do przyszłych mam leżących w domu- długie!

Mam chnadrę, to pewnie wszystko przez to… Mam problem, który pewnie sobie “wymyśliłam”, ale cudnie mnie napędza do jeszcze bardziej zdołowanego nastroju. Ale od początku:
jestem na L4 leżącym, na początku wszytko było świetnie, tyle wolnego czasu, można wreszcie spokojnie sobie np. poczytać. Znudziło mi się szybko, jednak miło jest czasami sobie z kimś pogadać nie przez telefon(a nie bardzo ma mnie kto odwiedzać). Siedzę całymi dniami w domu sama, mąż z tych co wychodząc o 9.00 do pracy wraca do domu 18-19-20. Różnie. Pohamowuję rozpaczliwą potrzebę, żeby po przyjściu zajmował się tylko mną już do wieczora, dopieszczał rozmową itd. Oczywiście gadamy sobie, ale potem zajmuje się też swoimi sprawami. Łapię się na tym, że mam poczucie, że dzidziuś jest tylko mój ( w kontekście “poświęcenia”, które czynię by go mieć- nie do końca na poważnie) Nie wiem, czy chciałabym aby Osobisty rozczulał się nade mną, rezygnował ze swoich potrzeb, tylko po to by mi towarzyszyć w domu… Ale… jedzie dziś na ryby, bardzo mnie poprosił, bardzo się cieszył na to, pogoda piękna, raptem pół dnia. Ciężko pracuje, zgodziłam się oczywiście, ja nawet na spacer iść nie mogę, więc zostając ze mną też by nie wypoczął na świeżym powietrzu. Czy mam prawo wymagać, aby z tego (dla mnie) rezygnował? Czy nie byłabym straszliwą egoistką? Taki sam mam dylemat w Andrzejki, kolega z męża pracy zaprasza parę osób do siebie z okazji imienin. Normalnie oczywiście bym poszła, no ale nie mogę. Oni się tak rzadko spotykają, nie są to długie spotkania, pewnie po 23.00 byłby już w domu. Pytał, zgodziłam się, myśląc że to jedno z ostatnich spotkań towarzyskich, bo od lutego raczej to będzie niewykonalne.
Wszystko sobie racjonalnie tłumaczę, staram się nie być egoistycznie nastawiona, rozumiem jego potrzeby. Też bym tak chciała… Właśnie! Tylko dlaczego jest mi tak cholernie przykro?? Dlaczego sobie z tym nie radzę, że ja (w domyśle sierotka) siedzę w domu, a on a)odpoczywa na świeżym powietrzu b)spotyka się ze znajomymi

Jak Wy sobie radzicie z takimi dylematami? Wydumałam sobie problem?

Kotagus i…

lutowy Dzidziuś

14 odpowiedzi na pytanie: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

  1. Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

    Bardzo Ci współczuje, bo chyba wiem co czujesz. Ja też siedzę w domku, a mąż chodzi do pracy. Wychodzi przed 8 i wraca ok.17.30 (jeszcze miesiąc temu wracał po 19). Niestety praca nie ogranicza się do pon-pt, musi też pracować w weekendy, ostatni raz miał wolne 2 tyg temu, ale i tak go nie było w domku bo studiuje zaocznie. Na szczęście ja nie muszę leżeć totalnie plackiem w domu, wychodzę z pieskiem, na bardzo małe i “lekkie” zakupy. Blisko mieszkają teściowie, z którymi się świetnie rozumiem więc czasami u nich przesiaduję, ale towarzystwo innych nie jest w stanie zastąpić mi mojego kochanego mężusia. Tak więc, tak jak Ty siedzę w domu i tęsknie. Wczoraj moje kochanie poszło na imprezę – oblewanie dyplomu oraz przyszłe ojcostwo, tochę było mi smutno, ale nasi Panowie muszą odpocząć po pracy. To nie znaczy, że mają wszędzie chodzić, a my jak ta winorośl będziemy się piąć w oknach, czekając na nich. Ale wydaje mi się, że od czasu do czasu… Andrzejki to trochę głupia sprawa, a Wy nie moglibyście kogoś zaprosić? Oczywiście jeśli Ty “podołasz” takiej wizycie. Ja osobiście też bym była zła, gdyby mąż poszedł na taką imprezę bezemnie – więc się nie przejmuj, nie jesteś sama jako egoistka, na tej liście jesteśmy na pewno dwie.
    pozdrawiam

    ania i kubuś (wg OM 22.02.2004)

    • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

      ja też leżałam ale tylko przez dwa tygodnie mąż pracuje od 9 do 17 więc w domu był mniej wiecej o 17:30 też jeździ na ryby tylko w soboty i nie zabraniałam mu jechać (to jest jego jedyna “rozrywka” a praca trochę stresująca) ale na andrzejki samemu nie pozwoliłabym iść, zresztą przez te dwa tygodnie nigdzie nie wyszedł sam poprostu jak ktoś dzwonił i zapraszał to mówił że nie ma czasu albo kiedy indziej i nie było mowy żeby gdzieś wyszedł beze mnie wszędzie chodzimy razem ( tylko na ryby nie) a teraz dałam męzowi przeczytać twojego posta i sam stwierdził że beze mnie by nie poszedł sam na imieniny (chyba że byłaby to impreza typowo męska tzn żadnej kobiety) bo ryby to co innego zawsze z kolegami chociaż mnie w lecie zawsze prosi żeby jechać że grilla rozpalimy że się poopalam ale jestem nieugięta mnie nie rajcuje tak jak jego łowienie ryb 🙂
      mam jedną radę powiedz poprostu mężowi że będzie ci przykro w andrzejki siedzieć samej :((((
      papapa

      Pozdrowionka

      Aga z czerwcowym Słoneczkiem

      • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

        Dziewczyny, nawet nie wiecie jak macie dobrze mając męża chociaż popołudniami przy sobie. Ja leżę w trójmieście a mój mąż pracuje w W-Wie. Jak przyjeżdza na weekend to ja bym chciała żeby był non stop przy mnie, z drugiej strony wiem jak on ciężko pracuje i jak go tam wyciskają, więc kiedy wspomina o wypadzie na konie to serce mi się kraje – chcę go puścić a z drugiej strony chciałabym żeby został w domu ze mną i żeby sam docenił to, że ja nie mam nic oprócz tv i kompa i forum :), a te 2 dni to coś na co czekam przez pozostałe 5. Wszystko bym zrobiła dla mojej dzidzi, ale właśnie zaczyna się 4 tydzień mojego leżenia i mam chyba kryzys. Może dlatego, że na ten weekend nie mógł przyjechać. Moja rodzina staje na wysokości zadania, a ja tęsknię za tatusiem mojego promyczka… No, ale przetrzymamy to! Czego i wam życzę

        asiakc z promyczkiem

        • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

          niestety nie mam dla ciebie żadnej rady tylko tyle że łączę się w cierpieniach bo jestem w tej samej stytuacji: na zwolnieniu już 1,5 m-ca i czuję się coraz gorzej – kiedyś jeszcze gdzieś wyszłam teraz niestety spacer do najbliższego sklepu jest szczytem wysiłku. Nawet siedzieć na necie nie mogę za długo bo brzuszek boli i ciągle ten strach czy nie poronię. A mąż cóż też pracuje – na szczęście na ryby już jest za zimno 🙂 więc mam go chociaż na weekendy. Jak wraca jest czuły i kochany po czym ucieka do drugiego pokoju rozpracowywać kolejna grę (to jego drugie hobby po rybach). Wychodzimy na razie wszędzie razem ale nie wiem jak długo. W sumie rozrywkowy to on nie jest za bardzo bezemnie się nigdzie nie rusza ( w przeciwieństwie do mnie) ale myślę że chętnie bym go puściła samego dlaczego ma nie móc jeśli ja nie mogę. Zostają mi książki i telewizor. Jeśli ktoś ma jakiś patent na nadmiar wolnego czasu podczas leżenia w łóżku – to czekam należy mu się Nobel. A i jeszcze od kilku dni mam doła i to chyba najgorsze, nawet dzidzia mnie już nie cieszy. czy to przejdzie czy zostanie do końca ciąży?

