Taka sytuacja z placu zabaw.
Dzieciakom o coś poszło. Nie widziałam. Nie wiem kto zawinił, czy ktoś prowokował.
Karol uderzył mocno Igora (Igor się przewrócił).
Na placu ludzi tłum. Wszyscy obserwują.
Podchodzi do chłopców babcia lub opiekunka Igora, pomaga mu wstać, łapie Karola za rączką i zaczyna mu tłumaczyć, że nie wolno bić dzieci, że to Igora bolało itd. Obaj chłopcy stoją i słuchają starszej pani.
Wtedy pojawia się mama Karola (wcześniej zajmowała się młodszym dzieckiem w gondoli) z pretensjami do starszej pani że dotyka jej dziecko.
No i zaczyna się afera. Rodzice dzielą się na dwa obozy. Zaczynają się krzyki. Babcia uważa że musiała zareagować, bo nie może być tak, że jakiś dzieciak bije inne dzieci i nikt mu nie mówi że to jest złe. Matka miała pretensje o zwrócenie uwagi, ale najbardziej przeszkadzało jej dotknięcie jej dziecka. Nikt go nie szarpał czy coś. Starsza pani trzymała go za rączkę i patrzyła mu głęboko w oczy i spokojnym tonem tłumaczyła że tak nie wolno robić.
Przyznaję że byłam zaskoczona, że ktoś może mieć pretensje o tak niewinne dotknięcie dziecka.
A może rację mają Ci którzy twierdzą że obcy nie ma prawa wtrącać się w wychowanie ich dziecka.
Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Będąc na placu zabaw czuję się odpowiedzialna za wszystkie dzieci, nie tylko za swoje. Nie jestem bardzo zapobiegliwa, pozwalam dzieciom na wiele, ale nie dopuszczam żeby zrobiły sobie krzywdę na moich oczach (typu wbieganie pod opadającą huśtawkę). Wtedy trzeba dzieciaka za fraki złapać. Bez dotyku się nie obejdzie
20 odpowiedzi na pytanie: Dotknięcie obcego dziecka
Podpisuję się pod tym obiema rękami
Uchronić dziecko od wypadku to.jedno, a podjav próby wychowawcze drugie. Różne są metody, jedni sttasza inni karzą jeszcze inni próbują po dobroci. Dlatego sama ograniczam się jak mogę w umoralnianiu obcych dzieci 🙂
Gdyby ktoś do mojego.dziecka mówił wg mnie ok, czyli nie straszył piekłem (zasłyszane kiedyś na pz 🙂 i nie miał ew jakieś egzemy na rękach to raczej obserwowalabym z zaciekawieniem jak młody na to zareaguje.
czasami uwaga wypowiedziana przez obcą osobę lepiej działa na dziecko niż ględzenie mamy…..
nieraz pomagałam obcemu dziecku zejść z huśtawki,podnieść sie jak upadło czy pomóc w sporze o łopatke i nie spotkałam sie z uwagami o dotykanie. tak samo jakby ktoś bez zbytniego umoralniania i grożenia oczywiście złapał za ręke mlodego to raczej nie reagowałabym…
wiadomo dopiero w danej sytuacji jesteśmy w stanie stwierdzić jaka jest nasza/innych reakcja i teraz możemy sobie gdybać…
Jeśli sytuacja wyglądała tak jak opisujesz tzn. babcia tylko tłumaczyła że bić nie wolno, nie wrzeszczała, nie szarpała itp… to zajmuje miejsce w szeregu z tymi, którzy nie widzą w tym nic złego.
To matka dziecka, które biło powinna zareagować na sytuację, a skoro nie było jej na miejscu to dla mnie reakcja babci była jak najbardziej prawidłowa.
jeżeli byłabym mamą Karola to grzecznie podziękowałabym starszej Pani za pomoc po czym oddaliłabym się z dzieckiem na rozmowę…. a to w jaki sposób zachowała się matka umocniło tylko dziecko w przekonaniu, że jest bezkarne, że otoczenie można mieć w d..ie, że starszych nie trzeba szanować…. w rezultacie takich zachowań matki dziecko wyrośnie na bezczelnego, nie szanującego innych ludzi młodego człowieka, i wcale mnie nie zdziwi fakt jak ów Karol kiedyś nawyzywa własną matkę… bo mama zapomniała, że to my rodzice wychowujemy nasze pociechy przede wszystkim, ale człowiek to zwierzę stadne i w wychowywaniu ma też duży udział otoczenie : szkoła, plac zabaw, sąsiedzi, ogólnie inni ludzie, którzy w mniej lub w bardziej znaczący sposób przebywają w otoczeniu dziecka.
