Mam pytanko do tych, które straciły już kiedyś swoje maleństwo :(( Jak teraz, kiedy ponownie oczekujecie na dziecko, przebiega wasza ciążą? Czy jakoś specjalnie dbacie o siebie, wykonujecie dodatkowe badania, jesteście na zwolnieniu? I jak radzicie sobie ze strachem?
9 odpowiedzi na pytanie: do mam aniołków
Re: do mam aniołków
Poroniłam 2 lata temu.. właściwie było to “poronienie samoistne” czyli z nieznanej przyczyny – najprawdopodobniej niedomoga hormonalna.
Przed kolejną ciążą zrobiłam sobie całą masę różnych badań – z ciekawszych – bad. w kierunku chlamydii (wyszedł + wynik! – przeleczyłam się) i na poziom p/ciał antykardiolipinowych – też wyszedł podwyższony poziom, w związku z czym przy tej ciąży lekarz zalecił mi branie heparyny w zastrzykach (zastrzyki w brzuch), chyba do 3 m-ca ciąży (nie pamiętam już) oraz brałam Duphaston (mialam dość niski poziom progesteronu + ze względu na poprzednie poronienie – tak na wszelki wypadek).
Od poczatku bałam się strasznie. Byłam 100% przekonana że kolejna ciąża=kolejne problemy. Byłam ciągle poddenerwowana. Ryczałam ze szczęścia podczas pierwszych USG kiedy było widać że wszystko idzie jak należy. Czułam i czuję się rewelacyjnie. Ani razu nawet nie wymiotowałam. Nadal pracuję (kończę własnie 35 t.c.). Wszyscy mówią że kwitnę 🙂
Duża zasługa mojego lekarza – wiedział o moich wczesniejszych przeżyciach i miał do mnie odpowiednie podejście…
W pewnym momencie przestałam się bać – tak gdzieś ok. 14 tygodnia kiedy było już wykształcone łożysko – zaczęłam myśleć pozytywnie.
Ostatnio byłam tak nadprogramowo u innego lekarza bo mój na urlopie a mnie cos niepokoiło i pytał o przebieg tej ciąży.. mówię mu – ze o dziwo wszystko przebiega wręcz idealnie.
Pyta się mnie – czemu “o dziwo”?
Mówię – no bo byłam przekonana ze jak raz poroniłam to każda kolejna ciąża będzie z problemami…
A on na to – Proszę Pani – raz wystarczy – pani limit wyczerpany – teraz już będzie zawsze dobrze 🙂
Agata + Ania 13.IX
Re: do mam aniołków
Witaj, ja poroniłam w tamtym roku, po odczekaniu niezbędnego minimum zaszłam ponownie w ciąże to był luty tego roku. Po poronieniu oczywiście robiłam sobie troche badań toxo, cytomegali, troche hormonki. Pozytywnie wyszła cytomegalia, a hormonki też były trochę rozszalałe. W tej ciąży, na początku strasznie panikowałam, tym bardziej że od samego początku bolał mnie brzuch i aż do 17 tyg musiałam brać duphaston, potem było jakby troche spokoju nawet próbowałam wrócić do pracy ( acha zapomniałam dodać że od początku jestem na zwolnieniu lekarskim, po prostu na początku prawie przez cały czas musiałam leżeć), ale ten powrót do pracy skończył się tylko ponownymi bólami i twardnieniem brzuszka. Od początku ciąży byłam 2 razy w szpitalu, za drugim razem całkiem niedawno (wróciłam z niego w poniedziałek). Teraz przez cały czas musze brać fenoterol i isoptin.
Ale powiem ci że pomimo tych wszystkich komplikacji, jestem dobrej myśli i już niemoge doczekać się listopada 🙂 A strach myslę że zawsze towarzyszy, jeśli raz już przeżyłaś taką tragedie, poza tym uważam że nawet jeśli kobieta nigdy nie poroniła to też pewnie podczas ciąży martwi się o zdrowie swojego dziecka. Bądz dobrej myśli, każde zło zawsze kiedyś się kończy…
Pozdrawiam
Asia
Re: do mam aniołków
Gdy zaczeliśmy się starać nigdy bym nie pomyślała, że mogę mieć jakieś problemy. Pierwszy raz nie wyszło w sierpniu ub. roku (miesiąc po rozpoczęciu starań, bo od razu zaszłąm w ciążę). To był tylko 4 tydz. Na usg było więc tylko widać pęcherzyk.
W grudniu ub. roku poroniłam drugi raz w 11 tyg. To już był koszmar.
W sumie później nie myślałam co mam robić dalej, byłam za bardzo zdołowana. Nie planowaliśmy nic. Chcieliśmy troszkę odczekać. A tu w marcu test pozytywny wyszedł!
Uczuć była całą masa: szok, szczęście, strach. Bałąm się tym bardziej bo objawy ciąży (lekkie mdłości) miałam tylko w 4 i 5 tyg po czy to ustąpiło. Tak było też w poprzedniej ciąży. Pojawił się strach – tym bardziej, że pojawiło się brunatne plamienie i dość silne bóle w podbrzuszu. Myślała że znów będzie nie tak. Uspokoiłam się trochę gdy na usg zobaczyłam bijące serduszko. Teraz jest już ok. Nawet powoli zaczęłam kompletować wyprawkę.
Wierzę, że będzie dobrze.
