

                        • 4 Rocznica Ślubu…

                          Kochany Bąbelku, 23 Października 1999 Twoi Rodzice przysięgali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
                          Tyle lat jesteśmy już razem…dziś naszły mnie refleksje, ile jeszcze rocznic przed nami bez Ciebie? To nie tak miało być. Miałeś się Bąbelku urodzić na nowym mieszkanku, nie mieliśmy aż tak długo na Ciebie czekać.
                          Teraz i tak jestem chora, może mój organizm wymęczony tym całym stresem, rozpaczliwie woła o chwilę odpoczynku. Chyba muszę trochę odpocząć, mniej o tym myśleć, cóż, gdyby to było takie łatwe, to pewnie by się udało, ale muszę trochę wyluzować, bo do niczego dobrego to nie prowadzi.

                          Kochanie, obiecaj mi, że za rok, za rok będziesz z nami, czy to już na świecie, czy to pod moim sercem, tak bardzo na to czekam…

                          riiba

                          Znasz odpowiedź na pytanie: Do Kogoś, kogo jeszcze nie znam…

                          Dodaj komentarz

                          Angina u dwulatka

                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                          Czytaj dalej →

                          Mozarella w ciąży

                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                          Czytaj dalej →

                          Ile kosztuje żłobek?

                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                          Czytaj dalej →

                          Dziewczyny po cc – dreny

                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                          Czytaj dalej →

                          Meskie imie miedzynarodowe.

                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                          Czytaj dalej →

                          Wielotorbielowatość nerek

                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                          Czytaj dalej →

                          Ruchome kolano

                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                          Czytaj dalej →
                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                          Logo