Pozdrówki 🙂
zgadzam sie z tym, ze nie wolno dotykac cudzych dzieci, ale w opisanej sytuacji matka najzwyczajniej przekierowala uwage z konkretnego wystepku dziecka na zupelnie inne tory – co dla dziecka znaczylo tyle, ze matka przytaknela zachowaniu dziecka – smutne.
mysle, ze tez zwroclabym uwage starszej pani, zeby nie dotykala mojego dziecka – mam potezny szacunek dla cudzego poczucia posiadania pewnego nieprzekraczalnego dla obcych terytorium, sama nie lubie byc dotykana przez obce osoby i taki narzucony dotyk jest atakiem na moje bezpieczenstwo
taka sama lekcje daje moim dzieciom – masz autonomiczne cialo i nikt nie ma prawa tej autonomii naruszac; stad chcialabym, zeby moje dziecko slyszalo, kiedy prosze te obca osobe, zeby nie dotykalo mojego dziecka (grzecznie, ale stanowczo); przy czym nastepnym krokiem byloby zdyscyplinowanie dzieciaka i tyle
sama staram sie nie wychowywac cudzych dzieci (szczegolnie na placu zabaw), ale troche przeraza mnie fakt, ze rodzicielskie prawo do stanowienia o dziecku interpretuje sie jako prawo do omijania norma spolecznych i stawiania dziecka ponad nimi – pamietam, ze takie sytuacje zdarzaly sie, kiedy sama bylam dzieciakiem – do dzisiaj pamietam kolezanke, ktorej mam zabraniala bawic sie z innymi dziecmi na placu zabaw, bo “sa brudne,” ale jakos ostatnio czesciej sie o takich przypadkach slyszy
Podpiszę się pod tym 🙂
Mam podobne zdanie jak Superbasiek i Kantalupa. Matka źle to rozegrała i dała sygnał dziecku że nie potępia jego zachowania.
Ostatnio i ja miałam podobne przejście. Młodego (3,5 roku )na palcu wciąż popychał,poszturchiwał jakiś chłopczyk. Mój w końcu się rozpłakał,nie jest przyzwyczajony do takiego zachowania i nie jest nauczony “oddawania” . Więc w końcu podeszłam do tego chłopca i zwróciłam mu uwagę że nie wolno tak robić. Na to odezwała się kobieta obok,okazało się że matka – ‘On broni swego brata bo pani syn uderzył wcześniej jego braciszka ” i pokazuje młodszego chłopca.
Powiem że kopara mi opadła.Widziałam całą sytuację i wiem że Młody nawet nie dotknął tego chłopczyka,po za tym w życiu żadnego dziecka nie uderzył.
No i jaki przekaz tamten chłopczyk dostał od matki?
A u nas była to okazja to tego by Młodemu wytłumaczyć,że nikogo nie wolno bić,ale mamy prawo do obrony i przeciwstawiania się atakom.
Się podpiszę w pełnej rozciągłości:).