          Barburka (13.04.04)

          • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

            Kochana!
            Uśmiechnij się dla dzidziunia. Trudno taka nasza rola i już zawsze będzie inaczej, najpierw dziecko a pozniej cala reszta. Ja od 2 grudnia ide na L4 i jeśli tylko będę na chodzie a ty będziesz miala ochote to sluże swoją osobą, pamiętaj. Jakoś się umówimy.
            Co do męża nie dziw się, on nie wie jak to jest, niby dziecko, odpowiedzialnośc, ale oni jeszcze nie wiedzą co to znaczy. To my na razie drzymy i wsłuchujemy się we własny organizm aby “zrozumiec” co dzieciak ma nam do powiedzenia. I niech się pobawi. Dla niego to ostatki:)
            całuski i odezwij sie
            Justyna i Madziak
            ( dla przypomnienia ta Justyna z Cafe Republica)

            • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

              Ja tez jestem na zwolnieniu i to juz 3 miesiąc, a gdzie tu do kwietnia….
              Ja nie lubie sie nudzic, przed ciazą bylam bardzo aktywna, a teraz wkurza mnie to, ze musze tak bardzo na siebie uwazac, boje sie podnosic, wyciagać, przemeczac… Ale dla Dzidzi wszystko:)
              A co robie w wolnym czasie? hm… na poczatku lezalam ze 2 miesiace, wtedy glównie czytalam, ogladalam TV, szydelkowalam, haftowalam, robilam na drutach. 2 sweterki juz są i 2 obrazki wykrzyzykowane:) Fajna sprawa:) Polecam, nawet jak nie umiesz, to proponuje chociaz sprobowac:)
              Co 2 tygodnie mam wizyte u lekarza, wtedy biore auto i caly dzien gdzies wedruje, odwiedzam kolezanki, sklepy, rodzine. Nie siedze sama, kolezanki mnie odwiedzaja i siostry, to wazne, bo faktycznie samemu mozna “zgnic”.
              Za miesiac mam slub, wiec mam o czym myslec:)
              Pozdrawiam i mowie dziewczyny, zabierajcie sie za robotki reczne:)

              Kate, 24 IV 2004

              • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                Wiesz, na ryby to ja bym swego mezusia puscila… a sama bym sobie do towarzystwa jakas kolezanke zwerbowala… co do Andrzejek, pewni epowiedzilabym tak, ale… wiesz, uwazam, te powinien byc z Toba, moglby sie wysilic i jakas wrozbe wykombinowac 🙂 tak bys sie troszke rozerwala… jesli jednak to dobry kumpel… hymmmm… moze niech idzie i szybko wraca i jakos Ci zrekompensuje samotny wieczor… 🙂
                Chyab nie mozna wymagac od tatusiow by stale tylko nami sie zajmowali, ale od czasu do czasu powinni cos extra zorganizowac:)
                Mam nadzieje, ze bedziecie sie dobrze bawic. Pozdrawiam

                • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                  Ja jeszcze pracuję więc to trochę inaczej wygląda. Ale też domagam się całodobowego przytulania, głaskania i noszenia na rękach, niby wiem, że to trochę egoistycznie z mojej strony ale cóż… Mi jest ciężej niż jemu więc to są takie moje bonusy. Bo domagam się głośno! Myślę, że masz teraz święte prawo czuć się dokładnie tak, jak się czujesz, potrzebować tego, co potrzebujesz i mówić o tym. To nie jest przecież robienie komuś na złość, jak mi bardzo źle i chcę się przytulić, M. to zrozumie i przytuli.

                  Tak w ogóle to dzięki za ten wątek, ostatnio coraz bardziej męczy mnie praca, miałam parę wyjazdów na dodatek, tak sobie zaczęłam myśleć, że może na zwolnienie… ale skoro nie jest tak różowo spróbuję jeszcze trochę wytrzymać.