POzdrowienia od Korozji i Chłopczyka z 6.XII
Re: do mam aniołków
Straciłam swoją dzidzię w ubiegłym roku w czerwcu. Ponieważ wiedziałam dlaczego, w badaniu płodu wyszły wady genetyczne, więc nie musiałam robić żadnych szczególnych badań hormonalnych.
Teraz jestem w drugiej ciąży i oczywiście dbałam o siebie ale wyszłam z założenia, że jeśli ma być dobrze to będzie. Z bardziej skomplikowanych badań zrobiłam amniopunkcję – wyszła OK i w zasadzie ciąża przebiegała bezproblemowo. Jedyne co miałam to zakrzepowe zapalenie żył ale to nie miało wpływu na dziecko. Przez pierwszy trymestr bałam się bardzo i starałam się nie przywiązywać za bardzo do tego dziecka. Ale po tym okresie już uwierzyłam, że będzie OK.
Teraz zostały nam 2 tygodnie do porodu i mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Re: do mam aniołków
Mnie samej ta tragedia nie dotknela ale mam dwa przyklady z bliskiego otoczenia- po pierwszym poronieniu obie ciaze przebiegaja wzorowo- jedna juz zakonczona szczesliwym porodem – druga kolezanka rodzi we wrzesniu. Sa we wspanialej formie, zednych skurczy aktywne niemalze do konca.
Asia,Jeremi i fasolcia 5.11
Re: do mam aniołków
Dzięki za wasze odp. Są takie optymistyczne 🙂
Ja straciłam dzidzię w pażdzierniku w 13 tyg (obumarcie). Też robiłam potem masę badań, o których piszecie, ale nic nie wykazały. Od stycznia staramy się o kolejną dzidzię i mam pewne podejrzenia, że tym razem się udało…. Ale muszę jeszcze kilka dni poczekać, żeby to sprawdzić. Wyjeżdzam właśnie na urlop i tak się nad wszystkim zastanawiam…. Szczególnie, co mam robic jak już będę wiedziała, że dzidzia napewno jest 🙂
Pozdrawiam Was baaardzo cieplutko i Wasze Maleństwa. Mam nadzieję, że za kilka m-cy będę mogła napisać to co Wy.
Dziękuję :))
Re: do mam aniołków
To jeszcze ja.. dwie ciaze obumarłe w pierwszym trymestrze. Robiłam wszystkie mozliwe badania włączajac parę z immunoliogi i kriotyp- właściwie nic konkretnego nie stwierdzono.Z wielkim strachem przechodziąłm pierwsyz trymestr – brałam wit e, duphatston kwas foliowy i aspirynę.. faktycznie nieco mi przesżło po 14 tygodniu, a po USG połówkowym poczułam sie pierwszy raz szczęśliwa i prawie spokojna. Naprawdę spokojna jestem teraz – gdy patrzę na szkraba. Trzeba myśleć pozytywnie i wierzyć w realizację marzeń, a wszystko sie uda. Powodzenia
ika z Igorem
Re: do mam aniołków
Ja urodziłam swojego Aniołka (Jacusia) 5 listopada ubiegłego roku… był to 30 tc a urodziłam, ponieważ na badaniu okazało się, że płód obumarł… Od razu robiono badania – małemu zrobiono sekcję, która wykazała, że był zdrowy. Zbadano również łożysko… Badanie anatomopatologiczne wykazało, że “łożysko morfologicznie odpowiadało początkowi III trymestru ciąży, było widoczne ognisko zawału bladego i martwica włóknkowata rozproszonych kosmków…” Znalazła się przyczyna obumarcia płodu. Po trzech miesiącach udało mi się zajść od razu w ciążę lecz ta od samego początku jest typowo zagrożona (w poprzedniej pracowałam do 18tc i wszystko przebiegało rewelacyjnie) – jestem od początku na zwolnieniu. Od początku miałam plamienia, do 17 tc brałam duphaston. Bardzo się bałam się aż do USG połówkowego, na ktorym lekarz powiedział, że maluch rozwinął się prawidłowo, łożysko jest na tylnej ścianie macicy i nie ma się czym martwić – oszczędzać się i odpoczywać. Jednak teraz znowu okazało się, że szyjka się skróciła i mam małe rozwarcie – właśnie mam przymusowe leżenie… biorę Fenoterol+Isoptin.
Jeśli chodzi o moje podejście do ciąży, to wierzę, że tym razem spotkam się w “terminie” z moją kruszynką… jest to ogromny strach, bo takich przeżyć nigdy się nie zapomina. Potwierdza się jednak teoria, że każda ciąża jest inna…
Życzę więc i Tobie przeżywania tego szczęścia – jeśli zaszłaś w ciążę, to idź na wizytę do lekarza i się oszczędzaj!
Powodzenia!!!
Iza
Re: do mam aniołków
Pierwszego maluszka stracilam w 6 tygodniu juz dawno temu, potem urodzilam synka, ktory ma juz 5 lat, potem chcialismy miec drugiego brzdaca, niestety ale poronilam w 5 miesiacu, to byl koszmar, mialam juz spory brzuszek. Odczekalam pol roku i ponownie zaszlam w ciaze, urodzilam coreczke, ktora ma roczek. Glowa do gory, wszystko bedzie dobrze, napewno tym razem sie uda. Poronialm az dwa razy i mam dwoje kochanych, zdrowiutkich i rozbrykanych dzieciaczkow. Powodzenia
Znasz odpowiedź na pytanie: do mam aniołków