U nas jest inna sytuacja bo mój syn zazwyczaj nie płacze w starciach z innymi dziećmi, nie zaczepia ale potrafi konkretnie oddać. I później jest “malutki” kłopot, bo z płaczem do mamy biegnie ten kto zaczął, a ja muszę tłumaczyć dziecku, że bić nie wolno – a mały “zaczepnik” jest przytulany przez mamusię (której wcześniej nie przeszkadzało, że jej maleństwo rozdawało razy na prawo i lewo) jako ten pokrzywdzony 😉
Zachowania matki Karola i babci Igora nie komentuję bo nie znana wersja dówch stron niewiele warta, zupełnie co innego mogła dostrzec mama Karola, nawet jeśli była zajęta niemowlakiem
Ale w temacie, i ja nie życzę sobie dotykania mych dzieci przez obcych, jak ktoś ma uwagi co do ich zachowania, zapraszam, posłucham, jeśli uznam za stosowne porozmawiam z dzieckiem
Dlatego jestem daleka od włażenia w konflikty miedzydzieciowe – nie wnikam też w konflikty między mymi dziećmi – mają je sami rozwiązywać
Nosi mnie jak matki-kwoki siedzą przy piaskownicy i “pouczają i umoralniają dzieci”, dziwnym trafem zawsze te “cudze” są te złe, ich dzieci biedne, krzywdzone, idealne, nie sypią piachem, nie zabierają zabawek,…
Przyznam, że gdybym widziała, że moje dziecko jest bite (nie mówię tu o jakiejś przepychance, która czasem zdarza się między dzieciakami) przez inne nie szukałabym matki tylko próbowała przerwać “dobrą zabawę”. To rola rodzica aby pilnował by jego dziecko nie robiło krzywdy innym – ja swojego pilnuje więc oczekuję by inni postępowali podobnie.
i ja,
ale też wiem ile osób tyle różnych rozmumień “bite”
Są dzieciaki które płaczą z byle powodu, czasami nawet nie z powodu bicia a dlatego, że nie potrafią sobie poradzić werbalnie
Są dzieci którym naprawdę dzieje się krzywda a nawet nie pisną
Moje z takich właśnie – on nie płacze tylko oddaje z nawiązką…
Zgadzam sie w 100%. Co wiecej, nie zycze sobie by ktokolwiek(dziecko czy dorosly) popychal lub bil moje dziecko. Moje dzieci nigdy nikogo nie uderzyly ani nie popchnely wiec nie wiem czemu mialy by byc ofiarami takich zachowan. Jezeli byly take sytuacje a rodzice/opiekunowie nie reagowali,sama zwracalam delikwentowi uwage. Moje dziecko idac na plac zabaw, do szkoly czy klubu ma prawo czuc sie bezpieczne.
Jestem matką która zachowuje dystans,uważam że Młody musi się nauczyć sam radzenia sobie z problemami i kłopotami ” w piaskownicy”. Ale z kolei moim obowiązkiem jest opieka nad nim – i gdy widzę że jest wciąż atakowane przez inne dziecko, to staję w obronie swego.
Ale też wiem ze mój aniołkiem nie jest i nie raz reprymendę dostał na placu 😀 I gdyby mój syn uderzył inne dziecko na pewno bym go nie usprawiedliwiała.
Widziałam takie sytuacje na placach 🙂 Mały zaczepnik z wielkim płaczem ląduje w ramionach mamuni,a ta z furią atakuje matkę dziecka poszkodowanego….
A mój od tamtej historii,gdy jakieś dziecko go zaczepia albo chce mu coś zabrać,to krzyczy i tupie nogami Ewentualny agresor się wycofuje
I ja rżnięcie głupa nie trawie, czy to u dzieci, czy u dorosłych. Ale wydaje mi sie ze w większości na płace zabaw chodzą normalne dzieci, większość konfliktów to zwykle przepychanki/dochodzenie do porozumienia/ustalanie pozycji w grupie czasem w sposób odmienny niż robią to dorośli. Chuligaństwo, zwłaszcza w tej grupie wiekowej raczej incydentalnie, choć nieuniknione, dlatego rodzice winni mieć podopiecznych na oku.
Masz rację,w większości dzieci są normalne,i kłótnie są zwykłe,dziecinne,po których za minutę dzieci znów się razem bawią 🙂 Jak to ja mówię – spoglądam tylko czy nie idzie na noże i nie ingeruje 😀
A w sytuacji o której pisałam wcześniej,chłopak ( ok 4-5 lat )atakował Młodego,i z resztą inne dzieci też. Pewnie bym nie zareagowała bo Szy jakoś to olewał,ale tamten pchnął go tak że, się przewrócił a jego głowa milimetry zatrzymała przed drewnianym słupkiem.
Tamta matka dopiero po mojej interwencji zaczęła syna upominać.Inna matka powiedziała mi później że w poprzednie dni było podobnie – synowie tamtej kobiety szaleli ale to inne dzieci były “beee” a nie jej.
No tak. Nie napisałam że sytuacja dotyczyła dzieci w wieku 1-2 lata.
Znasz odpowiedź na pytanie: Dotknięcie obcego dziecka