                  Reno (05.02.2004)

                  • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                    Ja mam podobny problem. Tyle tylko, że nie musze leżeć w łóżku. Od 4 lat nie pracuję,a moją jedyną rozrywką jest to, że czasami wyskoczę do koleżanki na kawkę. A tak to mije życie obraca się między gotowaniem, sprzątaniem itp. a moją córeczką. Chodzi ona do przedszkola. A mój jak wychodzi z domu o 7.30 tak wraca ok 18-19. I pracuje 7 dni w tygodniu. Więc umówiliśmy się,że co czwartek może chodzić grać z kolegami w piłkę nożną na wynajętwj hali. Trwa to od wakacji,i zauważyłam, że jest dumny z tego,że mo taką ok żonę. Inni faceci czasami zarywają spotkania z wiadomych powodów, a ja zawsze tak organizuję czas, by męża nie obarczać żadnymi sprawami na czwartek, Np do lekarza chodzimy w poniedziałki(oczywiście naie co tydzień- hihihi). Moim zdaniem postępujesz jak najbardziej odpowiednio. No bo przecież z facetami trzeba jak z dziećmi!!!

                    Myszka-mama 3 letniej Natalki i Kacperka(29.03.04)

                    • Re: wypowiedz leżącej nie egoistycznej sierotki

                      Wiesz ja też tak robię,że pozwalam mu na wszystko.Aż w końcu z ta swoją dobrocią nie wytrzymałam i mu nie pozwoliłam.W końcu czas się pożegnać z kolegami,byciem małym chłopcem.On bedzie tatą i ma ten czas poświęcać nam: mi i dziecku….proszę gadać z brzuchem, zrobić porządek w piwnicy..poczytać,że nasze dziecko waży tyle i bedzie miało takie a nie inne kupki! Dziecko potrzebuje taty a dlaczego ten ma mieć taryfę ulgową???????????????TO NIE JEST EGOIZM. NIE MYŚLĘ O SOBIE TYLKO O DZIECKU!!!!!!!!!!!!!

                      SIWA I DZIDZIA (22.12.2003)

                      • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                        A ja myslę tak, że nie możemy absorbować sobą całego wolnego czasu naszych przyszłych tatusków, ale z drugiej strony tatuskowie tez muszą zdawać sobie sprawę, że po urodzeniu maleństwa to już tak imprezkowo nie będzie. Będą musieli się przyzwyczaić, że w tym wolnym czasie trzeba pobrykać z maluchem, a mama w tym czasie do fryzjera czy na fitness wyskoczy. Więc może warto rozmawiać o naszych potrzebach. Ale dać im czasem wychodne – tylko poprosić żeby z ryb czy imprezki zerwali się szybciej. Nie mozemy im pokazać, że się wszystko zmieniło o 180 stopni, bo będą nieszczęśliwi. A z drugiej strony musza się przyzwyczaić, że zmiany w zwiazku z dzieckiem nastapią i nie będą dotyczyć jedynie mamusi.

                        Renata
                        [Zobacz stronę]

                        • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                          Nie martw się. Miałam to samo, kiedy musiałam leżeć w łóżku, a czasem takie przykre uczucie powraca nawet teraz, kiedy mogę już normalnie się ruszać, ale oczywiście odpada mi parę zajęć dodatkowych, które zawsze miałam w grafiku plus praca. Co mogę doradzić? Po pierwsze – próbować zaakceptować, a nawet polubić siedzenie w domu i siebie samą w roli odpoczywającej od świata. Pomaga w tym postawienie sobie celów – nie abstrakcyjnych tylko realnych – np. przeczytać ileś tam książek, nauczyć się tyle a tyle słówek z anglika, itp., z określeniem, w jakim czasie realizacja i wykreślać z zadowoleniem, co się zrobiło. Dzięki temu nabierzesz poczucia, że coś robisz, i to konkretnego i pożytecznego. Po drugie, próbować zrozumieć facetów – oni wszyscy są tacy, mój też musi stale coś robić – nie potrafi np. gadać o tzw. niczym czy słuchać muzyki, więc nie mogę się na niego obrażać, że idzie np. pograć w kosza, chociaż oczywiście zdarza mi się czuć, że to ważniejsze niż ja (normalka u kobitek). Co jeszcze? Żeby tak znaleźć złoty środek, to od czasu do czasu trzeba oczywiście o sobie przypomnieć i zaproponować, żeby spędzić czas razem, ale też najlepiej coś wymyślić konkretnego. No i angażować go w sprawy rodzinne – wspólnie pogadać o wózku, łóżeczku (takie trochę techniczne sprawy) itp. Trzymaj się i pomyśl sobie, że reagujesz zupełnie normalnie na całą sytuację. Pozdro!

                          • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                            Wcale nie jestes egoistką, w końcu tyle sie mówi o świadomym macierzyństwie i ojcostwie, że rodzice razem powinni byc w to zaangażowani. To że kobiety nie moga się ruszyc wcale nie znaczy, że mężczyźni muszą z tego korzystać. Oczywiscie wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Ja jestem w innej sytuacji, bo pracuję i to w tej samej firmie co mąż, tylko w innych działach. Czuję sie dobrze, więc biegam jeszcze po hali z deskami (kontroluję drewno), co w pewnym sensie mnie cieszy. Ale z drugiej strony jest mi czasem smutno, bo jestem jedną kobietą w moim dziale (kontroli jakości) i jedną kobietą na hali produkcyjnej, gdzie najczęściej przebywam. Wszyscy prawie juz wiedzą, że będę mamą, ale obowiązki mam nadal te same i to trochę upokarzające dla mnie męczyć się z ciężkimi czynnościami w pracy, gdy nikt mi nie chce pomóc. Czasem nachodzi mnie smutek w domu, bo mieszkam z mężem w małym miasteczku, w którym nie mamy nikogo bliskiego oprócz kolegów z pracy. Wyjechaliśmy tu po studiach, bo dostalismy pracę. Nie jestem bardzo towarzyska, ale brakuje mi kobiety do pogadania na żywo o dzidziusiu, o tym, jak sobie dam radę gdy juz będzie na świecie. Z mężem jest bardzo dobrze, ale to nie to samo, a do najbliższej rodziny 250 km. To inna samotność niż Twoja, ale tez czasem trudna i przeraża. Pozdrawiam od mojego słoneczka, które weszło w 20 tydzień rozwoju, a 2 dni temu zaczęło sie poruszać. Mam nadzieję, że uśmiechniesz się po przeczytaniu mojego listu, mi też wtedy będzie weselej. Pocieszam się, że wszystkie niedogodności w oczekiwaniu na maleństwo są niczym w porównaniu z tym cudem, którego możemy doświadczac tylko my, a czego żadna impreza, która nas ominie nie jest w stanie zastąpić. Bądź dobrej myśli, a wszystko będzie dobrze!
                            optymistka na półmetku

                            • Re: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                              oj wiem co czujesz……ja bylam w takiej samej sytuacji moze nie cala ciaze ale…..miesiac w szpitalu i miesiac w domu…to tez sporo….poszlam do szpitala 5 czerwca…lato…imprezy …..cieplutko…wszyscy opaleni…. A ja…bidulka….. Na sali szpitalnej…czasami ktos wpadl do mnie ale zaraz im sie nudzilo i uciekali….potem w domu juz bylo llepiej bo przynajmniekj na swoim lozku ( z mezem)…..liczylam dni…. Az wreszczie przyszedl czas… Na moje wynagrodzenie…za to poswiecenie…kiedys TWOJE DZIECkO POWIE CI DZIEKUJE….I zawsze te slowa sobie powtarzalam…ze to dla dobra dziecka i musisz wytrzymac a nagroda juz niedlugo…oszczedzaj sie..poz
                              aska z olivia i dawidem

                              Znasz odpowiedź na pytanie: do przyszłych mam leżących w domu- długie!

                              Dodaj komentarz

                              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                              Logo